- Obrona cywilna w Polsce de facto nie istnieje. Jeśli wybuchnie wojna, pierwsze zginą dzieci. Dlaczego akurat one? Nie ma wyznaczonych planów ewakuacji, miejsc koncentracji ludności, ani zwykłych informacji, gdzie mają się udać Polacy na wypadek wybuchu konfliktu zbrojnego. Załóżmy scenariusz wybuchu konfliktu, w czasie gdy dzieci przebywają w szkołach. Co wówczas? Czy dyrekcje placówek oświatowych mają odwozić dzieci do domów czy kierować się do punktów zbornych. Gdzie one są? W powiecie gołdapskim, w którym mieszkam, który graniczy z Federacją Rosyjską, nie ma takich informacji. Rosja wielokrotnie w czasie wywołanej wojny na Ukrainie obierała za cele szkoły i szpitale. Z przedstawionego w listopadzie ub.r. raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika, że w Polsce występuje ogromny problem ze sprawnym działaniem systemu obrony cywilnej, jednolitego systemu łączności, a nawet struktur zarządzających kryzysem. W raporcie NIK wskazała, że od kilkunastu lat trwają prace nad ustawą o ochronie ludności, i do dzisiaj nie została ona uchwalona. Apeluję zatem, aby starosta gołdapska Marzanna Wardziejewska zorganizowała spotkanie samorządowców z naszego powiatu z udziałem przedstawicieli Wojska Polskiego i innych służb na temat obrony cywilnej. Mieszkańcy powinni otrzymać materiały, z których dowiedzą się co mają robić w razie wybuchu konfliktu zbrojnego krok po kroku. Gdzie są schrony, co w razie konieczności ucieczki z sobą zabrać i tak dalej. Minister obrony cywilnej Szwecji Carl-Oscar Bohlin, powiedział, cytuję: „Nie można wykluczyć ataku zbrojnego na Szwecję, dlatego należy zwiększyć zdolności obronne”. Według zapowiedzi, w tym roku do wszystkich szwedzkich gospodarstw domowych trafi nowa wersja broszury z poradami, jak przygotować się na wypadek wojny. Skoro nie mamy w Polsce wpływu na tempo prac nad ustawą o obronie cywilnej, przygotujmy się na wypadek wojny lokalnie - mówi w rozmowie z Niezależną Gazetą Obywatelską Monika Socha-Czyż ze Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin.
Czytaj więcej...