Dariusz Matuszak: Chora Hiszpania. Gwałciciele i pedofile masowo wychodzą na wolność. To skutek motywowanego skrajnym feminizmem prawa

Zastępca Naczelnego

Pedro Sanchez/Ahram Online/YouTube.com

W październiku ubiegłego roku w rządzonej przez komunistów i socjalistów Hiszpanii uchwalono nowe prawo znane pod formułą „tylko tak znaczy tak”. Miało ono być najwyższą formą ochrony kobiet przed przemocą seksualną. Tymczasem jego skutkiem jest masowe obniżanie kar skazanym już przestępcom seksualnym i wypuszczanie ich na wolność.

Nowa ustawa mówi, że mężczyzna może wejść w intymną relację z kobietą, tylko po uzyskaniu od niej jasno wyrażonej zgody. Każdy akt seksualny bez wyraźnego „tak” stał się gwałtem. Kobieta też nie musi już udowadniać, że padła ofiarą zastraszenia, czy przemocy fizycznej. Nowe prawo w praktyce zrównało również wszystkie formy niepożądanych zachowań seksualnych. W największym skrócie jeśli chodzi o kwalifikacje zabronionego czynu nie ma różnicy, czy ktoś kogoś molestował, dotykał w autobusie miejskim etc. czy brutalnie zgwałcił – będzie odpowiadał z tego samego paragrafu. Wszystko ujednolicono i zatarto różnicę pomiędzy takimi pojęciami jak napaść, a zbyt namolne zachowanie, czy molestowanie.

Dotyk jak gwałt, gwałt jak dotyk

Na wysokość kary wpływają konkretne, z pornograficzną perwersją opisane w paragrafach okoliczności zabronionego czynu (co gdzie się ofierze wsadza etc.). Przeforsowane przepisy miały bardzo zaostrzyć kary za przestępstwa seksualne i podciągnąć pod nie nowe kategorie czynów, ale skutek idiotycznego, szkodliwego prawa jest dokładnie odwrotny. Rzecz jest nieco skomplikowana, tyczy prawnych niuansów, konkretnych zapisów, ale w największym uproszczeniu sprowadza się do tego, że skoro ten, który macał, dotykał w autobusie, czy w pupę klepnął jest gwałcicielem, to gwałciciel staje się tym, który tylko dotyka i w pupę klepie. W Polsce ten, który usiłował zgwałcić odpowiada dokładnie tak jak gwałciciel. Podobnie było w Hiszpanii. Teraz jednak pod rządami nowego prawa ten, który „tylko” usiłował, bo nie doszło do szczegółowo opisanej penetracji, nie może mieć podwyższonej kary, więc dostaje wyrok jak zwykły „macacz”.

Nowe prawo obowiązuje od 7 października, a hiszpańskie sądy zarzucone są wnioskami o rewizje poprzednich wyroków. Przestępcy seksualni powołując się na nowe prawo masowo odwołują się i wygrywają (kary mogą być łagodzone wstecz). Sądy nie mają wyjścia. Spraw jest tysiące, a już wyroki obniżono blisko 800 przestępcom, w tym gwałcicielom i pedofilom. Blisko setka wcześniej skazanych już jest na wolności, A wszystko wskazuje na to, że to dopiero początek lawiny wywołanej przez idiotyczne przepisy. Dokładnych danych jeszcze nie ma bo wciąż spływają nowe raporty z regionów Hiszpanii, przy czym kilka jeszcze swych statystyk nie podało.

W panikę wpadła komunistyczna działaczka z Podemos, minister ds. równouprawnienia, Irene Montero, która przeforsowała nowe przepisy. Publicznie oskarżyła sędziów o faszyzm, seksizm, patriarchalne uprzedzenia. To tylko dolało oliwy do ognia, bo 56% sędziów to kobiety. Nowe przepisy i masowe uwalnianie przestępców seksualnych doprowadziły już do kryzysu gabinet Pedro Sancheza. Główny koalicjant – Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza (PSOE) chce nowelizacji prawa, ale na to nie zgadzają się komuniści z Podemos. Być może o losach ustawy rozstrzygną majowe wybory samorządowe i municypalne. Te są uwerturą do jesiennych wyborów parlamentarnych w całej Hiszpanii jak i regionach.

Fatalnych przepisów broni tez ich główna promotorka – minister Montero, która zdaje się być najsilniejszą postacią z Podemos w gabinecie Sancheza. Do marca 2021 dosłownie trzęsła rządem wraz ze swoim konkubentem, wicepremierem Pablo Iglesiasem. Ten podał się jednak do dymisji, by działać politycznie w samym Madrycie, gdzie został deputowanym, ale jego karierę przewał wielki skandal. Okazało się że jego ochroniarze, wśród których byli zwykli bandyci, napadali na działaczy partii Vox i rozbijali jej wiece.

Nowe przepisy, które już doprowadziły do zwolnienia z więzień blisko setkę seksualnych drapieżników i dewiantów, to część ogłoszonego z wielka pompą przez Montero Narodowej Strategii Zwalczania Przemocy Seksistowskiej i uczynienia z Hiszpanii najbardziej feministycznego kraju Europy. W lutym doprowadziła do ustanowienia prawa o płatnym tzw. urlopie menstruacyjnym. Pozwala ono kobietom, które odczuwają bóle, raz na miesiąc iść na trzy, a nawet pięć dni zwolnienia. Pewnie za kilka, kilkanaście miesięcy przekonamy się jak 36 dni rocznie dodatkowego płatnego urlopu dla prawie połowy pracujących, wpłynie na skłonności pracodawców do zatrudniania kobiet i gospodarkę Hiszpanii. Od 2009 roku jest ona pogrążona w permanentnym kryzysie, a bezrobocie wśród młodych – do 34-ego roku życia, sięga 35%.

Miliony ofiar, miliony do więzienia

U podstaw strategii walki z przemocą legły wielkie badania przeprowadzone wśród kobiet w 2019 roku. Wynika z nich, że albo Hiszpania to chory kraj patologicznych relacji rodzinnych i społecznych, albo też wiodą nim działacze, politycy pogrążeni w paranojach. W tym przypadku chodzi o owładnięte obsesjami feministki. Montero i delegatka rządu ds. walki z przemocą Victoria Rosell przedstawiły raport, z którego wynika, że 57% Hiszpanek powyżej 16 roku życia, a więc 11,7 miliona, padło ofiarą przemocy ze strony mężczyzn, tylko dlatego, że są właśnie kobietami. Rok w rok przemocy fizycznej, seksualnej doświadcza 4 miliony Hiszpanek. 40% z nich, a więc 8,2 miliona jest/ było ofiarą molestowana. Z tego aż 1/4, a więc 2 miliony jest molestowana codziennie, a 33% zadeklarowało, że doświadcza molestowania, albo doświadczało co najmniej raz w tygodniu. Więc Hiszpania, zgodnie z jej nowym prawem, to taki kraj, w którym miliony mężczyzn powinno siedzieć w więzieniu za ataki seksualne. To niemożliwe, by 2 milionów aktów przemocy seksualnej dziennie dopuszczała się tylko niewielka grupa. Wsadzić trzeba 2 miliony. 14% Hiszpanek, a wiec 3 miliony padło ofiara przemocy fizycznej, bądź seksualnej ze strony swych partnerów. Tu też sprawa jest prosta – 14% Hiszpanów powinno wylądować za kratami, chyba, że ci co napadają, wciąż zmieniają partnerki by normy ataków wyrobić.

Z raportu wyłania się więc kraj jak z koszmarów. Co druga mijana na ulicy kobieta jest ofiarą, co piąty mężczyzna fizycznie znęca się nad swoja partnerką. Spójrzmy na to z punktu widzenia Hiszpanek. Miliony ich synów braci, ojców, to gwałciciele, seksualni napastnicy, zwyrodniali oprawcy. Jest też inna możliwość. Mamy do czynienia z  paranoiczną wizją świata, narzucaną przez pobudzone feministki. Nie wiemy już co jest przemocą. Może to wszystko jest wpół zmyślone, nagięte do obsesji, do chorej wizji. Może za napaść seksualną uznaje się krzywe spojrzenie, gwizd, debilną uwagę, albo otarcie się niechcący w ścisku w wagonie metra. Nadepnięcie na stopę, czy potrącenie w drzwiach. Tak byłoby dla Hiszpanii lepiej niż miałoby w niej dochodzić, jak wynika z raportu, do 720 milionów aktów molestowania seksualnego rocznie.

Feministki o Polkach: są głupie i tchórzliwe

Mamy do czynienia z czymś co na myśl przywodzi opinie naszych rodzimych feministek na temat Polek, po tym jak w 2014 i 2018 roku opublikowano wyniki badań Agencji Praw Podstawowych Unii Europejskiej dotyczące przemocy wobec kobiet. Wynikało z nich, że sytuacja Polek pod tym względem jest najlepsza w całej Europie. Nasze rodzime, gorliwe feministki, prawdziwe Europejki nie mogły się z tym pogodzić. Jak to: to niemożliwe, że u nas jest lepiej niż w Szwecji, Francji, Belgii, czy Niemczech. Polki są na pewno bite i gwałcone, zacofani wąsacze katolicy w sandałach i skarpetach z pewnością tłuką je ile wlezie. Dowodziły, że Szwedki są po prostu bardziej uświadomione i rozpoznają co jest gwałtem i przemocą, a Polki nie. Poza tym Polki są zahukane, i boją się przyznać, że są ofiarą ataków. Inaczej mówiąc feministki uznawały, że Polki są głupie, bo nawet nie wiedzą że zostały zgwałcone, albo tchórzliwe i nie chcą się przyznać.

Minister od równości Montero jest prawdziwą pieszczoszką postępującej europejskiej lewicy, tych wszystkich krzewicieli europejskich wartości. Wystarczy poczytać z jakim zachwytem o jej wyczynach i osiągnięciach „Wyborcza” donosi. Czempionkami feministycznych idiotyzmów w Unii, w Parlamencie Europejskim są oczywiście Hiszpanki. Panie z kraju, w którym się masowo gwałci i na kobiety napada, w którym jeszcze 50 lat temu kobieta musiała mieć zgodę ojca, lub męża, by podjąć pracę – to akurat prawda, wydzierają się nas, pouczają nas, jak mamy relacje damsko męskie układać. jakie prawa stanowić, jak o coraz równiejsze równouprawnienie zaprowadzać. To jeden z wielu uroków Unii. Tam się postęp nie zatrzymuje. Wśród polskich postępująco postępowych przemożna jest potrzeba małpowania, naśladowania, przyjmowania wszystkiego co na Zachodzie, choćby to najgłupsze, intelektualnie najbardziej tandetne było i tylko szkody niosło. Nie ma wątpliwości, że i nasi rodzimi prymusi postępu zechcą skopiować hiszpańskie pomysły. A te nie mają sobie równych w świecie. Hiszpania pogrąża się w jakim szaleństwie. W lutym przeprowadzano ustawę, która 14-letnim dzieciom pozwala bez zgody rodziców, czy sądu, bez badań, bez opinii lekarzy faszerować się blokerami hormonów, iść pod nóż i poddać procedurom tzw. „zmiany płci”. Kongres Deputowanych – niższa izba hiszpańskiego parlamentu – Kortezów, przegłosował nową ustawę o dobrostanie zwierząt. Jeden z jej zapisów w praktyce legalizuje zoofilię. Mówi o tym, iż nie można współżyć seksualnie ze zwierzęciem, jeśli wspomniany czyn „powoduje u kręgowca uraz wymagający leczenia weterynaryjnego w celu przywrócenia mu zdrowia”… Przyglądajmy się więc dobrze.

Źródło: Dariusz Matuszak, wPolityce.pl

Komentarze są zamknięte