„Straciłem całkowicie zaufanie do PO i nie ma takiej możliwości, aby ci ludzie dostali mój głos” – z Markiem Samborskim, posłem na Sejm I kadencji, działaczem KLD, a obecnie jednym z organizatorów ugrupowania PJN w Opolu rozmawia Tomasz Kwiatek

Niezależna Gazeta Obywatelska16

Zanim przejdziemy do bieżących spraw wróćmy do lat 80. XX w., kiedy byłeś szefem NZS na WSP w Opolu, co takiego z tamtych czasów może być dzisiaj ważne dla studentów?

Jedna rzecz na pewno choć nie tylko dla studenta. Zawsze jest szansa, a nawet i możliwość zaistnienia jako podmiot, a nie przedmiot życia społecznego. W tamtym czasie potrafiliśmy się zorganizować, być podmiotem tego, co się działo na WSP i w szkolnictwie w przeciwieństwie do członków „zsypu” (SZSP), którzy tylko załatwiali wycieczki, akademiki i fuchy, natomiast nie walczyli o podmiotowość, szli z falą.

Byłeś internowany po wprowadzeniu stanu wojennego. Pamiętasz jak do tego doszło?

Przez pomyłkę.

???

Stan wojenny miał być wprowadzony w marcu 1981 r. W marcu jeszcze byłem szefem NZS WSP, a w grudniu już byłem pracownikiem Metalchemu w Opolu i szeregowym członkiem „Solidarności” w tym zakładzie. Oni internowali mnie jako szefa NZS. Tak mieli w papierach i swoich danych nie zaktualizowali. Widać, że koperty z danymi do aresztowań mieli przygotowane już w marcu, a otworzyli je w grudniu. Przesłuchiwali mnie jako szefa NZS, gdy okazało się, że od miesięcy nim już nie jestem nastąpiła pewna proceduralna konsternacja i dlatego tak krótko mnie trzymali – w wigilię 1981 r. wróciłem do domu.

Byłeś inwigilowany przez pracowników SB lub zachęcany do współpracy?

Nie. Nie proponowano mi współpracy.

Miałeś dostęp do swojej teczki w IPN?

Tak. W mojej teczce niczego nie ma. Są tylko dwie notatki o tym, że zostałem wciągnięty na ewidencję przy okazji jakiejś akcji. Mam status pokrzywdzonego. Przypuszczam, że cała dokumentacja dotycząca Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu została zniszczona, gdyż znajomi z tego środowiska, którzy też szukali w IPN-ie swoich teczek, również niczego nie uzyskali.

Dostałeś odszkodowanie na mocy ustawy. Jak sąd wycenił Twoje krzywdy? Czy zamierzasz po wyroku Trybunału Konstytucyjnego ponownie zwrócić się do sądu o zmianę zadośćuczynienia za tamte lata?

Cała procedura i sprawa była niezwykle żenująca. Ja mam taką naturę, że pewne rzeczy wykonuję niezależnie od kosztów. Spodziewałem się, że ta sprawa wzbudzi kontrowersje i będzie dla mnie trudna do przejścia. Ostatecznie wyceniono mnie na 1000 zł. Moje myślenie było takie: tysiące esbeków otrzymuje po 3-4 tys. emerytury, a mnie sąd zapytał na ile wyceniam swoje krzywdy. Ciężko to wyceniać. Zresztą nie chciałem myśleć o tej kwocie, jako o rekompensacie, dla mnie istotne było uznanie moich działań z lat osiemdziesiątych w kontekście uznania finansowego, jakim wolna Polska obdarza byłych esbeków. Nie ma mowy o rekompensacie za podjęte ryzyko. Temat jest trudny. Mój kolega, który przesiedział 3 m-ce dostał kilka tysięcy. Jak to rozumieć? Niektórym komuna odebrała zdrowie, rodziny. Ja takich kosztów nie poniosłem. Poszedłem i spróbowałem. Raczej nie planuję powtórki. Poczułem się rozliczony. Będę mógł powiedzieć kiedyś wnukom, że działalność dziadka wyceniono na 1000 zł. zawsze to coś, nie tyle, co działalność ludzi, którzy nas aresztowali, ale przynajmniej nie kazano dopłacać. To jedyny plus. Wolę myśleć do przodu.

Zanim zostałeś posłem co robiłeś w latach 80. ubiegłego stulecia?

Wyprowadziłem się do Krakowa po internowaniu. Trafiłem na studia do Papieskiej Akademii Teologicznej. Doskonałe środowisko filozofów. Tam zacząłem studiować filozofię, drugi kierunek po fizyce na WSP. To były inne studia nie uznawane przez państwo PRL. Ciekawe, bo to był system tutorialny, całkowicie wolne poszukiwanie prawdy przez wolnych ludzi, w latach osiemdziesiątych bezcenne. Chodziłem na wykłady z ks. prof. Michałem Hellerem, ks. prof. Józefem  Tischnerem i ks. prof. Józefem Życińskim.

Czyli TW „Filozof” był Twoim wykładowcą?

Nie chce mi się w to za bardzo wierzyć. Pamiętam jak tłumaczył nam na seminarium  hipotezę „ad hoc”. Załóżmy, że mamy dokumenty o współpracy Kowalskiego z SB, mówił Życiński. Zawsze można stworzyć hipotezę „ad hoc” że podpisał, tylko żeby dali mu spokój i żeby nie musieć współpracować. Wolę myśleć, że prawda jest dla mojego nauczyciela lepsza niż nasza obecna o nim wiedza, a jego tłumaczenie nie było hipotezą „ad hoc”. Jakkolwiek było, był on nieprzeciętnie inteligentnym i oczytanym filozofem. Zawdzięczam temu okresowi bardzo dużo. Jest jedna charakterystyczna cecha ludzi pewnej kategorii w tamtym czasie. Wielu młodych, będących w opozycji moralnej do systemu zakładało wtedy spółdzielnie. Robiliśmy to po to, żeby dostawać zlecenia od państwowych firm i być jednocześnie niezależnym od przenikających wszystko nomenklaturowych układów, a nie podpadać pod niezwykle wówczas pejoratywne określenie „prywaciarza”. Niezłe zarobki były wtedy z tego właśnie powodu w studenckich spółdzielniach pracy. Założyliśmy wówczas w Opolu spółdzielnię „robotex”. Razem z Tomkiem Kucharskim oraz kilkoma znajomymi ze studiów i szkoły średniej, taki opolski odpowiednik spółdzielni „Świetlik” z Gdańska. Pamiętam, że w trakcie kampanii wyborczej dokańczałem robotę myjąc biurowiec dawnego Urzędu Skarbowego na Ozimskiej.

Zostałeś posłem na Sejm I kadencji z list Kongresu Liberalno Demokratycznego, czyli partii, której liderem był wtedy Donald Tusk. Czemu nie jesteś teraz w PO tylko w PJN?

Wybór na posła był wtedy niespodziewanym wydarzeniem w moim życiu. Struktury KLD w Opolu były budowane w oparciu o ludzi z „robotexu” współpracujących z nami aktywnych przedsiębiorców, zaczynających swoją przygodę z kapitalizmem, oraz I NZS. Pierwszym szefem w Opolu był znany w środowisku alpinistów Maciej Kurek. Były wolne miejsca na listach więc zaproponowałem swoją osobę licząc na ciekawy epizod do życiorysu. Listy były ustalone oddolnie – dostałem 2 miejsce, pierwszą na liście była kandydatka z Kędzierzyna-Koźla, dyrektorka jednego z banków. Wyprzedziłem ją o 111 głosów, jeśli pamięć mnie nie myli. Nikt się tego nie spodziewał (śmiech).

Byłeś przygotowany do pełnienia tej funkcji?

Ideowo byłem przygotowany, natomiast z wiedzą o mechanizmach funkcjonowania państwa już gorzej.

Były tarcia w partii?

Cały czas miałem pewną wizję jak kraj powinien wyglądać. Wtedy były w KLD dwie opcje: Śpiewaka, Gadomskiego, Lewandowskiego, czyli frakcja liberalno-liberalna, silnie eksponująca liberalizm światopoglądowy, co dla mnie było nie do przyjęcia, bo w tej sferze jestem konserwatystą, a także oznaczałoby to zlanie się z UD. Ja i Lech Marzewski z Gdańska reprezentowaliśmy alternatywną wizję konserwatywno-liberalną i w tę stronę chcieliśmy pociągnąć KLD.

Gdzie w tym wszystkim był Donald Tusk?

Ludzie po osiemnastce już się nie zmieniają, podobno. Dlatego też Tusk dokładnie tak, jak teraz, liczył słupki i patrzył gdzie jest siła i interes, wówczas wierzyłem, że chodzi wyłącznie o interes polityczny. Idee interesowały go wyłącznie o tyle, o ile mógł przy ich pomocy utrzymywać lub podnosić swoją pozycję…

Jak rozumiałeś rolę posła?

Ja inaczej rozumiałem i rozumiem rolę posła niż jest to przeważnie przyjmowane. Obecnie parlamentarzyści chwalą się ilością tworzonego prawa, a jednocześnie mamy gospodarkę i kraj totalnie przeregulowane. Z drugiej strony poseł to skrzynka podawacza pomiędzy mediami a urzędami. Nie uważam, że poseł ma być osobą nastawioną głównie na interwencje i czekać tylko na sygnały. Od tego powinna być prokuratura i inne urzędy. Uważam, że posłem powinna być osoba ideowa, a nie „załatwiacz”. Poseł powinien mieć wartości i idee, w które wierzy, i które reprezentuje, powinien je przenosić na poziom polityki krajowej. Ja się starałem angażować i właśnie to robić. Kosztem tego był zajeżdżony samochód i rodzina w rozsypce.

Jak pamiętasz „nocną zmianę” rządu w 93 roku z udziałem Tuska?

Jak bym wrócił do początku. Byłem jak dziecko we mgle. Nie rozumiałem wtedy czym była Magdalenka, ani roli służb specjalnych w tym, co się działo. Dla mnie wtedy Macierewicz był szaleńcem. Walcząc z Tuskiem z tą opcją liberalną-liberalną podejrzewałem jedynie, że jest pewien poziom dziwnych interesów. Nie brałem pod uwagę, że są na sznurku. Wydawało mi się, że żyłem już wtedy w wolnym i niepodległym państwie. Dopiero poza Sejmem i to w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych, doszło do mnie jak to wyglądało z tą „nocną zmianą”.

Jak wyglądała I kadencja Sejmu. Czym się możesz pochwalić?

Głównie to była niezgoda na współpracę z Unią Demokratyczną. Tusk przegrał z nami głosowanie i został usunięty ze stanowiska szefa klubu. Wtedy został szefem nijaki Pamuła. To był 1992 r. Człowiek niestety nie był wart głosu jak się szybko okazało. Efektem było to, że natychmiast po rozwiązaniu Sejmu zaczęła się czystka tych, którym nie było po drodze z Tuskiem. Podczas bezpośredniej rozmowy Zarządu Opolskiego z Tuskiem doszliśmy do wniosku, że nie ma dla nas wspólnej drogi. Oficjalnie wystąpiliśmy z KLD i skontaktowaliśmy się z Olkiem Hallem i zaczęliśmy budowę struktur Partii Konserwatywnej. Nawet byłem członkiem zarządu krajowego tej partii. Choć mieliśmy poparcie w granicach 1%, to ludzie, których wówczas poznałem byli absolutnie ideowi. Poświęcali swój czas i prywatne pieniądze dla tej konkretnej idei, w którą wierzyli. Robili co mogli, aby odsunąć czerwonych i różowych od władzy, a do życia publicznego wprowadzić takie wartości jak wolność, własność prywatną, odpowiedzialność i służebną rolę państwa wobec obywatela. Zakończyłem aktywną działalność partyjną na Stronnictwie Konserwatywno-Ludowym w 2001 r., gdy Krzysztof Kawałko przejął kierownictwo struktur opolskich. To był okres rozpadu tej partii w kraju. Część poszła do PO, a część do Przymierza Prawicy. Ja się wycofałem.

A teraz angażujesz się w PJN?

Wierzę autentycznie, że to ma sens. Nie ma żadnej partii, której można w 100% zaufać. Nigdy nie ma gwarancji, że gdy zaangażujesz swój czas i energię, to powstanie coś sensownego. Jednak nie postrzegam siebie jako przedmiot, ale podmiot spraw publicznych. Dlatego działam.

Myślisz czasem o powrocie do PIS?

Nigdy nie byłem członkiem Prawa i Sprawiedliwości, ale sympatyzowałem z tą partią. Nikt z nas nie wie, co będzie w przyszłości. Na pewno podejmując decyzję nie będę brał pod uwagę wyłącznie kalkulacji sondażowych. Sam wiesz, że w polityce nie ma rzeczy niemożliwych.

Co Cię skłoniło do wstąpienia do PJN-u?

Sam się zgłosiłem. Śledzę scenę polityczną. Członkiem nie jestem bo partia jeszcze nie jest zarejestrowana, choć deklarację przystąpienia wypełniłem. Na dniach partia ma być zarejestrowana, prawdopodobnie 26 marca.

Startowałeś trzykrotnie do Rady Miasta Opola w tym dwukrotnie z PiS. Teraz jesteś w PJN. Nie odnalazłeś się w Prawie i Sprawiedliwości?

Wspierałem trzykrotnie listy prawicowe, najpierw „Wspólnotę Prawe Miasto”. Nie były to moje zabiegi, jedynie pozytywnie odpowiedziałem na zaproszenia na listę. Uznałem, że jest wystarczający zakres wspólnych poglądów, który uzasadniał taką decyzję. Potem startowałem dwa razy z listy PiS, chociaż, podkreślam, nigdy nie byłem członkiem tej partii.

Myślisz, że w PJN będzie lepiej niż w PiS? Liderem będzie Marek Migalski, który niewybrednie na blogu potępia Jarosława Kaczyńskiego, swój nie tak dawny autorytet, podobnie zresztą jak Adam Bielan i Michał Kamiński?

Wiesz, są trzy stany: albo jesteś przekonany do tego na kogo zagłosujesz, albo czekasz na ofertę, która cię przekona, albo sam tworzysz ofertę, którą uważasz za dobrą. Zdarza się, że wyborca uzna, że nie ma na kogo głosować i zostaje w domu. Ja w swoim życiu głosowałem na PiS i na PO. W tej chwili straciłem całkowicie zaufanie do PO i nie ma takiej możliwości, aby ci ludzie dostali mój głos. Natomiast PiS został zapędzony w ślepą uliczkę, z której nie wyjdzie. Nie lubię nie głosować, bo o tę możliwość kiedyś walczyłem i głosowanie jest dla mnie kwintesencją demokracji, więc pozostaje mi wyłącznie trzecia opcja.

Dlaczego uważasz, że PiS został zapędzony w ślepą uliczkę, z której nie wyjdzie?

Dlatego, że stosowany przez nich sposób mobilizacji elektoratu daje 20% i totalnie odcina możliwość zwiększenia tej liczby. Jest to elektorat zmobilizowany przeciwko czemuś a nie za czymś. Nie chcę nikogo obrażać, więc nie będę rozwijał tematu. Gdy jednak pojawia się na scenie grupa ludzi, którzy twierdzą, że są konserwatywnymi liberałami i chcą budować kapitalistyczną partię prawicową. Nie mam powodu, aby do nich nie przystąpić. Jedynie co może hamować to myślenie, że się im nie uda. Ale to samo spełniająca się przepowiednia, którą chcę odczarować. Dlatego jestem w PJN, bo jeżeli wszyscy, którzy dobrze życzą jakiejś inicjatywie, będą się jedynie przyglądać, to nigdy z niczego nic by nie wyszło. W najgorszym wypadku po prostu po raz kolejny stracę trochę czasu, energii i zapału.

Na siebie nie zagłosujesz?

Nie chcę startować do Sejmu. Nie mam prywatnych ambicji. Chcę jedynie aktywnie wpływać na to, co mnie otacza, ale niekoniecznie pełniąc wybieralne stanowisko.

Czym się zajmujesz obecnie poza polityką?

Medytuję w celu osiągnięcia zbawienia (śmiech). Wykonuję drobne prace intelektualne dla znajomych, którzy doceniają moje umiejętności. Mógłbym być przykładem „minimalisty” jeśli chodzi o sferę materialną. Natomiast staram się uczestniczyć w tym, co się dzieje w kulturze, rozwijać się duchowo choć to napuszone stwierdzenie.

Czytasz NGO? Jak oceniasz naszą inicjatywę?

Zdarza się, że czytam. Z ocenami wstrzymam się jak będziecie dłużej działać. Fajnie by było, gdybyście dalej pozostali niezależni w prezentowaniu poglądów.

Dziękuję za rozmowę.

 

  1. filozof
    | ID: c5177fef | #1

    Jak na filozofa, to czysty bełkot- jestem tam dla idei, ale od 20 procent w górę.
    Jak na ucznia TW „Filozofa” to jest w porzo.
    Ble, ble, ble Marku Samborski!

  2. Estera
    | ID: 54e343ad | #2

    Jedno mam pytanie dlaczego wywiad z „planktonem politycznym” /vide poprzedni tekst o PJN/ jest tak obszerny?
    Wyczuwam nutę sympatii…

  3. Adam
    | ID: ee58db73 | #3

    Panie Kwiatek, Pan również wybiera się do PJN? Nie dość, że Wyborcza ciągle o nich pisze, to jeszcze i tu? Może to dobrze, że ujawnia Pan swoje poglądy już teraz. A pan Samborski jest śmieszny, nieznany człowiek, a wydaje mu się, że wszyscy będą się ubiegać o jego poparcie i względy. A skoro wywodzi się z KLD to niech go przytuli pan Jarmuziewicz. Żenujący wywiad w takim miejscu i żenujący rozmówca – „Pan Nieciekawy” oczywiście rozżalony i zawiedziony, z przerostem ambicji.

    1. Hanka
      | ID: 7f227efe | #4

      Ciekawe rozumowanie, czy jak się z komś rozmawia z innej partii, to musi to oznaczać, że się chce przejść do tej partii. A ta zawiść i określenia „śmieszny…” człowiek chyba oznaczają, że pisze to ktoś, kto się czuje lepszym. To może zgłoś się do wywiadu, nie męcz się – ocenimy czy nie jesteś żenujący i ciekawy.

  4. Estera
    | ID: 54e343ad | #5

    Sam o sobie Wam opowiem
    rzekł Adam i przeminął

  5. 18 marca 2011, 02:17 | #1
  6. yhy
    | ID: 3b03ba79 | #6

    jak to jest „obszerny” wywiad to ja nie mam pytań:) cieszcie się, że przeprowadzający go nie oczadział jeszcze od frazeSÓW, arcyskutecznych oczywiście, bo przecież chodzi o….Polskę? naprawdę? jak jeszcze zupełnie rozumiem ludzi po 40-ce, którzy mają prawo czuć się zdradzeni, którzy poświęcili coś więcej niż zawiedzone ambicje dla kraju naszego, tak nie rozumiem was, młodych, lżących każdego, kto próbuje wyjść za święte ognisko pis… mało tego, trzeba doszukać się spisku pjnowego (każdy myśli po sobie), bo tak po prostu ze znanym sobie człowiekiem, który coś organizował w systemie minionym porozmawiać nie można. To relatywizm jest. To zły pr, panie Tomku. To farbowany. To „śmieszny, nieznany człowiek”, jakby miał zaistnieć w pisie, znalazłyby się i argumenty za:) bo to walka o idee jest. tak słabej wiary jesteście, tak słabej… pjn mnie nie grzeje, ale warto wiedzieć dlaczego uważa, ze pis został zapędzony w ślepą uliczkę.

  7. filozof
    | ID: c5177fef | #7

    Pan Tomasz Kwiatek ma nie tylko prawo,ale i obowiązek, jako dziennikarz niezależnej gazety, zapoznawać ludzi z pogladami postaci, które biorą udział w życiu publicznym. Dzięki temu dowiedzieliśmy się, jak miałką i mizerną osobowość polityczną posiada Marek Samborski. Sam przyznał właściwie, że w polityce był kimś na kształt Tuska – posła-tapicera. To naprawdę pouczający wywiad. Rzeczywiście szkoda tylko, że taki długi

  8. życzliwy
    | ID: 05c5352f | #8

    Wywiad jak wywiad. Dużo ciekawsze są komentarze. Wynika z nich,że jeśli politykowi nie można zarzucić, iż jest głupi, przekupny czy np. jest zdrajcą, zawsze można rzucić parę bardzo merytorycznych epitetów w stylu „śmieszny”, „miałki” czy „nieznany”, choć to ostatnie raczej jest obosieczne.
    Szczególnie odkrywczy w swych osądach jest Pan filozof, który politycznie (a obawiam się, że nie tylko) plasuje się gdzieś między „Tuskiem-posłem-tapicerem” a pralką automatyczną.
    Jednak bardzo Panom dziękuję za te wypowiedzi, bo gdyby kiedykolwiek zaświtała mi myśl by być politykiem to Panowie skutecznie mnie z tego wyleczyli. I nie dlatego, że spodziewałbym się Panów tam spotkać (sorry, tak dobrego mniemania o was nie mam) tylko dlatego, że dla was po prostu nie warto. Ja sobie poradzę a Panom yhy i filozofowi życzę polityków na „wasz obraz i podobieństwo” co od jakiegoś czasu już się zaczęło sprawdzać.

    1. marek samborski
      | ID: a50976ba | #9

      Niech Pan nie przesadza, co prawda niezbyt miło się czyta obelgi pod swoim adresem, pisane anonimowo i nijak się mające do faktów, ale taka dola osób, które choć po części stają się publiczne. Co do Panów i Pań komentujących, to przynajmniej w coś wierzą i starają się z tą wiarą coś zrobić, zawsze to lepsze niż bezwolna mierzwa gapiąca się w TV i uwielbiająca PR-owskie produkcje miłościwie nam panujących. A że pan „filozof” wierzy akurat w to, że jest tak absolutnie wspaniały i wolno mu z tego powodu oceniać innych, to zupełnie inna sprawa…

  9. Mira Ceti
    | ID: 75cdbaa9 | #10

    Planktonie polityczny i lemingi zobaczcie 10 obietnic Donaldu Tusku i PO, które miały zmienić Polskę:
    1. Przyspieszymy i wykorzystamy wzrost gospodarczy – przyspieszenia oczywiście nie ma, bo nie da się przyspieszać nie robiąc nic. Za rządów wyszydzanego Jarkacza mieliśmy przeszło 6% wzrostu PKB. A prawica ostrzegała… i jak się okazuje miała rację.
    2. Radykalnie podniesiemy płace dla budżetówki, zwiększymy emerytury i renty – podniesiono tak naprawdę jedynie w szkolnictwie… Emerytury i renty, fakt, są zwiększone, ale PiS również je zwiększył, za co nikt ich nie chwalił.
    3. Wybudujemy nowoczesną sieć autostrad, dróg ekspresowych, mostów i obwodnic – 15 kilometrów, ustalone i zarządzone przez PiS to bilans ministra Grabarczyka. Hasło: My nie robimy polityki – my budujemy drogi jest tylko na bilbordach. Bo dróg się nie buduje. O pardonsik: w Stolycy oddano 1 (słownie: jeden) kilometr autostrady. Koszt: 220 mln zł (sic!)
    4. Zagwarantujemy bezpłatny dostęp do opieki medycznej i zlikwidujemy NFZ – NFZ nie został i nie zostanie zlikwidowany. Sztandarowy pomysł padł na ryj.
    5. Uprościmy podatki – wprowadzimy podatek liniowy z ulgą prorodzinną, zlikwidujemy ponad 200 opłat urzędowych – przypomnę, że podatek liniowy został wycofany [w tej kadencji w ogóle nie ma o nim mowy], podatek Belki i Religi niezlikwidowane [i nie zanosi się na coś takiego]. Rostowski nie zrobił nic. Sztandarowy pomysł padł na ryj. O pardonsik: podniesiono stawkę podatku VAT, co spowodowało nienotowaną dotąd drożyznę. No i szykuje się teraz skok na emerytury 15 mln obywateli.
    6. Przyspieszymy budowę stadionów na Euro 2012 – Poznań – ok, ale to prezydent Grobelny ma teraz problemy. My nie robimy polityki – my budujemy boiska. Widać, że Tusku z kolegami uwielbiają ten sport.
    7. Szybko wypełnimy naszą misję w Iraku – kolejny niezrealizowany punkt tego rządu.
    8. Sprawimy, że Polacy z emigracji będą chcieli wracać do domu i inwestować w Polsce – kompletna kompromitacja. Wszyscy wyjeżdżają, nikt nie wraca. Bo do czego tu wracać, szanowni czytelnicy?
    9. Podniesiemy poziom edukacji i upowszechnimy Internet – nie chcę komentować tej obietnicy. Jedynym dokonaniem K. Hall są idiotyczne pomysły obniżenia wieku przymusu szkolnego i likwidacja kuratoriów, aby scedować obowiązki na gminy. Szok! Upowszechnienie internetu? Może i o parę procent wzrosło używanie tego dobrodziejstwa przez Polaków, ale jaka w tym zasługa rządu?.
    10. Podejmiemy rzeczywistą walkę z korupcją – kompromitację Pitery i jej raportu już dobrze znamy. Ale fakt, nie zwalczali za wszelką cenę CBA, co doceniam, bowiem jestem przekonany, że SLD, gdyby doszło do władzy – ODPUKAĆ, zapewne by to czyniło.

  10. graś
    | ID: 05c5352f | #11

    Pierwszy tydzień rządów Donalda Tuska –
    Poniedziałek
    Donald Tusk wyczarterował 10.000 jumbo-jetów. 3 miliony Polaków wraca do
    kraju.

    Wtorek
    Zarządzeniem premiera Donalda Tuska zlikwidowano wypadki samochodowe.

    Środa
    Donald Tusk obniżył podatki — od środy PIT, CIT i VAT w Polsce wynoszą
    1%, jednocześnie Donald Tusk zwiększył wynagrodzenia — pielęgniarka
    zarabia średnio 5890 zł netto, a lekarz 25630 zł netto. Nauczyciele
    zarabiają od środy 8300 zł netto, a urzędnicy 6250. Zachodnie granice
    Polski przekraczają tysiące lekarzy z Niemiec Francji i Irlandii by
    podjąć pracę w polskich szpitalach.

    Czwartek
    W czwartek Donald Tusk gwałtownie podniósł prestiż Polski na świecie —
    UE ogłosiła wprowadzenie Nicei i pierwiastka jednocześnie, Niemcy
    zrezygnowały z Gazociągu Północnego, a bałtycką rurą będzie
    transportowane mięso z Polski do Rosji.

    Piątek
    W piątek Donald Tusk wybudował 2500 kilometrów autostrad 840 pływalni i
    320 stadionów. Hanna Gronkiewicz-Waltz — nowa minister infrastruktury –
    przecięła 6000 wstęg w ciągu 18 godzin

    Sobota
    Donald Tusk rozdał akcje, średnio 70 tysięcy na głowę. Ponadto
    wprowadził poszóstne becikowe i ulgę na dziecko — bez kozery – pińcet
    tysięcy.

    Niedziela
    Po zrobieniu tych wszystkich cudów, siódmego dnia, Donald Tusk odpoczął.

    PS
    Wieczorem w niedzielę od niechcenia Donald Tusk zniósł przymrozki, by
    jabłka już nigdy nie drożały.

  11. Estera
    | ID: 7f51f1d4 | #12

    Szczęśliwi Ci, którzy prawdy nie znają:)

  12. 30 marca 2011, 21:19 | #2
  13. 10 października 2011, 17:52 | #3
  14. 10 października 2011, 17:53 | #4
Komentarze są zamknięte