Sędzia Józef Iwulski, znany ze skazania młodego opozycjonisty w stanie wojennym i przeciwnik ustawy dezubekizacyjnej, nadal orzeka w Izbie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego. Portal wPolityce.pl ustalił, że jego Izba za nic ma fakt, że został mu uchylony immunitet. Z naszych informacji wynika, że Izba Pracy zezwala Iwulskiemu na orzekanie w oparciu o decyzje TSUE z lipca ubiegłego roku. Nasi rozmówcy ze środowiska sędziowskiego przekonują, że mamy do czynienia ze skandalem i rzeczywistym dualizmem prawnym, który może doprowadzić do chaosu w sądownictwie.
Nazwisko Iwulskiego pojawiło się dziś na wokandzie Sądu Najwyższego:
W lipcu 2021 roku Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego uchyliła immunitet sędziowski ówczesnemu prezesowi Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Józefowi Iwulskiemu i wyraziła zgodę na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej. O to, do SN, wystąpiła Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie. Z ustaleń śledczych IPN wynikało, że w 1982 r. Iwulski zasiadał w składzie sądu, który skazał młodego robotnika z Oświęcimia na trzy lata więzienia za roznoszenie „antypaństwowych” ulotek przedstawiających kontury Polski okolone kolczastym drutem.
Uchylenie immunitetu nie spowodowało, że Iwulski przestał orzekać. Nadal to robi, gdyż zezwala mu na to Prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN , sędzia Piotr Prusinowsk – krytyk reformy sądownictwa zaproponowanej przez Zjednoczoną Prawicę. To jednak nie koniec. Iwulski zarabia ponad 27 tys. złotych brutto, mimo, że Izba Dyscyplinarna obniżyła jego wynagrodzenie o 25 proc. Za to w grudniu sędzia Józef Iwulski znalazł się wśród zastępców Członków Kolegium Sądu Najwyższego!
Iwulski nic nie robi sobie z faktu, że uchylono mu immunitet, gdyż Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych zasłania się decyzjami TSUE z lipca ubiegłego roku.
Pytania bez odpowiedzi?
Sprawa Iwulskiego rodzi jednak inne pytania i wątpliwości dotyczące funkcjonowania całego Sądu Najwyższego. Nasi rozmówcy podkreślają, że toleruje się działania Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych dotyczące Iwulskiego, a prof. Małgorzata Manowska, I Prezes Sądu Najwyższego nie jest w stanie wymusić innego stanowiska. Jednocześnie wszyscy pamiętają fakt „zamrożenia” Izby Dyscyplinarnej przez panią profesor. Niedawno przyznała ona, że podjęła działania mrożące wobec Izby Dyscyplinarnej, mimo, iż zdawała sobie sprawę z bezprawności tej decyzji.
Zamrożenie przeze mnie działania Izby Dyscyplinarnej było niezgodne z prawem, zrobiłam to dla dobra Polski, żeby dać czas politykom na rozwiązanie problemu, ale nie mogę już utrzymywać takiego stanu”
– przekonywała w wywiadzie dla Onetu i nie szczędziła politykom ostrych słów.
Słowa i działania I Prezes SN ostro skrytykował minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, który stwierdził, że „funkcja I Prezesa Sądu Najwyższego mocno ją przerosła”.
Sprawa sędziego Iwulskiego pokazuje, że mamy już do czynienia z dualizmem prawnym dotyczącym całego sądownictwa. Działania I Prezes SN także nie są konsekwentne. Przy okazji tej sprawy rodzi się też smutna refleksja. Niedawno, w proteście przeciwko sytuacji w Izbie Dyscyplinarnej SN, z funkcji sędziego zrezygnował wybitny prawnik, prof. Jan Majchrowski. I tak historia zatacza koło. Iwulski, który brał udział w haniebnych procesach stanu wojennego orzeka dziś za grube pieniądze w Sądzie Najwyższym, a uczciwy i niezawisły sędzia Majchrowski nie może reprezentować polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Źródło: WB, wPolityce.pl