Izba Reprezentantów Stanów Zjednoczonych uchwaliła ustawę uznającą aborcję za „ustawowe prawo kobiet”, odnosząc się jednocześnie do „prawa” lekarzy do wykonywania aborcji.
„Ustawa o ochronie zdrowia kobiet” ma na celu zablokowanie przepisów ograniczających aborcję i uchwalonych na poziomie stanowym, takich jak ta z Teksasu. Jest to zdecydowanie najbardziej radykalne prawo proaborcyjne w Stanach Zjednoczonych, które dąży do pełnego wprowadzenia legalnej aborcji, w niektórych przypadkach do dziewiątego miesiąca ciąży. Dzięki Bogu to prawo najprawdopodobniej nie przejdzie w Senacie.
Arcybiskup San Francisco Salvatore Cordileone określił to prawo jak „składanie ofiar z dzieci”.
Cordileone zabrał głos, ponieważ jedna z głównych zwolenniczek ustawy – spiker Izby Nancy Pelosi – jest katoliczką z jego archidiecezji. W liście otwartym Cordileone pojawiają się „katoliccy politycy zaangażowani w zło”. To jasne, że hierarcha miał na myśli Pelosi, chociaż oficjalnie nie padło jej nazwisko.
Jak odpowiedziała mu pani Pelosi?
Swoje zaangażowanie polityczne w sprawę najbardziej radykalnego prawa proaborcyjnego uzasadniła (uwaga!), wiarą katolicką.
Dzień przed głosowaniem w Izbie powiedziała, że Bóg, w którego wierzy jako katoliczka, dał ludziom „wolną wolę” do samodzielnego decydowania, czy chcą mieć dzieci, czy nie. Tak, mówiła o aborcji jako metodzie planowania rodziny.
Następnie w dniu głosowania w Izbie Reprezentantów dodała, że popiera to prawo jako „katolicka matka pięciorga dzieci”. Katolicy w Stanach Zjednoczonych osiągnęli zatem taki poziom, że muszą słuchać argumentów, zgodnie z którymi dopuszczenie do zabijania nienarodzonych dzieci jest wyrazem wiary katolickiej.
To zupełna klęska zdrowego rozsądku i triumf cynizmu, porażka będąca wynikiem dekady relatywizacji doktryny katolickiej z udziałem ludzi świeckich, a czasem niestety również księży.
Czy czeka nas coś podobnego również w Polsce? To całkiem możliwe, a oto dowód.
„Można być fundamentalistą katolickim i uważać, że jest to główna wartość katolicyzmu czy chrześcijaństwa. Wele partii chadeckich wprowadziło związki partnerskie na Zachodzie, nawet małżeństwa”.
To słowa Sławomira Neumanna, przewodniczego klubu poselskiego PO-KO, który w ten sposób wyjaśniał, jak to możliwe, że jego partia, rzekomo konserwatywna, wspiera homoseksualne zwiazki partnerske.
Jednocześnie, jak wiadomo – posłowie PO w Parlamencie Europejskim poparli rezolucję, opisującą aborcję jako „podstawowe prawo człowieka” i postrzegającą zabijanie nienarodzonych jako największą wartość ludzkiej wolności.
To tylko kwestia czasu, kiedy politycy tej partii zaczną zachowywać się jak Nancy Pelosi i opisywać politykę całkowicie przeciwną doktrynie katolickiej jako wyraz ich – wiary katolickiej.
Źródło: wPolityce.pl/Goran Andrijanić