SZOKUJĄCE! Doustny lek na COVID-19 sprowadzony do Polski TYLKO dla VIP-ów?! Molnupiravir trafił do zasobów MSWiA

Zastępca Naczelnego

Mateusz Morawiecki, dr Bogusław Rogalski/FB

10 grudnia ubiegłego roku prezes Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin dr Bogusław Rogalski zaapelował do premiera Mateusza Morawieckiego „o natychmiastowe dopuszczenie do obrotu i podjęcie produkcji przez państwowe zakłady farmaceutyczne leku na COVID-19 o nazwie molnupiravir koncernu Merck &Co we współpracy z firmą biotechnologiczną Ridgeback Biotherapeutics”. Już 17 grudnia do Polski dotarł molnupiravir – doustny lek na COVID-19. Jak dowiedziała się Niezależna Gazeta Obywatelska, sprowadzona partia leku (około 5600 opakowań) … trafiła do dyspozycji MSWiA i stanowi rezerwę zabezpieczającą dla VIP-ów!

Nasza inicjatywa miała na celu wsparcie w walce z chorobą dostępne dla każdego Polaka, a nie wybranej wąskiej grupy szczęśliwców. Zdziwiło nas, że gdy USA zamówiły 3 miliony tabletek, a Japonia 2 miliony, to nasze władze zdecydowały się jedynie na około 5 tysięcy opakowań. Okazuje się, że skierowanie leku do dyspozycji MSWiA tłumaczy nieznaczną ilość sprowadzonego doustnego leku na COVID-19. Niedawno walkę z chorobą wygrała znana działaczka opozycji z czasów PRL, a dzisiaj sekretarz generalny Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Jadwiga Chmielowska. Jak pisze red. Chmielowska z COVID-19 wyszła dzięki amantadynie, której nie podawano jej 32-letniemu synowi, który zmarł. O dopuszczenie amantadyny w terapii leczenia COVID-19 apelowaliśmy już 4 stycznia 2021 roku! Pytanie nasuwa się proste: dlaczego syn śląskiej ikony walki z komunizmem, red. Jadwigi Chmielowskiej nie otrzymał molnupiraviru lub amantadyny? Czy molnupiravir jest dzisiaj aplikowany panu prezydentowi Andrzejowi Dudzie? To są bardzo ważne pytania, na które oczekujemy publicznej odpowiedzi ze strony władz”

– mówi NGO Paweł Czyż, rzecznik prasowy Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin.

Amantadyna „na cenzurowanym”

Przechorowałam covid-19 Mam choroby współistniejące. Przeszłam go w miarę lekko. Leczyłam się od pierwszego dnia Amantadyną. Zaczynające się zapalenie płuc zwalczył personel szpitala wojskowego w Warszawie, któremu bardzo dziękuję – pełny profesjonalizm. Mój syn Bartek lat 32, zdrowy, nie brał amantadyny – zmarł.”
– napisała na swoim profilu na Facebooku red. Jadwiga Chmielowska.

CZYTAJ WIĘCEJ:

Zjednoczenie Chrześcijańskich Rodzin apeluje do Mateusza Morawieckiego o dopuszczenie do obrotu i produkcję brytyjskiego leku na COVID-19

ZChR: Czas zacząć sprowadzać do Polski leki na COVID-19, a nie opowiadać jedynie o szczepieniach

Molnupiravir – doustny lek na COVID-19

Do tej pory molnupiravir został zatwierdzony przez Brytyjską Agencję Regulacji Leków i Produktów Opieki Zdrowotnej (MHRA). Wielka Brytania stała się pierwszym krajem na świecie, który oferuje pełnoletnim obywatelom dostęp do nowego, obiecującego leczenia. W wydanym oświadczeniu koncern zapowiedział, że Merck&Co nie będzie domagał się należności licencyjnych tak długo, jak Światowa Organizacja Zdrowia będzie określała chorobę COVID-19 mianem zagrożenia zdrowia publicznego. Nic zatem nie stoi na przeszkodzie, aby natychmiast skierować lek do produkcji i wdrożyć do w terapii leczenia COVID-19. Anestezjolodzy alarmują, że spora ilość zgonów na OIOM dotyczy chorych, na których leki przeciwwirusowe nie działają”

– powiedział w grudniu Niezależnej Gazecie Obywatelskiej Paweł Czyż, rzecznik prasowy Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin.

Zaktualizowane dane dotyczące molnpirawiru pokazują, że lek zmniejsza liczbę hospitalizacji lub zgonów o 30%”

– czytamy w artykule Darcy Jimenez na łamach „Pharmaceutical Technology”.

Problem polega na tym, że na OIOM trafiają zazwyczaj pacjenci, u których w organizmie już nie ma wirusa, bo to jest po 2-3 tyg. od zakażenia. Leki przeciwwirusowe już na nich nie działają i możliwość opanowania tego stanu, który toczy się w organizmie, jest bardzo niewielka. Można zrobić wszystko, co się da i nadal nie ma gwarancji, że uda się takiego pacjenta uratować, bo to jest loteria”

– wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską dr Konstanty Szułdrzyński z Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii CSK MSWiA, członek Rady Medycznej przy premierze.

Nowy lek na koronawirusa o nazwie molnupiravir został opracowany przez koncern Merck&Co we współpracy z firmą biotechnologiczną Ridgeback Biotherapeutics. Jego działanie polega na zakłócaniu procesu replikacji RNA wirusa SARS-CoV-2. Z chemicznego punktu widzenia molnupiravir jest prolekiem, który w organizmie jest metabolizowany do analogu rybonukleozydu przypominającego cytydynę (jeden ze składników nici RNA). Enzym wirusa włącza lek do nowo tworzonego łańcucha RNA zamiast prawdziwej zasady pirymidynowej. Ponieważ molnupiravir występuje w postaci dwóch izomerów strukturalnych (tautomery), z których jedna naśladuje cytydynę, a druga urydynę, podczas powielania nici RNA wirusowa polimeraza raz interpretuje cząsteczkę leku jako cytydynę, a innym razem jako urydynę. Skutkuje to na tyle dużą ilością pojedynczych mutacji w kopiach wirusa, że efekt staje się dla niego letalny. W rezultacie działanie preparatu hamuje namnażanie wirionów i łagodzi przebieg choroby. (…) Molnupiravir to pierwszy na świecie lek przeciwwirusowy zatwierdzony przeciwko wirusowi SARS-CoV-2, który jest podawany doustnie. Dzięki temu z powodzeniem może być stosowany w domu bez konieczności hospitalizacji pacjenta. Standardowe dawkowanie preparatu zakłada podawanie czterech tabletek dwa razy dziennie przez okres pięciu dni. Dostępne do tej pory opcje lecznicze (np. remdesivir, przeciwciała monoklonalne) wymagały zastosowania wlewu dożylnego pod kontrolą wykwalifikowanego personelu. Możliwość leczenia pacjentów w domowym zaciszu jest ogromną zaletą tego leku. W wielu przypadkach pozwoli opanować chorobę bez potrzeby hospitalizacji, co odciąży szpitale i zapobiegnie dalszemu przenoszeniu wirusa z osoby zakażonej na personel medyczny i innych pacjentów. Ma to szczególne znaczenie dla osób z obniżoną odpornością, dla których każdy pobyt w szpitalu jest obciążony ryzykiem kolejnych nadkażeń wirusowych i bakteryjnych.”

– napisali działacze ZChR w swoim apelu z 10 grudnia 2021 roku do premiera Mateusza Morawieckiego – przytaczając opinię mgr inż biotechnologii stosowanej Ewy Gwóźdź.

Rekomendujemy leczenie tymi tabletkami, ponieważ uważamy, że korzyści przewyższają nad skutkami ubocznymi u pacjentów, którzy są najbardziej narażeni na poważne powikłania związane z COVID-19″

— przekazała niedawno w oświadczeniu przedstawicielka duńskiej agencji zdrowia Kirstine Moll Harboe.

Ze względu na małe ilości tabletki w pierwszej kolejności zostaną przekazane do szpitali onkologicznych i hematoonkologicznych, do ośrodków prowadzących dializy oraz zajmujących się chorymi po przeszczepach. Chodzi o lek, który miał być przełomem z dwóch powodów: jest podawany w tabletkach i ma zapobiegać pobytowi w szpitalu (z powodu COVID-19), czyli ma mieć działanie prewencyjne. To lek, który nie został w pełni zatwierdzony przez Europejską Agencję Leków, ale otrzymał pozytywne rekomendacje. EMA zadecydowała bowiem, że dopuszcza preparat do stosowania i rekomenduje go pacjentom w pierwszych pięciu dniach przechodzenia choroby”

— powiedział „Dziennikowi Gazecie Prawnej” przedstawiciel polskiego rządu.

Molnupirawir ma być podawany osobom zakażonym koronawirusem, które nie wymagają terapii tlenowej, jednak zachodzi u nich ryzyko rozwinięcia infekcji z ciężkim przebiegiem. Przeciwwskazaniem do zażywania tego leku jest ciąża, a także planowanie macierzyństwa w niedalekiej przyszłości. Jednocześnie kobiety w wieku rozrodczym, które będą przyjmować molnupirawir, muszą stosować skuteczną antykoncepcję w trakcie zażywania leku, a także przez cztery dni po zakończeniu terapii. Badania przeprowadzone na zwierzętach wykazały bowiem, że molnupirawir podawany w dużych dawkach może wpływać na wzrost i rozwój płodu.

Wśród możliwych skutków ubocznych stosowania leku najczęściej stwierdzano biegunkę, nudności, zawroty głowy i ból głowy, z których wszystkie były łagodne lub umiarkowane.”

– czytamy na łamach medonet.pl.

Pytania NGO bez odpowiedzi MSWiA oraz Ministerstwa Zdrowia

W środę zwróciliśmy się do rzeczników prasowych MSWiA oraz Ministerstwa Zdrowia z następującymi pytaniami:
1. Czy prawdą jest, że do Polski sprowadzono 5600 opakowań doustnego leku na COVID-19 o nazwie molnupiravir koncernu Merck &Co we współpracy z firmą biotechnologiczną Ridgeback Biotherapeutics? Jeśli liczba opakowań jest niewłaściwa, to jaką ilość sprowadzono?
2. Czy prawdą jest, że całość sprowadzonej partii leku trafiła do dyspozycji MSWiA w celu zabezpieczenia leczenia VIP-ów? Jeśli to nieprawda, to jaka ilość tego leku trafiła do rezerw zabezpieczających leczenie VIP-ów?
3. Jaka jaka konkretnie ilość molnupiraviru trafiła do publicznych szpitali i do których konkretnie?
4. Czy planuje się sprowadzenie nowej partii ww. leku? Jeśli tak, to kiedy i w jakiej ilości?
5. Czy sprowadzono do Polski inny doustny lek na Covid-19, w jakiej ilości opakowań?”
Do czasu publikacji niniejszego materiału nie uzyskaliśmy na powyższe żadnej odpowiedzi. Do sprawy powrócimy.

Piotr Galicki

Komentarze są zamknięte