Chadecy z ZChR oburzeni deklaracjami senator PiS Doroty Tobiszowskiej. Czy Prawo i Sprawiedliwość chce uznania nieistniejącej narodowości śląskiej?

Zastępca Naczelnego

Paweł Czyż (ZChR), senator PiS Dorota Tobiszowska/Facebook

Senator Dorota Tobiszowska (PiS) w Spisie Powszechnym 2021 zadeklaruje narodowość śląską i obywatelstwo polskie, a także języki: śląski i polski – zapowiedziała we wtorek senator na antenie Radia Piekary. Jak wyjaśniła, jest i czuje się Ślązaczką i Polką; nie jest separatystką – donosi portal wPolityce.pl.

Deklaracja senator Doroty Tobiszowskiej jest szokującym i oburzającym publicznym wsparciem dla zakamuflowanej opcji niemieckiej z Ruchu Autonomii Śląska, o której mówił publicznie prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Po takiej deklaracji, w czasie gdy RAŚ organizuje co roku antypolskie marsze do nieistniejącego „polskiego obozu” w Świetochłowicach-Zgodzie. Mało tego, w kwietniu 2018 roku lider RAŚ Jerzy Gorzelik na swoim profilu na Twitterze wymienił „zbrodnię na dziedzictwie kulturowym” Katowic, tj. wysadzenie obelisku Wilhelma I i Fryderyka III (niem. Zweikaiserdenkmal) na placu Wolności przez członków Polskiej Organizacji Wojskowej w dniu 13 grudnia 1920. To wydarzenie – wg RAŚ „zbrodnię” – Gorzelik porównał do podpalenia we wrześniu 1939 roku tzw. Wielkiej Synagogi. Sprawcami zniszczenia tego obiektu kultu mieli być według lidera RAŚ … „naziści” czy „narodowi socjaliści”! Jeżeli senator Tobiszowska deklaruje publicznie, że należy do nieistniejącego narodu śląskiego, to powinna złożyć mandat senatorski uzyskany głosami polskich patriotów i starać się w 2023 roku o reelekcję z Ruchu Autonomii Śląska”

– powiedział Niezależnej Gazecie Obywatelskiej Paweł Czyż, rzecznik prasowy Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin.

W rozmowie z Radiem Piekary senator Dorota Tobiszowska była pytana m.in. o deklaracje narodowości i języka, którym się posługuje, pod kątem zbliżającego się spisu, a także o swój stosunek do obecnego, kolejnego już poselskiego projektu ustawowego uznania śląskiego za język regionalny, wobec którego przygotowano niedawno projekt negatywnego stanowiska rządu.

Na pytanie, jaką narodowość zadeklaruje w Spisie Powszechnym 2021 r., który potrwa od 1 kwietnia do 30 czerwca br., Tobiszowska odpowiedziała, że „taką samą, jaką zadeklarowała wcześniej”, w spisie w 2011 r.

Tak jak zawsze: narodowość śląska, obywatelstwo polskie”

— potwierdziła.

Jestem zadeklarowaną Ślązaczką, za każdym razem (…) podkreślam swoją przynależność do Śląska. Tego się nie wstydzę, wręcz przeciwnie”

— wyjaśniła.

„Ślązaczka” – podkreśliła, odpowiadając na pytanie, czy podczas spisu zadeklaruje narodowość śląską.

Jestem stąd, tu się urodziłam, tu pracuję, tu żyję. Śląsk to mój dom. Jestem bardzo związana ze Śląskiem: historia, praca, wartości”

— akcentowała.

Jestem Ślązaczką, ale Polką. Nie jestem absolutnie separatystką, wiem, co to oznacza. Jeżeli będzie taka potrzeba, to to wyjaśnię”

— zaznaczyła, odpowiadając na sugestię, aby wyjaśniła te kwestie swoim partyjnym kolegom z rządu.

Nie ma niczego takiego jak wartości i historia wspólne dla Ślązaków. Pani Tobiszowskiej przypominam, że w województwie śląskim znajduje się również część dawnego Śląska Austriackiego z umowną siedzibą w Cieszynie. Zaolzie – obecnie w granicach Czech – też miało problem ruchem ślązakowskim jeszcze przed 1918 rokiem. Przypomnijmy, że w 1866 do Cieszyna z Warszawy przybył pastor Leopold Otto, który zaangażował się w polską działalność narodową, skupiając wokół siebie grupkę przyszłych polskich ewangelickich działaczy narodowych, jak Jan Śliwka. Byli oni zwalczani przez superintendenta Theodora Haasego, który wydawał gazetę „Nowy Czas. Tygodnik polityczny”. Po jego śmierci w 1909 rolę tę przejęła wówczas ukonstytuowana Śląska Partia Ludowa. Jej lider, Józef Kożdoń latem 1908 rozpoczął formowanie własnego ugrupowania Śląskiej Partii Ludowej, która w momencie rejestracji w styczniu 1909, liczyła około 2000 członków, skupionych w 30 grupach terenowych. Od lutego 1909 roku wydawała własny organ prasowy tygodnik „Ślązak” – redagowany kolejno przez Adolfa Hoffmana i Klaudiusza Koske, na którego łamach m.in. sam Kożdoń głosił, że Ślązacy stanowią odrębny naród. W tymże 1909 roku z ramienia swej partii Józef Kożdoń został posłem do Śląskiego Sejmu Krajowego w Opawie. Po zakończeniu I wojny światowej przedstawiciele Polaków zrzeszonych w miejscowym Kościele ewangelicko-augsburskim opowiedzieli się za przyłączeniem całości obszaru Księstwa Cieszyńskiego do Polski i wystąpili o przyłączenie do Konsystorza w Warszawie. Uroczysty akt połączenia podpisano 20 grudnia 1918 w Kościele Jezusowym w Cieszynie. Wspomniany wyżej Józef Kożdoń w latach 1923-38 był burmistrzem Czeskiego Cieszyna. Niemniej wartości i historia dla terenów byłego zaboru pruskiego i austriackiego są różne. Wspólne były jednak problemy z ruchem separatystów śląskich, co warto przypomnieć”

– powiedział NGO Paweł Czyż ze Zjednoczenia Chrzescijańskich Rodzin.

Ruch autonomistów śląskich to zakamuflowana opcja niemiecka?

Symbolem ruchu ślazakowców na terenie Śląska Cieszyńskiego byl wspomniany przez rzecznika ZChR Józef Kożdoń.

Na konferencji wersalskiej „Memoriał w sprawie utworzenia Republiki Śląsk Wschodni – Cieszyn”, sporządzony przez Kożdonia oraz Richtera i Fuldę – liderów Delegacji Niemieckich Partii Śląska Wschodniego, przedstawił bielski radny Robert Piesch, wchodzący w skład delegacji austriackiej. Na miejscu, oprócz licznych memoriałów Kożdonia, Komisja otrzymała „Memoriał w sprawie Samostanowienia Kraju Cieszyńskiego” Edwarda Augusta Schrodera, którego autor popierał i argumentował tam niepodległościowe dążenia Kożdonia. Postulat ten znalazł poparcie wśród trzech członków Komisji Międzysojuszniczej: Dubois’a ze Stanów Zjednoczonych, Tissiego z Włoch i Coulsona z Wielkiej Brytanii, stanowczo jednak zaoponował przedstawiciel Francji Grenard. W tej sytuacji Kożdoń zaproponował, aby w plebiscycie śląskim dodać trzecią opcję wyboru – niepodległości, jednak i ten postulat nie znalazł poparcia. W efekcie Kożdoń nawiązał bliskie stosunki z czołowymi politykami czechosłowackimi: prezydentem Masarykiem, premierem Kramarzem i ministrem spraw zagranicznych Beneszem, którzy zapewnili go, że Śląsk w granicach Czechosłowacji zachowa autonomię polityczną, którą posiadał w monarchii Habsburgów, a Ślązacy otrzymają autonomię narodowościową. W Paryżu był jednym z ekspertów delegacji czechosłowackiej. Obalił tam argumenty etniczne strony polskiej, przekonując aliantów, iż Ślązacy stanowią czwartą odrębną narodowość na tym terenie. Storpedował plan podziału Śląska Cieszyńskiego na dziale wodnym pomiędzy Olzą i Wisłą, nie chcąc „za żadną cenę odstąpić Ustronia, Skoczowa i Strumienia”, gdzie miał najwięcej zwolenników. Przekonał polityków czechosłowackich do forsowania plebiscytu, twierdząc że jego zwolennicy to większość ludności Śląska Cieszyńskiego, w tym 9/10 ewangelików. Mimo oficjalnego poparcia dla Czechosłowacji, Kożdoń nie zrezygnował z opcji niepodległości i nawiązał bliską współpracę z liderem górnośląskich niepodległościowców Ewaldem Lataczem, kierującym niemal półmilionowym Związkiem Górnoślązaków-Bund der Oberschlesier. (…) We wrześniu 1943 z okazji 70. urodzin Kożdonia, za aprobatą Adolfa Hitlera (wymaganą w warunkach wojennych) urządzono huczną uroczystość, w czasie której nadano mu tytuł honorowego obywatela Cieszyna „za zasługi dla niemczyzny”. Tutejszy kreisleiter NSDAP Pannenborg w swym przemówieniu uznał go za „wzór niemieckiego bojownika”, a cieszyński starosta Kruger pochwalił za doskonałą znajomość miejscowych stosunków”.

– czytamy w Wikipedii.

Przez Polaków, zwłaszcza świadomych narodowo, Józef Kożdoń był jednoznacznie postrzegany jako zdrajca i realizator obcych celów. Polacy, np. Marja Pilchówna pisząca w „Zaraniu Śląskim” przedstawiała go dość jednoznacznie:

Oczywiście w czasach plebiscytu „prym” tutaj dzierżyli śląscy renegaci, za pieniądze niemieckie, czy czeskie. … Pamiętam nazwisko zdrajcy Kożdonia i obóz „Ślązakowców” z ich organem, Nowym czasem, napadającym pod płaszczykiem wyznaniowym, jeszcze długi czas po wojnie na polskość. … To był dobry chłop ten Kożdoń. … Ten umiał żerować na ciasnocie narzuconej przez zaborców, na obojętności narodowej rodaków. Sprzedał Śląsk Czechom”

Senator Dorota Tobiszowska nowym Józefem Kożdoniem?

Senator PiS Dorota Tobiszowska pytana, jaki język zadeklaruje podczas spisu, Tobiszowska odpowiedziała, że na co dzień posługuje się „gwarą śląską, która jest trudna do zdiagnozowania, jaka ona generalnie ma być”.

Ja już np. wielu słów nie używam, które były używane przez moją babcię, mojego dziadka. Moja córka już w ogóle języka śląskiego mniej używa, chociaż też”

— mówiła.

Odpowiadając na pytanie, czy wpisze język śląski w formularzu spisowym, senator odpowiedziała, że posługuje się generalnie językiem polskim, a w życiu codziennym – śląskim.

Śląski i polski”

— potwierdziła.

Za każdym razem podkreślam przynależność do regionu. Wydaje mi się to oczywiste i to jest wartość dodana – do mojej osoby i każdej, która utożsamia się ze swoim regionem”

— dodała.

Odniosła się też do projektu negatywnej opinii Rady Ministrów, przygotowanej do wniesionego ponad rok temu przez grupę posłów, reprezentowaną przez posłankę Monikę Rosę (KO), projektu nowelizacji ustawy o mniejszościach, którego celem jest nadanie językowi śląskiemu statusu języka regionalnego (starania w tym zakresie w postaci kolejnych projektów podejmowane są od lat). W projekcie opinii wskazano m.in., że „uznanie etnolektu śląskiego za język regionalny (…) może spowodować podobne oczekiwania u przedstawicieli innych grup regionalnych”.

Uznawanie istnienia kolejnych dialektów jako języków regionalnych mogłoby w rezultacie doprowadzić do paradoksalnej sytuacji, w której społeczeństwo RP składałoby się wyłącznie z osób posługujących się odrębnymi językami regionalnymi bez istnienia narodowego języka ogólnego”

— uznano.

To jest nieprawda. Ja z tą opinią się nie zgadzam”

— skomentowała Tobiszowska.

Uważam, że absolutnie nie ma takiego zagrożenia”

— zaznaczyła senator PiS.

Podkreśliła jednocześnie, że dotąd nikt z polityków, którzy przed ostatnimi wyborami podnosili kwestię wagi uznania języka śląskiego, nie skontaktował się dotąd z nią w tej sprawie jako senatorką ze Śląska.

Ja utożasamiam się ze Śląskiem Cieszyńskim, a nie z gwarą używaną czasem w okręgu wyborczym Doroty Tobiszowskiej. Żadnej gwary też nie używam, ani nie zapożyczam słów czy zwrotów z języka niemieckiego. Oczywiście każde osłabianie polskości Śląska jest działaniem niekorzystnym. W pełni zgadzamy się z negatywną opinią Rady Ministrów RP w sprawie poselskiego projektu ustawy, którego celem jest nadanie nieistniejącemu gwarze śląskiej statusu języka regionalnego. Warto dodać, że Lewica zwalcza równocześnie uchwałę Rady Miejskiej w Wilamowicach w sprawie obrony tradycyjnej rodziny, co doprowadziło do wstrzymania Funduszy Norweskich na budową lokalnego muzeum. Warto wspomnieć, że ta miejscowość została założona przez osadników z Fryzji i Flandrii. Mieszkańcy do dzisiaj zachowali swój archaiczny język wymysiöeryś, obyczaje, stroje, poczucie odrębności. Zatem postkomuniści i działacze Platformy działają stricte politycznie, a sprawa nieistniejącej narodowości śląskiej to jedynie ich akcja polityczna obliczona na osłabienie Polski. Dziwne, że tutaj wspiera ich najwyraźniej senator Tobiszowska z Prawa i Sprawiedliwości. Po prostu wstyd!

– mówi nam Paweł Czyż, rzecznik prasowy Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin.

Naciski miłośników regionalizmu

20 lutego, w przeddzień Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego, przedstawiciele „Ślonskiej Sztamy” i politycy zaapelowali do marszałek Sejmu Elżbiety Witek o rozpoczęcie prac legislacyjnych nad aktualnym projektem ws. języka śląskiego. Wśród sygnatariuszy listu znaleźli się posłowie Monika Rosa (KO) i Maciej Kopiec (Lewica) oraz europoseł Łukasz Kohut (kandydował z Wiosny Roberta Biedronia).

Do kwestii uznania języka śląskiego, a także wilamowskiego, odniósł się pod koniec stycznia br. rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar, który przypomniał, że konstytucja zapewnia w art. 35 obywatelom polskim należącym do mniejszości narodowych i etnicznych prawo do zachowania i rozwoju własnego języka, zachowania obyczajów i tradycji oraz rozwoju własnej kultury.

Respektowaniu praw Ślązaków i Wilamowian przeszkadza jednak konstrukcja samej ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym. Wymienia ona, jakie cechy spełnić musi społeczność mniejszościowa, ale też wylicza te mniejszości. Ślązacy i Wilamowianie spełniają cechy z ustawy, ale nie ma ich w wyliczeniu”

— wskazał RPO.

Jak dodał, w efekcie państwo nie uznaje tych wspólnot za mniejszości i nie wywiązuje się wobec nich z obowiązku finansowego i instytucjonalnego wsparcia. Nie daje im możliwości uczestniczenia w rozstrzyganiu wszelkich spraw dotyczących tej tożsamości.

Brak woli politycznej uznania Ślązaków za mniejszość etniczną przełożył się też na kwestię nadania językowi śląskiemu statusu języka regionalnego. I jest tak, mimo że język śląski spełnia ustawowe kryteria języka regionalnego: jest tradycyjnie używany przez obywateli stanowiących grupę liczebnie mniejszą od reszty ludności, różni się od oficjalnego języka i nie jest jego dialektem ani językiem migrantów”

— podkreślił RPO.

mly,wPolityce.pl/PAP/Piotr Galicki

Komentarze są zamknięte