Tablica powstała – jak informuje IPN – z inicjatywy szefa Związku Młodzieży Mniejszości Niemieckiej w tym mieście Markusa Tylikowskiego przy wsparciu m.in. posła do Bundestagu Stephana Protschka z Alternative für Deutschland (AfD), który współfinansował wykonanie tablicy. To jawny skandal.

Resentymenty niemieckie

Fot. Chorzów 1940 r./YT

Podatny grunt dla tego typu skandalicznych i antypolskich działań dostarczyła w ostatnich latach polityczna spolegliwość wobec poczynań Ruchu Autonomii Śląska Jerzego Gorzelika, który przez lata promował istnienie tzw. „polskich obozów”, a także usankcjonowanie przez PSL i Platformę Obywatelską udziału w wyborach tzw. „Śląskiej Partii Regionalnej”, której przedstawiciele znaleźli się na listach tych ugrupowań do polskiego parlamentu w ostatnich wyborach. Śląski separatyzm ma jedynie jeden cel – osłabiać Polskę. Wszystko to staje się również możliwe przez oddanie w niemieckie ręce dużej części rynku prasowego, głównie niemieckiemu koncernowi Verlagsgruppe Passau. Warto przywołać nieco faktów historycznych, o których słyszy się jedynie lokalnie, ale ich siła rażenia jest ogólnopolska. Bytomska antypolska tablica jest również pokłosiem przyzwolenia na odbudowę w Chorzowie obelisku pruskiego ministra Friedricha Wilhelma von Redena, a także tolerowanie własnych „polityk historycznych” licznych samorządów lokalnych. Zatem w Bielsku-Białej niedawno tamtejsi radni uznali za stosowne upamiętnić nazwą ulicy austriacką sopranistkę Selmę von Halban-Kurz (zm. 1933) jedynie dlatego, bo urodziła się w obecnych granicach tego miasta. Jak przywołuje dr Magdalena Dziadek, profesor w Katedrze Muzykologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu : „[Selma von Halban-Kurz – przyp.aut.] w pełni identyfikowała się z kulturą niemieckojęzyczną.

Czy to kolejny Drang nach Osten?

Warto dodać, że to w granicach obecnej gminy Bielsko-Biała działała aktywnie w latach 30-tych XX wieku tzw. „V kolumna” i jej emanacja polityczna w II RP – Partia Młodoniemiecka w Polsce (niem. Jungdeutsche Partei in Polen, JDP) – założona w 1931 r. w Bielsku. W połowie lat 30. JDP stała się główną ogólnokrajową prohitlerowską partią polityczną mniejszości niemieckiej w Polsce opartą na ideologii narodowego socjalizmu. Organizacyjnie JDP, podobnie jak inne niemieckie organizacje w przedwojennej Polsce, podlegała Hauptamt Volksdeutsche Mittelstelle zwanej w skrócie VoMI kierowanej przez obergruppenführera SS Wernera Lorenza. Ten ostatni był teściem Axela Springera założyciela koncernu medialnego Axel Springer SE (do spółki zależnej Ringier Axel Springer Polska należy m.in. tabloid „Fakt”). Członkowie JDP nosili uniformy ze swastyką, organizowali zloty i pochody. Prowadzili agresywną i niewybredną propagandę antypolską, tworzyli własne bojówki i oddziały szturmowe, które prowokowały bójki oraz stosowały zastraszanie przeciwników. W latach 1938–1939 partia wysuwała żądania autonomii dla Niemców w granicach II RP. Na jej czele stał Rudolf Wiesner – w czasie okupacji niemieckiej pełnił funkcję burmistrza połączonych miast Bielska i Białej. W latach 1940–1945 zasiadał w Reichstagu. Jego willa wraz z innymi obiektami w Polsce miała zostać wysadzona przez Niemców w celach prowokacyjnych mających świadczyć o prześladowaniu i niechęci Polaków do ludności niemieckiej. To z kolei stanowić miało podstawę do wywołania wojny z Polską. Nawet tak niechlubne karty z historii Bielska i Białej nie stały się powodem do zastanowienia się lokalnych władz nad kierunkami upamiętnień różnych osób z przeszłości. Mało tego – 6 października 2019 roku w Bielsku-Białej zorganizowano tzw. Oktoberfest … w dniu 80. rocznicy włączenia miasta do III Rzeszy! Kolejny Drang nach Osten?

Tablica pamięci papierkiem lakmusowym dla polskich władz

Wracając do Bytomia. Przedstawiciele IPN wskazują, iż Selbstschutz to formacja odpowiedzialna za terroryzowanie polskiej ludności i zabójstwa polskich działaczy już w latach 20. XX w. – szczególnie na terenie Górnego Śląska. „Po wybuchu II wojny światowej od pierwszych dni niemieckiej agresji na Polskę członkowie Selbstschutzu uczestniczyli w akcjach masowej eksterminacji obywateli RP, jego członkowie brali udział w aresztowaniach i zbiorowych egzekucjach, wykazując się niejednokrotnie wyjątkowym bestialstwem wobec przedstawicieli polskich elit” – podał Instytut. Oddziały Freikorps, również upamiętnione przez odsłoniętą w Bytomiu tablicę, brały udział w zwalczaniu polskich organizacji po I wojnie światowej, m.in. występując zbrojnie przeciwko powstaniom śląskim. Członkami tej formacji byli późniejsi prominentni członkowie władz nazistowskich Niemiec, w tym zbrodniarze wojenni Erich von dem Bach-Zelewski i Rudolf Hoess. „Instytut Pamięci Narodowej oświadcza, że jest to obiekt wystawiony nielegalnie, powstał z naruszeniem przepisów prawa polskiego, ponadto jest nie do pogodzenia z szacunkiem dla pamięci ofiar niemieckich zbrodniczych formacji narodowo-socjalistycznych. Każdy tego rodzaju obiekt powinien zostać niezwłocznie usunięty. Instytut w każdym tego rodzaju przypadku bezprawnych działań będzie składał zawiadomienia do prokuratury” – podał rzecznik IPN Adam Stefan Lewandowski. Ponadto tablica została wystawiona bez odpowiednich zezwoleń. Sprawa bytomskiej tablicy będzie kolejnym papierkiem lakmusowym dla polskich władz.

Czas na zasadę wzajemności

Mieszanie się polityka Alternative für Deutschland w sposób prowadzenia polskiej polityki historycznej jest szokujące jeśli się zważy, że AfD jest partią dość kontrowersyjną. Warto przeprowadzić dyskusję nad brakiem zasady wzajemności i upartym odmawianiem przez stronę niemiecką uznania Polaków mieszkających w Republice Federalnej Niemiec za mniejszość narodową. Przed 1 września 1939 roku centralną organizację polskiej mniejszości stanowił Związek Polaków w Niemczech – powstały w 1923 roku w Berlinie. Podzielony na pięć dzielnic terytorialnych liczył ok. 100 tys. członków. Organizacje zawodowe reprezentowało Zjednoczenie Zawodowe Polskie z centralą w Bochum, założone w 1902 roku. Posiadało ono ok. 13 tys. członków, głównie w Westfalii. Działały również stowarzyszenia kościelne, towarzyskie i gimnastyczne (Sokół). Poważne zasługi dla środowiska polskiego miało Towarzystwo Polskich Przemysłowców w Berlinie, założone w 1867 roku. Skupiało ono ok. 200 członków, przeważnie rzemieślników. Prasę polską reprezentowało kilkanaście czasopism. Najpoważniejszym pismem był wychodzący w Bytomiu „Katolik”. Istniały także kluby sportowe, jak np. PKS Berlin. Od dnia wejścia w życie dekretów wydanych po agresji Niemiec na Polskę, Polacy mieszkający w Niemczech do dzisiaj nie posiadają statusu mniejszości narodowej. W lutym 1940 organizacje Polaków w Niemczech zostały rozwiązane, ich majątek skonfiskowany, a działalność zakazana na mocy rozporządzenia Rady Ministrów Obrony Rzeszy, sygnowanego przez Hermanna Göringa. Decyzja z czasów hitlerowskich o odebraniu Polakom w Niemczech statusu mniejszości narodowej wciąż obowiązuje.

Nie ma zatem poważnego powodu, aby w dalszym ciągu stosować wobec mniejszości niemieckiej w Polsce preferencje w zakresie udziału w wyborach i de facto zagwarantowanie Niemcom miejsc w Sejmie RP. Skoro mniejszość niemiecka chce firmować antypolonizm i promować niemieckich okupantów na terenie Polski, czy wspierać narracje znane z kłamliwego miniserialu niemieckiej publicznej telewizji ZDF, pt. „Unsere Mütter, unsere Väter” … to czas na adekwatną reakcję i wezwanie do polskiego MSZ ambasadora Niemiec w celu jasnego oświadczenia mu, że tego typu wybryki posła Bundestagu i fundowanie w Polsce tablic czy pomników upamiętniających pruską czy hitlerowską wizję historii, są niedopuszczalne. Współczesny „Drang nach Osten” trzeba zwalczać poprzez konkretne działania, które będą ograniczały krypto rewizjonizm niemiecki oraz „aksamitne” dążenia do osłabiania wewnętrznego Polski, a de facto osłabiania naszego głosu w Unii Europejskiej. Czas na przebudzenie polskich polityków i zastosowanie pierwszej zasady dyplomacji – zasady wzajemności.