Ernest Malinowski – peruwiański bohater narodowy

Zastępca Naczelnego1

Ernest Malinowski, fot. YT

3 marca 1899 roku w stolicy Peru, Limie, odbył się uroczysty pogrzeb państwowy. O tym niezwykle podniosłym wydarzeniu informowały wszystkie lokalne czasopisma i gazety. Z najwyższymi honorami chowano człowieka szczególnie zasłużonego dla tego kraju, który wprowadził Peru na kolejny poziom rozwoju cywilizacyjnego. Zmarł Ernest Malinowski – twórca Kolei Transandyckiej, bojownik o niepodległość Peru. Opowieścią o tym niezwykłym człowieku rozpoczynamy cykl artykułów o Polakach, którzy zasłużyli się dla świata.

Urodził się w 1818 na Podolu w miejscowości Różanka, będącej dziś dzielnicą miasta Chmielnicki. Od niemowlęcia wychowywany był w tradycji niepodległościowej. Jego ojciec, wojewoda podolski, był posłem sejmu powstańczego. Po upadku Powstania Listopadowego cała rodzina emigrowała na zachód. Najpierw do Drezna, a następnie do Francji. W 1838 roku ukończył naukę i znalazł pracę we francuskim Korpusie Inżynierów Dróg i Mostów. Swoje umiejętności rozwijał w Algierii, będącej wtedy francuską kolonią. Do 1848 roku pracował we Francji, gdzie dotarła do niego wieść o wybuchu powstania w Krakowie. Walki nie trwały jednak długo i Malinowski nie zdążył dotrzeć do ojczyzny. Informacja o zakończeniu powstania dotarła do niego w Lipsku.

Malinowski wrócił do Francji, jednak już 4 lata później, w 1852 roku, podpisał w Peru sześcioletni kontrakt na stanowisko inżyniera rządowego. Przez ten czas realizował pomniejsze inwestycje drogowe i budowlane. Brał także udział w komisji opiniującej powstanie mennicy państwowej w Limie. Przez pewien okres czasu przebywał także w Arequpie, drugim co do wielkości mieście Peru, leżącym na wysokości grubo ponad 2000 m.n.p.pm. Nadzorował tam brukowanie placów i ulic, a także modernizację znajdującego się niedaleko kamiennego mostu Izacuchaca. Pod koniec 1858 roku powrócił do Limy, gdzie przedłużono z nim kontrakt o kolejne 3 lata. Rozpoczynał się najbardziej owocny etap życia Ernesta Malinowskiego.

W tym czasie pojawił się pomysł tak szalony i nieprawdopodobny, że mógł być zrealizowany jedynie przez polskiego inżyniera. Linia kolejowa przecinająca Andy, mająca połączyć nadmorską Limę z żyznym w minerały rejonem Cerro de Pasco, wznosząca się na wysokość blisko 5000 metrów. Co prawda, nieśmiało mówiło się o niej już wcześniej, ale to dopiero Malinowski miał stać się skutecznym narzędziem do jej realizacji. To musiało robić wrażenie na peruwiańskich inżynierach. Powstała komisja mająca sprawdzić czy jest to zadanie wykonalne. Jej prace trwały aż 9 lat.

W międzyczasie Ernest Malinowski stał się bohaterem narodowym. W 1866 roku, w trakcie wojny pomiędzy Peru i Chile a Hiszpanią, został powołany na stanowisko głównego inżyniera w porcie Callao. To była niezwykle ważna placówka, która, ze względu na znajdującą się niedaleko stolicę kraju, miała znaczenie strategiczne. 2 maja hiszpańska flota zaatakowała miasto, zadając ogromne straty, szczególnie wśród ludności cywilnej. Podaje się, że zginęło około 2100 osób, z czego jedynie 83 było wojskowymi. Obroną portu dowodził Malinowski. Opatentował on wtedy pierwowzór pociągu pancernego. Peruwiańskie armaty, zamiast zostawić w okopach, nasz rodak rozkazał wsadzić na wagony kolejowe. Dzięki temu rozwiązaniu obrona portu była niezwykle mobilna i raz za razem ostrzeliwała Hiszpanów. Ze względu na wysokie straty i uszkodzenia kilku okrętów, agresorzy odpłynęli.

1 stycznia 1870 roku Ernest Malinowski, odznaczony już wtedy honorowym obywatelstwem Peru, a także medalami i dyplomami, rozpoczął budowę swojego największego dzieła – Kolei Transandyckiej. Prace toczone były w niezwykle ciężkich warunkach, a rozwiązania zastosowane przez Malinowskiego, były prawdziwymi nowinkami w ówczesnej sztuce inżynieryjnej. Dość powiedzieć, że wybudowano 63 tunele o łącznej długości 6000 metrów. Na trasie kolei znajduje się także kilkadziesiąt mostów. Wydarzenia w Peru odbyły się szerokim echem w świecie. O dokonaniach Malinowskiego rozpisywały się największe branżowe gazety na świecie. Jak to często bywa, w tym momencie pojawiły się kłopoty.

W 1874 roku w Peru nastąpił kryzys finansowy. Dla władz tego kraju budowa Kolei przestała być jednym z priorytetów. Zawieszono więc jej dotowanie z budżetu państwa. Cały koszt realizacji przedsięwzięcia spadł na Henry’ego Meiggsa, amerykańskiego przedsiębiorcę zaangażowanego finansowo w budowę Kolei, a także samego Ernesta Malinowskiego. Dzięki ich uporowi i ciężkiej pracy w 1878 roku ukończono budowę pierwszego odcinka linii kolejowej, liczącego 141 kilometrów, łączącego miasta Callao i Chicla.

W latach 1879-1881 trwała wojna pomiędzy Chile a Peru. Malinowski w tym czasie nie próżnował. Przybył do Ekwadoru, gdzie także zaangażował się w budowę linii kolejowej Guayaquil – Quito. Doceniając jego niezwykłe umiejętności, rząd ekwadorski zlecił mu poprowadzenie linii przez najtrudniejsze odcinki Kordyliery Zachodniej. W międzyczasie pomagał swoim peruwiańskim współpracownikom, których ściągał do pracy do Ekwadoru. W 1886 roku Malinowski wrócił do Peru. Zaangażował się w działalność dobroczynną. W 1893 roku, na bazie planów inżynieryjnych Malinowskiego, ukończono budowę dalszej części Kolei Transandyjskiej.

2 marca 1899 roku zmarł w swoim apartamencie hotelowym na atak serca. Został pochowany ze wszelkimi należnymi mu honorami. Jednak przez dekady pamięć o nim była lekko przygaszona. Dopiero pod koniec XX wieku, w 100. rocznicę jego śmierci, przywrócono tę niezwykłą postać do zbiorowej pamięci.

Krzysztof Marcinkiewicz*

* Działacz patriotyczny i społeczny, popularyzator wiedzy o Żołnierzach Wyklętych i Kresach, wiceprezes Stowarzyszenia Patriotyczny Kędzierzyn-Koźle. W przeszłości działacz Niezależnego Zrzeszenia Studentów Uniwersytetu Opolskiego. Publikuje w „Niezależnej Gazecie Obywatelskiej” i na łamach portalu „Historykon”. W przeszłości współpracował z „Polską Niepodległą”, „Śląską Gazetą”, „Magna Polonią” i „Najwyższym Czasem”. Prywatnie podróżnik publikujący na łamach ruszamywdroge.pl.

  1. | ID: ed9d85ed | #1

    Polscy emigranci mimo wielkich zasługi i wartości, rzadko byli i są doceniani przez swoich rodaków w Ojczyźnie. Gratuluje interesującego artykułu!

Komentarze są zamknięte