Mało obrotowy szef ludowców

Zastępca Naczelnego

Władysław Kosiniak – Kamysz, fot. MPiPS

Doceniam stanowczość i konsekwencję prezesa Polskiego Stronnictwa Ludowego doktora Władysława Kosiniaka-Kamysza, który zarzeka się, że nie jest możliwe wejście jego partii w koalicję ze Zjednoczoną Prawicą. Zastanawiam się jednak, czy tak samo zasadnicze podejście do polityki mają wszyscy działacze PSL, zwłaszcza ci w terenie, gdzie właśnie oddają dzierżoną od wielu lat władzę – najczęściej razem z Platformą Obywatelską – w samorządach ze szczególnym uwzględnieniem najbardziej prestiżowych sejmików wojewódzkich.

PSL słynie z tego, że umie współpracować z każdym ugrupowaniem od lewado prawa, byle tylko móc konsumować słodkie owoce rządzenia. Nie bez przyczyny nazwę tej partii rozszyfrowuje się jako „Posady Swoim Ludziom”, a zapytany niegdyś przed wyborami parlamentarnymi, kto będzie po nich rządził Polską ówczesny prezes Stronnictwa Waldemar Pawlak bez namysłu odpowiedział: „nasz przyszły koalicjant”.

Kosiniak-Kamysz staje przed najważniejszym politycznym wyzwaniem w swojej dotychczasowej karierze. Z jednej strony zapędził się tak dalece w antyrządowej retoryce, że głupio byłoby mu nagle zmienić front, z drugiej pozostaje pod ogromną presją partyjnych dołów, których reprezentanci nie zamierzają ustępować ze stanowisk i na pewno gorąco namawiają go do wydania zgody na zawarcie koalicji z podwładnymi Jarosława Kaczyńskiego, aby wspólnie z nimi zbudować większość tam, gdzie jest to możliwe. Wyobrażam sobie, jak pięknie okraszają swoją powszechnie znaną pazerność frazesami o potrzebie dalszej pracy dla Polski choćby nawet razem z politycznym wrogiem, który z dala od Warszawy wcale nie jest taki straszny i da się z nim ponadpartyjnie porozumieć.

Najbliższe dni zdecydują o tym, w którą stronę pójdzie PSL i czy nadal będzie mu przewodził obecny lider. Krótkoterminowo nie da się wykluczyć buntu części lokalnych działaczy, a nawet ich rezygnacji z członkostwa w partii, aby pozostać przy władzy w niektórych województwach, powiatach i gminach, na dłuższą metę część – nie wiadomo jak liczna – członków Stronnictwa może jednak zechcieć zmienić jego strategiczny kurs, skoro pokonanie Zjednoczonej Prawicy w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych nie jest niczym pewnym, grozi więc dalsze pozostawanie w opozycji, czyli bez dostępu do politycznych konfitur.

Stojąc na czele typowej partii obrotowej nigdy nie należy wypowiadać zbyt mocnych słów, które zamykają szerokie perspektywy, bo przyszłość jest przecież nieodgadniona. Ideologiczne i każde inne zacietrzewienie były do tej pory obce Polskiemu Stronnictwu Ludowemu. Swoją stanowczość w negowaniu jakiejkolwiek współpracy z obozem obecnej władzy Władysław Kosiniak-Kamysz może więc przypłacić utratą przywództwa w nim.

 

Zastępca Redaktora Naczelnego NGO

Jerzy Bukowski*

*Filozof, autor „Zarysu filozofii spotkania”, piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju

Komentarze są zamknięte