Adam Słomka: Kto nas uzbroił w „dzidy” 2.0?

Redaktor3

Makieta PL-01 na MSPO’13, fot. Wikipedia

W ostatnich dniach w Donbasie mamy kolejny przykład na to, że Federacja Rosyjska będzie destabilizowała sytuację na Ukrainie. W kontekście ataku separatystów na wojska ukraińskie trzeba zadać też publicznie pytanie nie tylko o rzeczywistych sprawców zniszczenia miejsc pamięci o Polakach zamordowanych przez OUN/UPA ale i działania polskiego rządu w kwestii walki z elementami „wojny hybrydowej” Putina. Zupełnie inne pytania dotyczą realnego stanu Polskich Sił Zbrojnych i odpowiedzialności za „nietrafione” inwestycje.

W sierpniu 2014 roku publicznie pytałem o przydatność dla polskiego wojska czołgów Leopard 2A4 i 2A5 (wprowadzony do służby w roku 1979, pierwszy czołg III generacji), które rząd Platformy Obywatelskiej zakupił z niemieckiego demobilu. Szwajcaria od lat próbuje sprzedać licencyjne PZ 87 (Panzer 87 Leopard) … a chętnych jakoś nie ma. Z uwagi na koszty zarzucono tam sprawę ich istotnego unowocześnienia. Niedawno czołgi Leopard 2 swoje wady ujawniły w czasie walk wojsk tureckich z ISIS, w czasie których kilkanaście z nich zostało zniszczonych lub opuszczonych. W kwietniu 2015 Welt am Sonntag ujawnił iż wolframowe pociski Leoparda 2 nie są w stanie przebić pancerza rosyjskiego T-90, ani zmodernizowanej wersji T-80. W związku z tym Niemcy podjęli decyzję o modernizacji amunicji do Leopardów. Będzie ona jednak pasować tylko do najnowszej wersji Leoparda 2 A7, której Polskie Siły Zbrojne nie otrzymały.

W trakcie trwania kadencji 2007-2011 Sejmu RP minister Bogdan Klich w odpowiedzi na interpelację poselską posła PSL Jana Kamińskiego nr 19589 stwierdził, cyt.

„(…) ewentualna modernizacja eksploatowanych obecnie w Siłach Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej czołgów Leopard 2A4 i PT-91 nie pozwoli na uzyskanie poprawy ich parametrów technicznych w stopniu odpowiadającym wymaganiom operacyjnym (edycja 2008) dla nowego czołgu, nie stanowi także odpowiedzi na wyzwania współczesnego pola walki. W tym miejscu należy podkreślić, że w opinii Sztabu Generalnego Wojska Polskiego konstrukcje wyżej wymienionych czołgów są podatne na modernizację w ograniczonym stopniu, czego dowodem są ich kolejne nowe wersje (np. czołgi T-90, Leopard 2A6). Rozwiązaniem problemu ma być nowy polski czołg (…)”.

29 lipca 2015 w Paryżu została podpisana umowa tworząca niemiecko-francuską spółkę joint venture. Połączenie producentów oznacza początek prac nad nowym czołgiem podstawowym, następcy czołgów Leopard 2 i AMX-56 Leclerc. Warto wspomnieć, że francuski czołg AMX-56 „Leclerc” (wprowadzony do służby w roku 1996 – 17 lat po Leopardzie 2) jest podstawowym czołgiem dla francuskiego wojska oraz sił zbrojnych Zjednoczonych Emiratów Arabskich. System kierowania ogniem może śledzić jednocześnie pięć ruchomych celów. Dla zwiększenia skuteczności strzelania wykorzystywany jest laser, termiczne kamery, komputer pokładowy przeliczający parametry poruszającego się czołgu względem ruchomego celu, wiatr, temperaturę powietrza, itp. Prawdopodobieństwo trafienia wynosi aż 95%. Koszt jednego nowego „Leclerca” to około 9,3 mln USD. To oznacza również, że MON pod rządami PO zamiast inwestować w niemiecki sprzęt z demobilu mógł zamówić 64 nowiutkie czołgi francuskie …

Zatem czas zapytać, kto ponosi odpowiedzialność za zmarnowanie miliardów złotych na zakupy z niemieckiego demobilu przydatne na paradach? Swego czasu pytano o rzeczywiste intencje przy realizacji przetargu na zakup dla polskiego wojska francuskich Caracali – co według licznych komentatorów miało mieć związek z powołaniem Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej. Czy zakup niemieckich czołgów był elementem wzmocnienia możliwości PSZ czy targu związanego z personalnymi aspiracjami kierownictwa PO projektującego swoje „długie rządy”?

Wojska USA, które stacjonują obecnie na naszym terytorium nie mogą brać 100% odpowiedzialności za ewentualną obronę Polski przez agresywnym sąsiadem. Polskie wojsko musi mieć poza nowoczesnym systemem dowodzenia … najnowocześniejszy sprzęt.

Celowe podsycanie konfliktu z Ukrainą przez uderzenie w pamięć o zamordowanych Polakach, o ludobójstwie na Wołyniu ma bardzo ważną rolę w przekonywaniu Polaków do porzucenia koncepcji partnerstwa polsko – ukraińskiego. Tymczasem polski rząd dawno powinien podjąć mocniej inicjatywę budowy czołgu nowej generacji, np. na bazie PL 01 CONCEPT. Czas rozpatrzyć możliwości współpracy z Ukrainą nad takim projektem.

Adam Słomka
Przewodniczący KPN-NIEZŁOMNI,
poseł na Sejm RP I,II,III kadencji

  1. radek44
    | ID: 75d1dcf1 | #1

    Nie sądzę by współpraca z Ukrainą w jakimkolwiek kierunku uzbrojenia to pomyłka. Ukraina jest objęta agenturą rosyjską a wwięc niewiarygodna.

  2. agent P.
    | ID: a6a16106 | #2

    Panie Słomka pierwsze Leopardy trafiły do POlski w latach 2002-2003

    „Pierwsza partia czołgów Leopard 2 w wariancie A4[37], trafiła do Wojska Polskiego z nadwyżek Bundeswehry między sierpniem 2002 a czerwcem 2003[38].”

    Wówczas ministrem ON był pan Szmajdziński.
    Dziś przywołujecie jego nazwisko podczas każdego Apelu Poległych.
    Przypominam z zasady, bo pamięć o Zmarłych to nie to samo co karykatura smoleńska.

    Od Ukraińców to możemy sobie zakupić widły.
    Jak pokazuje historia jest to ich najsprawniejsza i najpopularniejsza broń
    O obraźliwych napisach ( w języku ukraińskim) na naszych pomnikach i cmentarzach nie warto z panem dyskutować.
    Do upadłego będziesz pan bronił Banderlandu.
    Taki pana zasrany los.

  3. agent P.
    | ID: a6a16106 | #3

    Władze Ukrainy nie interesują się usunięciem obraźliwych napisów na cmentarzu w Bykowni

    Na cmentarzu w Bykowni na którym spoczywa także 3,5 tys. polskich ofiar sowieckiej bezpieki. Na pominkach pojawiły się napisy „SS Galizien”, (nazwa złożonej z ukraińskich ochotników dywizji SS) „OUN-UPA” i „K***a”. Ukraińskie władze potępiły działania wandali, sugerując prowokację „trzeciej strony”. Jednak według rozgłośni RMF FM nie robią nic by przywrócić cmentarzowi godny wygląd. Jak podaje portal radia, powołując się na „źródła dyplomatyczne”, instytucje ukraińskie nie wyasygnowały ani hrywny na renowację nekropolii.

    „To nie jak wcześniej podawano ukraińscy aktywiści, ale polska ekipa czyści” pomniki w Bykowni, informuje RMF FM, twierdząc, że pracownicy zostali przywiezieni z Polski, przez polskie instytucje. Pozostaje to w pewnej sprzeczności z informacjami zamieszczanymi przez Korpus Cywilny pułku „Azow”, który chwalil się nagraniami swoich wolontariuszy czyszczących cmentarne pomniki. Jeśli informacje przedstawione przez rozgłośnie okażą się prawdziwe, oznaczoałoby to, że wolontaruisze „Azowa” przeprowadzili jedynie akcję pokazową dla polskiej opinii publicznej.

    Za renowację cmentarza zapłaci polski rząd. Koszty mają się zamknąć w 100 tysiącach złotych – informuje RMF FM.

Komentarze są zamknięte