Z dniem 21 stycznia 2013 roku zaprzestano wydawania w Polsce tzw. bezterminowych praw jazdy. Począwszy od tej daty dokumenty uprawniające do prowadzenia pojazdów ważne są maksymalnie przez piętnaście lat.Ponieważ ustawodawca przewidział obowiązek wymiany wcześniejszych praw jazdy do 2028 roku, osoby cieszące się dokumentami „bezterminowymi” mają jeszcze sporo czasu na wyrobienie nowych. Inaczej jest w przypadku tych, u których – w czasie badań lekarskich w trakcie kursu przygotowawczego – stwierdzono różnego rodzaju przeciwwskazania natury zdrowotnej.
Osoby takie jeszcze przed 21 stycznia 2013 roku otrzymywały tzw. czasowe prawo jazdy, które – automatycznie – traciło ważność po upływie konkretnego czasu wskazanego przez lekarza. Jak wygląda procedura przedłużenia ważności takiego dokumentu i ile trzeba będzie na to wydać?
Cała operacja wiąże się niestety z wieloma niedogodnościami. Po pierwsze, prawo jazdy jest dokumentem plastikowym, więc – w przeciwieństwie np. do dowodu rejestracyjnego – urzędnicy nie mogą po prostu przybić na nim pieczątki z nową datą ważności. Oznacza to, że po wygaśnięciu ważności badań dokument trzeba będzie wyrobić na nowo!
Zanim jednak udamy się do wydziału komunikacji, należy skompletować wymagane dokumenty. Czeka nas chociażby wizyta u fotografa. Oprócz kserokopii aktualnego prawa jazdy urzędnicy potrzebować też będą kolorowego zdjęcia w rozmiarze 3,5 cm x 4,5 cm (przedstawiające osobę w pozycji frontalnej, takie samo, jak do dowodu osobistego lub paszportu) oraz kserokopii dotychczasowego prawa jazdy. Niezbędna jest również – co oczywiste – opinia lekarza.
W tym miejscu pojawiają się kolejne problemy. Badania osób ubiegających się o prawo jazdy nie są refundowane przez NFZ. To zła wiadomość, bo – zgodnie z wydanym 17 lipca 2014 roku rozporządzeniem ministra zdrowia – opłata za badanie lekarskie wynosi 200 zł!
I na tym nie koniec. Bo np. jak potencjalny kierowca nosi okulary, to kierowany jest na dodatkowe badanie okulistyczne. I kolejne 100 zł. Jak z jego dokumentacji medycznej wynika że leczył się psychiatrycznie to kierowany jest na kolejne badanie i kolejne 100 zł trafia do 'lekarza”. Ile jest specjalizacji lekarskich tyle badań może zostać zaleconych. A wszystko to w imię bezpieczeństwa na drogach.