Rekonstrukcja rządu to marketingowa próba ratowania notowań PO

Niezależna Gazeta Obywatelska1

Tusk kprmPrzedwczoraj Prezydent Bronisław Komorowski dokonał zmian w składzie Rady Ministrów. Do rządu Donalda Tuska dołączyli: jako nowy minister finansów – Mateusz Szczurek, Maciej Grabowski jako minister środowiska, Joanna Kluzik-Rostkowska w roli nowej szefowej MEN, prof. Lena Kolarska-Bobińska jako minister nauki i szkolnictwa wyższego, Andrzej Biernat (minister sportu) i Rafał Trzaskowski jako nowy minister cyfryzacji. Czy zmiany w rządzie to rzeczywiście nowe otwarcie w PO i podjęcie przez gabinet Tuska wyraźnej ofensywy na rzecz reform?

Wątpię. Premier D. Tusk zapowiedział co prawda nowe otwarcie, ale warto zauważyć, że choć zmienili się ministrowie, zmianie nie uległy główne założenia programowe rządu. Nie ma jak dotąd mowy o redefinicji programu PO, ani o jej nowych inicjatywach. Premier mówił o potrzebie „skoku rozwojowego” Polski, ale nie podał sposobów, za pomocą których zamierza owy skok osiągnąć. Wątpliwe więc, czy rekonstrukcja to rzeczywiście nowe otwarcie jego rządu. Chyba, że mówić o otwarciu marketingowym.

SzczurekMateusz Szczurek – na pierwszy rzut oka wydaje się być dobrym kandydatem. Dobrze wykształcony (studia  na University of Sussex i Wydziale Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego oraz doktorat z ekonomii), z doświadczeniem zawodowym (przez pewien okres główny ekonomista grupy ING na region Europy Środkowej i Wschodnie). Niemniej dużo zależeć będzie od jego pomysłów na zmiany w sektorze finansów publicznych i systemie podatkowym. Tym bardziej, że to na niego spadnie niepopularna reforma OFE, która ma na celu nacjonalizację zgromadzonych w funduszach środków. No i przede wszystkim to nowy minister odpowiedzialny będzie za przygotowywanie planów budżetowych na kolejne lata. Co nigdy nie było prostym zadaniem i często budziło opory. Minusem nowego ministra finansów jest brak doświadczenia politycznego.

Maciej Grabowski –nigdy wcześniej nie zajmował się ochroną środowiska. Poprzednio pracował w Ministerstwie Finansów, gdzie odpowiedzialny był za system podatkowy. Dobrze, że za jeden z priorytetów swojego nowego resortu przyjął sprawę przyspieszenia procesu poszukiwania i wydobycia gazu łupkowego, ale fakt braku znajomości branży może sprawić, że nie będzie wystarczająco radził sobie z realizacją założeń wynikających z regulacji unijnych, choćby związanych z wprowadzaniem unijnych przepisów dotyczących gospodarki wodnej. Mógłby otrzymać tekę ministra transportu, bowiem oprócz ekonomii ukończył także studia na Wydziale Nawigacyjnym Wyższej Szkoły Morskiej i przez pewien czas pracował jako oficer pokładowy. Jest to osoba kompetentna, ale niestety, nie na ten resort.

Kluzik-Rostkowska w słynnym czerwonym żakiecie [jaroslawkaczynski.info]Joanna Kluzik-Rostkowska – była dość dobrym ministrem pracy i polityki społecznej w rządzie PiS. To z jej inicjatywy powstał rządowy program polityki rodzinnej, zaprezentowany w 2007 przez rząd J. Kaczyńskiego. Jednak o ile pani Kluzik zna problematykę społeczną, o tyle z edukacją nie miała nigdy zbytnio wcześniej do czynienia. Nie jest nauczycielką, nie pracowała nigdy w Komisji Edukacji, czy to parlamentarnej, czy w samorządzie. Sprawy edukacji zna tyle, co przeciętnie interesujący się polityką obywatel mający dzieci w wieku szkolnym. Ponadto we wrześniu znalazła się w rankingu najgorszych posłów obecnej kadencji. Zarzucano jej małą aktywność poselską i nieobecności na posiedzeniach Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. I to dwukrotnie – w 2013 i 2012 roku. Faworyzowanie parlamentarzysty, który znalazł się w gronie najgorszych poprzez awansowanie go na stanowisko ministra nie świadczy zbyt dobrze o praktykach w polskiej polityce. I też o samym premierze, który o tym awansie zdecydował.

Głównym zadaniem nowej minister będzie przeprowadzenie niepopularnej „reformy 6-latków”. I uwiarygodnienie jej w oczach rodziców. Co może jednak być zadaniem trudnym, bowiem reforma budzi sprzeciw wielu rodziców. Ponadto nowa minister zapowiedziała też wycofanie matury z religii, co nie zostało dobrze przyjęte w środowiskach katolickich i konserwatywnych.

Prof. Lena Kolarska-Bobińska – chyba jedyna dobra nominacja. Pani profesor posiada bogate wykształcenie akademickie. Przez wiele lat pełniła funkcję dyrektora Instytutu Spraw Publicznych. Doradzała Prezydentowi RP w ramach Komitetu Ekonomicznego i Grupy Refleksyjnej, a także pełnomocnikowi rządu do spraw negocjacji członkowskich. Wchodziła też w skład licznych (polskich i międzynarodowych) organizacji zawodowych i ciał doradczych, między innymi: Komitetu Etyki w Nauce oraz Komitetu Socjologii PAN, rady naukowej UW oraz urzędu Rzecznika Praw Obywatelskich. Przez wiele lat była pracownikiem naukowym Instytutu Filozofii i Socjologii PAN. W okresie 1991-1997 zajmowała stanowisko dyrektora Centrum Badania Opinii Społecznej. Od 1997 do 2009 roku pełniła funkcję dyrektora Instytutu Spraw Publicznych i prezesa zarządu tej fundacji. Kolarska-Bobińska ma też ponad 4-letnie doświadczenie w pracy w Parlamencie Europejskim. W 2009 roku otrzymała mandat europosła z listy PO. Jak na urząd ministra nauki i szkolnictwa wyższego to dobra kandydatura, bowiem jest to osoba ze środowiska naukowego i posiadająca spore doświadczenie. Niemnie jakie będą efekty pracy nowej minister czas pokaże.

Andrzej Biernat – przygotowanie do pracy w ministerstwie sportu posiada, ukończył pedagogikę a następnie zarządzanie sportem. Niemniej jako poseł nie wykazywał zbytniej aktywności w tej dziedzinie. Częściej można było usłyszeć go atakującego Jarosława Gowina, niż komentującego kwestie związane z problematyką sportową. Niektórzy mówią, że nominację otrzymał w nagrodę za atakowanie Jarosława Gowina, który był kontrkandydatem Tuska w wyborach na przewodniczącego PO w sierpniu tego roku. Czy Biernat sprawdzi się na swoim stanowisku ? Może być lepszy, niż jego poprzedniczka, ministra Mucha ale kojarzy się bardziej z typem partyjnego aktywisty niż rzeczowego eksperta.

Rafał Trzaskowski_PORafał Trzaskowski – druga po prof. Kolarskiej-Bobińskiej nominacja, którą uważam za względnie dobrą. Rafał Trzaskowski ukończył Kolegium Europejskie w Natolinie oraz Instytut Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego. Był stypendystą Uniwersytetu w Oxfordzie i paryskiego Instytutu Unii Europejskiej ds. Badań nad Bezpieczeństwem. W 2004 roku uzyskał stopień naukowy doktora nauk o polityce na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych UW. Pracował jako analityk w Centrum Europejskim Natolin. W latach 2004-2009 był doradcą delegacji Platformy Obywatelskiej w Parlamencie Europejskim. W 2009 roku z listy tego ugrupowania uzyskał mandat eurodeputowanego. Jak twierdzi, w PE zajmował się sprawami cyfryzacji. Z pewnością jest to nominacja lepsza, niż w przypadku jego poprzednika Michała Boniego, który sprawami cyfryzacji nigdy się (do momentu  objęcia resortu) nie zajmował.

Błędem premiera i to dużym było połączenie Ministerstwa Transportu z resortem Rozwoju Regionalnego. Ten krok oznacza de facto likwidację ministerstwa odpowiedzialnego za politykę transportową państwa. Nowa minister z racji tego, że jest specjalistą od spraw funduszy europejskich i nimi zajmowała się przez ostatnie 6 lat, nietrudno odgadnąć, że będzie zajmować się w pierwszej kolejności głównie nimi. Na sprawach transportu pani minister się nie zna, więc trudno jej będzie podejmować decyzje dotyczące przyszłości polskich kolei, przetargów na budowy dróg, autostrad i obwodnic wraz z ich nadzorowaniem, czy rozwiązywanie problemów w spółkach lotniczych. Tym bardziej, że do ministerstwa transportu w 2007 włączono także sprawy gospodarki morskiej, które za rządów PiS wyłączone zostały do odrębnego ministerstwa. Pani minister Bieńkowska będzie więc de facto nadzorować pracę niegdyś 3 resortów. W natłoku spraw może nie zdołać zapanować nad wszystkim. Naprawdę niepotrzebne było tworzenie nowego, „wielkiego molochu”.

Odwołanie ministra ochrony środowiska Marcina Korolca w trakcie, kiedy przewodził on zorganizowanemu w Warszawie „Szczytowi Klimatycznemu ONZ” zapawa na brak profesjonalizmu premiera. Odwołanie Korolca ze stanowiska ministra w takim momencie w sposób oczywisty pozbawiło go autorytetu. Zupełnie tak, jakby premier albo nie był zadowolony z negocjacji prowadzonych do tej pory przez Korolca, albo poirytował się którąś z ostatnich decyzji podjętych przez ministra w trakcie szczytu i musiał szybko interweniować odsuwając go od dalszych rozmów.

Przede wszystkim jednak premier zapowiedział, że nowi ministrowie będą kontynuować politykę swoich poprzedników. A skoro dotychczasowa polityka rządu nie cieszyła się poparciem sporej części społeczeństwa, to po co w takim razie ta cała rekonstrukcja ? Czy przeprowadzone wyłącznie personalne zmiany przedłożą się na skoki poparcia w sondażach ? Być może w początkowym okresie, ale na dłuższą metę – jest to mało prawdopodobne. Społeczeństwo prędzej, czy później zorientuje się, że za zmianami ministrów nie idą żadne poważniejsze zmiany w działalności rządu. A rząd ten od pewnego czasu notuje bardzo niskie oceny w badaniach opinii publicznej.

Szkoda, że Donald Tusk nie przeprowadził rekonstrukcji w głębszy, bardziej kompleksowy sposób. Premier mógł przede wszystkim wprowadzić do rządu większą liczbę fachowców. Oto, co mógł zrobic Tusk przy okazji tej rekonstrukcji:

Propozycje.

1.      Ministrem skarbu mógłby zostać np. Rafał Baniak, obecny wiceminister w tym resorcie. Baniak ukończył studia na Wydziale Ekonomii i Stosunków Międzynarodowych Akademii Ekonomicznej w Krakowie. W latach 2002–2003 pełnił funkcję doradcy ministra pracy i polityki społecznej. W okresie 2003–2004 był doradcą wicepremiera Jerzego Hausnera, a następnie podsekretarzem stanu w Ministerstwie Polityki Społecznej. Współpracował m.in. z PKPP Lewiatan i KPP. W latach 2007-2011 pełnił funkcję podsekretarza stanu w Ministerstwie Gospodarki. Od 2011 wiceminister skarbu.

2.      Ministerstwo Transportu. Tu kandydatów byłoby naprawdę wielu. Nowym ministrem transportu mógłby zostać np. Maciej Jankowski, obecnie podsekretarz stanu w tym resorcie, z zawodu manager; Andrzej Massel, także obecny wiceminister, specjalista ds. kolei, lub Janusz Żbik, architekt, również wiceminister. Nieco wyżej wspomniałem też o obecnym ministrze środowiska Macieju Grabowskim, który ma dużo większe kompetencje w sprawach transportu, niż w zakresie środowiska. Dziwi, że premier nie sięgnął po żadnego z obecnych wiceministrów, skoro są wśród nich osoby, które mają odpowiednie kompetencje i doświadczenie w zakresie transportu. Na pewno większe, niż odwołany niedawno minister Nowak, który był PR-owcem i zajmował się głównie pracą przy produkcji reklam. Jeżeli jedynym powodem połączenia resortów Transportu i Rozwoju był brak kandydata na stanowisko ministra transportu, to było to trafienie kulą w płot.

3.      Premier powinien też powołać zapowiadane jakiś czas temu Ministerstwo Energetyki. Resortem pokierować mógłby ekspert, np. z Instytutu Obywatelskiego.

  1. MOŚ – ten resort można byłoby oddać ludowcom. Tym bardziej, że obecny minister środowiska, Maciej Grabowski nie jest członkiem PO. Dotychczas pełnił funkcję wiceministra finansów, mógł więc z powodzeniem pozostać na swoim stanowisku. O tym, kto przejąłby kierowanie resortem środowiska zdecydowałby PSL.
  2. Michał Boni – jest kompetentny w dziedzinie gospodarki i polityki społecznej. W 2009 przygotował program Polska 2030. Liberalny reformator, z którego koncepcjami można się nie zgadzać, ale ma spójną wizję zmian w polskiej polityce społecznej. Niestety, nie pełni obecnie żadnej funkcji, związanej z gospodarką, ani polityką społeczną. Nie wiadomo dlaczego, Donald Tusk nie powołał go na urząd np. ministra pracy i polityki społecznej. Można było przecież po wyborach w 2011 r. dokonać zmian w układzie sił koalicji i przejąć resort polityki społecznej, w zamian ludowcom oddać środowisko. PSL w koalicji z SLD zawsze bowiem miało ten resort . PO jednak, nie wiedzieć czemu, oddała ludowcom ministerstwo polityki społecznej, natomiast resort środowiska obsadziła ludźmi związanymi z …PiS. Odwołany niedawno minister środowiska, Marcin Korolec był już bowiem wiceministrem gospodarki w rządzie J. Kaczyńskiego, natomiast wiceminister Piotr Woźniak był za rządu PiS ministrem gospodarki. Trzeba przyznac, dziwne to zjawisko. Boniemu przypadło natomiast w udziale nowo utworzone Ministerstwo Cyfryzacji. Sam minister, nie zajmujący się nigdy wcześniej tą dziedziną nie mógł wykazać się tutaj żadnymi większymi osiągnięciami. Ponadto, skompromitował się wypowiedziami na temat ACTA. Jest jednak osobą znającą dobrze tematykę gospodarki i polityki społecznej, mającą jakąś wizję. Michał Boni mógłby objąć tekę ministra pracy i polityki społecznej.
  3. Ministrem sportu mógłby zostać ponownie Adam Giersz, który stał już na czele tego resortu w latach 2009-2011.

W innych przypadkach premier Tusk mógłby posiłkować się ekspertami z Instytutu Obywatelskiego, który jest eksperckim zapleczem PO. Drugą kwestią, jaka powinna zostać podjęta, to idąca wraz z rekonstrukcją rządu redefinicja programu PO i jej głównych założeń. Przede wszystkim powrót do sztandarowych propozycji partii z okresu jej początków, m.in. postulatów obniżenia podatków, deregulacji, ułatwień dla przedsiębiorców (w końcu to oni stanowili do niedawna jedną z najważniejszych grup wyborczych PO). Ale także likwidacja lub ograniczenie immunitetów poselskich, czy jednomandatowe okręgi wyborcze do Sejmu, co było kiedyś sztandarowym pomysłem PO.

Gdyby Donald Tusk przeprowadził ową rekonstrukcję w podobny sposób oraz przyjął na nowo zdefiniowany program i działania na najbliższe lata, wówczas byłaby gwarancja na lepszą jakość rządzenia. I przygotowanie Polski do przeprowadzania niezbędnych, najpilniejszych reform. Niestety, premier nie skorzystał z tej okazji.

Zasadniczym pytaniem pozostaje, czy Donald Tusk rzeczywiście chce reformować państwo, czy też celem jego i jego ludzi nie są żadne zmiany w polityce państwa, a jedynie utrzymanie się przy władzy dla samej władzy. I dla płynących z niej korzyści. Ostatnio coraz częściej można jednak odnieść wrażenie, że chodzi właśnie o to drugie.

Autor: Tomasz Zembrzuski

  1. ely
    | ID: 09012f76 | #1

    Władza PO to władza dla samej władzy, kłamstwa, afery,propaganda ,niszczenie nauki, kultury i sztuki ,szukanie oszczędności przez państwo na najuboższych, zwykłych ludziach, emerytach, w tym samym czasie przyznajac sobie i podległym ministerstwom i kierownictu sowite nagrody

Komentarze są zamknięte