1. Prawo i Sprawiedliwość świadomie zrezygnowało z uczestnictwa w manifestacji podczas Święta Niepodległości w Warszawie w dniu 11 listopada, zdając sobie sprawę, że na ulicach w ten czy inny sposób, zostaną sprowokowane zamieszki.
Dlatego właśnie w Wigilię Święta Niepodległości, a więc 10 listopada, została zorganizowana przez Prawo i Sprawiedliwość w Warszawie, manifestacja związana z jednej stronyz miesięcznicą katastrofy Smoleńskiej z drugiej z obchodami Święta Niepodległości.
Uroczystość niezwykle udana, rozpoczęła się podniosłą mszą świętą w Katedrze na Starym Mieście, a następnie przemarszem pod Pałac Prezydencki i pomnik Józefa Piłsudskiego na placu jego imienia, a także grób Nieznanego Żołnierza.
W tych uroczystościach wzięło udział ponad 30 tysięcy uczestników i mimo tego, że trwały one ponad 4 godziny, to nie wydarzył się nawet najmniejszy incydent, chociaż jak się wydaje, rządzący wręcz oczekiwali na jakieś zamieszki.
2. To stwierdzenie, że władzy zależało na wywołaniu burd podczas uroczystości organizowanych przez Prawo i Sprawiedliwość wcale nie jest gołosłowne.
Otóż w dniu 6 listopada, a więc sporo przed Dniem Niepodległości minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz ni mniej ni więcej, tylko użalał się publicznie w wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego”, że Prawo i Sprawiedliwość ucieka od konfrontacji.
Minister mówił wprost „PiS moim zdaniem boi się konfrontacji liczebnej, z czymś co mu nagle wyrosło po prawej stronie. Nie chce wchodzić w licytację, która manifestacja jest większa. I ucieka o tej konfrontacji”.
I dalej w tym samym stylu „Uciekają do Krakowa przy argumencie dla mnie tyleż bolesnym co humorystycznym. Mianowicie takim, że ponoć boją się prowokacji państwa policyjnego wymierzonego w manifestację pisowską. Uciekają więc do Krakowa, gdzie jak rozumiem, państwo polskie nie działa”.
I to wszystko mówi minister spraw wewnętrznych, który raczej powinien być wdzięczny Prawu i Sprawiedliwości, że organizując w dniu 11 listopada obchody Święta Niepodległości w Krakowie, stara się unikać jakiejkolwiek konfrontacji nawet tej liczebnej ponieważ zdaje sobie sprawę, że rządzący Polską są skrajnie nieodpowiedzialni.
3. Przecież to właśnie ekipa Tuska zdecydowała, że w dniu 11 listopada kiedy jak wiadomo w Warszawie corocznie jest organizowanych przynajmniej kilkanaście różnego rodzaju manifestacji, rozpocznie się szczyt klimatyczny, który zawsze powoduje różnego rodzaju manifestacje organizacji pozarządowych (ostatnio niezwykle gwałtowne manifestacje tzw. ruchów ekologicznych, miały miejsce podczas szczytu klimatycznego w Kopenhadze).
Na szczęście te organizacje w dniu rozpoczęcia obrad szczytu klimatycznego na dobre jeszcze do Warszawy nie zjechały i ich członkowie nie włączyli się do zamieszek, bo gdyby tak się stało, w mediach w tym tych zagranicznych, mielibyśmy festiwal oskarżeń, przed którymi trudno byłoby się bronić.
Obrady szczytu będą trwały w Warszawie, aż 2 tygodnie i pewnie o manifestacjach organizowanych przez tzw. ruchy ekologiczne jeszcze usłyszymy, mamy jednak szczęście, że nie rozpoczęły się one w dniu Święta Niepodległości, bo trudno byłoby na tym wszystkim rządzącym zapanować.
4. Obciążyć odpowiedzialnością Prawo i Sprawiedliwość za zamieszki w Warszawie, próbował jeszcze wczoraj tuż przed odlotem do Paryża, Donald Tusk ale wypadło to bardzo nieprzekonująco.
Na lotnisku Okęcie na zaimprowizowanej konferencji prasowej szef rządu mówił „każdy kto nie tylko toleruje ale i akceptuje tego rodzaju zdarzenia, ponosi za to współodpowiedzialność. Jeżeli słyszymy w Święto Niepodległości słowa o tym, że jakieś siły zagrażają polskiej niepodległości, to ja nie mam żadnych wątpliwości, że są to słowa wywołujące tego typu zagrożenie”.
A więc zdaniem Tuska wypowiedź prezesa Kaczyńskiego w Krakowie, która miała miejsce około 20 wieczorem 11 listopada, była jednak przyczyną zamieszek w Warszawie, które rozpoczęły się około godziny 16-stej, a więc przynajmniej 4 godziny wcześniej. Doprawdy żelazna logika.
Ale mimo tych wypowiedzi premiera Tuska i jego „nadwornego policjanta” Bartłomieja Sienkiewicza, dla wszystkich tych którzy myślą samodzielnie, jest oczywistym, że nie można obciążyć Prawa i Sprawiedliwości odpowiedzialnością za zamieszki w Warszawie.
Zbigniew Kuźmiuk
Poseł PiS
Żałuję, że partyjniacy nie potrafią stanąć w obronie zwymyślanych i bitych młodych ludzi.
To, że prowokacje były ( bo miały być) nie oznacza wcale, że odpowiedzialnymi za nie ma być RN!
Obrzydliwość w wydaniu PISu!!!
Faryzeusze bezgrzeszni.
Wszystko to jest fajnie, pięknie i wszystko prawda, tylko jedno chciałbym wiedzieć. To, że można było spodziewać się prowokacji bandy Sienkiewicza oraz że wykorzystano by to do walki z PiS nie ulega wątpliwości. Zresztą i tak padają słowa z ust samego herszta: „Ci ludzie to ideowe dzieci PiS”. Mnie ciekawi natomiast jedno: jaki stosunek PiS-u będzie do środowisk narodowych i do samego Marszu Niepodległości, wtedy kiedy to PiS będzie miało swojego premiera i swojego Sienkiewicza.
Nie udało się zepchnąć na PiS odpowiedzialności za zamieszki w Warszawie, bo PiS jak to „opozycja” celowo było w innym miejscu. Świętowanie niepodległości 10.11 zakrawa o jakiś uśmiech godny pożałowania.
Nie mam żalu, że PiS-u nie było, bo PiS to okrągły stół i wcale niepodległości nie chce (patrz traktat lizboński), a ostatnim dowodem na to, ze też jak i PO dąży do ucisku Polaków jest zgoda na tzw. dawniej psychuszki, byleby tylko ludzie podejrzani nie wyszli na wolność. Więcej na ten temat proszę sobie poczytać w sieci.
Tak więc to nie jest wcale wasza mądrość. A chęć podzielenia Polaków nawet podczas własnego święta. Jak na Układ przystało (dziel i rządź).