Sekretarz ZChR: Tylko postkomuna wstydzi się wiary. Wirtualna Polska szuka „sensacji” tam gdzie jej nie ma?

Zastępca Naczelnego

Monika Socha-Czyż pod pomnikiem w Wilkowicach, fot. NGO

„Religia w szkołach. Skandal na Śląsku, matka dzieci nie wytrzymała” – grzmi tytuł materiału na portalu O2.pl należący do Grupy Wirtualna Polska. Szkoła podstawowa w Wilkowicach na Śląsku dopytuje rodziców, dlaczego ich dzieci nie uczęszczają na lekcje religii. Jedna z mam przyznała, że to drugi raz kiedy słyszy takie pytania odnośnie swojego dziecka. Zapowiedziała, że nie zamierza się tłumaczyć ze swoich decyzji – czytamy. – Ta sprawa dotyka mnie osobiście, albowiem pochodzę z Wilkowic. Tworzenie newsa z niczego, w którym atakuje się wiarę jest czymś obrzydliwym i jest przejawem dyskryminacji. Gdyby iść tropem materiału tego portalu, to czy pytanie o religię zadawane w spisach powszechnych jest skandaliczne? Tylko postkomuna wstydzi się wiary, a zadawanie pytania o wyznanie przez szkołę w Wilkowicach ma głęboki sens, bowiem na Śląsku Cieszyńskim mamy sporą grupę ewangelików. Anonimowa matka może sobie wierzyć w ideologię LGBT i postawić ołtarzyk z Marksem w swoim domu, ale to nie oznacza, że osoby niewierzące mają terroryzować wierzącą większość Polaków albo atakować szkoły za organizowanie zajęć z religii czy etyki – mówi nam Monika Socha-Czyż, sekretarz generalny Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin, radna Sejmiku Województwa Śląskiego V kadencji.

Do mamy jednego z uczniów w Wilkowicach jakiś czas temu zadzwoniła wychowawczyni syna. Zapytała, dlaczego nie uczęszcza on na zajęcia religii. – czytamy łamach O2.pl.

Chciała wiedzieć, czy jesteśmy niewierzący czy też może jesteśmy wyznawcami innej religii niż katolicka. Wyjaśniła, że miała o to zapytać na zebraniu, ale zapomniała, i że zobowiązał ją do tego dyrektor, który zbiera dane do ankiety dla Ministerstwa Edukacji i Nauki. Natychmiast odpowiedziałam, że takie pytanie jest niezgodne z prawem i nie zamierzam na nie odpowiadać”
– mówi mama ucznia w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
Kobieta nie zastała w szkole dyrektora. Swoimi wątpliwościami podzieliła się z obecną na miejscu sekretarką, która wyjaśniła jej, że dane są zbierane dla gminy, która ma obowiązek zapewnić zajęcia z religii każdego wyznania. Jeśli na takie lekcje zgłosi się mniej, niż 7 uczniów, zajęcia są realizowane w grupach międzyklasowych lub międzyszkolnych. Słowa sekretarki w rozmowie z Gazetą Wyborczą potwierdził dyrektor placówki.”
– relacjonuje o2.pl.

Są uczniowie, którzy nie uczestniczą w szkole w zajęciach religii katolickiej, ale biorą udział w zajęciach religii swojego wyznania, organizowanych w pozaszkolnych punktach katechetycznych w Bielsku-Białej. Płaci za nie bielski Urząd Miejski, ale potem występuje do naszej gminy o pokrycie kosztów udziału w zajęciach dzieci z Wilkowic. Gmina chce mieć rozeznanie, ile pieniędzy musi na to zaplanować w budżecie”
– mówił dyrektor SP nr 2 Władysław Nikiel.

Zdaniem mamy ucznia, brak odpowiedzi ze strony rodzica na tego rodzaju pytania powinien być wyraźnym sygnałem dla władz szkoły, że dziecko nie będzie uczęszczało na żadne zajęcia religijne.

To oczywista bzdura. Nie dziwi mnie to, skoro w Wilkowicach do tej pory stoi komunistyczny obelisk z orłem bez korony. To mamie tego ucznia nie przeszkadza. Cóż, taka mentalność”

– podsumowuje w rozmowie z NGO Monika Socha-Czyż z ZChR.

Piotr Galicki

Komentarze są zamknięte