Dożywocie za aborcję. Teksas wprowadza radykalną ustawę antyaborcyjną – ale jest pewien warunek

Zastępca Naczelnego

Foto ilustracyjne/Facebook.com

Przez Senat Teksasu przeszła radykalna ustawa antyaborcyjna i wkrótce najprawdopodobniej zostanie podpisana przez gubernatora. Na jej wejście w życie przyjdzie jednak poczekać.

W zeszłym tygodniu gubernator Teksasu podpisał ustawę, która zabrania praktycznie wszystkich aborcji – poza tymi, które są konieczne z powodów medycznych – po wykryciu u dziecka bicia serca. Równocześnie w stanowej legislaturze trwały prace nad dużo bardziej radykalną ustawą, która zabroni wszystkich aborcji poza tymi, w których donoszenie ciąży grozi matce śmiercią lub ciężkim uszkodzeniem zdrowia. W pozostałych przypadkach próba dokonania aborcji będzie traktowana jako przestępstwo drugiego stopnia. Jeśli w jej wyniku dziecko umrze, to będzie to traktowane jako przestępstwo pierwszego stopnia i będzie grozić za nie nawet dożywocie. Dotyczy to tylko aborcjonistów a nie ich „pacjentek”.

 

CZYTAJ TAKŻE:

Teksas wybiera życie. Zakaz aborcji… od momentu wykrycia bicia serca

Ustawa przewiduje również kary na kliniki aborcyjne. Te w USA świadczą wiele innych usług, jak antykoncepcja czy kobiece badania, dzięki czemu mogą otrzymywać federalne i stanowe dofinansowania. Jeśli po wejście w życie tej ustawy któraś z nich ją złamię, to będzie musiała się liczyć z grzywną w wysokości minimum 100 tysięcy dolarów i cofnięciem licencji na działanie.

Ustawa przeszła w tym miesiącu przez stanową Izbę Reprezentantów 81 głosami do 61. Teraz przeszła przez Senat z wynikiem 18-12 i trafi na biurko gubernatora. Nikt raczej nie spodziewa się, żeby Abbott – jeden z największych obrońców życia wśród stanowych Republikanów – miał jej nie podpisać.

Ustawa ta to jednak tak zwana trigger law. Oznacza to, że pomimo podpisu gubernatora nie wejdzie w życie od razu, a dopiero kiedy zostanie spełniony warunek. W tym wypadku jest to zmiana przez Sąd Najwyższy USA (SCOTUS) precedensu po sprawie Roe v. Wade, która zalegalizowała w całym USA aborcję. Teksas odegrał wielką rolę w powstaniu tego precedensu. Norma McCorvey, która w aktach wystąpiła pod pseudonimem Jane Doe, mieszkała bowiem w Dallas. Kiedy skłamała o gwałcie żeby uzyskać aborcję i dowiedziała się, że lokalne prawo nie ma takiego wyjątku, pozwała stan do sądu federalnego. Teksas reprezentował w tej sprawie prokurator okręgowy hrabstwa Dallas Henry Wade.

Od czasu zwycięstwa Donalda Trumpa republikańskie stany przyjmują wiele antyaborcyjnych ustaw, które stoją w jawnej sprzeczności z wypracowanym po Roe v. Wade kompromisie. Te z kolei są blokowane w sądach przez aborcjonistów. Republikanie nie ukrywają, że liczą na to, że któraś z tych spraw wreszcie dotrze przed SCOTUS, a wyrok naruszy poprzedni precedens, na co znacznie zwiększa szanse fakt, że dzięki Trumpowi konserwatywni sędziowie mają w nim po raz pierwszy od dekad większość.

Jak na razie SCOTUS, który jest pod przewodnictwem Johna Robertsa, unika „spraw politycznych”. W zeszłym tygodniu SCOTUS zdecydował się jednak rozpatrzyć sprawę zakazu aborcji po 16. tygodniu wprowadzonym w Missisipi. Na jej rozpatrzenie przyjdzie poczekać do połowy przyszłego roku, ale wszyscy eksperci się zgadzają, że SCOTUS nie może uznać tej ustawy za zgodną z prawem bez naruszenia Roe v. Wade.

– Ta ustawa zabiera nas do początku – skomentowała Kyleen Wright, prezydent antyaborcyjnej organizacji Teksańczycy za Życiem – „W czasy, zanim banda mężczyzn w czarnych togach decydowała za nas”.

 

 

Źródło: Texas Tribune, niezalezna.pl

Komentarze są zamknięte