Cele polityki klimatycznej UE są nierealne. Zalewska: „To zwiększy bezrobocie i ubóstwo energetyczne”

Zastępca Naczelnego

eurodeputowana PiS Anna Zalewska/screen TV Republika

– Ten nierealny i rujnujący gospodarki państw członkowskich cel został skrytykowany w ubiegłym roku przez Europejską Agencję Środowiska. W raporcie EEA czytamy, że przy istniejących instrumentach UE nie jest w stanie osiągnąć redukcji emisji do 40 proc. do 2030 roku. Same zaś skutki realizacji tego planu miałyby wiązać się ze wzrostem bezrobocia jak i cen oraz ubóstwem energetycznym – mówi w rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie” poseł do Parlamentu Europejskiego Anna Zalewska.

 

Z czego wynikają rozbieżności, czy też odmienne oceny w obozie Zjednoczonej Prawicy, dotyczące oceny mechanizmu warunkowości i samego kompromisu budżetowego?

To nie są rozbieżności, ale patrzenie na problem z różnych stron. Dla jednych pozwolenie na funkcjonowanie rozporządzenia z konkluzjami bez aktu prawnego jest niewystarczające, dlatego że nieraz instytucje europejskie zrywały konkluzje albo je lekceważyły. Sytuacja taka miała chociażby miejsce w lipcu po szczycie unijnym.
Z drugiej strony mówi się o tym, że jeśli konkluzje zapadły na poziomie Rady Europejskiej, która jest najwyższym ciałem w UE to tylko ta Rada Europejska będzie mogła z tych konkluzji wycofywać się bądź je weryfikować.
Na niedawnym szczycie pojawił się również zapis, że w ciągu najbliższych tygodni Komisja Europejska wspólnie z krajami członkowskimi uzgodni jak stworzyć wytyczne i zbudować mechanizm monitorowania. W samych zaś konkluzjach mechanizm praworządności zawężony został do samego budżetu UE.

Z czego wynikała ta chęć przyjęcia tylnymi drzwiami mechanizmów pozatraktatowych, które mają dyscyplinować kraje członkowskie UE?

Tego typu działania instytucji unijnych chcących przenieść kompetencje krajów członkowskich na poziom m.in. Komisji Europejskiej miały już miejsce w przeszłości. Widzimy to na niemal każdym kroku i przy każdym projekcie aktów prawnych musimy pilnować Komisji Europejskiej, żeby nie chciała przywłaszczyć sobie kompetencji, które nie wynikają z traktatów. Sytuacja ta zbliżyłaby nas do swego rodzaju federacji europejskiej, w której to KE jest europejskim rządem dla krajów członkowskich UE.

Rada Europejska niedawno dała zielone światło dla podwyższenia celu redukcji emisji CO2 z 40 do 55 procent do 2030 roku w ramach unijnej polityki klimatycznej. W samym zaś projekcie można było przeczytać zapewnienia, że zostanie ten cel osiągnięty „w sposób możliwie najbardziej efektywny kosztowo”. Skąd taka presja na przyspieszenie redukcji emisji CO2?

Przy wielotygodniowej dyskusji o tym, czy Polska ma prawo do tego, aby zawetować budżet i nie zgodzić się na rozporządzenie, które jest pozatraktatowe umknęła opinii publicznej dyskusja na temat nowego celu klimatycznego, który drastycznie wzrósł.
Ten nierealny i rujnujący gospodarki państw członkowskich cel został skrytykowany w ubiegłym roku przez Europejską Agencję Środowiska. W raporcie EEA czytamy, że przy istniejących instrumentach UE nie jest w stanie osiągnąć redukcji emisji do 40 proc. do 2030 roku.  Same zaś skutki realizacji tego planu miałyby wiązać się ze wzrostem bezrobocia jak i cen oraz ubóstwem energetycznym. Służby prawne Parlamentu Europejskiego stwierdziły z kolei, że raport o skutkach oddziaływania na środowisko i gospodarkę przy celu 55 proc. wydany przez Komisję Europejską jest jednostronny i tendencyjny.

Komisja Europejska chce rozszerzenia systemu handlu emisjami CO2 (ETS) na nowe sektory takie jak transport drogowy, rolnictwo oraz budownictwo. Z czym wiązałaby się taka sytuacja dla obywateli UE oraz firm unijnych?

Rynkek opłat za emisje dwutlenku węgla wymknął się już spod kontroli. Jest realna obawa, że w niedługim czasie kilkakrotnie wzrośnie cena uprawnień za emisje dwutlenku węgla co spowoduje, ze nie do 2050 czy 2030, ale juz za kilka lat będzie miał miejsce upadek wszystkich firm energochłonnych. W czasie pandemii, kiedy europejska gospodarka została zamknięta, nikt się nie przemieszczał wzrost cen za emisję ETS był prawie dwukrotny. Widzimy, że ten mechanizm nie ma nic wspólnego z walką z zanieczyszczeniem, a ze spekulacją.
W Europejskim Prawie Klimatycznym wprost pojawiają się zapisy dotyczące tego, że transport powietrzny oraz morski musi znaleźć się w ETS. To w dobie pandemii, kiedy żegluga oraz lotnictwo właściwie są na granicy bankructwa jest nie do wyobrażenia. Firmy działające w tych branżach gospodarki nie byłyby w stanie wywiązać się z tych nowych zobowiązań.
Z kolei dla rolnictwa i budownictwa stworzony będzie budżet cieplarniany. Rolnicy będą nie tylko liczyć emisję CO2 według określonego wzoru, który zostanie wymyślony. Uwzględnione w tym równaniu będą również metan i podtlenku azotu, które zaliczane są do najważniejszych gazów cieplarnianych. Rolnicy będą musieli udowodnić, w jaki sposób gazy cieplarniane zostaną pochłonięte. Jest również zapowiedź, że jeżeli rolnictwo ich nie pochłonie, to będzie musiało ponieść opłatę klimatyczną, co wpłynie na konkurencyjność unijnych produktów rolnych.

Pandemia koronawirusa ukazała problemy m.in. związane ze zdalnym nauczaniem oraz tzw. wykluczeniem cyfrowym. W jaki sposób na poziomie unijnym mogą być podejmowane działania wspierające politykę edukacji cyfrowej?

Z pierwszych badań wynika, że aż 30 proc. dzieci w UE nie korzystało z edukacji podczas pandemii. Miało to związek zarówno z utrudnionym dostępem do internetu, sprzętu (laptop ,komputer, smartfony) jak również wynikało to z kompetencji rodziców, którzy musieli włożyć sporo wysiłku w zdalną edukację. Zaapelowaliśmy do KE, aby w wieloletnich ramach finansowych na cyfryzację było przygotowane sporo pieniędzy. Konieczne są również inwestycje w szerokopasmowy internet, tak jak  to miało miejsce w Polsce. Jeszcze jako minister edukacji narodowej wspólnie z ministerstwem cyfryzacji przygotowaliśmy projekt Ogólnopolskiej Sieci Edukacyjnej (OSE). Do końca tego roku mają zostać podłączone ostatnie szkoły do szerokopasmowego internetu (mam taką nadzieję).
Celem jest również to, żeby w każdym domu dziecko miało dostęp do sprzętu oraz mogło korzystać ze zdalnej edukacji. Dzięki temu jak już uporamy się z pandemią, to cyfrowa edukacja zagości w każdej europejskiej szkole.

Od kilku miesięcy zaangażowana jest Pani w obronę kopalni oraz elektrowni działającej w Turowie. Kilka tygodni temu sprawa ta trafiła na forum Parlamentu Europejskiego. Dlaczego tak ważna jest obrona turowskiego kompleksu energetycznego?

Kompleks Turowa to 60-80 tysięcy miejsc pracy zarówno w kopalni i elektrowni, a także w spółkach współpracujących. Są to również znaczące dochody samorządu, w tym samorządu województwa Dolnośląskiego. Sam zaś Turów zmienia się i inwestuje olbrzymie pieniądze, aby mniej zanieczyszczać środowisko.
Prawo klimatyczne i ,,Zielony Ład” wywołują walkę energetyczną o to, kto będzie sprzedawał energię i za jakie pieniądze.  W tle tej walki o Turów są m.in. nasi sąsiedzi Czechy i Niemcy. W tych krajach działają znacznie większe kopalnie węgla brunatnego. Czescy politycy uważają, że Turów nie powinien otrzymać koncesji do roku 2044. Zdaniem naszych południowych sąsiadów braki wody w przygranicznych czeskich miejscowościach miały wynikać ze względu na eksploatację węgla brunatnego, co jest nieprawdą. Wskazują na to opinie m.in. Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Państwowego Instytutu Badawczego, które  wprost informują, że główny wpływ na zasoby wodne przy czeskiej granicy mają warunki meteorologiczne, a nie działalność Kopalni Węgla Brunatnego Turów.

Czy wiemy jakie wsparcie unijne otrzyma Polska w transformacji energetycznej, która w dużym stopniu zależna jest od paliw kopalnych?

Teoretycznie w przyjętym dokumencie uwzględniono zróżnicowaną sytuację energetyczną państw członkowskich UE i odmienne punkty startowe. Ważne jest to, że redukcja emisji CO2 do 2030 o 55 proc. będzie liczona na poziomie całej Unii Europejskiej. Nikt jednak nie pokazał tego mechanizmu oraz tego jak będą się uzupełniać kraje, które mają różny poziom startowy redukcji emisji.
Wspomniano również o proporcjonalnych środkach finansowych. Wskazuje się na Fundusz Sprawiedliwej Transformacji, gdzie znajduje się około 17.5 mld euro. Prawie 20 proc. z tych środków będzie skierowane dla Polski. Te fundusze są niewystarczające, aby dokonać sprawiedliwej transformacji w Polsce. Dlatego należy zrobić wszystko, żeby nie powtórzył się casus Wałbrzycha, gdzie przez dziesiątki lat dziedziczono biedę, dziedziczono bezrobocie. Tam też zapadła polityczna decyzja. Nie zaproponowano mieszkańcom Wałbrzycha, ale i całego okręgu miejsc pracy, które by rekompensowały utratę miejsc pracy w zamkniętych kopalniach.

Widzimy, że podczas pandemii koronawirusa znacząco nasiliła się liczba teorii spiskowych, fałszywych informacji oraz manipulacji zwłaszcza w mediach społecznościowych. Wpływa to negatywnie m.in. na zaufanie do państwa oraz służby zdrowia czy też do szczepionki na koronawirusa. Czy jest możliwość na forum unijnym utworzenia regulacji ułatwiających walkę z fake newsami?

Służba Zdrowia podobnie jak edukacja jest wyłączona spod traktatów unijnych. Jednak na poziomie Rady Europejskiej podkreślono, że edukacja jest kluczowa, aby poradzić sobie z masowymi szczepieniami oraz wyjściem z pandemii. W kampaniach informacyjnych dotyczących m.in. programu szczepień na koronawirusa powinni zostać zaangażowani przede wszystkim lekarze. Sami zaś obywatele muszą mieć pewność, że te medykamenty są skuteczne, bezpieczne i w prawidłowy sposób transportowane i przechowywane.

Źrodło: Paweł Kryszczak/”Gazeta Polska Codziennie”

Komentarze są zamknięte