Polska przyjmie niemiecki, długofalowy model transformacji górnictwa – uzgodnili przedstawiciele rządu oraz działających na Śląsku związków. Na razie nie ma porozumienia, czy odejście od węgla nastąpi w 2060 r. – jak chcą związki, czy w 2050 r. – jak proponuje rząd. O uzgodnieniu zasadniczego kierunku transformacji poinformowali po zakończonej w nocy ze środy na czwartek kolejnej rundzie negocjacji wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń i szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz.
Ewentualne porozumienie powinno zawierać gwarancje, że polskie kopalnie nie będą zamykane do czasu rezygnacji ze wspierania de facto przez rząd importu węgla. Przypominam, że w Niemczech powstaje opalana węglem kamiennym elektrownia Datteln IV pod Münster. W pobliżu Whitehaven na terenie Wielkiej Brytanii powstaje nowa kopalnia głębinowa. Tutaj przedstawiciele Unii Europejskiej nie grzmią o neutralności klimatycznej. Nie ma czegoś takiego jak niemiecki model transformacji górnictwa skoro akurat otwiera się tam elektrownię Datteln IV. To szkodliwy mit, że górnictwo węgla kamiennego jest nieopłacalne. Domagamy się zatem embarga na sprowadzanie węgla z Rosji, który jest wpierw kradziony na Ukrainie, w Donbasie. Były „krwawe diamenty”, a my nadal korzystamy z „krwawego węgla”. Czas skończyć kłamliwą narrację i do głosu dopuścić ekspertów, np. pana posła Krzysztofa Kozika z Prawa i Sprawiedliwości, który przekonuje do szerokich inwestycji w instalacje sekwestracji dwutlenku węgla”
– mówi Niezależnej Gazecie Obywatelskiej Paweł Czyż, rzecznik prasowy Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin, które prowadzi zbiórkę podpisów w obronie górnictwa.
ZBIERAJ PODPISY – ŚCIĄGNIJ TABELKĘ, ZBIERZ PODPISY I ODEŚLIJ
Temat niezwykle złożony. Według mnie, jedynym kierunkiem który pozwoli jeszcze przez 30-40 lat korzystać z naszych zasobów to paradoksalnie rozbudowa OZE (Odnawialne Źródła Energii) i produkcja taniego wodoru w procesie elektrolizy. Problemem bowiem UE nie są paliwa kopalne, ale wg ekologów lobbystów emisja CO2. Jeśli teraz nic nie zrobimy w obszarze sekwestracji i metanizacji CO2 nie tylko z elektrowni i ciepłowni ale i innych branż (cementownie, chemia, metalurgia) to polityka klimatyczna UE wypchnie cały potencjał produkcyjny w tych obszarach poza granice UE. W procesie wytwarzania wielu dóbr (w tym i energii) powstaje CO2, który obecnie za 1Mg (tonę) emisji kosztuje około 40 euro i można tym dowolnie spekulować. Musimy tych lobbystów interesu (szczególnie Francji ale i Niemiec) ograć poprzez gospodarcze wykorzystanie CO2. Instalacje CCS (Sekwestracja dwutlenku węgla) mają sens, gdy ten wychwycony CO2 przetworzymy, a nie zmagazynujemy. Tu w sukurs przychodzi nam znane z lekcji fizyki doświadczenie elektrolizy. Wodór w połączeniu z CO2 z instalcji CCS tworzy gaz palny (syntetyczny metan), który wg mnie powinien być traktowany jako paliwo odnawialne w tej części objętości w jakiej został wytworzony z OZE i CCS. To poprawa bilansu węglowodorów, bo ten gaz może być sprzedawany przez PGNiG. Niestety, po rządach PO górnictwo było w dramatycznej sytuacji a i energetyka nie miała środków na taki cel to takie działania powinien wesprzeć rząd. Również inwestycje w zgazowanie węgla pomimo aktualnie niskich cen powinny być zrealizowane bo to też nasza niezależność od cen na rynku ropy (cena gazu to pochodna ceny ropy). Do takiej produkcji powinno się wytypować kopalnie z niskim kosztem wydobycia (Bogdanka) gdzie i cena za 1000m3 gazu była by konkurencyjna do cen z importu. Niestety, mamy co najmniej 10 lat zaległości. Projekty na skalę półprzemysłową są w spółkach (w różnych obszarach o których mówię) – ale wdrożenie to co najmniej 3 lata. Czy górnictwo w obecnym kształcie to przetrwa? Raczej nie damy rady w tym i przyszłym roku zagospodarować całości krajowego wydobycia. Jeśli teraz nic nie zrobimy to za 10, max 15 lat zostanie 4-5 dużych bloków węglowych i zapotrzebowanie na około 12 mln Mg /rok węgla. To załatwi Bogdanka więc będzie koniec górnictwa na Śląsku i koniec niezależności energetycznej, bo po 2035 roku stabilizacja pracy sieci energetycznych będzie oparta na blokach gazowych, ale …. zasilanych gazem z Norwegii Kataru USA a może i po raz kolejny z Rosji”
– komentował nam niedawno inżynier górnictwa, poseł Prawa i Sprawiedliwości, Krzysztof Kozik.
CZYTAJ TAKŻE:
Górnictwo węgla kamiennego w III Rzeczypospolitej. Anatomia rozkładu
Nadal trwają rozmowy rządu z górnikami
Rozmowy między rządem a górniczymi związkami mają być kontynuowane w czwartek – najpierw w dwóch grupach roboczych, a później podczas spotkania plenarnego. W kopalniach nadal trwa podziemny protest górników.
Najważniejszą rzeczą jest to, że zdecydowaliśmy się na to, iż transformacja sektora będzie miała model podobny jak miało to miejsce w Niemczech. Czyli pracujemy nad tzw. modelem niemieckim długookresowej transformacji sektora. Udało nam się też wstępnie ustalić pewne elementy inwestycji w nowoczesne technologie”
– powiedział po trwających z przerwami blisko 11,5 godziny negocjacjach Dominik Kolorz.
Pracujemy jednocześnie nad treścią porozumienia, tak by nasze obradowanie skończyło się nie tylko tą konkluzją (…), czyli pewnym systemowym rozwiązaniem, które będziemy chcieli wdrożyć, ale także spisaniem pewnych kierunków w formie porozumienia”
– wyjaśnił wiceminister Soboń, który jest także pełnomocnikiem rządu ds. transformacji spółek energetycznych i górnictwa.
Wiceminister poinformował, że data zakończenia transformacji powinna znaleźć się w przygotowywanym porozumieniu. „Mam nadzieję, że będzie ona przez obie strony wspólnie ustalona” – dodał przewodniczący delegacji rządowej.
My mówimy, że (odejście od węgla) do roku 2060, strona rządowa mówi, że do roku 2050 – i tu mamy 10 lat rozbieżności. Może gdzieś się spotkamy w połowie. Zobaczymy, to wszystko kwestia negocjacji”
– ocenił szef regionalnej „S”.
W czwartek od godziny 11 rozmowy mają być kontynuowane w dwóch zespołach roboczych – jeden będzie omawiać sprawy Polskiej Grupy Górniczej, drugi – grupy Tauron.
Chodzi m.in. o określenie wielkości wydobycia węgla przez kopalnie należące do tych firm oraz dostosowanie tej wielkości do harmonogramu transformacji, w obu wariantach – związkowym i rządowym.
W pracach obydwu zespołów ma uczestniczyć m.in. wiceminister Soboń. W czwartek o godz. 17 strony mają spotkać się ponownie na spotkaniu plenarnym, który ma zaakceptować lub skorygować rozwiązania wypracowane w zespołach roboczych.
Obecnie nie wiadomo, kiedy mogłoby zostać podpisane porozumienie, nad którego treścią strony pracowały podczas środowych rozmów.
Zazwyczaj jestem optymistą, ale – jeżeli już – to chyba w sobotę nad ranem”
– powiedział Kolorz, pytany o potencjalny termin podpisania porozumienia.
Do czasu osiągnięcia porozumienia związkowcy nie kończą podziemnego protestu, trwającego w kopalniach Polskiej Grupy Górniczej. Według danych spółki, w akcji uczestniczy ponad 200 górników. Związkowcy informują o przeszło 400 uczestnikach protestu, przyznając jednak, że część górników dołącza do przebywających pod ziemią kolegów tylko na jakiś czas, np. po skończonej zmianie.
Im szybciej dojdziemy do porozumienia, tym szybciej zakończymy protesty”
– zadeklarował Kolorz.
Przyznał, że podczas środowych rozmów było sporo „wahnięć” i „osi niezgody”. Często ogłaszano przerwy, podczas których strony omawiały poruszane kwestie we własnym gronie.
Według nieoficjalnych informacji osób zbliżonych do toczących się negocjacji, w środę podstawą rozmów był przedstawiony przez stronę rządową projekt porozumienia, w którym znalazły się proponowane konkluzje z dotychczasowych rozmów.
Przed środowymi rozmowami Kolorz oceniał, że po negocjacjach dzień wcześniej więcej było rozbieżności niż punktów zbieżnych, zaś – jak mówił – „diabeł tkwi w szczegółach”. Wiceminister Soboń zapewniał natomiast, że przedstawiciele rządu są gotowi do rozmowy o szczegółach.
Związkowcy kwestionowali wcześniej założenia polityki energetycznej dotyczące tempa odchodzenia od węgla czy inwestowania w energetykę gazową. Domagali się także wsparcia dla bezemisyjnych technologii węglowych.
Według związków, transformacja Śląska powinna być rozłożona na około 40 lat. Strona społeczna oceniała wcześniej, że realizacja projektowanej przez resort klimatu polityki energetycznej oznaczałaby zamknięcie kopalń węgla kamiennego do 2036-37 r., co przyniosłoby – jak oceniają związkowcy – katastrofalne skutki społeczne i gospodarcze.
Na najbliższy piątek związkowcy zaplanowali manifestację w Rudzie Śląskiej, gdzie działa zatrudniająca ponad 6 tys. osób kopalnia Ruda, złożona z trzech samodzielnych wcześniej kopalń: Halemba, Bielszowice i Pokój. W lipcu tego roku kopalnia Ruda, wraz z katowicką kopalnią Wujek, w projekcie planu naprawczego PGG została przeznaczona do likwidacji. Plan ten nie został jednak oficjalnie zaprezentowany.
Obecnie właśnie w kopalni Ruda, a także w kopalni Piast-Ziemowit, protestuje pod ziemią najwięcej górników. Akcja trwa także w kopalniach: Wujek, Bolesław Śmiały, Sośnica, Murcki-Staszic i Mysłowice-Wesoła. W czwartek mają dołączyć do niej górnicy z kopalń rybnickich, działających pod wspólnym szyldem ROW.
Źródło: wg, www.niezalezna.pl/PAP/Piotr Galicki
Od 1989 roku trwa Reforma Górnictwa Węgla Kamiennego. Reforma Syryjczyka, Balcerowicza, Buzka, Tchórzewskiego, Pawlaka i kolejne…nieudane…to juz standard…czy ty razem się powiedzie…tego życzymy sobie i Polsce…