Kampania pozytywna czy negatywna?

Zastępca Naczelnego

Pałac Prezydencki/YT

Rozpoczyna się krótka, ale intensywna druga faza kampanii prezydenckiej. Aby zdobyć poparcie Polaków uczestniczący w niej kandydaci do najwyższego urzędu w państwie będą musieli wyraziście i sugestywnie zarysować główne elementy swoich programów, a przede wszystkim pokazać, czym różnią się od siebie, ponieważ wyborcy znacznie większą wagę przywiązują do kwestii personalnych niż do merytorycznych.

Zastanawiam się, czy reprezentanci opozycji bardziej skupią się na atakowaniu siebie nawzajem, czy też cały wysiłek skoncentrują na próbie przekonania rodaków, że Andrzej Duda nie zasługuje na reelekcję.

Teoretycznie i zgodnie z zasadami polityki przed pierwszą turą każdy kandydat powinien grać wyłącznie na siebie, czyli walczyć o głosy pokazując głównie swoje walory, a nie obnażając wady rywali.

Czy w Polsce możliwa jest jednak pozytywna kampania? Najłatwiej jest ją prowadzić urzędującej głowie państwa, bo może chwalić się sukcesami z minionej kadencji, podczas gdy przeciwnicy muszą nieustannie dezawuować te osiągnięcia. Prowadząc negatywną kampanię łatwo jest się jednak narazić na zarzut braku posiadania konkretnej wizji przyszłej prezydentury.

Wkrótce dowiemy się, jaką taktykę obrali poszczególni pretendenci i jak będą ją realizować w trakcie kampanii.

 

Jerzy Bukowski*

 

*Filozof, autor „Zarysu filozofii spotkania”, piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju

Komentarze są zamknięte