Za formalne zakończenie I-ej wojny światowej przyjmuje się 11 listopada 1918 kiedy to został podpisany rozejm Niemiec z państwami Ententy. W wyniku zakończenia tej wojny odzyskały niepodległość m.in. Polska i Czechosłowacja. Rozpoczęły się konflikty o ustanowienie przebiegu granic. Za symboliczny początek II Rzeczypospolitej przyjmuje się również 11 listopada 1918 roku, a 28 października 1918 zostało proklamowane państwo czechosłowackie.
Pomiędzy Polską a Czechosłowacją doszło do konfliktu o Śląsk Cieszyński – potocznie nazywany przez Polaków Zaolziem.
Śląsk Cieszyński, czyli ta część śląskiej ziemi, która po przegranej przez Austrię I wojnie śląskiej, stoczonej w latach 1740 – 1742, pozostała w granicach Austrii, był w okresie poprzedzającym odzyskanie przez Polskę niepodległości prawdziwym bastionem polskości. Warto przy tym wiedzieć, że po kolejnej przegranej wojnie z Prusami, stoczonej w roku 1866, której stawką była hegemonia w Związku Niemieckim, Habsburgowie wycofali się z polityki germanizacyjnej i gdy w pozostałej części Śląska szalał Kulturkampf, na Śląsku Cieszyńskim, podobnie jak w sąsiedniej Galicji, polskie życie kulturalne i organizacyjne, a także polska oświata mogły rozwijać się w sposób nieskrępowany.
12 października 1918 roku Polacy ze Śląska Cieszyńskiego wyłonili własną reprezentację polityczną, która przyjęła nazwę Śląskiego Komitetu Międzypartyjnego. Komitet ten przemieniony został następnie na Radę Narodową (dla) Księstwa Cieszyńskiego – w skrócie RNKC. W nocy 1 listopada 1918 roku garnizon austriacki w Cieszynie został przez Polaków rozbrojony. W następnych dniach ludność polska przejęła władzę niemal wszędzie tam, gdzie stanowiła większość. Obszar kontrolowany przez Polaków obejmował około 200 tys. mieszkańców deklarujących narodowość polską, nieco ponad 16 tys. Czechów i 63 tys. Niemców. Biało-czerwone flagi i piastowskie orły powiewały nad Bielskiem, Cieszynem, Karwiną i Boguminem. Deszczową jesienią rodziła się Polska. Początek formularza
5 listopada 1918 roku zawarte zostało porozumienie pomiędzy polską RNKC a powstałą w Ostrawie czeską Krajową Radą Narodową dla Śląska – Zemský Národní Výbor pro Slezsko (ZNVS). Władze czeskie przejęły nadzór nad terenami o przewadze Czechów, zaś polska RNKC kontrolowała obszary zamieszkałe przez większość polską. Obie strony pozostawiły jednocześnie kwestie ustalenia przyszłej granicy państwowej rządom w Pradze i w Warszawie. W rękach polskich znalazło się ponad dwie trzecie obszaru Śląska.
Zimą na przełomie lat 1918 i 1919 tworząca się polska administracja na Śląsku Cieszyńskim zajęta była głównie przygotowaniami do przeprowadzenia wyborów do Sejmu Ustawodawczego Rzeczypospolitej. Głosowanie miało się odbyć 26 stycznia 1919 rok Rząd w Pradze zdecydował się nie dopuścić do głosowania i podjął decyzję o uderzeniu na Śląsk Cieszyński. Zapadła ona w trakcie posiedzeń zwołanych osobiście przez prezydenta Tomaša Masaryka między 17 a 21 stycznia 1919 roku.
Precyzyjnie przygotowaną operację militarną zaplanowano na 23 stycznia 1919 roku. Ówcześni przywódcy Czechosłowacji byli wrogo nastawieni do odradzającej się Polski.
Twórca Czechosłowacji prezydent Masaryk był przekonany, że odrodzona Rzeczpospolita jest anachronicznym przeżytkiem, że będzie klasycznym państwem sezonowym, rozdzieranym przez konflikty narodowościowe i pozbawionym szansy na przetrwanie między Niemcami i Rosją. Dla Masaryka Polacy byli katolickimi Rosjanami – lubiącymi prześladować słabszych. Właśnie w tym czasie prezydent Masaryk pisał w liście do Edwarda Beneša, że „Polakom nie zaszkodziłoby uderzenie w twarz, przeciwnie nawet pomogłoby w wytępieniu niebezpiecznych szowinistów”. Sytuacja wydawała się temu sprzyjać. Polacy krwawili w walkach o Lwów. Bolszewicy zajęli Mińsk i zbliżali się do Wilna, a Wielkopolska gotowała się już do powstania przeciw Niemcom. Kolejne formacje „niebezpiecznych szowinistów” odjeżdżały tymczasem ze Śląska Cieszyńskiego do wschodniej Małopolski – na odsiecz Orlętom.
Z kolei do Czech przybywały jednostki doświadczonych i zahartowanych w bojach Wielkiej Wojny ochotników legionistów z Włoch i Francji. Do domów wracały również tysiące – przez lata wąchających proch – czeskich żołnierzy z byłej armii austriackiej.
Czesi skierowali do boju z Polakami 16 tys. tysięcy doświadczonych żołnierzy, dobrze uzbrojonych, nawet w artylerię. Przeciw nim kierujący obroną Śląska Cieszyńskiego, były oficer armii austriackiej, płk Franciszek Ksawery Latinik mógł wystawić siły liczące maksymalnie 5 tys. ludzi. Było to zarówno regularne wojsko, jak i nieostrzelani oraz słabo uzbrojeni i marnie wyszkoleni ochotnicy z tzw. milicji robotniczych. Głównie byli to młodzi górnicy. W ciągu pierwszych czterech dni ofensywy wojsk czeskich Polacy, jakkolwiek stawiający rozpaczliwy opór, nie byli w stanie podjąć równorzędnej walki przeciw liczniejszym i dobrze uzbrojonym żołnierzom czeskim. Jednostki polskie zostały wyparte z całego Karwińskiego Zagłębia Węglowego, a także oddały bez walki Cieszyn. Pułkownik Franciszek Latinik, oczekując na wsparcie, nakazał swym oddziałom odwrót aż na linię Wisły, gdzie podczas dwudniowej bitwy pod Skoczowem (w dniach 28–30 stycznia 1919 roku) natarcie czeskie zostało zatrzymane. W efekcie nastąpiło – kilkakrotnie przerywane – zawieszenie broni.
Podczas walk żołnierze czescy dopuścili się szeregu okrutnych morderstw na bezbronnych jeńcach polskich i cywilnych mieszkańcach Zaolzia. Zginął kpt. Cezary Haller- brat gen. Józefa Hallera, ranny został dobity przez czeskich żołnierzy. Nikt nie policzył ilości ofiar.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Ocenzurowanie bohatera walki o niepodległą Polskę?
Po siedmiu dniach walk nastąpiło zawieszenie broni pomiędzy siłami czeskimi a polskimi. 3 lutego 1919 roku zawarta została tzw. umowa paryska, którą podpisali reprezentujący strony konfliktu Roman Dmowski i Edward Beneš oraz przedstawiciele państw Ententy.
Na mocy porozumienia rozstrzygnięcie przynależności Śląska Cieszyńskiego pozostawiono decyzji konferencji pokojowej w Paryżu. 25 lutego 1919 roku tymczasowo ustalało strefy kontrolowane przez Polaków i Czechów. W rzeczywistości znaczna część zajętego w wyniku agresji Zaolzia pozostawała pod władzą czechosłowacką. Ostatecznie o przyszłości Śląska miał zadecydować plebiscyt. Nigdy się on jednak nie odbył.
Na terenach podbitych wszyscy poddawani byli czechizacji. Czesi dawali zasiłki tylko rodzinom posyłającym dzieci do szkół czeskich. Kolejarze, górnicy i robotnicy państwowych fabryk byli wyrzucani z pracy za posłanie dzieci do szkół polskich. Policja zastraszała rodziców polskich dzieci. Czeskie władze manipulowały statystykami, by wykazać mniejszą ilość Polaków niż w rzeczywistości. Czesi dodatkowo wspierali ukraińskich terrorystów w Polsce. Na Zaolziu szalał terror. Bojówki uzbrojonych Czechów i żandarmeria mordowały polskich działaczy narodowych. Kilka tysięcy Polaków zmuszono do opuszczenia domów i ucieczki do Polski.
Latem 1920 roku podczas ofensywy Tuchaczewskiego na Warszawę, czechosłowacki minister spraw zagranicznych Edvard Beneš wykorzystał trudną sytuację Polski i przeforsował na konferencji w Spa podział Śląska Cieszyńskiego przez mocarstwa bez przeprowadzania plebiscytu, na co zgodził się premier Władysław Grabski, licząc na pomoc mocarstw w obliczu inwazji bolszewickiej na Polskę. Działo się to, gdy Armia Czerwona stała u wrót Warszawy. Polacy potrzebowali broni, która miała być transportowana przez Czechosłowację (w rzeczywistości nie przejechał przez jej terytorium żaden transport).
W czasie ofensywy bolszewickiej w lipcu 1920 roku Czesi zaczęli organizować dywizje ukraińskie wrogo nastawione do Polski, w skład których weszli weterani wojny polsko-ukraińskiej 1918–1919, politycznie związane z obozem Jewhena Petruszewycza. Sztab pierwszej dywizji mieścił się w Koszycach, drugiej w Munkaczu. Po załamaniu się ofensywy bolszewickiej oddziały te pełniły służbę wartowniczą, otrzymując żołd żołnierzy czeskich. „Prezydent Czechosłowacji Masaryk uważał za rzecz bezwzględnie pewną nie tylko zdobycie Warszawy przez armię bolszewicką, ale nawet przestrzegał nas, byśmy nie organizowali żadnej pomocy militarnej na korzyść Polaków…” – napisał dyplomata brytyjski Edgar Vincent D’Abernon.
Edward Beneš od 1938 był tajnym agentem sowieckim. W obliczu, związanego z roszczeniami terytorialnymi, wkroczenia Niemców do Czechosłowacji znaczna część czeskiej generalicji zwróciła się do Beneša z żądaniem zaproponowania Polsce federacji z Czechosłowacją. Beneš odmówił, realizując politykę Moskwy dążącej do konfliktu zbrojnego. Po układzie monachijskim w 1938 r. udał się na emigrację do Wielkiej Brytanii.
Nawet podczas II wojny światowej, znajdujący się na emigracji, samozwańczy przywódcza czeski Beneš: domagał się rozbioru części terenów Polski, podporządkowania Polski ZSRR, wprowadzenia socjalizmu w Polsce. Propaganda rosyjska często porównuje swój akt agresji z 17-go września 1939 r. do zajęcie przez Polskę w 1938 r Zaolzia co jest ewidentną bzdurą. Najważniejsze, Polacy po zajęciu Zaolzia nie więzili ani nie zabijali Czechów. Polska w tej sprawie nie zawierała żadnych układów z Hitlerem. Odwrotnie, wywołało to wściekłość w Niemczech. Polska w niesławnej konferencji monachijskiej udziału nie brała. Rząd w Warszawie nie zgodził się na pośrednictwo ówczesnych mocarstw (w tym III Rzeszy i faszystowskich Włoch) w kwestii rozwiązania sporu o Zaolzie. 30 września 1938 roku, a więc w dniu, kiedy suwerenne władze państwa czechosłowackiego przystały na warunki określone w Monachium, rząd polski wystosował ultimatum do władz Czechosłowackich. Należy podkreślić, że jeszcze przed wystosowaniem polskiego ultimatum prezydent Edward Beneš skierował na ręce prezydenta Ignacego Mościckiego pismo (datowane na 22 września 1938 roku), w którym proponował „usunięcie przeszkód z wielu minionych lat” poprzez „przyjęcie rektyfikacji granicy”. W efekcie jesienią 1938 roku zamieszkałe w przytłaczającej większości przez ludność polską ziemie za Olzą wróciły bezkrwawo do macierzy. To nie była akcja zbrojna.
Zajęcie Zaolzia w październiku 1938 r. przez Polskę było aktem antyniemieckim a nie antyczechosłowackim, z tego względu, że część Zaolzia to część Sudetenlandu (Zamieszkały od wieków przez Niemców region Czechosłowacji – Kraj Sudetów), czyli gdyby Polska nie zajęła Zaolzia, to by go zajęły Niemcy. Dzięki temu że Polacy zajęli Zaolzie, istniała nadal granica polsko-czechosłowacka i w marcu 1939 r. opozycja czeska miała którędy uciekać na Zachód do Francji (uciekli przez Polskę).
Pod koniec II-ej wojny światowej po opuszczenia terenów Zaolzia przez Niemców pod koniec kwietnia 1945 do 9 maja 1945 działała polska administracja państwowa. Po wojnie władze czechosłowackie stwierdziły jednostronnie, że zatwierdzona przez rząd czechosłowacki w 1938 zmiana graniczna, następnie utwierdzona nową polsko-czechosłowacką umową graniczną, jest nieważna.
Nawet ówczesne polskie władze komunistyczne zabiegały o znalezienie się Zaolzia w granicach PRL. 15 czerwca 1945 gen. LWP Michał Rola-Żymierski, zastępujący nieobecnego w kraju premiera, postawił stronie czechosłowackiej ultimatum. Po jego odrzuceniu oddziały polskie wkroczyły na Śląsk Cieszyński i zapowiedziano dalsze posuwanie się oddziałów za Olzę. Stalin „odradził” jednak delegacji „polskiej” przebywającej w Moskwie używania siły.**
Czesław Buksiński*
*Oficer rezerwy Wojska Polskiego, Podkarpacki Zwiazek Piłsudczyków
** Tekst nadesłany do Redakcji.
Ten artykuł wykorzystując brak wiedzy większości Polaków o wojnie czesko-polskiej zakłamuje tą hsitorię w sposób rażący i nie dopuszczalny!
Kilka najbardziej ordynarnych kłamstw zawartych w tekście:
1) …doszło do konfliktu o Śląsk Cieszyński – potocznie nazywany przez Polaków Zaolziem…. – autor nie ma zielonego pojęcia o tym nawet co to jest Zaolzie! Zaolzie jest częścią Śl. Cieszyńskiego leżącą po zachodniej stronie rzeki Olzy, a wojna z Czechami była o cały Śl. Cieszyński.
2) ”’obejmował około 200 tys. mieszkańców deklarujących narodowość polską”’ – kłamstwo – te 200 tys deklarowało tylko że w domu posługuje się j. polskim – wśród nich było kilkadziesiat tysięcy ślązakowców, którzy nie chcieli mieć nic wspólnego z odradzajacą się Polską.
3. ) „… kpt. Cezary Haller- brat gen. Józefa Hallera, ranny został dobity przez czeskich żołnierzy.” – kłamstwo z relacji świadków (żołnierzy rannych w tym samym miejscu i którzy widzieli ostatnie chwile życia kpt. Hallera) oraz jego siostry Anny Haller w 100 % jest jasne że kpt. zginął od rany postrzałowej i nie został dobity!
4) ” … siły liczące maksymalnie 5 tys. ludzi….” – też nieprawda, w tym konflikcie było w sumie zaangażowanych ok. polskich żolnierzy jak błędnie pisze autor – do wspieranych przez ok. milicjantów i ochotników- cywilnych.
5) bitwa pod Skoczowem trwała 3 a nie dwa dni (28-30 stycznia) a wojna 8 dni a nie 7 jak znowu błędnie pisze – liczyć nie umie ??
6) …Beneś… przeforsował na konferencji w Spa podział Śląska Cieszyńskiego przez mocarstwa bez przeprowadzania plebiscytu,..” – nieprawda Czesi dłuzej tral i przy plebiscycie niż Polacy – licząc na poparcie ślązakowców które im obiecał ich przywódca Józef Kożdoń.
7) … przez Czechosłowację (w rzeczywistości nie przejechał przez jej terytorium żaden transport)” broni – znowu kłamstwo większośc broni przejachało przez terytorium Czechosłowacji. Okresowe blokady części transportów były nie tyle wynikiem działań rządu czeskeigo co odpowiedzi czeskich robotników i kolejarzy na wezwanie bolszewików. Podobne okresowe blokady transportów broni do Polski były w Anglii, Belgii, Norwegii a nawet w Gdańsku.
to tylko kilka przekłamań i półprawd których ten artkuł jest pełen – zakłamuje historię wyjątkowo szkodliwie.
Zamieszczony filmik w którym Adam Słomka – pochodzący z Cieszyna – ośmiesza sie ignorancją na temat tego konfliktu jest adekwatną ilustracją do tego kompromitujacego dla autora artykułu.
Ten artykuł wykorzystując brak wiedzy większości Polaków o wojnie czesko-polskiej zakłamuje tą hsitorię w sposób rażący i nie dopuszczalny!
Kilka najbardziej ordynarnych kłamstw zawartych w tekście:
1) …doszło do konfliktu o Śląsk Cieszyński – potocznie nazywany przez Polaków Zaolziem…. – autor nie ma zielonego pojęcia o tym nawet co to jest Zaolzie! Zaolzie jest częścią Śl. Cieszyńskiego leżącą po zachodniej stronie rzeki Olzy, a wojna z Czechami była o cały Śl. Cieszyński.
2) ”’obejmował około 200 tys. mieszkańców deklarujących narodowość polską”’ – kłamstwo – te 200 tys deklarowało tylko że w domu posługuje się j. polskim – wśród nich było kilkadziesiat tysięcy ślązakowców, którzy nie chcieli mieć nic wspólnego z odradzajacą się Polską.
3. ) „… kpt. Cezary Haller- brat gen. Józefa Hallera, ranny został dobity przez czeskich żołnierzy.” – kłamstwo z relacji świadków (żołnierzy rannych w tym samym miejscu i którzy widzieli ostatnie chwile życia kpt. Hallera) oraz jego siostry Anny Haller w 100 % jest jasne że kpt. zginął od rany postrzałowej i nie został dobity!
4) ” … siły liczące maksymalnie 5 tys. ludzi….” – też nieprawda, w tym konflikcie było w sumie zaangażowanych ok. 6,5 tys polskich żolnierzy wspieranych przez ok. 5 tys. milicjantów i ochotników- cywilnych.
5) bitwa pod Skoczowem trwała 3 a nie dwa dni (28-30 stycznia) a wojna 8 dni a nie 7 jak znowu błędnie pisze – liczyć nie umie ??
6) …Beneś… przeforsował na konferencji w Spa podział Śląska Cieszyńskiego przez mocarstwa bez przeprowadzania plebiscytu,..” – nieprawda Czesi dłuzej tral i przy plebiscycie niż Polacy – licząc na poparcie ślązakowców które im obiecał ich przywódca Józef Kożdoń.
7) … przez Czechosłowację (w rzeczywistości nie przejechał przez jej terytorium żaden transport)” broni – znowu kłamstwo większośc broni przejachało przez terytorium Czechosłowacji. Okresowe blokady części transportów były nie tyle wynikiem działań rządu czeskeigo co odpowiedzi czeskich robotników i kolejarzy na wezwanie bolszewików. Podobne okresowe blokady transportów broni do Polski były w Anglii, Belgii, Norwegii a nawet w Gdańsku.
to tylko kilka przekłamań i półprawd których ten artkuł jest pełen – zakłamuje historię wyjątkowo szkodliwie.
Zamieszczony filmik w którym Adam Słomka – pochodzący z Cieszyna – ośmiesza sie ignorancją na temat tego konfliktu jest adekwatną ilustracją do tego kompromitujacego dla autora artykułu.
Czeski nóż w plecy. Rocznica napaści na Śląsk
• Autor:Krzysztof Jasiński
Odzyskanie Zaolzia w 1938 r. jest jednym z rutynowo podnoszonych przeciw Polsce zarzutów. Współpraca z Hitlerem, udział w rozbiorze Czechosłowacji, agresja na sąsiada, który przeżywa kłopoty. Rzadko się wspomina o tym, jak Zaolzie w ogóle znalazło się w granicach państwa Czechów i Słowaków. A to jest właśnie historia prawdziwej agresji, zbrodni i zdrady.
Pierwsze tygodnie i miesiące odzyskanej niepodległości upływały pod znakiem walki o granice państwa. W styczniu 1919 r. trwało Powstanie Wielkopolskie. Na południowym wschodzie – wojna z Ukraińcami. Armia Czerwona usiłowała opanować Wilno.
Na południu także nie było spokojnie. 13 stycznia w wyniku czechosłowackiego oszustwa polskie wojska wycofały się ze Spiszu i Orawy. Czescy żołnierze podając się za Francuzów przekazali Polakom sfałszowany komunikat marszałka Focha, uzależniający rzekomo francuską pomoc dla Polski od wycofania się Polaków za dawną granicę galicyjską. 10 dni później, dokładnie 99 lat temu, drogą podobnego oszustwa Czesi próbowali zająć Księstwo Cieszyńskie. Gdy się nie udało, jeszcze tego samego dnia uderzyli.
Sprawiedliwa granica
Gdy pod koniec października 1918 r. upadek monarchii habsburskiej był już przesądzony, w wielu miejscach powstawały lokalne ośrodki władzy. Już 19 października w Cieszynie ukonstytuowała się Rada Narodowa Księstwa Cieszyńskiego, która w nocy z 31 października na 1 listopada bezkrwawo przejęła władzę na terenie księstwa. 29 października w Opawie czescy politycy utworzyli analogiczny organ: Zemský národní výbor pro Slezsko. ZNV starał się objąć swoimi wpływami jak największą część Księstwa Cieszyńskiego, co spotkało się z polskim oporem. Ostatecznie 5 listopada podpisano umowę, ustalającą granicę polsko-czeską na tym terenie zasadniczo zgodnie z zasadą samostanowienia narodów. Przebiegała ona kilka kilometrów na wschód od Ostrawicy i Morawki, pozostawiając po polskiej stronie m.in. Bogumin, Karwinę i Łomnę (oraz oczywiście położone dalej na wschód Cieszyn, Trzyniec i Jabłonków), zaś po czeskiej obie Ostrawy (Polską i Morawską), Orłową i Frydek.
Na terenie, który przypadł Rzeczypospolitej, kształtowała się polska administracja, organizowano pobór do wojska. Przygotowywano wybory do Sejmu Ustawodawczego, które miały odbyć się 26 stycznia. Na mocy dekretu J. Piłsudskiego z 29 listopada 1918 r. polska część Śląska Cieszyńskiego stanowiła 35. okręg wyborczy.
Czechy aż do Bielska
Czesi, którzy od początku kwestionowali ustaloną przez obie strony granicę, uznali, że nie mogą dopuścić do wyborów na rewindykowanym przez siebie terenie. Do tej pory w czeskiej publicystyce można zetknąć się z twierdzeniem, że to Polacy wywołali konflikt organizując pobór do wojska i wybory na obszarze, który leżał wewnątrz uznanych przez społeczność międzynarodową granic Czechosłowacji. Prawdopodobnie uznaniem tym miałaby być deklaracja francuskiego MSZ z 18 grudnia zgodnie z którą Czechosłowacji miało do czasu ustalenia ostatecznych granic przysługiwać prawo kontrolowania wszystkich historycznych ziem czeskich. Jeśli dotyczyłoby to Księstwa Cieszyńskiego, Polacy musieliby wycofać się również z Bielska i Czechowic.
I w tym kierunku działała Praga. Gdy po Nowym Roku Polacy odesłali większość swoich wojsk na front ukraiński, 19 stycznia ministerstwo obrony Czechosłowacji wydało swoim jednostkom rozkaz obsadzenia Księstwa Cieszyńskiego. Dwa dni później Praga wystosowała do (nieuznawanego przez siebie) rządu premiera Ignacego Paderewskiego notę, w której żądała odstąpienia całego Księstwa Cieszyńskiego powołując się na: panującą (rzekomo pod polskimi rządami) anarchię i bolszewizm, prośby miejscowej ludności (która ledwie kilka tygodni temu uniemożliwiła objęcie władzy na tym terenie przez ZNV), a także kwestie gospodarcze i historyczne.
Nierówna walka
23 stycznia o godz 11.00 ppłk Josef Šnejdárek, który z polecenia prezydenta Tomáša Masaryka miał dowodzić akcją przejęcia Śląska Cieszyńskiego, zjawił się w mundurze oficera Ententy u pułkownika Franciszka Latinika żądając wycofania się Polaków z całego Śląska Cieszyńskiego. Płk Latinik oświadczył, że nie może ustąpić nie mając rozkazu swoich przełożonych. Ustalono, że do g. 13.00 polski oficer ma czas na skontaktowanie się z Naczelnym Dowództwem. Jednak już przed południem czeskie oddziały przekroczyły granicę i uderzyły na Bogumin.
Šnejdárek dysponował 16 tysiącami żołnierzy, artylerią i pociągiem pancernym. Płk. Latinik mógł mu przeciwstawić jedynie dwa tysiące żołnierzy, których wspierali miejscowi ochotnicy, m.in. górnicy umiejący posługiwać się materiałami wybuchowymi. Czesi uderzyli z trzech kierunków. Z Hulczyna na wymieniony już Bogumin, dalej Piotrowice i Frysztat, z Ostrawy Morawskiej na Karwinę i z Czacy na Jabłonków.
Bogumin padł już tego samego dnia. Nazajutrz rano po ciężkich walkach, w których po stronie polskiej uczestniczyli miejscowi robotnicy i górnicy, Czesi zajęli Karwinę. Przez resztę dnia, a także przez cały dzień 25 stycznia panował względny spokój. Płk. Latinik wykorzystał zatem czas na stworzenie nowej rubieży obronnej na linii Zebrzydowice-Cieszyn-Przełęcz Jabłonkowska. 26 stycznia wróg rozpoczął pochód na Cieszyn. W trakcie tych walk do niewoli dostał się kpt. Cezary Haller, brat generała Józefa Hallera. Czesi w okrutny sposób zamordowali oficera. Nie była to jedyna tego rodzaju zbrodnia. Tego samego dnia w Stonawie najeźdźca zabił jeszcze siedemnastu polskich jeńców. Ofiarą terroru padali także przedstawiciele miejscowej ludności cywilnej.
Bezpośredni szturm na stolicę księstwa miał nastąpić 27 stycznia rano. Płk Latinik doszedł do wniosku, że nie zdoła obronić miasta. By ocalić szczupłe siły i uniknąć groźby zajęcia całego Śląska Cieszyńskiego, podjął decyzję o wycofaniu się za linię Wisły i już 26 stycznia po południu ewakuował wojsko. 27 stycznia Czesi wkroczyli do opuszczonego Cieszyna i mając wielokrotną przewagę (dopiero 30 stycznia siły płk Latinika wzmacniane nielicznymi oddziałami z głębi kraju osiągną stan 4800 żołnierzy) posuwali się dalej na wschód.
________________________________________
Następnego dnia doszło do pierwszych starć w rejonie Skoczowa. Artyleria nieprzyjaciela ostrzelała Międzyświecie i Kisielów, tę drugą miejscowość Czesi dwukrotnie próbowali zająć. Bezowocnie, podobnie, jak bezskuteczna okazała się próba forsowania Wisły.
29 stycznia ppłk Šnejdárek otrzymał rozkaz wstrzymania dalszych działań, którego jednak nie wykonał licząc na zdobycie Skoczowa. Walki toczyły się ze zmiennym szczęściem. Podczas ataku nieprzyjaciela na Drogomyśl (30 stycznia przed południem) pociąg pancerny Hallerczyk wjechał między oddziały nieprzyjaciela zmuszając je do odwrotu aż w rejon Zebrzydowic. Jednak nieco dalej na południe Czechom udało się zająć miasteczko Strumień. Kolejna próba forsowania Wisły zakończyła się niepowodzeniem. Wieczorem Czesi przedostali się na prawy brzeg rzeki w rejonie Nierodzimia próbując okrążyć polskie oddziały, zostali jednak ponownie wyparci. Przed 20.00 do polskiego dowództwa dotarli parlamentariusze Šnejdárka, którzy poinformowali, że Czesi wstrzymują dalsze działania wojenne.
Nowa granica
Nieprzyjacielowi nie udało się zająć całego Księstwa Cieszyńskiego, zrealizował jednak swoje podstawowe cele: opanowanie Zagłębia Karwińskiego i odcinka Kolei Koszycko-Bogumińskiej znajdującego się po polskiej stronie granicy z 5 listopada; a także osiągnięcie linii Wisły.
3 lutego Polska i Czechosłowacja pod auspicjami Ententy podpisały kolejne porozumienie, wyznaczające nową linię demarkacyjną na Śląsku Cieszyńskim. Przebiegała ona wzdłuż Kolei Koszycko-Bogumińskiej. W lutym Czesi jeszcze kilkakrotnie naruszyli zawieszenie broni, ale 25 dnia tego miesiąca polskie oddziały ponownie wkroczyły do wschodniej części Cieszyna.
Zgodnie z porozumieniem z 3 lutego na całym terenie spornym, a więc oprócz Śląska Cieszyńskiego także w Czadeckiem, na Orawie i na Spiszu, miał być przeprowadzony plebiscyt. Jego termin kilkakrotnie przesuwano, aż wreszcie latem 1920 r. Czechosłowacja wymusiła na Polsce rezygnację z tego rozwiązania, zaś mocarstwa zachodnie ustaliły jako granicę linię przebiegającą jeszcze dalej na wschód, oddając Czechosłowacji cały Trzyniec, Jabłonków i Karwinę oraz sporą część Cieszyna. Po czeskiej stronie zostało 140 tys. Polaków i 113 tys. Czechów. Równie niekorzystnie przebiegała granica na Spiszu i Orawie. Czadeckie w całości pozostało poza Polską.
Reperkusje
Agresja na polskie Kresy Południowe naznaczyła całokształt stosunków między Warszawą a Pragą, choć nie był to jedyny przejaw czechosłowackiego antypolonizmu. Byliśmy traktowani jako „Bałkany Północy” zaś prezydent Masaryk w 1930 r. otwarcie, publicznie i na forum międzynarodowym kwestionował np. prawa Polski do Pomorza. Jakby nie rozumiejąc, że w ten sposób wzmacnia Niemcy i że prędzej czy później smutne konsekwencje takiej postawy odczuje i jego kraj.
A przecież w sensie geopolitycznym mieliśmy wspólne, żywotne interesy. W czasach I wojny światowej Komitet Narodowy Polski aktywnie wspierał utworzenie państwa czechosłowackiego uważając jego istnienie za pożądane z naszego punktu widzenia. Roman Dmowski miał nawet powiedzieć, że wręcz namawiałby Czechów na stworzenie takiego bytu, gdyby sami na to nie wpadli. I Polska i Czechosłowacja były beneficjentami Traktatu Wersalskiego. Oba kraje były zagrożone przez Niemcy. Faktycznie Polska bez Czechosłowacji nie przetrwała nawet roku. Podobny los zapewne spotkałby naszego południowego sąsiada, gdyby najpierw zaatakowano nas. A jednak Praga jakby uparła się wykopać między naszymi państwami przepaść nie do przebycia.
Czeska agresja i intryga na Śląsku Cieszyńskim pozostaje w cieniu wydarzeń z 1938 r., kiedy to Polska, uprzedzając Niemcy, odzyskała większość utraconego terytorium. W tym kontekście często mówi się o „rozbiorze Czechosłowacji” (na tej samej zasadzie Czesi mogliby się wstydzić „rozbioru” Austro-Węgier) czy współdziałania z Niemcami (a przecież o mało co nie doszło do starć z Niemcami o Bogumin) jakby zapominając, kto był agresorem, a kto wrócił po swoje. Kto terroryzował ludność miejscową, a kto jedynie wysiedlił imigrantów. Zapominając, że konflikt rozpoczęła konkretna strona, i że nie była to Polska. Zaś Czechosłowację zdradziły w Monachium Anglia i Francja – i to istotnie była katastrofa.
Jest jeszcze jedna konsekwencja. Tendencyjna narracja o „haniebnym” odzyskaniu zagrabionej własności jest bardzo niebezpiecznym elementem pedagogiki wstydu. Czesi wtargnęli na polską ziemię, ponieważ uznali to za potrzebne z punktu widzenia swojego interesu narodowego oraz dlatego, że dysponowali – nawet tylko chwilowo – odpowiednią przewagą. Rozmiar rabunku, a więc to, że dziś Trzyniec i Jabłonków nie należą do Polski, ale Ustroń, Wisła i Skoczów już tak, jest wypadkową tych oraz kilku innych czynników (np. interwencja Ententy). Ale żaden z tych czynników nie wpływa na „moralne” prawa Polski do Wisły, Ustronia, Skoczowa, Trzyńca i Jabłonkowa. Jeśli odzyskanie tych dwóch ostatnich miejscowości jest „haniebne”, to posiadanie tych trzech pierwszych jest równie haniebne. A nawet obrona Śląska jako taka, może wręcz należałoby pozwolić agresorowi dojść do Bielska? A jeśli Czechom wolno siłą zagarnąć, co uznają za stosowne, to dlaczego odmawiamy tego prawa Niemcom? Praga uznała, że potrzebuje polskiego węgla i kolei, Berlin uznał, że potrzebuje Lebensraumu. Jedni i drudzy dysponowali środkami do wyegzekwowania tego, co chcieli. Jeśli damy sobie wmówić, że mamy się wstydzić odzyskania Trzyńca, nie dziwmy się, że każą nam się wstydzić wolnej Polski.
Epilog – granica „z łaski Stalina”
Czeski zabór na Zaolziu skończył się w 1938 r. i przez kolejne siedem lat nie zaszło nic, co unieważniłoby nową polsko-czechosłowacką umowę graniczną. Gdy wiosną 1945 r. Niemcy opuścili te tereny, zaczynała na nich działać polska administracja. Czechosłowacja jednostronnie ogłosiła wówczas, że nie uznaje porozumienia z 1938 r. Jednocześnie zgłosiła szereg rewindykacji do terenów poniemieckich odzyskanych przez Polskę na Górnym i Dolnym Śląsku, próbując nawet prowadzić politykę faktów dokonanych. W czerwcu 1945 r. do Cieszyna przyjechał marszałek Rola-Żymierski, który nie tylko stał na stanowisku przynależności Zaolzia do Polski, ale nawet zagroził Pradze akcją militarną. Temu rozwiązaniu sprzeciwił się Stalin twierdząc, że „wielka trójka” nie akceptuje zmian granic, jakie nastąpiły po Monachium. Pozostały rokowania i choć jeszcze w 1947 r. Jakub Berman zapewniał, że Polska nie rezygnuje ze spornego terenu, ostatecznie w 1958 r. ustalono przebieg granicy taki sam, jak w latach 1920-1938.
Hlemut Tobie sie to wszystko snilo ? Bo piszesz bzdury jak ten autor tekstu. Ps. W 1945 roku Czeska armia podeszla pod Klodzko. Dopiero Stalin zagrozil interwencja