Szerokie rozumienie sodomii

Zastępca Naczelnego

Mariusz Błaszczak, fot. YT

Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak sprowokował wielką dyskusję (przelała się ona już poza granice Polski) określając na antenie Telewizji Trwam uczestników poznańskiego Marszu Równości mianem sodomitów.


Od razu podniosły się głosy protestu, ponieważ według podręcznikowych definicji tym pojęciem określa się zoofilię, czyli współżycie człowieka ze zwierzętami. Puryści językowi mają więc rację, wytykając Błaszczakowi błąd terminologiczny.

Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że od średniowiecza sodomitami nazywano wszelkich zboczeńców płciowych, głównie zaś homoseksualistów, zwłaszcza agresywnych, nie stroniących od gwałtu. I właśnie to znaczenie „grzechu sodomskiego” rozpowszechniło się na całym świecie. Stopniowo zaczęto nim także określać inne formy rozwiązłości seksualnej, ale na pierwszym planie pozostają związki jednopłciowe.

Jestem przekonany, że szef resortu obrony miał na myśli biblijne, a nie podręcznikowe rozumienie pojęcia sodomii. A ponieważ Polska jest krajem chrześcijańskim, zwięźle wyjaśnił w Wiadomościach TVP, o co mu chodziło:

– W narodzie polskim jest pewność tego, że to wszystko, co jest skonstruowane po Bożemu, to jest normalne. A jeżeli ktoś próbuje nam narzucić coś, co normalne nie jest, to wtedy spotyka się z oporem.

Lobby homoseksualne oraz środowiska LGBT nie darują ministrowi Błaszczakowi jednak nie tyle werbalnej nieścisłości, ile wyrażenia o nich stanowczej opinii, do której ma on prawo, a nawet obowiązek jako katolik, w dodatku sprawujący władzę.

Zastępca Redaktora Naczelnego NGO

Jerzy Bukowski*

*Filozof, autor „Zarysu filozofii spotkania”, piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju

Komentarze są zamknięte