Fundacja Lex Nostra: pomoc „nagrodzona” aktem oskarżenia, czyli kuriozum ciąg dalszy

Zastępca Naczelnego

Rzeczywiste wydarzenia kontra treść protokołu. Słowo przeciwko słowu, a w związku z tym zdecydowana rozbieżność w zeznaniach. W końcu prawda kontra oszustwo i szereg kłamstw. A to dopiero początek…Wracamy do historii Tomasza Chodnikiewicza, który stając w obronie człowieka – wtedy oskarżonego – sam stał się oskarżonym. Bowiem, został obwiniony o rzekome wypowiadanie gróźb pod adresem Przewodniczącej Składu Sędziowskiego Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe. Tyle teoretycznie. A jak to wyglądało w praktyce? Zdecydowanie inaczej, gdyż w słowach mężczyzny nie było ani jednego słowa, które można by było zaliczyć do jakiegokolwiek rodzaju groźby.

Batalia sądowa

Po około roku czasu od feralnego oskarżenia Pana Tomasza przez sędzię Małgorzatę U., czyli 20 lutego 2018r. w Sądzie Rejonowym w Gdyni rozpoczął się przeciwko niemu proces. Przypomnę, że formalny zarzut pod adresem mężczyzny brzmi: 20 października 2016 roku w Gdańsku, w trakcie postępowania przed Sądem Rejonowym Gdańsk – Południe groźbą bezprawną pozbawienia życia kierowaną wobec Przewodniczącej Sędzi Sądu Rejonowego wywierał on wpływ na czynność urzędową wymiaru sprawiedliwości. Warto mieć świadomość, że owe – zdaniem Pani Małgorzaty – groźby przybrały następującą postać: „Jeżeli nie pozwoli Pani wyjść na wolność oskarżonemu Waldemarowi Raszkiewiczowi, by dopełnił on obowiązku, jakim jest pochówek zmarłej matki, to sumienie nie pozwoli Pani spać do końca życia”. To pierwsza, lecz nie jedyna rozbieżność, ponieważ proszę sobie wyobrazić, że w protokole z rozprawy powyższych słów nie znajdziemy. Znajdziemy natomiast zapis, iż „jeżeli nie wypuści Pani tego człowieka z aresztu, to nie będzie mogła Pani spokojnie spać. Czeka Panią to samo, co matkę oskarżonego. Wszędzie Panią znajdą”. Zatem, chyba nie trzeba dodawać, że najzwyczajniej w świecie treść protokołu została sfałszowana, co było wynikiem dyktowania przez sędzinę zeznań, a nie jak to zazwyczaj bywa samodzielnej pracy protokolantki. Dlatego też w konsekwencji, słowa faktycznie wypowiedziane, zdecydowanie różniły się od tych, zawartych w dokumentach rozprawy.

Zeznania świadków

W trakcie pierwszej rozprawy zostali przesłuchani w charakterze świadków dziennikarze, obecni na sali sądowej 20 października 2016r. podobnie jak Pan Tomasz – w charakterze publiczności. Treść ich zeznań jest spójna, bowiem wszyscy zgodnie potwierdzają, że Tomasz Chodnikiewicz odwołał się wyłącznie do sumienia sądu, co z pewnością jest zgodne z prawem, a co było spowodowane poruszeniem mężczyzny wywołanym brakiem możliwości pochowania matki przez Waldemara Raszkiewicza. Identyczną wersję zdarzeń przedstawił również Pan Raszkiewicz – ówczesny oskarżony. Co więcej, świadkowie jednogłośnie zeznali, że od samego początku rozprawy sędzia U. wprowadzała napiętą atmosferę, uniemożliwiając wykonywania obowiązków dziennikarskich. Z kolei w kwestii informacji, które znalazły się w protokole świadkowie ponownie mówią jednym głosem: „przewodnicząca sądu ewidentnie wymusiła na protokolantce sfałszowanie treści dokumentów”. Ponadto dodają, że „absurdalne słowa, które znalazły się protokole, iż jakoby Pan Chodnikiewicz miał grozić sędzinie śmiercią, to bzdury wymyślone przez Panią U., tylko dlatego, iż zezłościła się ona na zachowanie osób obecnych na przedmiotowej rozprawie”. Zdaniem Pana Raszkiewicza plan był zupełnie inny. Otóż celem miało być umieszczenie go w zakładzie psychiatrycznym, zgodnie z założeniem „układu gdańskiego”, który to chciał chronić będące w obiegu pieniądze, jak również fundację hospicyjną. I to właśnie to było powodem aresztowania Pana Tomasza, a nie fakt, iż rzekomo wypowiedział słowa, które tak naprawdę nigdy nie miały miejsca.

Zdanie głównego zainteresowanego

Identyczną wersję zdarzeń od samego początku przedstawia główny zainteresowany. Warto mieć świadomość, że po wypowiedzeniu wspomnianych już słów, mężczyzna opuścił salę sądową, jednak nie na długo. Okazało się, że niebawem po wyjściu podszedł do niego policjant sądowy, który zgodnie z nakazem telefonicznym sędziny zabrał go na policję, gdzie czekał 1,5h – jak się później okazało – na dopełnienie formalności aresztu, gdyż właśnie tyle trwał proces wystawienia stosownego dokumentu, który pozwolił go zatrzymać. Okazuje się, że początkowo, nakaz został przygotowany na 7 dni, jednak po upływie godziny, najwidoczniej Pani sędzia zmieniła zdanie, wydłużając go do maksymalnych 14 dni. Dodatkowo, w opinii Pana Chodnikiewicza należy podkreślić, iż to sędzia U. rozpoczęła rozprawę od zakazu trzem organizacjom monitorowania przebiegu rozprawy, z czasem wyrzucając dziennikarzy z sali. Natomiast w jej opinii to rzekomo on zakłócił porządek obrad tylko dlatego, że przypomniał, iż tradycja nakazuje pochować zmarłych i każdy katolik powinien mieć do tego prawo, tym bardziej, że za aresztem Pana Raszkiewicza nie stały żadne, ale to żadne niepodważalne zarzuty. Co więcej takie, a nie inne zachowanie Małgorzaty U. w rozumieniu Tomasza Chodnikiewicza wskazuje na – potocznie mówiąc – drugie dno tej sprawy. Gdyż jak inaczej wytłumaczyć tak usilne nastawanie, i to zarówno na działanie organizacji pozarządowych, jak i ludzi, którzy stają w obronie innych obywateli oraz monitorują wymiar sprawiedliwości w celu wykrycia wszelkich nieprawidłowości w nim panujących.

Dalszy ciąg nastąpi

Kluczowym aspektem omawianej historii jest ustalenie faktycznego przebiegu feralnej rozprawy. Nie trudno dostrzec, iż oświadczenie sędzi jest podparte niewiarygodnym protokołem sądowym, który wskazuje na uzasadnione stwierdzenie oszustwa. Bo jak inaczej nazwać zakaz nagrywania rozprawy, następnie dyktowanie zapisu przebiegu obrad, a w końcu zatwierdzenie protokołu, w którym dokonano manipulacji? Co więcej, należy mieć przeświadczenie, że w momencie toczącego się procesu Pan Chodnikiewicz, jak i Pani U. są równymi sobie obywatelami, a piastowane zawodowo stanowisko sędziego w żaden sposób tego nie zmienia. Przynamniej w chwili rozprawy, bowiem w trakcie wykonywania swoich obowiązków, jeżeli sędzia nie potrafiła prowadzić sprawy nie naruszając godności podsądnych to należy stwierdzić, że to ona uwłacza majestatowi Rzeczypospolitej. Koniecznym jest, aby mieć świadomość, że zwracając się do sumienia sędzi nie zwracamy się do Rzeczypospolitej obrażając jej majestat, lecz do osoby, która ma obowiązek dbać o godność RP. Ponadto, nie należy także zapominać o losie człowieka, w obronie którego stanął Pan Tomasz, co jednocześnie stało się powodem całego zajścia. Mężczyzna bezprawnie spędził kilka miesięcy w areszcie bez przeprowadzenia koniecznych czynności w sprawie, którą notabene prowadziła sędzia U. Czy w takich okolicznościach pozwolenie mężczyźnie na pochówek własnej matki, której ciało od kilku miesięcy przebywało w kostnicy, jest zbyt wymagającym postulatem? Ależ skąd. Przeciwnie – jest to działanie szanujące godność drugiego człowieka. Jak widać nie dla wszystkich.

Należy dodać, że na pierwszej rozprawie prócz wspomnianych powyżej świadków została przesłuchana również protokolantka, która rzecz jasna przedstawiła inną – za to swoją – wersję zdarzeń. Kolejna rozprawa odbędzie się 24 kwietnia 2018r., na kiedy to zaplanowano przesłuchanie sędzi U. oraz dwóch policjantów. Jaki będzie ciąg dalszy historii Pana Tomasza? Tego jeszcze nie wiemy. Natomiast to, co już wiemy to fakt, że oskarżenie Tomasza Chodnikiewicza jest niczym innym, jak niewyobrażalnym kuriozum.

Więcej informacji na ten temat można znaleźć w poprzednim artykule dotyczącym tej sprawy pod adresem:

https://fundacja.lexnostra.pl/jak-ludzka-pomoc-przekluc-w-utrate-wolnosci/

Mirela Krzyżak Maciej Lisowski

Fundacja LEX NOSTRA

Komentarze są zamknięte