O tym, dlaczego zaufanie procentuje i czemu warto być przyzwoitym oraz co o tym mówią święte księgi

Niezależna Gazeta Obywatelska

Krzysztof KRAUSE - smallTo nie będzie esej, uciekam też od form kaznodziejskich. Tytułowe pytanie towarzyszy ludziom od wieków. W zasadzie to jedno z pytań fundamentalnych: pytanie nakazujące rozstrzygnąć między doraźną korzyścią a ryzykiem utraty rzeczy wartościowych w dłuższej perspektywie. Pytanie będące konsekwencją wolnej woli człowieka, która pojawiła się wraz z samym jego zaistnieniem.

Teza o sprawiedliwości oliwy, która zawsze niby na wierzch wypływa, nie zawsze sprawdza się w doczesności. Choć babcie i mamy powtarzały, że kłamstwo – a więc i oszustwo – ma krótkie nogi, to jednak współczesny świat dostarcza nam przykładów, że uczciwość nie popłaca. Od tabloidów przez tygodniki opinii po prasę specjalistyczną raz po raz czytamy o milionowych odprawach dla krezusów finansjery, którzy w kreatywny sposób roztrwonili majątki rodzin, banków, nawet państw całych. Niewinni cierpią, bogaci pławią się w luksusie. Gdy czytam własne słowa, zaczynam czuć się socjalistą. Czy słusznie?

Współczesny świat niewiele różni się od ludzkiej prehistorii. Pokusa nieuczciwości kwitła od zarania dziejów. Kłamstwo zaczęło się od sceny pod drzewem w Raju i ta sztafeta pokoleń naznaczonych oszustwem trwa do dzisiaj.

A jednak pierwszy błąd biblijnej pramatki jeszcze nie był grzechem, był co najwyżej głupotą (no, może zaniedbaniem). Uwierzyła nie temu, co trzeba. Zaryzykowała. Włożyła wszystko, co miała, w niepewną inwestycję. Dziś szatańskie cygaństwo może nazwalibyśmy bańką. Szatan wywindował wartość grzechu tak wysoko, że praludzie zrezygnowali z tego, co mieli. Wpakowali się w inwestycję, która ich – dosłownie – zabiła.

Tak więc to było tak: Szatan nakłamał, Ewa uwierzyła i, nie sprawdziwszy zbyt dokładnie skutków, rekomendowała grzech Adamowi. Tak, rekomendowała lipę i tandetę! Poleciła erzac*, błyskające pudełeczko o zawartości którego nie miała pojęcia. Zwiedziona chwilą wespół z Adamem spaprała nam kawał dziejów.

Zaufanie potrzebne jest zawsze. Zgadzam się, to truizm. Bo zaufanie nie może być a priori, bez sprawdzenia. Ono nie bierze się z reklamy, celowych działań piarowców i marketingowców. Już ludowe porzekadło głosi, by nie kupować kota w worku. By sprawdzać, opierać się na opinii osoby, której już wcześniej zaufaliśmy.

Nie chcę piać peanów ku czci marketingu szeptanego. Niemniej zwłaszcza w czasach kryzysu, bez względu na to czy kryzys ów jest realny, czy tylko stanowi pewien kulturowo-cywilizacyjny konstrukt, pożądane jest budowanie relacji opartych na zaufaniu. Nie tylko w biznesie. Słowem-kluczem dla chcących przezwyciężyć (lub przetrwać) ciężkie czasy są rekomendacje. Ten, komu ufam, nie zaryzykuje naszej relacji, polecając mi coś bezwartościowego, czegoś, co może mi zaszkodzić. W chwili kryzysu nie są istotne wielkie inwestycje, ale takie, które przez stały napływ gotówki pozwolą zachować płynność, a w konsekwencji stabilność, która pozwoli myśleć dalej.

A dlaczego warto być przyzwoitym? Dla wciąż nieprzekonanych, Psalm 45 (cyt. za Biblią Tysiąclecia) o zaślubinach Króla, czyli kogoś, któremu bez wątpienia w tamtych czasach bieda w oczy nie zaglądała: „Miłujesz sprawiedliwość, wstrętne ci bezprawie, dlatego Bóg, Twój Bóg, namaścił ciebie olejkiem radości hojniej niż równych ci losem.”

Król dostępuję łaski (a Żydzi łączyli tę ostatnią z dostatnim życiem), bo jest w porządku przed Bogiem i przed ludźmi, bo prowadzi interesy dobrze i uczciwie. Nie oszukuje, jest godny zaufania – w przeciwnym razie nie byłby królem.

I dalej, tym razem Psalm 125, w którym autor natchniony wzywa Boga do błogosławieństwa porządnym obywatelom, a nam ukazuje wartość bycia nimi: „Panie, czyń dobrze dobrym i ludziom prawego serca. A tych, którzy schodzą na kręte drogi, niech Pan oddali razem ze złoczyńcami. Pokój nad Izraelem.”

Powszechnie wiadomo, jak pożądaną od zawsze wartością był dla Żydów pokój… Krętacz pokoju nie zazna. Tutaj i na wieki.

Jedynka NGO nr 11Starym księgom czasem warto zaufać. Nawet wtedy, gdy nie do końca wierzy się we wszystkie historie, które towarzyszą ich powstaniu. A ja ze swej strony rekomenduję Państwu po prostu bycie przyzwoitym! I polecam stronę networkingbiznesowy.pl, gdzie o etyce w biznesie można znaleźć naprawdę sporo.

*erzac – pot. produkt zastępczy lub namiastka czegoś; z niem. Ersatz – ‘coś, co zastępuje coś innego’

Autor: Krzysztof E. Kraus, NGO Katowice

networker Towarzystw Biznesowych, freelancer, copywriter. Pasjonuje się górami i teatrem, prowadzi półprofesjonalną grupę teatralną na katowickim Os. Witosa. Aktywnie działa w samorządzie lokalnym. Łączy wartościowych przedsiębiorców wokół dobrych inicjatyw.

Esej ukazał się w papierowym wydaniu NGO nr 11 (XII 2013)

Komentarze są zamknięte