Lekcja WikiLeaks

Niezależna Gazeta Obywatelska2

Robert Winnicki fot. facebook.comNajpierw parę spraw oczywistych, dla porządku. Atak był brudny i haniebny, dążący do zniszczenia człowieka we wszystkich wymiarach. Jest to jedna z najbardziej perfidnych metod, do jakich można było sięgnąć.

Za publikacją stoją lewacy, ale, zważywszy na, trwającą od co najmniej dwóch lat, wzmożoną akcję służb specjalnych wobec nas, nie mam cienia wątpliwości, że posłużyli jedynie za „pożytecznych idiotów”. Od kilku miesięcy systemowi politycy wzywają do otwartej rozprawy z narodowcami i kierują do tego celu cały aparat „bezpieczeństwa”. Aparat wkracza do akcji na różnych obszarach

Trzeba mieć świadomość, że najróżniejsze ciosy spadną na nas jeszcze nie raz. A próby zdyskredytowania czy rozbicia środowiska, dotychczasowe nękanie w najróżniejszy sposób przez służby, pobicia na komendach itd. to tylko przedsmak tego, co może nas czekać, a więc naprawdę realnych represji. Każdy, kto deklaruje się jako narodowy przeciwnik demoliberalnego reżimu, powinien mieć to na uwadze – zwrot o tym, że jesteśmy w samym środku walki, nie jest bynajmniej czczą retoryką.

Tyle oczywistości. Teraz przejdźmy do wyciągania wniosków. Nie możemy przecież udawać, że „nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało”. Stało się. Odebraliśmy kilka bolesnych lekcji, które warto, by każdy rozważył w swoim sumieniu.

Lekcja nr 1

Bezpieczeństwo. Zwłaszcza w sieci. Niby wszyscy o tym wiemy, ale przecież – powszechnie ignorujemy. W dzisiejszych realiach nikt nie może dać gwarancji 100% bezpieczeństwa, ale pomiędzy postawą „i tak mogą wszystko, wobec tego po co się zabezpieczać” a postawą „rozmawiać tylko twarzą w twarz nie posiadając przy sobie żadnych urządzeń elektronicznych” jest cały szereg możliwych do zrealizowania wariantów. Dbajmy o to, nie dając wrogom zbyt łatwej broni do ręki.

Lekcja nr 2

Odpowiedzialność. Również, a może zwłaszcza, za wypowiadane słowa. Czy nikt z nas nie opowiada czasami ciężkich żartów? Czy nikt nie ma tendencji do chlapnięcia tego czy owego dosyć bezmyślnie? Można powiedzieć, że to normalne, ludzkie. Zgadza się, nikt nie jest cyborgiem, każdy lubi pożartować. Mamy prawo do swoich sądów, również na temat innych. Sam np. lubię typ humoru, który czasem potrafi być dosyć ostry. To wszystko nie zwalnia nas jednak od odpowiedzialności, a kiedy trzeba – powściągliwości w formułowaniu opinii. Nawet ściśle prywatnych.

1 września, nie mając pojęcia co stanie się dosłownie trzy dni później i w kontekście zupełnie innej sprawy, napisałem tekst p.t. „Wizerunek Ruchu Narodowego” opublikowany na portalu prawy.pl. Pozwolę sobie przytoczyć jego obszerne fragmenty, ponieważ dosyć dobrze pasują do zaistniałej sytuacji. Z oczywistą poprawką na to, że wtedy pisałem przede wszystkim o wypowiedziach publicznych, a w omawianym przypadku mamy do czynienia z brutalnym atakiem na życie prywatne.

„[…] Każdy kto publicznie zabiera głos, zwłaszcza, jeśli reprezentuje jakąś większą grupę czy środowisko, powinien szanować słowo. Musi brać za nie odpowiedzialność i przewidywać, jakie reakcje jego słowa wywołają. Na tym polega dojrzałość w działalności publicznej. Dlatego to, co pisałem w pkt.1, że <i tak będziemy zwalczani> nie może być traktowane jako usprawiedliwienie dla postawy <możemy mówić/robić co nam się żywnie podoba – przecież i tak będziemy atakowani, więc co za różnica?>. Jest to fundamentalny błąd a zarazem zjawisko często mylone z tzw. <szczerą ideowością>. Otóż plecenie co komu w danym momencie <ślina na język przyniesie> nie jest synonimem <szczerej ideowości>, a nieroztropności i braku odpowiedzialności. I chodzi nie tylko o wewnątrzorganizacyjną <higienę> intelektualną oraz morale, ale również dlatego, żeby przez nierozważne zachowania nie należy dawać systemowi okazji do dodatkowego ataku.

Co w takim razie należy robić? Skoro wiadomo, że i tak będziemy piętnowani, w jaki sposób można się bronić? Jak skutecznie atakować? Przede wszystkim – odpowiedzialnie kształtować swoje własne szeregi. Działaczy i sympatyków. Jest to niezwykle trudne, ponieważ budując siłę antysystemową, radykalną, trzeba jednocześnie uczyć ludzi bardzo twardego, żmudnego i wymagającego wysiłku rozumienia skomplikowanej rzeczywistości, uczyć rozumienia mechanizmów społecznych i politycznych. […]

 

Dlaczego tak ważne jest odpowiedzialne budowanie kadr? Odpowiedź jest bardzo prosta – ponieważ tylko dobrze zorganizowane, szczerze ideowe i posiadające odpowiedzialnych, roztropnych działaczy środowiska są w stanie skutecznie zmagać się z przewagą sił oraz środków, jakimi dysponuje system demoliberalny. Tyko takie środowiska są w stanie długofalowo budować siłę i przekuwać ją w kolejne sukcesy. Czy jest to łatwe? – bynajmniej. Napięcie pomiędzy pragmatyką działania a dążeniem do zrealizowania ideałów istnieje i istnieć będzie zawsze. Dojrzałych działaczy poznaje się po tym, czy to napięcie są w stanie znosić, przetwarzać je w twórczą aktywność. Bo jeśli presji nie wytrzymują, to niestety, oni i ich otoczenie stają się jej ofiarami. […]”

 

Gdyby ktoś był zainteresowany całością artykułu: http://prawy.pl/felieton/3750-robert-winnicki-wizerunek-ruchu-narodowego

Lekcja nr 3

Zaufanie, szacunek, zdolność do prowadzenia sporów i przebaczania. Jak również – zdolność do zdystansowanego, krytycznego spojrzenia na samego siebie i swoje otoczenie. Zaufanie i umiejętność spoglądania kategoriami całej wspólnoty, jaką się tworzy, jest fundamentem funkcjonowania w szerokim środowisku. Każdy z nas powinien również pod tym kątem zrobić sobie rachunek sumienia.

Bardzo ważną umiejętnością jest zdolność do prowadzenia sporów wewnętrznych. Ich istnienie jest tak samo oczywiste jak nieporozumienia zdarzające się pomiędzy małżonkami. O trwałości struktury decyduje to, czy tworzący ją ludzie wykazują wobec siebie otwartość, elastyczność. A przede wszystkim – czy umieją sobie przebaczać różne wzajemne przewiny, które w trakcie wspólnej pracy, walki, wspólnych dyskusji oraz prowadzenia sporów, powstają. Jeśli chodzi o mnie – nie żywię do nikogo urazy, cokolwiek by się na mój temat w tych materiałach złego czy nieprawdziwego nie pojawiło. Budujemy wspólnie organizację, a nie rodzinę, więc nie musimy się kochać. Możemy się nie lubić, dyskutować, a nawet – rywalizować. Ale wszystko według pewnych standardów. Dla dobra wspólnego, dla Polski, dla której zebraliśmy się, tworząc Ruch.

Uważam, że wspomnianą dojrzałością, otwartością, elastycznością, zdolnością do samonaprawy oraz do brania odpowiedzialności za swoje słowa charakteryzuje się środowisko Ruchu Narodowego. Rozumiem i doceniam decyzję kol. Przemysława Holochera, by w tym trudnym dla RN i dla niego osobiście momencie ustąpić z funkcji. Doceniam także proste słowo „przepraszam”, które, mimo że jest również jedną z ofiar całej sytuacji, publicznie wypowiedział.

To czego dziś wszyscy potrzebujemy, to niewątpliwie krótka chwila refleksji i – rachunku sumienia – niezależnie od tego, jakie towarzyszą nam w związku z zaistniałą sytuacją emocje oraz odczucia. Chwila refleksji musi być krótka, ponieważ historia ani wczoraj, ani dziś się nie zatrzymała. Czas nie stanął w miejscu. Wpuszczono bombę w sam środek naszego obozu, a wrogowie szturmują ze wszystkich stron, błędnie licząc na chaos i panikę wewnątrz.

Dajmy im odczuć, jak bardzo się przeliczyli.

Robert Winnicki

  1. narodowiec
    | ID: 8fecaf5b | #1

    dlaczego żyd holocher udaje polskiego nacjonalistę? jest agentem?

  2. Sm
    | ID: 724053c8 | #2

    Pie*dolisz, Winnicki. Z ONR-em jesteście tylko dlatego, że macie jakieś zaplecze wyborcze. Nic mniej, nic więcej. I jeszcze próbujesz manipulować członkami RN. Tak samo nienawidzisz tego ugrupowania, jak ono Ciebie.

Komentarze są zamknięte