Piechociński chce iść z PJN i SP?”Udział w projekcie Solidarnej Polski wymusza sytuacja”

Redaktor Obywatelski4

W przypadku Solidarnej Polski, udział w scenariuszach, które z jej udziałem do niedawna wydawały się mało prawdopodobne, wymusza sytuacja. Nie udała się próba obejścia PiS od prawej strony, notowania – jak na wielkie ambicje liderów – są słabe- uważa politolog dr. Jacek Kloczkowski.

Panie doktorze dziś rano prezes PSL Janusz Piechociński zapowiedział, że może dojść do szeroko rozumianego połączenia na polskiej scenie politycznej, gdzie w grę wchodzi utworzenie wspólnych euro-list wraz z PJN a nawet Solidarną Polską. Czy jest to możliwe? 

Dr. Jacek Kloczkowski: Takie porozumienie, biorąc pod uwagę elastyczność programową i ideową PSL, a zatem możliwość dopasowania się ludowców do potencjalnych partnerów tym razem z prawej strony, nie jest wykluczone, zwłaszcza że każda z tych formacji ma swoje problemy, związane z będącymi poniżej ich oczekiwań sondażami. Odrębną jest sprawą, czy taki pakt odniósłby sukces i jaką miarę dla ogłoszenia ewentualnego sukcesu przyjąć. Wiele zależałoby od tego, jaki punkt odniesienia przyjęliby sobie liderzy takiej ewentualnej formacji. Wątpliwe, by ich celem było wbicie się klinem pomiędzy PO i PiS – jest to na razie niemożliwe. Ale już starania, by stać się trzecią siłą polskiej polityki – zważywszy na słabość  SLD i RP – mogą podjąć, choć nie byłoby to proste. Gdyby jednak cel był najskromniej ujęty, zdefiniowany jedynie jako „wejście do Europarlamentu”, po prostu choćby minimalne przekroczenie wymaganego progu wyborczego, to wówczas prawdopodobieństwo powodzenia nie jest znowu takie małe, co w przypadku tych ugrupowań jest dobrym argumentem, aby spróbować się w sprawie wspólnej listy porozumieć.

Czy pan doktor może ocenić, czy prezes PJN Paweł Kowal, który ucieszył się z takiej możliwości, mówiąc nawet, że to Janusz Piechociński ma karty w ręku, czekał tylko okazję?

Na pewno jest tak, że partie, które balansują na granicy progu wyborczego a zwłaszcza te, które są poniżej niego i na razie samodzielnie nie mogą poprawić swojej pozycji, muszą szukać dla siebie nowych możliwości. Porozumienie z innymi partiami będącymi w podobnej sytuacji nasuwa się jako oczywiste rozwiązanie, warte przynajmniej podjęcia negocjacji. Gdyby w ślad za tym szły próby uzgodnienia stanowisk w poważnej dyskusji programowej, odbyłoby się to z korzyścią dla polskiej polityki. Czy akurat współdziałanie tych sił może zmierzać w tą stronę? Na poziomie ustaleń programowych, wydaje się, że potencjał ku temu mają, choć to głównie zasługa liderów, a nie tzw. aparatu partyjnego, zwłaszcza PSL, który z merytorycznych zdolności nie słynie. Janusz Piechociński i Paweł Kowal uchodzą natomiast – nawet w oczach rywali politycznych – za polityków dobrze przygotowanych merytorycznie i chcących o sprawach poważnych rozmawiać. Natomiast inną sprawą jest, czy istnieje realne społeczne zapotrzebowanie na merytoryczną dyskusję – wbrew różnym głosom, wydaje się, że jest z tym problem – i czy nie będzie z tą dyskusją tak, jak to się często w polskiej polityce dzieje: zacznie się od mówienia o jej palącej potrzebie, a i tak o wszystkim zadecyduje PR i bieżąca, pragmatyczna kalkulacja polityczna. Przy czym akurat PSL jest taką partą polityczną, która może zostać dołożona jako komponent układu politycznego niemal w każdą stronę. To z jednej strony każe pytać o wiarygodność polityczną PSL, ale z drugiej strony po tylu woltach kolejna wykonana przez ludowców mało kogo zdziwi, zwłaszcza że od pewnego czasu przedstawiają się jako formacja wstrzemięźliwie konserwatywna w sprawach obyczajowych i umiarkowanie liberalna w kwestiach gospodarczych – a taki pewnie byłby przekaz nowej inicjatywy.

Solidarna Polska może dołączyć do tego projektu? Czy rzeczywiście, mogło dojść do jakieś rozmów pomiędzy liderami tych grup politycznych? Chodzi tutaj również o ambicję Zbigniewa Ziobry…

W przypadku Solidarnej Polski, udział w scenariuszach, które z jej udziałem do niedawna wydawały się mało prawdopodobne, wymusza sytuacja. Nie udała się próba obejścia PiS od prawej strony, notowania – jak na wielkie ambicje liderów – są słabe, nie widać powodów, dla których trwanie na dotychczasowej drodze miałoby to zmienić. Solidarna Polska miałaby zresztą większy problem ze znalezieniem się obecnie w formule powyżej zarysowanej – obyczajowo konserwatyzm, ale wstrzemięźliwy, zaś gospodarczo liberalizm, ale umiarkowany. Wszak to partia, która o „liberalne ukąszenie” w ekonomii oskarżała PiS a sama chciała się jawić jako formacja o przekazie w istocie mocno socjaldemokratycznym i deklaratywnie bardzo konserwatywnym kulturowo, czyli nie takim, jakim – jeśli brać na poważnie deklaracje wicepremiera Piechocińskiego – chciałby wyborców pozyskiwać przyszły nowy sojusz. Choć z drugiej strony, wiele zależy od odpowiedniego uzasadnienia odpowiednich haseł i rozłożenie akcentów. W każdym razie – znając dzieje polskiej i nie tylko polskiej polityki, można zaryzykować tezę, że jeśli będzie interes polityczny aby się porozumieć i nie będzie konfliktów personalnych, to kwestie programowe SP nie staną na drodze porozumienia.

Czy Zbigniew Ziobro byłby w stanie zrezygnować z bycia liderem na koszt Janusza Piechocińskiego? 

Na pewno dla niego to byłaby sytuacja trudna. Nie jest przecież znany z przesadnej skromności i ograniczonych ambicji. Można jednak założyć taki scenariusz, w którym wszyscy trzej liderzy – niczym kiedyś Olechowski, Płażyński i Tusk – pojawialiby się na plakatach wyborczych w równoprawnych rolach, wszyscy trzej ogłaszaliby ważne inicjatywy, zaś wszystkie sporne sprawy – jak podział miejsc na listach – załatwiane by były bez epatowania nimi publicznie. Co natomiast robić z kwestią przywództwa ustalone by było po ewentualnym wejściu do Europarlamentu, gdy w zasadzie byłoby jasne, czy dalsza współpraca ma sens i kto ma w niej najwięcej aktywów (np. wprowadził ze wspólnych list najwięcej europosłów). Zbigniew Ziobro nie może przecież powoływać się na dobre wyniki wyborcze z Krakowa sprzed paru lat, traktując je jako mandat do dominacji w ewentualnym triumwiracie. Pragmatyczny interes nakazywałby więc równomierne podzielenie się rolami, zaś podziału zysków dokonać dopiero po tym, gdy się one pojawią, co na tym etapie – jeśli w ogóle do rozmów o współpracy dojdzie – nie jest wcale pewne.

Rozmawiał Łukasz Żygadło

Tekst ukazał się portalu stefczy.info.pl

fot: Adam Kliczek / Wikipedia, licencja: CC BY-SA 3.0

  1. | ID: 4e9df47e | #1

    Bardzo jestem ciekawa na jaki scenariusz są poszczególni liderzy przygotowani.Żądza władzy jest ogromna Oby sprawy Ojczyzny miały pierwszeństwo.

  2. Jarek
    | ID: b9642259 | #2

    Psia Swołocz Ludowa do Lamusa

  3. Tuskman Style
    | ID: b9642259 | #3

    Psia Swołocz Ludowa z Waldusiem głosowała za POdniesieniem wieku emerytalnego.

    Swołocz Ludowa broniła skorumpowanych sądów i POkuratorów

    http://www.youtube.com/watch?v=fJAkM8UX64Q

    Budynek sądu otwarty dla partyjnych „ziomków” -w niedziele. Logo PSL oparte o budynek administarcji publicznej – czyste i jawne łamanie prawa

    Rudy Złodziej Doniek ma gdzieś PSL – do niczego nie są mu już POtrzebni. Rudy „psioków” zastąpi sobie SLD.

  4. akumulator
    | ID: a9ba2c42 | #4

    @Tuskman Style

    Ale merytoryczny wpis fiu fiu

Komentarze są zamknięte