Bartłomiej Gajos: Katecheza w TVN

Niezależna Gazeta Obywatelska7

Bardziej niż w Credo wierzą oni w liberalne brednie o ekumenizmie i braku różnic między religiami i prawa człowieka do wyznawania tego, co mu się tylko spodoba. Cenią jakąkolwiek religijność bardziej niż troskę o prawdę i zbawienie, a to dlatego, że nie widzą w tym nic złego, bowiem zasada niesprzeczności dla tych pseudointelektualistów już dawno przestała istnieć.

Po wyemitowaniu w telewizji TVN jednego z odcinków  programu Wojciecha Cejrowskiego, w którym znany podróżnik ukazuje swój punkt widzenia wobec buddyzmu, wybuchła całkiem spora histeria wśród wyznawców religijnego indyferentyzmu, propagatorów  równości wyznaniowej i tzw. „uczuć religijnych” oraz mediów, nawet tych deklarujących się jako katolickie. Mnie osobiście taka reakcja zupełnie nie dziwi, bowiem w dobie, w której zasady podstawowej logiki stały się zabobonem nic już dziwić nie może poza tym, że ktoś tej zdrowej logiki chce się trzymać. I wtedy należy mu się szacunek. Tak jak w tym przypadku – Wojciechowi Cejrowskiemu za słowa prawdy o demonicznej religii jaką jest buddyzm, w dodatku wypowiedziane na antenie telewizji, która – mówiąc delikatnie – przychylna poglądom religijnym reprezentowanym przez podróżnika raczej nie jest.

http://youtu.be/GbvVapvaLts

Można mieć różne zdanie na temat osoby Wojciecha Cejrowskiego, jego sposobu bycia, autoreklamy i pracy dziennikarskiej. Nie ukrywam, że i dla mnie wiele jego zachowań trąca dziwactwem i brakiem smaku, bowiem nie za bardzo rozumiem po co chodzić na bosaka po polskich ulicach, nawet latem przy trzydziestostopniowych upałach. No cóż, de gustibus non est disputandum, nie o gusta i smak tutaj chodzi. Rzecz w tym, że – w moim przekonaniu – Cejrowski swoim programem wykonał dobrą robotę katechetyczną i to o wiele lepszą niż setki nawet dobrych homilii głoszonych z ambon w polskich kościołach. Dlaczego? Otóż, Cejrowski w jasny, prosty, a zarazem dosadny sposób mówi czym jest buddyzm, na czym się opiera i dlaczego stoi w rażącej opozycji do wiary katolickiej. Tej prawdy nie usłyszymy na kazaniach w niedzielę, nawet w dużych miastach, gdzie ta obskurna religia zatacza coraz większe kręgi i przyciąga – najczęściej nieświadomych – nowych wyznawców. Autor WC Kwadransu wykazuje, że pojęcia takie jak reinkarnacja, niebyt, nirwana są nie do pogodzenia z pojęciami katolickimi – Zmartwychwstania, Boga (bytu samoistnego – jak uczy św. Tomasz), czy Nieba i Piekła. Dalej, opierając się o podstawowy prawdy wiary i posługując się elementarną logiką stwierdza, że skoro buddyści nie oddają czci Bogu, to w takim razie oddają ją diabłom. Czego nie dowodzi sama tylko logika, ale i praktyka – to jest okultyzm, spirytyzm czy posągi o diabelskich twarzach i symbolice występujące w buddyjskim „kulcie”. W świecie nie ma sfer neutralnych – albo coś należy do Boga albo do diabła. I tę prostą prawdę pokazał Cejrowski.

O co więc tyle hałasu ze strony pseudokatolickich redaktorów i ich ideowych kompanów?

Przyczyna jest prosta, a w zasadzie sprowadza się do jednego. Bardziej niż w Credo wierzą oni w liberalne brednie o ekumenizmie i braku różnic między religiami i prawa człowieka do wyznawania tego, co mu się tylko spodoba. Cenią jakąkolwiek religijność bardziej niż troskę o prawdę i zbawienie, a to dlatego, że nie widzą w tym nic złego, bowiem zasada niesprzeczności dla tych pseudointelektualistów już dawno przestała istnieć. Krótko mówiąc wyznają wszystko to co zostało potępione już w XIX wieku przez papieży, a co dla nich jest dogmatem. Stąd ich oburzenie.

Jak już wspomniałem na początku, Cejrowskiemu należą się brawa, bo powiedział o czymś, o czym woli milczeć czy też nie zauważać większość biskupów i księży. Mamy nadzieję na więcej. Może następnym razem należałoby wziąć pod lupę protestantyzm, w każdej jego formie? A może judaizm? Wiele herezji jest do zwalczenia. Powodzenia, Panie Wojciechu.

Autor: Bartłomiej Gajos

  1. Trydent
    | ID: fc0632f0 | #1

    100% OK.

  2. | ID: a466c2e4 | #2
  3. Piotr Rubas
    | ID: 69b55897 | #3

    Pieknie powiedziane! Brawo!

    Zgadzamy sie w 100 %

    Pozdr

  4. Anka
    | ID: 092f66ec | #4

    Pan został w XIX wieku!
    Ekumenizm był jednym z priorytetów naszego papieża i nadal spełnia ważną rolę – jest częścią oficjalnej nauki Kościoła, a co najważniejsze: jest spójny z duchem chrześcijaństwa!
    Autor-Katolik czuje się kimś lepszym niż wyznawcy innych religii i nie obchodzi go, jakimi są ludźmi… Ja Anka-Katoliczka z pokorą podchodzę do tematu różnorodności religijnej, a przykazanie miłości bliźniego, choćby nieprzyjaciela, jest dla mnie najważniejsze.
    Na przyszłość, proszę o nienaciąganie nauk Kościoła tak, by udowodnić swoje widzi-mi-się. Sobór Watykański II uznał oficjalnie, że zbawiony może zostać każdy, kto dobrze żyje, według sumienia, choćby jego dobro było nawet intuicyjne i nie wiązało się z żadną religią..
    Od Buddystów my Katolicy też możemy się wiele nauczyć – przede wszystkim dążenia do Pokoju, życia w Pokoju ze sobą, z Bogiem, ze światem.

  5. Autor
    | ID: a701e940 | #5

    Pani Anno,

    dawno sobie Pani na mnie nie poużywała, prawda? Wie Pani co? To nie zostałem w XIX wieku, to Pani została w XX. A ja jestem w XXI i odrzucam XX wieczne zabobony przywiązując się do prawda wiecznych.

    1. Ostatni sobór ma rangę doktrynalną takiej samej miary co kazanie proboszcza – czyli żadnej.
    2. Jak Pani chce się uczyć od buddystów życia z Bogiem to zapewniam, że to Pani nie wyjdzie – oni w żadnego Boga nie wierzą.

    I a propos nauczania „naszego” papieża. Świętemu Tomaszowi Morusowi zarzucano kiedyś, że opowiada rzeczy, które nie są zgodne z nauką biskupów. Ten odpowiedział: co z tego, że wszyscy biskupi są przeciwko mnie, skoro stoją za mnie święci apostołowie i Ojcowie Kościoła. Tak pod rozwagę. Pozdrawiam.

  6. Anka
    | ID: 2a8e3392 | #6

    Bardzo dziękuję za merytoryczną odpowiedź. (Chciałabym, aby dyskusje pod każdym artykułem NGO były na takim poziomie).
    1. Nie tylko ostatni, ale każdy poprzedni. Ma Pan rację – można łatwo odrzucać doktryny – bo jakby nie było, są to zawsze ludzkie interpretacje. Nie zgadzam się, że to nie ma żadnego znaczenia – warto posłuchać, reflektować samemu, skonfrontować. Bo mogłabym też powiedzieć, że skoro doktryny Kościoła i kazania proboszczów nie mają znaczenia, to tym bardziej artykuł w NGO… A jednak, Pan widzi sens w pisaniu, wielu czytelników w czytaniu tego (niezależnie czy się z Panem zgadzają czy nie). Jestem zwolenniczką Soboru, Pan nie – jestem w stanie to zaakceptować. Lecz nie źródłem pozostanie Słowo Boże.
    Przy jednym się będę upierać – jak ktoś jest dobrym człowiekiem, nie zasługuje na potępienie, niezależnie od wyznania, narodowości, płci itd. A ile wśród nas katolików jest grzesznych, a może nawet złych ludzi? Tyle samo, co w innych wyznaniach. Myślę, że Panu miłe są dobro i miłość – to fundament, obojętnie w imię kogo człowiek to tego dąży. Czy autor chociaż trochę zgada się z tym wywodem?
    2. Nie chodzi o uczenie się od Buddystów wiary, lecz pewnych aspektów życia. Zresztą nie ma religii idealnej – każda ma swoje problemy i sprawy, które wcale po bożemu nie traktuje.
    Nasza również.
    „A propos” Pana ostatniego wywodu z odpowiedzi – w pełni się z Panem zgadzam.
    Serdecznie, Anka

  7. Maciek
    | ID: 9bd87219 | #7

    Sobór Watykański II powołał się na ekumenizm, który ma za zadanie zjednoczyć chrześcijan w Kościele Katolickim, żeby nastała jedna owczarnia i jeden Pasterz. To było celem działania Jana Pawła II – odwrócić skutki reformacji, a nie jednoczyć się z religiami pogańskimi, raczej poprzez wytrwałość ich nawracać! Wszystko, co zakłóca jedność jest przeciw Prawdzie, która pochodzi od Boga. Dlatego jest ekumenizm, żeby protestanci i prawosławni wrócili do Kościoła Katolickiego. Pierwsze skutki tego działania widzimy w obecnym powracaniu duchownych anglikańskich pod zwierzchnictwo papieża. Chwała Panu!

    Co do innych religii, to nie istnieje żaden ekumenizm, a jak były spotkania w Asyżu, to nie dlatego, żeby się jednoczyć, ale żeby pokazać, iż Kościół Katolicki, jedyny słuszny i najbliższe mu Kościoły chrześcijańskie dążą do zaprowadzenia pokoju na świecie, którego każdy może przestrzegać. Ale w ukrytym znaczeniu tych spotkań, Kościół Katolicki chciał powiedzieć, że pełen i prawdziwy pokój możliwy jest tylko w Chrystusie Jezusie Panu naszym. Zresztą Chrystus Pan powiedział, że nie ma innej drogi do Ojca jak przez Syna, a tylko w Bogu można uzyskać zbawienie, tylko dzięki Panu Jezusowi.

    Kwestie zbawienia tych, co żyją przyzwoicie i godnie i mają szansę na zbawienie dotyczą przede wszystkim tych, do których Dobra Nowina nie dotarła lub nie mieli odpowiednio dużo czasu, żeby Ją przyswoić w pełni. Oczywiście, nie możemy pojąć w naszym słabym umyśle, jak miłosierny, dobry i wspaniały jest Bóg, dlatego nie wiemy do końca, czy ten a ten człowiek nie ma szansy na zbawienie, ale odrzucanie Prawdy, która zawiera się w chrześcijaństwie i pomocy, którą są Sakramenty Święte oddala człowieka od zbawienia, zawsze. Dlatego tak wielki problem jest z niektórymi kościołami protestanckimi, które odrzucają Sakramenty Święte ustanowione przez samego Chrystusa Pana – przede wszystkim EUCHARYSTIĘ – „Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew ma życie wieczne.” – życie wieczne z Bogiem w Niebie i spowiedź, która oczyszcza nas, byśmy mogli przyjmować Przenajświętsze Mistyczne Ciało i Krew Pańską – „którym odpuścicie grzechy są im odpuszczone, a którym zatrzymacie są im zatrzymane.”

    Nie naciągajmy Ewangelii i nie starajmy się być fałszywie „dobrzy”, bo dobry katolik-chrześcijanin to ten, który głosi Dobrą Nowinę poganom/innowiercom, żeby zmienić ich życie, pomagać im w życiu codziennym, ale zawsze pod znakiem MISJI, by ich nawrócić, otworzyć na Światło i Prawdę, a tolerować to, że błądzą, bo taka tolerancja znaczy tyle, co: „Leżysz na ziemi i umierasz to sobie leż i gnij, toleruję cię”. Miłość za to, którą jest Bóg w Trójcy Świętej Jedyny nakazuje nam się na tym człowiekiem pochylić i go wyleczyć. Zachęcam! My chrześcijanie mamy być narzędziem leczniczym w rękach Boga, a nie tolerancyjnymi ignorantami.

    Szczęść Boże wam wszystkim!

Komentarze są zamknięte