Jadwiga Chmielowska: Przed II Powstaniem Śląskim

Niezależna Gazeta Obywatelska4

Międzysojusznicza Komisja Rządząca i Plebiscytowa na Górnym Śląsku została powołana na mocy 88 artykułu traktatu wersalskiego, ratyfikowanego przez Polskę. Zadaniem tej Komisji było umożliwienie przeprowadzenia plebiscytu na Górnym Śląsku.  W jej skład mieli wejść przedstawiciele Francji, Wielkiej Brytanii, Włoch. Funkcja Przewodniczącego była zarezerwowana dla przedstawiciela USA. Stany Zjednoczone odmówiły ratyfikacji traktatu, więc przewodnictwo w Komisji powierzono generałowi francuskiemu Henri Le Rondowi. Siedzibą Komisji było Opole. Sprawowała ona władzę od 11 lutego 1920 roku do 22 lipca 1922r. Komisja Międzysojusznicza rozpoczęła pracę 11 lutego i właśnie w tym dniu ogłosiła całkowite przejecie władzy sprawowanej dotąd przez rządy Rzeszy i Prus. Od kwietnia wydawała zarządzenia z mocą ustaw. Administracja w terenie sprawowana była przez kontrolerów powiatowych, którzy podlegali bezpośrednio dyrektorowi departamentu spraw wewnętrznych Komisji. Przydzielano im też tzw. doradców technicznych. Początkowo byli nimi wyłącznie Niemcy, zmiana nastąpiła dopiero w maju 1920r. i zaczęto wtedy dopuszczać Polaków.  Przy Komisji Międzysojuszniczej akredytowani zostali oficjalni przedstawiciele: Niemiec, Czechosłowacji, Watykanu i Polski. Konsul Generalny Daniel Kęszycki reprezentował interesy polskie. Komisja Międzysojusznicza powołała w Opolu sądy: Apelacyjny, Najwyższy oraz Specjalny o szerokich kompetencjach a przy nim także prokuraturę. Posiadała też własną komórkę ds. bezpieczeństwa, której zadaniem było monitorowanie nastrojów i działań organizacji społecznych. Siły zbrojne Komisji Międzysojuszniczej pod dowództwem francuskiego generała Jules Gratier liczyły od 13 do 22 tys. żołnierzy.

Odpowiedzialny za represjonowanie Ślązaków Otto von Hörsing musiał opuścić Śląsk. W styczniu został też ze Śląska wycofany „Grenzschutz”, a w lutym rozwiązany. Oficerowie trafili do Reichswehry. Trzeba pamiętać, że „Grenzschutzowi”, odpowiedzialnemu za bestialstwa w stosunku do  Ślązaków,  podporządkowane były wszystkie organizacje i oddziały ochotnicze jak np. Freikorps.

Niemieckie siły policyjne

Komisja Międzysojusznicza zgodziła się jednak na funkcjonowanie niemieckiej policji bezpieczeństwa – Sicherheitspolizei (policja bezpieczeństwa). „W jej skład wchodziły najbardziej szowinistyczne niemieckie elementy. „ Każdy członek „Sicherheitspolizei”  był zarazem i stróżem bezpieczeństwa publicznego, i szpiegiem niemieckim, śledzącym bacznie ruch polski. Na dowódców tej policji naznaczano  najdzielniejszych oficerów niemieckich. Jednym słowem tzw. Sicherheitspolizei nie była niczym innym jak wyborowym wojskiem niemieckim, pozostającym na terenie plebiscytowym pod inną nazwą.” – napisał w swej książce Jan Ludyga Laskowski „Zarys Historii Trzech Powstań Śląskich”. Należy pamiętać, że Ludyga – Laskowski był Ślązakiem, pochodził z Bytomia i brał udział w II i III Powstaniu Śląskim.

Na  Górnym Śląsku działała również tzw. „modra policja”. Nazwa brała się od kolorów mundurów. Zatrudniała ona byłych podoficerów armii niemieckiej. Byli bardzo oddani niemieckim interesom, gdyż zdawali sobie sprawę z tego, że gdy Śląsk przypadnie Polsce, będą musieli najprawdopodobniej opuścić stanowiska. Należy zdać sobie sprawę również z tego, że działała również sprawna siatka szpiegów prowadzona przez znakomitych oficerów niemieckiego wywiadu. Spośród wielu  niemieckich organizacji cywilnych najprężniejsze były: Selbstschutz i Technische Nothilfe für Oberschlesien. Niemcy dbali o sprawny aparat nie tylko w celu zwycięstwa w plebiscycie ale również do szybkiego zdławienia ewentualnego prawdopodobnego powstania.

 

Przygotowania do Plebiscytu

Podkomisarzem Naczelnej Rady Ludowej (NRL) na Górnym Śląsku był mec. Kazimierz Czapla ( powołała go na to stanowisko NRL z Poznania, z polecenia Korfantego). Czapla i najbliżej z nim współpracujący adwokat Konstanty Wolny nie tylko mieszali w tym samym mieście Bytomiu ale łączył ich negatywny stosunek do walki zbrojnej. Czapla wielokrotnie próbował dezorganizować prace POW, nie dopuścił do spotkania płk. Juliana Lange – Komendanta Straży Ludowej w Poznaniu, z kierownictwem tej organizacji, gdy ten specjalnie przyjechał na inspekcję  POW G. Śl. To właśnie Czapla wysłał Wolnego do Poznania, skąd przywiózł rozkaz Korfantego odwołujący w ostatniej chwili kwietniowy termin pierwszego Powstania. Był to jeszcze czas, kiedy powstańcom mogło się udać bez plebiscytu przyłączyć Śląsk do Polski. Należy pamiętać, że Niemcy odrzuciły przedstawione im 7 maja 1919r. warunki pokoju. Dopiero po zmianie zapisów na niekorzyść Polski, 23 czerwca podpisały przedstawione im warunki pokoju a 28 czerwca 1919r. podpisano traktat wersalski. W kwietniu Niemcy mieli jeszcze u siebie  problem z rewolucją, nawet Grenzschutz był zdemoralizowany. Korfanty też po raz drugi, odwołał kolejny termin powstania 18 czerwca, a więc na kilkanaście dni przed podpisaniem traktatu. Aby dążyć przyleciał nawet samolotem.  Poznaniacy nie słuchali NRL – walczyli i zwyciężyli!

Kazimierz Czapla uważał, że wśród placówek rad ludowych należy podjąć prace przygotowawcze do plebiscytu. ”Dla większej powagi i wydajności jego pracy władze centralne zamianowały posła Wojciecha Korfantego Komisarzem Rządu dla Górnego Śląska. Przyjechał on na Górny Śląsk z zamiarem jak najdalszego rozkrzewienia placówek polskich o charakterze kulturalno-oświatowym.” – zanotował J. Ludyga Laskowski w swoich wspomnieniach. Powiatowe komitety plebiscytowe miały dotrzeć do każdej miejscowości, by tam organizować swe placówki. Wszystkie polskie partie polityczne, związki zawodowe i organizacje nie konkurowały a współpracowały ze sobą.

POW G. Śl. rośnie w siłę

W tym samym czasie Alfons Zgrzebniok rozbudowywał  reaktywowaną na początku grudnia 1919r. POW G. Śl. Współpracowała ona ściśle z Ministerstwem Spraw Wojskowych. „Wprowadzono system kierowniczy, zbliżając  jej strukturę do struktury regularnych sił zbrojnych.” – czytamy w książce Zyty Zarzyckiej „Polskie Działania Specjalne na Górnym Śląsku 1919,1920,1921”. Sprzyjały temu zmiany kadrowe w Ministerstwie Spraw Wojskowych. Kpt. Bogusław Miedziński został szefem Oddziału II Sztabu a kpt. Polakiewicza w Sekcji Plebiscytowej zastąpił mjr Franciszek Sikorski. Prawdziwym przełomem było mianowanie w kwietniu 1920r. por. Tadeusza Puszczyńskiego szefem Wydziału Plebiscytowego B w Sekcji Plebiscytowej Ministerstwa Spraw Wojskowych. Był to wieloletni działacz niepodległościowy, więzień caratu,  członek PPS, żołnierz I Brygady od 1914r., a od maja 1918r. kierował oddziałami lotnymi PPS. Wydział ten miał prowadzić wywiad ale i akcje propagandowe. Udało się nawiązać bliską współpracę Narodowej Partii Pracy i PPS. „Działacze tej miary co Kazimierz Kuszell, Wacław Brunner, Stanisław Dubois, Bohdan de Nisau, Stanisław Saks i Wacław Wardaszko, świetni znawcy klasy robotniczej, zaabsorbowani bez reszty jej problemami, szybko zdobyli sobie zaufanie i posłuch Ślązaków. Byli przy tym doskonałymi propagatorami idei zjednoczenia Górnego Śląska z Polską.”– napisała Zyta Zarzycka w swej książce.

Do sztabu POW skierowano fachowych oficerów. Rozwinięto wywiad. Ślązaków – żołnierzy, którzy się demobilizowali z polskiej armii, kierowano do koszar Traugutta w Sosnowcu. Dostawali żołd, wyżywienie i odzież cywilną. Na Śląsk trafiały nie tylko podręczniki z dziedziny wojskowości ale także broń i amunicja. W maju zreorganizowano Dowództwo Główne POW G. Śl. Alfons Zgrzebniok pozostał Komendantem Głównym. Szefem Sztabu został Ślązak zdemobilizowany z armii gen. Hallera por. Jan Ludyga – Laskowski. Kierownikiem Oddziału Organizacyjnego został Jerzy Paszkowski ps. ”Kruk” – wieloletni działacz peowiacki  i doskonały konspirator. Wydziałem Informacyjnym kierował Mieczysław Hirschler. We władzach znaleźli się również por. Mieczysław Majewski, Jerzy Banderski, Teodor Ludyga. Referatem Broni dowodził Wacław Wardaszko a Referatem ds. Zadań Specjalnych ppor. Stanisław Machnicki ps. „Macher”, „Roman”. Posiadał on bogate doświadczenie jeszcze z pogotowia bojowego PPS. Nieuprawnione są teorie głoszone przez nieprzychylne Polsce środowiska, jakoby Rzeczpospolita nie wspierała walczących Ślązaków i zajęta była wyłącznie ustalaniem granic na wschodzie. Z jednej strony Piłsudski dotrzymywał słowa danego Ślązakom w grudniu 1918 r. i „dawał im to co miał najlepszego” czyli swoich towarzyszy z grup bojowych PPS, peowiaków i  sprawdzonych w boju legionistów. Z drugiej strony wspierało ich dowództwo Wojska Polskiego. Nie mogli żołnierze polscy oficjalnie wkroczyć na Śląsk po zawarciu traktatu wersalskiego. Na terytorium Polski tworzono odziały złożone ze Ślązaków. Tych bowiem można było podczas walk przerzucić bez mundurów przez granicę.

Manifestacja polskości

Trudna sytuacja Polski na froncie wschodnim rozzuchwaliła Niemców. Z Republiki Weimarskiej zaczęły napływać na Śląsk oddziały paramilitarne. Niemcy chcieli zastraszyć Polaków. Sztab gen. von Seecta rozpoczął przygotowanie planu agresji na Polskę. Niemcy zarządzili nawet cichą mobilizację. W miarę posuwania się bolszewików w głąb Polski chcieli bez plebiscytu zająć Górny Śląsk tłumacząc, że Polski już nie ma. Szerzyły się napady niemieckich bojówek na polskie sklepy, drukarnie a nawet mieszkania.

Ponieważ Święto 3 Maja  w1920r. wypadło w poniedziałek, toteż postanowiono główne uroczystości przenieść na niedzielę 2 maja. Po nabożeństwach, podczas których księża Polacy wygłaszali patriotyczne kazania, odbyły się pochody. Na wioskach maszerowano w strojach śląskich. Największe pochody przeszły ulicami Bytomia, Katowic, Pszczyny, Rybnika i Gliwic. „W miastach Opolu, Lublińcu Raciborzu udało się Niemcom przy pomocy uzbrojonych sztostrupów (wielu zbójów – przyp. red.) rozbić polskie pochody. Płatni pałkarze niemieccy bili bezlitośnie każdego, kto im wpadł pod rękę, nie szczędząc przy tym kobiet i dzieci. Jak dzicy, darli polskie sztandary i chorągwie. Atoli, mimo całego ich rozpaczliwego wysiłku, Górny Śląsk zadokumentował przed Niemcami i przed Komisją Międzysojuszniczą, iż był, jest i będzie polskim.” – napisał w swojej książce Jan Ludyga – Laskowski. 

A teraz, niemal po 100 latach, znaleźli się w Polsce szubrawcy, którzy zaprosili niemieckie bojówki, by zablokowały Marsz Niepodległości, w dniu Święta Narodowego 11 listopada. Polska wywalczyła niepodległość, nikt jej nam nie dał. Sprzyjająca sytuacja historyczna sprawiła, że ta walka powiodła się. Znaleźli się tacy, którzy potrafili walczyć, nie wahali się oddać za wolność nawet życie. Dziś zaproszeni przez  polskich degeneratów, niemieccy bojówkarze plują na polski mundur, prowokują bójki na ulicach Warszawy i wszczynają rozróbę, w której ucierpiały nawet osoby na wózkach inwalidzkich, tylko dlatego, że czują się polskimi patriotami. Dziennikarka  – idiotka, na antenie TVN obwieściła światu, że słyszy hasła faszystowskie – „Bóg Honor i Ojczyzna”. Hańba! W jakim domu wyrosła, kto był jej dziadkiem, czy przelewał krew za ojczyznę?

Bojówki niemieckie szaleją

Obchody Święta Konstytucji 3 Maja przeraziły Niemców. Zaczęli już masowo sprowadzać z Niemiec bojówki. 27 maja 1919r. Niemcy zaatakowali Hotel „Lomnitz”, siedzibę Polskiego Komisariatu Plebiscytowego. Mieścił się tam też sztab POW. Alfons Zgrzebniok naprędce  zorganizował obronę. Z pomocą Polakom  przyszły zaalarmowane wojska francuskie. „Na porządku dziennym były napady na polskie komitety plebiscytowe, rozbijanie polskich wieców wyborczych, skrytobójcze mordy. (…) Dlatego podstawowym zadaniem Referatu do Zadań Specjalnych  stała się samoobrona, obrona wieców, zebrań i zgromadzeń polskich, a także własne czynne wystąpienia przeciwko niemieckim bojówkom” – tak opisała, w swej pracy Zyta Zarzycka, sytuację na obszarze plebiscytowym.

Niepowodzenie w Bytomiu, Niemcy powetowali sobie w Opolu. Zniszczyli Konsulat Polski, zburzyli też powiatowy komisariat plebiscytowy w Koźlu. Sparaliżowali znacznie jego pracę, gdyż musiał przenieść się do Czyszek – wioski zamieszkałej tylko przez Polaków. I tam również  Niemcy próbowali zlikwidować polską placówkę plebiscytową. Zaalarmowani mieszkańcy zorganizowali błyskawicznie obronę. Niemcy, którzy przyjechali ciężarówkami w towarzystwie „Sicherheitspolizei” musieli uciekać. Niestety w powiecie kozielskim stacjonowali Włosi i byli całkowicie bierni.

Polskie działania specjalne

Na terror można skutecznie odpowiedzieć tylko terrorem. Referat do Zadań Specjalnych ochraniał wiece i ujawniał prowokatorów. Prowadził też odwet na bojówkach niemieckich.

„Do najgłośniejszych akcji w okresie poprzedzającym II Powstanie zaliczyć można wykradzenie 10 czerwca 1920r.  z  Katowic szefa niemieckiego wywiadu mjr. Wielgoszewskiego i osadzenie go w częstochowskim wiezieniu oraz likwidację renegata Teofila Kupki.”  A także: „ akcja odwetowa na zgromadzonych w Rudzie Śląskiej niemieckich bojówkarzy 15 lipca, wypad na posterunek niemieckiej policji w Szopienicach w celu odbicia aresztowanych członków organizacji, wykradzenie szefa niemieckich bojówek na powiat kluczborski i odstawienie go do Polski”– podaje w swojej cytowanej już pracy Zyta Zarzycka.

Teofil Kupka należał do najbliższych współpracowników Wojciech Korfantego. Znał najbardziej tajne plany Polskiego Komitetu Plebiscytowego. Skuszony pieniędzmi ujawnił nie tylko szczegóły przygotowywanej  kampanii wyborczej – plebiscytowej, zdradził też  informacje o działaniu polskich oddziałów bojowych. Był kilka razy ostrzegany lecz kontynuował swoją wrogą działalność, stał się bardzo niebezpieczny i został zlikwidowany.

Referat Działań Specjalnych powołał też lotne oddziały tzw. szóstki, gdyż składały się z 5 -6 osób. Przewodzili nimi doświadczeni śląscy bojowcy jak Stanisław Książek – górnik, po kursie destrukcji w Warszawie, Wilhelm Chrobok, górnik ze Świętochłowic, a od 1916r. w PPS  zaboru pruskiego a także Wilhelm Kłosok, górnik z Szopienic, który w listopadzie tworzył POW G. Śl. w Szopienicach oraz członkowie pogotowia PPS, którzy jako ochotnicy przybyli na Górny Śląsk: Stanisław Dzięgielewski ps. „Kuba”, Ludwik Romanowski ps. „Śmiały” i Konstanty Kolczyński. „W referacie  surowo przestrzegano wszelkich wymogów konspiracji. Zarówno ppor. Machnicki, jak i jego zastępca, ppor. Krukowski, kontaktowali się jedynie  z dowódcami „szóstek”, często zmieniając adresy i pseudonimy. Rozkazy wydawane były jedynie ustnie.” – opisuje na podstawie relacji Stanisława Machnickiego i Henryka Krukowskiego,  Zyta Zarzycka  w swej, cytowanej już książce.

Wszystkie akcje specjalne były uzgadniane z Tadeuszem Puszczyńskiem – kierownikiem Wydziału Plebiscytowego B. On kierował tym tajnym referatem do Zadań Specjalnych. Od lipca 1920r.  Puszczyński został  z rozkazu ministra spraw wojskowych przedstawicielem Oddziału II Sztabu, a więc podlegały mu wszystkie polskie organizacje wojskowe na terenie plebiscytowym.

POW G. Śl. poważnie traktowało pogróżki niemieckie, „że raczej zniszczą przemysł górnośląski aniżeli  mieliby go odstąpić Polsce”. Szukano więc kontaktu z polskimi związkami zawodowymi i przez nich organizowano zespoły samoobrony spośród robotników nie będących członkami POW. Obowiązywał w nich system „dziesiątek”.  Istotną sprawą była samoobrona Kolei Żelaznej. Tam przygotowywano się zarówno do sprawnego ruchu pociągów w czasie ewentualnego powstania jak i blokowania niemieckich transportów wojskowych.

Mało znanym jest fakt udziału kobiet w POW G. Śl. Polki to nie Niemki a ich temperament i odwaga sprawiły, że udało się im utworzyć oddziały żeńskie POW G. Śl. Specjalizowały się w wywiadzie, łączności a na wypadek walk miały być też sanitariuszkami. Przewidziano wręcz  w POW G. Śl. etat dla organizacji żeńskich  – jedną  referentkę przy Dowództwie Głównym.

Ślązacy w wojsku polskim

Historia lubi się powtarzać. Okazuje się, że Ślązacy dezerterujący z Wehrmachtu i zgłaszający się w obozach jenieckich do oficerów werbunkowych, by trafić do armii gen. Władysława Andersa czy gen. Stanisława Maczka, mieli swój pierwowzór podczas I wojny światowej. W armii gen. Hallera służyło wielu Górnoślązaków, byłych jeńców wojennych. Jednakże Francuzi, wyrażając zgodę na jej tworzenie na swoim terytorium, zastrzegli, że Armia ta, nie może być wykorzystana do rozwiązywania konfliktów polsko- niemieckich ani być użyta na froncie wschodnim. Na Śląsku jednak, w 1919r. wiązano olbrzymie nadzieje, z jej przybyciem na ziemie polskie. Jednym z argumentów wysuwanych przez Korfantego i Czaplę przeciwko powstaniu, był właśnie powrót armii gen. Hallera, na który trzeba koniecznie czekać, bo inaczej powstanie się nie uda a można dodatkowo „poszkodzić sprawie polskiej”. Armia ta walczyła tylko z bolszewikami. W jej szeregach był mój dziadek  Jan Dreiseitel i jego żona Julianna z domu Machowska. Po upadku Niemiec do polskiego wojska zgłaszało się mnóstwo ochotników z Górnego Śląska.

Komisja Międzysojusznicza a sprawa polska

Trzeba pamiętać, że w Międzysojuszniczej Komisji jedynie Francuzi sprzyjali Polakom. Anglicy najprawdopodobniej obawiali się, że Niemcy po utracie Górnego Śląska nie będą mogli płacić kontrybucji. Utracili wszak Alzację i Lotaryngię a Zagłębie Saary miało pozostawać pod zarządem międzynarodowym przez piętnaście lat, a potem czekał je plebiscyt. W bezpardonowej walce z POW G. Śl. szczególnie wykazali się dwaj Anglicy -major Hottley ( Ottley) – kontroler koalicyjny na powiat bytomski i płk Coquerell kontroler na powiat oleski. Pomagali oni Sicherheitspolizei w przeprowadzaniu rewizji w wielu polskich domach. Korfanty bezskutecznie interweniował u władz koalicyjnych. „Pod opiekuńczym skrzydłem władz angielskich  niemieckie bojowe organizacje mnożyły się jak grzyby po deszczu. Prawie codziennie powstawały nowe oddziały. Największą czynność z nich okazywały: Freie Vereinigung zum Schutze Oberschlesiens, Kampforganisation Oberschlesiens, Szwarzer Adler, Schlesische Volkswehr, Oberschlesischer Bund, Kreisvereinigung der Kriegs und Zivilgefangener, Landesbund itp. Wobec tak różnorodnych nazw, pod jakimi tworzono niemieckie organizacje bojowe, zdawać by się mogło, iż działalność niemiecka była rozprężona i niezorganizowana, dorywcza i podlegająca różnym wpływom zewnętrznym. (…) Wszystkie bojowe organizacje niemieckie miały za swoje główne oparcie  – niby kość pacierzowa szkieletu organizacyjnego – szeregi Sicherheitspolizei, która była pod jednolitym rozkazem niemieckich elementów hakatystycznych, zdecydowanych na walkę o śmierć i życie z górnośląskim żywiołem polskim.” – tak oceniał bezpośredni świadek tamtych dni Ludyga – Laskowski w swojej książce.

Jak więc którykolwiek z polityków związanych z endecją i sam Korfanty, mógł jeszcze liczyć na to, że mocarstwa zlitują się nad Ślązakami?  Prosty lud wiedział, że przyjdzie im walczyć. „POW G. Śl. nie posiadała pieniędzy, nie rozporządzała prawie żadnymi oficerami, miała – jak na posiadaną ilość członków – bardzo mało broni, ale za to posiadała lud – te masy ze swoją niezachwianą  wolą stoczenia walki z nienawidzonymi Niemcami, nawet pięściami.” – kontynuuje Ludyga -Laskowski.

A teraz polski Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski, oddaje całą Europę w łapy Übermenschów, którzy już tyle razy pokazali całemu światu, swoją  masową kulturę i człowieczeństwo. A ostatnio Europę uszczęśliwili procedurami, bo sami bez dokładnych instrukcji i rozkazów nie są w stanie funkcjonować na nawet żyć. Wszystko według instrukcji i na rozkaz. Porządek musi być!

Zdrada

Wojciech Korfanty pomimo, że obecność kwatery głównej Dowództwa POW G. Śl. w Hotelu „Lomnitz” uratowała go i Komitet Plebiscytowy przed zdemolowaniem i zabraniem dokumentów przez bojówkę niemiecką, stale zabiegał o przenosiny peowiaków do innego lokalu. W połowie lipca część sztabu POW postanowiono przenieść do Piekar. Swoje mieszkanie ofiarował Szymon Ludyga. Uważano, że poza Bytomiem jest bezpieczniej. Jednak okazało się, że Niemcy zostali powiadomieni i  bojówka usiłowała w nocy z 24/25 lipca napaść na lokal zajmowany przez POW. Na szczęście w pobliżu znajdowała się polska bojówka. Wywiązała się strzelanina – dwóch Niemców poległo, reszta uciekła. 30 lipca 1920r. spalono materiały konspiracyjne POW (rozkaz dowództwa  wykonali  J. Paszkowski i J. Ludyga- Laskowski )  a najważniejsze polecono Rudolfowi Kornke z Wielkich Piekar,  przenieść na terytorium Polski do ekspozytury w Sosnowcu. Niestety znów nastąpił dziwny przeciek i 31 lipca w pobliżu wsi Brzozowice podczas przeprawy przez graniczną rzekę Brynicę wpadł kurier, wywiązała się strzelanina ale dokumentacja wpadła w ręce Niemców.  „Korfanty zażądał kategorycznie ustąpienia Dowództwa Głównego POW G. Śl.  z hotelu „Lomnitz” i groził rozwiązaniem POW” – na podstawie ksiązki J. Paszkowskiego „Wybuch drugiego Powstania Śląskiego, podaje Mieczysław Wrzosek w przypisach do „Zarysu Historii trzech powstań Śląskich” L.-L.

Znowu w przededniu walki  POW G. Śl. musiała się przeorganizować. Przypominam, że w przeddzień wybuchu Pierwszego Powstania, w wyniku zdrady, Niemcy aresztowali Przewodniczącego  Komitetu Wykonawczego a także szefa Sztabu, kilku komendantów powiatowych i łączników  POW G. Śl. Fatum czy wysoko postawiony w polskich szeregach agent niemiecki?

W sierpniu 1920r. Niemcy z coraz większą pewnością siebie organizowali wiece i demonstracje, przez co narastało na terenie plebiscytowym napięcie. Od sierpnia również przybywali na Górny Śląsk (chodzi o jego część – okręg przemysłowy przyp. red.) członkowie niemieckich bojówek nawet z terenów Opolszczyzny i Dolnego Śląska. Sytuacja zmierzała nieuchronnie do wybuchu kolejnego polsko – niemieckiego konfliktu”.- napisał w swej publikacji „II Powstanie Śląskie w Katowicach” Michał Cieślak.

Niemcy liczyli, że wobec klęsk Polski na froncie wschodnim – bolszewicy w marszu na Warszawę, nawet Francuzi odpuszczą obronę polskich interesów. Liczyli, że Polska będzie państwem sezonowym a więc i determinacja Ślązaków, by o nią walczyć, osłabnie. Jakże się mylili….

Autor:  Jadwiga Chmielowska, artykuł ukazał się w „Gazecie Śląskiej” z 16 grudnia 2011 r.

  1. svatopluk
    | ID: 17271e03 | #1

    „Rok 2012. w woj. śląskim Rokiem Konstantego Wolnego”

  2. svatopluk
    | ID: 17271e03 | #2

    „Sparaliżowali znacznie jego pracę, gdyż musiał przenieść się do Czyszek – wioski zamieszkałej tylko przez Polaków.”

    Podczas spisu powszechnego w 2002 roku w gminie więcej mieszkańców zadeklarowało narodowość niepolską (niemiecka i śląska – 3046) niż polską (2921).

  3. svatopluk
    | ID: 17271e03 | #3

    Kali by tego lepiej nie napisał.

  4. OBERSCHLESIER
    | ID: 3511f12c | #4

    co za propaganda!!! normalny ślonzok niymioł i niychce mieć z polokami nic wspólnego!!!!!

Komentarze są zamknięte