Po tragedii w Norwegii, gdzie psychopata nazywany przez jednych ignorantów fundamentalistą chrześcijańskim (jakby fundamentalne przywiązanie do nauki Jezusa miało coś wspólnego z przemocą) zaś przez innych prożydowskim syjonistą powstało wiele niemądrych tekstów, które tłumaczą zbrodniczy czyn Andrew Breivika. Jednak jeden „rozwalił” mnie zupełnie. Oczywiście pojawił się w Gazecie Wyborczej.
„Anders Breivik spędzi najbliższe lata w wygodnej celi bez krat. Będzie mógł korzystać z jazdy konnej, grać w siatkówkę i chodzić na plażę albo do sauny. Tak wyglądają norweskie więzienia. Wyjdzie przedterminowo za jakieś 18 lat. Wszystkim, których to wkurza chciałbym napisać tak: mam nadzieję, że Breivik wyjdzie zresocjalizowany. Że będzie to inny człowiek. Jeśli uda się go przywrócić demokratycznemu społeczeństwu, będzie to wielkie zwycięstwo demokracji. Lepsze niż amerykański spektakl z zamordowaniem bezbronnego Osamy ben Ladena w gaciach.” – pisze Grzegorz Sroczyński w GW.
Prawda, że piękne? Jak rozumiem gdybyśmy włożyli do celi z sauną Osamę Bin Ladena to po 20 latach wyszedłby zresocjalizowany i stałby się przykładnym obywatelem liberalnej demokracji? A może masowy morderca bin Laden tak bardzo zresocjalizowałby się dzięki więzieniu w Europie, że stałby się gejem i jednocześnie lesbijką oraz popierałby aborcję i eutanazję? Może nawet dzięki plażom w postępowym Guantanamo stałby się ekologiem walczącym z globalnym ociepleniem. Z pewnością Sroczyński piałby z zachwytu nad wielką Viktorią liberalnej demokracji , która eksterminowała oszołomstwo i religijny fanatyzmem. Oczywiście jak mniemam, w idealnym świecie postępowców a la Sroczyński, Żakowski, Sutowski…oj nie, nie, nie. Nie będę wystrzeliwał z kałacha serii nazwisk jak Cezary Michalski, który pisał na kolanach kochanki esej o Chateaubriandzie do Frondy.
No więc w idealnym świecie tych panów w celach z sauną, stadniną koni w pobliżu i plażą powinien wylądować nie tylko bin Laden, ale również Adolf Eichmann, Lenin (oj nie, ten to przecież ulubiony autor niektórych fanów bandytów z Bader Meinhof) czy Pol-Pot (ach, ten też to przecież bohater walki o równość i wolność). Ciekawy jednak jestem czy wrażliwi na dobro wykluczonych znaleźliby w swoim „raju na haju” miejsce dla generała Franco i Pinocheta? Jakoś śmiem twierdzić, że ci należą do tej kategorii morderców, którym nie należy się cela obok bin Ladena i Breivika. Są równi i równiejsi jak mawiają przedstawiciele lewicy w Folwarku Zwierzęcym.
Ja jednak będąc życiowym pesymistą, niepoprawnie uważam, że cała ta paranoiczna heca z Breivikiem, który za 20 lat będzie znów chodził po norweskich ulicach ( może dostanie pracę jako ochroniarz na obozach młodzieżowych dla lewicy?) skończy się tym, że morderca stanie się żyjącym w hotelu o zaostrzonym rygorze guru dla wszelkich neonazistów i ksenofobów. Ba, może nawet otwarta Norwegia zacznie przyjmować pielgrzymki armii aryjczyków, którzy chcą przepędzić islam z ziemi europejskiej. Ciekawe co powie Sroczyński, gdy jakaś grupa samozwańczych „krzyżowców” z fanklubu Oriany Fallaci porwie klasę dzieci z postulatem wypuszczenia ich guru, który w przerwie między pluskaniem się w basenie i jazdą konną napisze nowe Mein Kampf? Norwegia, jak przystało na kraj postępowy, pewnie szybko ugięłaby się pod żądaniami terrorystów. Tak postępuje nowoczesny Europejczyk, który brzydzi się dziś walki na froncie. A co jeżeli negocjacje spalą na panewcę bo Norwegowie zapomną wręczyć jeszcze neonazistom pomoc socjalną? Czy jak żołnierze Breivika wystrzelają już te dzieci to Sroczyński z Żakowskim dalej będą nawoływać by trafili oni do więzienia z sauną? Jak widać niektórzy nie muszą do niej wchodzić by żyć w oparach absurdu.
Czytając testy lewicowych pięknoduchów zaczynam coraz bardziej doceniać swoje przywiązanie do Ameryki Północnej i Izraela, do których wyemigrowałbym w mgnieniu oka gdyby w całej Europie władzę przejęli zwolennicy saun, basenów i stadniny koni dla masowych morderców. Nicolás Gómez Dávila pisał, że: „Ludzie o wiele częściej waliliby się młotkiem w palec, gdyby ból występował dopiero po roku.” Może warto czasami wziąć do ręki młotek i sprawdzić co się dzieję Panie Grzegorzu?
Autor: Łukasz Adamski, za: wpolityce.pl, tytuł zmieniony.