Jaka była Pana pierwsza reakcja na umorzenie przez prokuraturę śledztwa w sprawie śmierci pańskiego brata?
Nie wiedziałem, że coś się dzieje, bo prokuratura nie przesłała do mnie żadnych informacji, że śledztwo zostało zakończone. O tym fakcie dowiedziałem się z serwisu Niezależna.pl. W tej informacji intryguje mnie sprawa udostępnienia nagrań monitoringu. Monitoring w takim miejscu jak Pałac Prezydencki jest obowiązkową sprawą w planach ochrony tego miejsca i w tym wypadku to są rzeczy ściśle określone – ilość kamer, jakość kamer, sposób przechowywania i archiwizowania nagrań.
Czy orientuje się Pan jaki jest czas przechowywania takich nagrań?
W wypadku normalnych monitoringów ten czas trwa około miesiąca, czyli do momentu zapełnienia się pamięci na dysku i jest to praktyka zwyczajowa, a nie wynikająca z jakiś przepisów. Natomiast tam, gdzie jest Pałac Prezydencki musi być inaczej, te nagrania muszą być archiwizowane chociażby ze względu bezpieczeństwa państwa i to nie jest problem techniczny dla tego typu instytucji. I opowiadanie, że nagranie z tego dnia jest nie do odzyskania, ponieważ zostało zagrane następnym zapisem, to są zwykłe brednie. Do tego nie może dojść w tym miejscu, taką zasadę stosuje się np. do monitoringu miejskiego ale nie tam.
Czy spodziewał się Pan jednak takiej decyzji prokuratury, czy miał Pan jednak nadzieję na inne rozwiązanie?
Już jakiś czas temu mówiłem, że podstawą dla mnie nie są np. badania histopatologiczne, bo ja zdaję sobie sprawę, że ustalenie związku między uderzeniem a śmiercią po miesiącu, to jest sprawa niezwykle trudna i nie wiem, czy to się komuś kiedykolwiek udało i czy to w ogóle jest możliwe, żeby bezspornie, zgodnie ze sztuką sądową i kryminalistyczną taki bezpośredni związek ustalić. Nam chodziło po prostu o to, by pokazać tego bandytę, który kopnął mojego brata. Była taka nadzieja jeszcze miesiąc temu, bo według doniesień prasowych, prokuratura opolska badała zapis tego monitoringu. Ale jednak poszło to w inny sposób.
Czyli to nie chodziło, tak jak twierdziła np. „Gazeta Wyborcza”, aby na siłę udowodnić, że Pana brat zmarł w wyniku tego pobicia?
Nawet gdyby znaleziono tego człowieka, który kopnął mojego brata, to znalezienie związku między tym kopnięciem a śmiercią i udowodnienie winy temu człowiekowi byłoby trudne i kto wie, czy w ogóle wykonalne, mi nie o to chodziło. Nawet sam nie mógłbym powiedzieć, że to on rzeczywiście swoim czynem spowodował tę śmierć. Chodziło mi o to, aby pokazać tego bandytę. Zresztą tamtego pamiętnego dnia, na Krakowskim Przedmieściu takich bandytów było wielu.
Dziękuję za rozmowę.
A jak się skończyła sprawa sądowa Gazety Wyborczej przeciwko panu Antoniemu? Dziwnie cicho na ten temat. Nawet NGO od dawna nic nie pisze.
Proces Antoniego Klusika toczy się nadal, 7 lipca w Warszawie nastąpi przesłuchanie, w ramach procesu, prezesa zarządu Agory S.A Piotra Niemczyckiego. O wynikach tego przesłuchania postaramy się poinformować na naszych łamach.