Jerzy Gorzelik, lider Ruchu Autonomii Śląska, może zacierać ręce. Od kilku dni, kiedy media i większość polityków wmawiają opinii publicznej, że „Kaczyński obraził wszystkich Ślązaków” – Gorzelik znalazł się nagle w tej większości. I to nie on musi się teraz tłumaczyć ze swoich antykonstytucyjnych i antypolskich poglądów – tłumaczyć musi się Kaczyński.
Pewność siebie Gorzelika jest bezbrzeżna – oto w wywiadzie dla „Superexpressu” (4.04.2011), na pytanie czy PO poprze kiedykolwiek program autonomii Śląska – mówi tak: „To kwestia czasu. Myślę jednak, że Platforma, jej środowisko, za kilka lat absolutnie poprze autonomię Śląska. PO unika dziś słowa „autonomia”, bo unika wszelkich spraw kontrowersyjnych. Kiedy tylko dostrzeże, że na Górnym Śląsku cieszy się to jednak popularnością, postąpi zgodnie z tym, co podoba się ludziom”. Zauważmy pogardliwy ton tej wypowiedzi. Przekaz Gorzelika jest mniej więcej taki – PO to zwykli oportuniści, jak my urobimy mieszkańców Śląska, to ona grzecznie zgodzi się na wszystko.
Cała awantura zaczęła się od upublicznienia fragmentu pisowskiego „Raportu o stanie Rzeczypospolitej”. Dla jasności obrazu zacytujmy fragment, który uznano za skandal. Dotyczy on problemu tzw. narodowości śląskiej: „Istnieje wiele przesłanek, by twierdzić, że kategoria Narodu nie jest podnoszona w programach i zasadniczych wystąpieniach przedstawicieli PO, choć mówi się tam o Polakach czy pozycji Polski. Z drugiej strony, PO w swoim przekazie mocno podkreśla znaczenie regionalizmów, czego szczególnym przykładem jest ostentacyjne akcentowanie przez Donalda Tuska swojej kaszubskości. Niedawno umieszczono, wbrew wyrokowi Sądu Najwyższego z 2007 roku, narodowość śląską w spisie powszechnym.
Sąd Najwyższy słusznie bowiem wywiódł, że historycznie rzecz biorąc, niczego takiego jak naród śląski nie ma. Można dodać, że śląskość jest po prostu pewnym sposobem odcięcia się od polskości i przypuszczalnie przyjęciem po prostu zakamuflowanej opcji niemieckiej.
W PO nie budzą protestu postawy jawnie antypolskie, wręcz obrażające Polaków. Przykładem jest choćby długotrwała obecność w tej partii Kazimierza Kutza, którego publicystyka w wielu wypadkach jest jadowicie antypolska. Ważny jest też stosunek do Ruchu Autonomii Śląska, którego członkowie kandydowali z list PO, mimo że ta formacja jawnie odcina się od polskości. Jej szef Jerzy Gorzelik mówi wprost: jestem Ślązakiem, nie Polakiem, Polska nie jest dla mnie najważniejsza. Niezwykle charakterystyczna jest też bardzo agresywna reakcja czołowego polityka PO, szefa klubu Tomasza Tomczykiewicza, na formułowaną w Sejmie krytykę decyzji zawarcia koalicji z RAŚ w samorządzie wojewódzkim, a także stała opcja tej partii na współpracę z Mniejszością Niemiecką na Śląsku Opolskim. I to mimo powtarzających się incydentów wskazujących na to, że przynajmniej niektórzy działacze tej mniejszości ostentacyjnie demonstrują nielojalność wobec państwa polskiego (zdejmowanie polskich flag i godła w gminach rządzonych przez MN)”.
Cytat ten był potrzebny dla oceny jego interpretacji przez media. Otóż nie ulega kwestii, że fragment o śląskości i zakamuflowanej opcji niemieckiej dotyczy ideologii i działań Ruchu Autonomii Śląska, nie dotyczy zaś śląskości w ogóle. Jest to przede wszystkim krytyka polityki PO na Śląsku i jej szefa Tomasza Tomczykiewicza. To on właśnie był animatorem układów politycznych z RAŚ. To on i jego zwolennicy nie zdecydowali się na Śląsku na koalicję PO-PSL-SLD, która była możliwa, lecz wybrali celowo sojusz RAŚ, tym samym uwiarygodniając tę organizację i jej ideologię. Wprowadzenie na salony polityczne RAŚ jest dziełem śląskiej PO (nie całej rzecz jasna, pamiętajmy o postawie Piotra Spyry i kilku radnych tej partii, którzy byli przeciw).
Dlatego nie dziwią nerwowe działania Tomczykiewicza, który wymieniony jest w „Raporcie” z nazwiska. Zachęcony zgodnym tonem mediów i głupimi deklaracjami PJN (Migalski i Rostkowska) – przeszedł do ataku zgodnie z zasadą „na złodzieju czoka gore”. „To są słowa niegodne polskiego polityka, niegodne byłego premiera RP. Uważamy, że taka ocena Ślązaków wyczerpuje znamiona przestępstwa” – wypalił Tomczykiewicz. Śląska PO zadeklarowała też, że nie ma zamiaru rezygnować z dalszej współpracy z Ruchem Autonomii Śląska. Co więcej, złożyła zawiadomienie do prokuratury, gdyż Kaczyński rzekomo naruszył prawo. Politycy PO powołują się artykuł 257 kodeksu karnego. Mówi on o tym, że „kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej (….) podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech”. Oto jak można odwrócić kota ogonem.
Rolę pożytecznego idioty w tej awanturze odgrywają politycy PJN, którzy tylko dlatego, żeby zamanifestować swoją „odmienność” od Kaczyńskiego a być może z nadzieją na ugranie czegoś – udają wielce oburzonych. Już o wiele lepiej zachowuje się SLD, który ustami swojego lidera – Grzegorza Napieralskiego – co prawda lekko dystansuje się od Kaczyńskiego, ale o wiele bardziej od RAŚ. Warto jednak dostrzec to, że media na Śląsku, głównie „Dziennik Zachodni” (własność niemieckiego koncernu Neue Passauer Presse) – kibicuje Gorzelikowi i Tomczykiewiczowi. Spośród kilkunastu opinii na temat wypowiedzi Kaczyńskiego, które zamieszcza „Dziennik Zachodni” – tylko jedna, senatora Bronisława Korfantego, jest obiektywna i na temat. W dodatku nie cytuje się go dosłownie, tylko omawia w dwóch zdaniach. A Korfanty stwierdził jasno, „że słowa Kaczyńskiego dotyczą tylko i wyłącznie tych Ślązaków, którzy są związani z Ruchem Autonomii Śląska lub go popierają. Czyli większości Ślązaków te słowa nie dotyczą”.
Czas na podsumowanie. Na razie jedynym zwycięzcą tej batalii jest Jerzy Gorzelik. Po pierwsze, uzyskał kolejną legitymizację polityczną, nagle znalazł się po stronie „większości”, wśród wszystkich „obrażonych” przez Kaczyńskiego Ślązaków. Po drugie, PO dokonała jeszcze jednego kroku ku swego rodzaju uzależnieniu się od RAŚ, który powoli staje się jej głównym sojusznikiem na Śląsku. Po trzecie, daje mu to fory przed Narodowym Spisem Powszechnym – media i tzw. autorytety namawiają wręcz do przyznawania się do narodowości śląskiej „na złość Kaczyńskiemu”.
Można zrozumieć emocje i logikę walki politycznej. Jednak w tym przypadku żadna polska siła polityczna nie miała prawda do wykazania całkowitego braku instynktu państwowego. Są kwestie, który tak czy inaczej powinny być wspólne dla wszystkich. Taką sprawą jest bez wątpienia zachowanie się wobec RAŚ. Stało się inaczej – dlatego Gorzelik może bez obaw mówić na spotkaniu w Opolu, że „Korfanty nie jest żadną ikoną”. Ale i PiS powinien uderzyć się w piersi, bo to za jego rządów odmawiano uznania za nieważne haniebnych wyroków brzeskich m.in. na Wojciecha Korfantego a polska ambasada w Pradze odmówiła poparcia idei wmurowania tablicy pamiątkowej poświęconej Korfantemu (mieszkał w stolicy Czechosłowacji na emigracji) – bo ciąży na nim prawomocny wyrok za działalność antypaństwową! Jeśli siebie nie szanujemy jako naród, to nie dziwmy się, że korzystają na tym Gorzelikowie.
Autor: Jan Engelgard, źródło: www.myslpolska.info
http://www.rp.pl/artykul/9157,637514_Winczorek–Codzienny-osobisty-plebiscyt.html
Oj narodowcy, nie posikajcie się z Waszego zacietrzewienia :D
Ale sie boicie narodowcy tej śląskości))))))))))))))))
Urodziłam się na Śląsku a Śląsk to taki sam region,czy wojwództwo jak Bawaria w Niemczech.Śląsk nigdy nie było regionem Niemieckim.Tym którzy wypisują bzdety to polecam pójście do bibloteki i poczytać książki.Dzieje Śląska zaczynają się od 12 w.kiedy to książe Polak ożenił się z Niemką Katarzyną,ona bardzo nie lubiła ślązaków.Na Śląsku brakowało ludzi do pracy i sprowadzali z Niemiec,działo się to przez wieki,aż doszło do tego że napływowi Niemcy mieli większe zarobki i przywileje.Ślązacy byli dyskryminowani aż doszło do powstań.Ślązacy zabiegali do króla Polski aby pomógł w wyparciu Niemiec ze Śląska i przyłączenia tych terenów do Polski.I tak po krótce brzmi historia Śląska.Kto czuje się obywatelem Niemiec może jechać granice są otwarte tam czekają na nich.A tak wogóle to Ślązak nigdy dla rodowitego Niemca nie był Niemcem.I proszę z Polski nie robić drugiej Jugosławi.
Ha ha ha,a gdzie taką historię piszą? W radiu Maryja?
Co do Niemiec niestety to demokraytczne państwo, państwo regionów a przy wjeżdzie na Bawarię widnieje napis „Freistatt Bayern” jeśli wiesz co to znaczy.
Jugoswławi nie bedzie, nawet kiedy sie okaże że jesteście Serbami.