Jak od początku trafnie przewidywali znawcy lokalnej polityki, bardzo krótko trwał sen o koalicji ubiegającego się już po raz piąty o prezydenturę podwawelskiego grodu profesora Jacka Majchrowskiego oraz jego klubu radnych Przyjazny Kraków z Platformą Obywatelską i Nowoczesną.
Toczące się od kilku tygodni i ponoć bardzo już zaawansowane rozmowy zostały zerwane niedługo potem, jak prezydent otrzymał absolutoriom od Rady Miasta Krakowa za wykonanie budżetu, do którego bardzo potrzebował głosów PO.
„Gazeta Krakowska” ustaliła, że stało się tak, ponieważ radni PK wolą iść do wyborów samorządowych z osobną listą, która daje im większą gwarancję sukcesu niż koalicyjna. Ostatecznie przesądził oczywiście sam Majchrowski, co oznacza, że nie wyklucza on w przyszłości współpracy także z klubem Prawa i Sprawiedliwości, który z pewnością uzyska niezły wynik a wtedy jego klub może odgrywać rolę przysłowiowego języczka u wagi.
Oburzeni działacze krakowskich oraz małopolskich struktur Platformy uważają zachowanie strony prezydenckiej za niepoważne i obiecują przedstawić swojego kandydata do prezydentury w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Prawdopodobnie będzie to ktoś z dwójki: senator Bogdan Klich i zdobywca trzeciego miejsca w poprzednich wyborach (z bardzo dobrym wynikiem prawie 12 procent głosów) dawny działacz tej partii, potem związany z Ruchem Palikota, a obecnie przewodzący Logicznej Alternatywie Łukasz Gibała. Na razie ostro krytykują Majchrowskiego za egoizm.
„Nowoczesna najchętniej poparłaby Łukasza Gibałę. Wspólny komitet PO, N i Gibały z nim jako kandydatem na prezydenta mógłby poważnie zagrozić Jackowi Majchrowskiemu. Niewykluczony byłby wtedy scenariusz, gdzie do II tury wyborów wchodzą Gibała i Majchrowski kosztem Małgorzaty Wassermann” – czytamy w gazecie.
Na mocy zerwanego właśnie porozumienia radni PK na siedem okręgów wyborczych mieli dostać cztery pierwsze miejsca, PO – dwa, Nowoczesna – jedno. Obie partie miały otrzymać natomiast aż pięć drugich miejsc.
Już wtedy pisaliśmy, że taki podział może nie dać gwarancji dostania się radnych prezydenckich do rady miasta, bo mogą ich wyprzedzić bardziej rozpoznawalni kandydaci PO. W przypadku osobnych list prezydenccy mogą liczyć spokojnie na 6-7 mandatów z pierwszych miejsc”
– napisała „Gazeta Krakowska”.
Nie po raz pierwszy Majchrowski wystawił opozycję do wiatru sprytnie pozyskując ją do pomocy przy uzyskaniu absolutorium, a następnie bezlitośnie porzucając. Platforma Obywatelska jest zaskoczona, ponieważ z zamówionych tak przez nią, jak przez niego sondaży wynikało, że niedoszła koalicja zdobywa zdecydowaną większość w RMK, a on sam – jako wspólny kandydat – wygrywa w I turze.
Jeżeli nic się nie zmieni (a czasu do wyborów jest coraz mniej) prof. Jacek Majchrowski wystartuje z własnego komitetu, a na listach Przyjaznego Krakowa znajdą się – podobnie jak w poprzednich latach – ludzie związani z Polskim Stronnictwem Ludowym i z Sojuszem Lewicy Demokratycznej, do którego należał wcześniej obecny włodarz podwawelskiego grodu, chociaż stara się to wymazać z pamięci jego mieszkańców.
Jerzy Bukowski*
*Filozof, autor „Zarysu filozofii spotkania”, piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju