Wyłączanie tajemnicy adwokackiej i dziennikarskiej w określonych przypadkach jest konieczne dla funkcjonowania policji i służb – przekonywał w środę p.o. szefa CBA Ernest Bejda.
Przeciwnego zdania byli prawnicy i dziennikarze, którzy bronili prawa do swojej tajemnicy zawodowej.
Środowa debata „Tajemnica adwokacka i dziennikarska – bliźniacze siostry w państwie prawa” została zorganizowana wspólnie przez Okręgową Radę Adwokacką w Warszawie, Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Centrum im. Adama Smitha oraz Instytut Staszica.
Jej celem było wskazanie największych problemów, na jakie natrafiają dziennikarze i prawnicy chcący chronić swoich klientów i źródła informacji, przed inwigilacją ze strony organów ścigania.
Obecny na debacie p.o. szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Ernest Bejda podkreślił, że znowelizowana niedawno ustawa o policji nie daje służbom żadnych „nadzwyczajnych uprawnień” w stosunku do znoszenia tajemnicy dziennikarskiej lub adwokackiej. Podkreślił, że w myśl przepisów oficer prowadzący działania operacyjne ma obowiązek natychmiastowego zniszczenia danych, jeśli stanowią tego typu tajemnicę.
Zaznaczył też, że to kierujący dochodzeniem oficer decyduje, co zrobić z tą wiedzą i czy można ją zaklasyfikować. Według niego, nie ma możliwości stosowania tych tajemnic bezwzględnie, ponieważ za nią mogą ukrywać się przestępcy.
– Jeśli uznamy, że to ma mieć charakter bezwzględny, powstaje pytanie, czy w ogóle możemy stosować taką kontrolę wobec adwokatów i dziennikarzy? Jeśli tak, to co robimy z tajemnicą obrończą i czy to dobrze, że oficer decyduje o tym za każdym razem? To odwieczny konflikt praw obywatelskich z bezpieczeństwem – dodał szef CBA.
Podkreślił też, że sprawa ochrony tajemnicy dziennikarskiej jest o tyle trudniejsza, że niewiele przepisów reguluje ten zawód.
– Skoro mamy tajemnicę dziennikarską, to musimy wiedzieć, kto jest dziennikarzem. Jest to pewnego rodzaju luka, a środowisko dziennikarskie samo nie jest w stanie tego ustalić – zaznaczył.
Zupełnie innego zdania był mec. Jacek Kondracki, według którego obecne przepisy wprowadzają wręcz „gwarancję łamania tajemnicy adwokackiej”. Argumentował to tym, że decyzja o wyłączeniu lub zastosowaniu bezwzględnego zakazu dowodowego zależy wyłącznie od oficera prowadzącego.
Obawy Kondrackiego starał się rozwiać Bejda, który zapewnił, że by zastosować mechanizm kontroli operacyjnej, służby muszą taki wniosek uzasadnić przed sądem i prokuraturą oraz wykazać, że dotychczasowe środki zawiodły; dodatkowo muszą też dołączyć do wniosku raport ze śledztwa.
Prezes Sądu Dyscyplinarnego Izby Adwokackiej w Warszawie Grzegorz Majewski zwrócił uwagę, że z punktu widzenia tajemnicy dziennikarskiej niebezpieczna jest już sama znajomość (przez służby) billingów. Według niego, takie uprawnienia służb stoją w sprzeczności z zasadą ochrony źródeł informacji dziennikarskiej.
– Osoba otrzymująca takie informacje może dowiedzieć się, z kim w danej chwili dziennikarz się kontaktował i ujawnić źródło informacji dziennikarza. Doprowadzimy tym samym do sytuacji, że prasa będzie udzielała tylko takich informacji, które może są użyteczne społecznie, ale nie mają nic wspólnego z ujawnianiem prawdy. A do tego jest stworzone dziennikarstwo – mówił Majewski.
Źródło: Codzienny Serwis Informacyjny PAP