W artykule „Trzy pokolenia i czwarte” (patrz portal NGO z dn. 18.08.2013) starałem się pokazać proces dziejowy ostatnich czterech pokoleń na tle różnych uwarunkowań, którym zostali poddani. Dziś ten sam czas podzielimy na pół i rozdzielimy go II wojną.
Czas tworzenia
Do końca II wojny ciągłość polskich elit, pokoleń i polskiej myśli politycznej została zachowana. Była wprawdzie poważnie osłabiona, poprzerywana, ale istniała. Państwo było w stanie kształcić swój naród i swoich obywateli na własnych wzorcach kulturowych. Polska w okresie międzywojennym wprawdzie nie zdołała odpowiedzieć jeszcze na podstawowe dla nas pytanie: jak zatrzymać niepodległość, ale w II RP zrobiono w tym kierunku tak wiele, że można mówić o pewnym przełomie.
Na czym ów przełom polegał? Najważniejszym jego elementem było odtworzenie państwa, jako środka kulturowego, politycznego i gospodarczego, a za jego pomocą wspólnoty myśli i czynu. Ten podmiot uzyskał światową sankcję polityczną, a przez to prawo do rozwoju. To, że okazał się w pełni suwerenny (poza geopolitycznymi determinantami) zawdzięcza niezależności myślenia i postaw współczesnych polityków. Oni wiedzieli co to znaczy niewola oraz na czym polega wolność jednostki, narodu i państwa. Oni identyfikowali się z polską kulturą, polskim narodem i polskim państwem. I to był główny filar Niepodległej. Ale już w 1939 r. okazało się, że dla odrodzonego państwa i tak zbudowanej świadomości nie było miejsca pomiędzy Niemcami a Związkiem Radzieckim/Rosją. Dlatego nasza inteligencja i nasi bohaterowie musieli ginąć na Syberii, w kazamatach, w niemieckich obozach koncentracyjnych i na ulicy. (Jeżeli ktoś sądzi, że dziś cokolwiek zmieniło się w tej materii, grubo się myli. Zaświadcza o tym cała destrukcyjna propaganda okresu komunistycznego i pokomunistycznego oraz świadomość przeciętnego polskiego obywatela. Ta robota musiała mieć jakiś cel).
Kolejnym filarem II RP była polska gospodarka, która w latach 30-ych z powodzeniem mogła już konkurować z europejską. Kult pracy istniał nie tylko na terenie byłego zabory pruskiego, lecz również na terenie Centralnego Okręgu Przemysłowego (część woj.: kieleckiego, lubelskiego, krakowskiego i lwowskiego). Gdynia w krótkim czasie okazała się największym portem przeładunkowym na Bałtyku. Następnym filarem była polska szkoła, o której pisałem już wcześniej. Zresztą, tych filarów było dużo więcej.
Młode państwo musiało walczyć z wszelkimi przeciwnościami losu, którego dziś nie są w stanie zrozumieć nawet młode małżeństwa na dorobku. Zazwyczaj sądzą, że wszystko się im należy. Na czym polegało więc ówczesne wielkie zwycięstwo? Najlepiej tę prawdę oddają słowa Piłsudskiego: zwyciężyć i nie ulec, to zwycięstwo! W przypadku młodego małżeństwa (najmniejszej komórki społecznej) oznacza to, że po zawarciu związku, swoich trudności nie mnożą i nie rozwiązują ich za pomocą rozwodu; a w przypadku państwa, wszyscy rozumieją na czym ono polega, wspólnie budują je dla siebie, swoich rodzin i dobra wspólnego, które jest najpewniejszym orężem w walce z wszystkim przeciwnościami… Ale kto dziś tak rozumuje?
Warto przy okazji zdać sobie sprawę, że z jednej strony bez istnienia II RP dziś mówilibyśmy albo po niemiecku, albo po rosyjsku, a z drugiej, że Niepodległa po 1945 r. musiała tak samo polec, jak Żołnierze Wyklęci, aby mógł żyć Peerel. Dziś Polska powoli odradza się na nowo, zdumiewające jest jednak to, że swój punkt odniesienia kieruje nie do II RP, gdzie wszystko zostało zapoczątkowane, lecz do… PRL. Czyżby nie istniała już w polskiej świadomości?
Czas przewracania
Encyklopedia wymienia ich dwa gatunki lemingów: właściwy (pospolity) i obrożny. Obydwa są 15-centymetrowymi futrzakami, obydwa mają owłosione nogi, kopią nory lub zamieszkują w szczelinach skalnych, żywią się drobną roślinnością i nie robią żadnych zapasów, aktywne są pod śniegiem. Najistotniejszym jednak elementem porównawczym jest cecha lemingów górskich (pospolitych), które średnio co cztery lata osiągają nadmierny wzrost populacji. Nadmiar ten jest likwidowany przez samych lemingów w trakcie wędrówki, w której większość z nich ginie. Tyle encyklopedia.
Przekładając to na „nasze”, z nadmierną populacją w Polsce nie mamy do czynienia, mamy natomiast do czynienia z powtarzającym się wyobcowaniem kulturowym w części naszego społeczeństwa, które w konsekwencji prowadzi do zachowań destrukcyjnych, a nawet samobójczych. Przedstawiciel naszego gatunku jest przymilnym futrzakiem, który poprzez swój sposób bycia obniża wszystkim poziom percepcji i chęć głębszego poznania. Jest ponadto znakomitym punktem zaczepienia dla wszelkiej maści lekkoduchów i pasożytów, których znakiem rozpoznawczym jest grill i niechęć do nadmiernego wysiłku (oczywiście w swoim kraju). Dla swojej wygody zaakceptuje wszystko, również to, co zniszczyła PRL i III RP. Ta populacja wciąga pozostałych do samobójczej wędrówki w nicość, w której giną najbardziej wartościowe jednostki i ginie przeszłość – legitymacja do przyszłości. Leming z reguły nie zdaje sobie sporawy, że jest lemingiem i sądzi, że życie wszystkich powinno być ukierunkowane wyłącznie na przyjemne doznania. Leming polski natomiast jest gatunkiem szczególnym, bowiem przez swoją pogardę do wszystkiego, co polskie jest w stanie zarazić większość swej populacji wirusem autoagresji, który w konsekwencji może doprowadzić nawet do eutanazji kulturowej. Gryzie i zagryza swoich.
Co z tego wynika?
Nasz rodzimy leming nie powstał w drodze ewolucji, lecz produkcji. Jest końcowym produktem wielkiego projektu, którego ujawnienie natychmiast skwituje jako spiskową teorię dziejów i na tym zakończy swoją refleksję, a który jest efektem wieloletnich studiów, doświadczeń i działań propagandy innych. Dla świętego spokoju będzie kolejno poświęcał wszystko, aż sam zostanie poświęcony na własnym ołtarzu, jak się później okaże – własnej głupoty.
Lemingowanie ośmiela wszystkich i wszystko, ponieważ, jak fale radiowe, wysyła sygnał na cały świat, że oto jest miejsce, które można bezkarnie okradać i w którym można zabijać. Gdy zachęceni odbiorcy takiego sygnału przystąpią do wspólnej zabawy i dokonają to, o co sam prosił, leming natychmiast uznaje się za pokrzywdzonego i podnosi wielkie larum. Ofiarą własnej zabawy pada on sam, a przy okazji ci wszyscy, którzy usiłowali mu wytłumaczyć, że źle robi. Raz jednak rozpoczęta zabawa musi toczyć się dalej. I toczy!
Przykładów jest tu mnóstwo, ale podam dwa wybrane… To, że Polska nie ma polityki wschodniej, wiedzą wszyscy. Wiedzą także Ukraińcy. Dlaczego? Bo ma ją Rosja i Niemcy. Zachodnia Ukraina brnie w samostijną odwołując się do OUN-UPA, kopiąc przy okazji Polaków po kostkach, choć doskonale zdaje sobie sprawę, że od rosyjskiego widelca może uchronić ją jedynie związek partnerski z Polską. (Ta zasada działa też na odwrót). Największe wrażenie, zdaniem jednego z obserwatorów, zrobiła odmowa, jednego z wójtów przygranicznej gminy, wspólnych obchodów rocznicy zbrodni wołyńskiej. Fakt ten wywołał wręcz konsternacje strony ukraińskiej.
Drugim przykładem jest Śląsk, gdzie pojawiają się podobne zachowania. Z jednej strony mamy tu do czynienia z porównywalną niechęcią do wszystkiego co polskie i „czytaniem” Polaków, a z drugiej zastanawianiem się przy kim będzie nam lepiej? Oczywiście istnieje tam refleksja związana z polskim Śląskiem, ale nikt jeszcze nie wie jaki osiągnie ona ostateczny wymiar. Ogólnie jednak, tak samo Ukraina, jak i Śląsk, bez współdziałania z Polską, wrócą do swoich dawnych panów, solidarnie ponosząc wspólną klęskę.
Różnica między II RP a PRL i III RP jest więc diametralna. Jak tamta Polska stawiała wyraźne wymagania i dawała przejrzystą perspektywę, obecna – powojenna nadziei takich nie daje. PRL zamknął nas w obozie komunistycznym, III RP wypycha poza swoje granice. Cała jednak przyszłość leży w świadomości, a więc głowach, i rękach Polaków, zwłaszcza młodych. Jeżeli dokładnie nie rozpoznamy naszej sytuacji i nie podejmiemy naprawy polskiej świadomości, to istotę rzeczy zrozumiemy dopiero wówczas, gdy zamkną się bramy UE. Dopiero wówczas zrozumiemy sens walki naszych przodków i co to znaczy wolność. Tam możemy stać się bezpaństwowcami, na własne życzenie. Ale trzeba mieć wyobraźnię, aby to zrozumieć, albo wiedzę historyczną, aby to wiedzieć.
Autor: Ryszard Surmacz
Polecamy najnowszą książkę Ryszarda Surmacza pt. „Wyrównać przechył”.
Serdecznie Autora Witam.Jak zwykle,z zainteresowaniem zapoznaję się z ciekawa treścia artykułu. Trzeba mieć rozum i umiec z niego korzystać. Trzeba zdobywać wiedze historyczna,aby wiedzieć.Polecam książkę „Wyrównać przechył” oczywiście autorstwa pana Surmacz. Dobrze ze Pan jest.Tu i Teraz.Dziękuję.Pozdrawiam.