1. Wczorajsza konferencja prasowa premiera Tuska i dwóch wicepremierów Piechocińskiego i Rostowskiego, dotycząca przyjętej przez Radę Ministrów nowelizacji budżetu państwa na 2013 rok, wyglądała bardzo dziwnie i to co najmniej z dwóch powodów.
Po pierwsze premier Tusk zdecydowanie nie zaprzeczył możliwości dymisji ministra Rostowskiego tylko stwierdził, że nie będzie komentował informacji podawanych nawet przez renomowane agencje opartych na plotkach (chodziło o informację agencji Reuters o dymisji Rostowskiego w ramach jesiennej rekonstrukcji rządu).
Po drugie na konferencji prasowej widać było wyraźnie, że gdzieś zniknęła życzliwość szefa rządu dla swojego ministra, która wcześniej była bardzo widoczna gdy obydwaj panowie zasiadali przy jednym stole.
W tej sytuacji wieczorne doniesienia medialne, że minister Rostowski zdecydował się sam złożyć dymisję na ręce premiera Tuska są wielce prawdopodobne, a dementowanie tych pogłosek przez samego premiera na Twitterze, wydaje się tylko odwlekaniem za wszelką cenę decyzji uderzających bardzo mocno w jego rząd, a być może nawet będącą początkiem jego rozpadu.
2. Niezależnie od tego jak sprawa dymisji Rostowskiego się ostatecznie rozstrzygnie, to jego wczorajsze wypowiedzi na wspomnianej konferencji prasowej były co najmniej kuriozalne.
Szef resortu finansów rozpoczął swoją wypowiedź od stwierdzenia, „że nowelizacja tegorocznego budżetu zapewni bezpieczeństwo finansów publicznych w 2013 roku.”.
Przypomnijmy tylko, że na skutek załamania wpływów podatkowych w 2013 roku w wyniku czego w budżecie zabraknie około 30 mld zł ,konieczna stała się nowelizacja budżetu poprzedzona wcześniejszą nowelizacją ustawy o finansach publicznych, polegającą na zawieszeniu tzw. I progu ostrożnościowego.
Na szczęście dla ministra Rostowskiego, NBP dokonał nieplanowanej wcześniej wpłaty z zysku za rok 2012 w kwocie 5,3 mld zł co zmniejszyło dziurę budżetową do kwoty ponad 24 mld zł ale tak ogromny niedobór wpływów podatkowych, poważnie zagroził realizacji wydatków budżetowych w ostatnim kwartale tego roku.
Stąd w nowelizacji propozycja zwiększenia deficytu budżetowego o 16 mld zł i cięć wydatków na kwotę około 8,5 mld zł ale jak się okazało tak dużych oszczędności znaleźć się nie udało i ostatecznie cięcia wyniosą 7,6 mld zł.
Nazwanie jednak przez ministra Rostowskiego desperackiej wręcz próby podniesienia tegorocznego deficytu budżetowego do astronomicznej kwoty 51 mld zł (dotychczasowy deficyt wynoszący 35 mld zł powiększony o wspomniane 16 mld zł), zapewnieniem bezpieczeństwa finansów publicznych w 2013 roku, zasługuje na I nagrodę w kategorii „kuriozalne wypowiedzi polityków”.
3. Drugie stwierdzenie Rostowskiego, że powiększenie o 16 mld zł deficytu budżetowego to „impuls stymulacyjny dla gospodarki” jest kolejnym grubym nadużyciem szefa resortu finansów.
Przecież owe 16 mld zł pozwoli tylko na realizację zaplanowanych na jesieni 2012 roku wydatków budżetowych i to nie wszystkich, bo przecież powiększeniu deficytu z jednej strony towarzyszą cięcia wydatków na ponad 7,6 mld zł.
A te jak wynika z wczorajszego komunikatu Kancelarii Premiera, dotkną w dużej części polskich przedsiębiorstw, do których nie trafią zamówienia na różne nowe rodzaje uzbrojenia (cięcia wydatków MON na kwotę ponad 3 mld zł), do przedsiębiorstw zajmujących się modernizacją linii kolejowych (ograniczenie wydatków resortu transportu na kwotę ponad 1 mld zł), czy podmiotów realizujących projekty unijne (redukcja rezerw celowych na kwotę 1 mld zł zawierających środki na refundację wydatków na projekty realizowane z udziałem środków z budżetu UE).
Nie ma więc mowy o żadnej stymulacji ale wręcz przeciwnie cięcia wydatków budżetowych na tak ogromne kwoty i to w zasadzie w ostatnim kwartale tego roku oznaczają poważny cios w krajową konsumpcję i krajowe inwestycje odpowiedzialne w Polsce za 2/3 wzrostu PKB.
4.Z tych dwóch wypowiedzi ministra Rostowskiego wyraźnie wynika, że stracił on jakikolwiek koncept na prowadzenie polskich finansów publicznych więc jego podanie się do dymisji należałoby przyjąć z ulgą.
Tyle tylko, że to posunięcie Rostowskiego, spowodowało jak się wydaje totalną panikę u samego premiera Tuska, stąd jego nocne zaprzeczenia na Twitterze, że taki wniosek o dymisję jednak nie został złożony.
Jest jednak takie przysłowie ludowe „że z niewolnika nie ma pracownika” więc jeżeli Rostowski urażony „gierkami” premiera Tuska, taką dymisję jednak złożył, to rozpad rządu rozpoczął się w najbardziej niekorzystnym dla Platformy momencie.
Zbigniew Kuźmiuk
Poseł PiS
Ciekawy felieton w Nowinach Nyskich nr 34 czytałam,autorstwa pana Sanockiego dot.pana Gowina i jego zamiarów na niwie polityki.