Do tego, że pijani Brytyjczycy często biegają nago po krakowskim Rynku Głównym zdążyliśmy się już, niestety, przyzwyczaić. Ich szaleństwa u jednych wzbudzają wesołość, u innych obrzydzenie. Z pewnością stanowią one jednak naruszenie nie tylko dobrych obyczajów, ale także przepisów prawa.
Dobrze więc się stało, że policja błyskawicznie rozpoczęła postępowanie w sprawie kilku prezentujących swoje ciała (na szczęście z zakrytymi genitaliami) anglojęzycznych turystów, którzy prawie nadzy jeździli kilka dni temu dorożką po plenerowym salonie podwawelskiego grodu. Takie zachowanie może zostać zakwalifikowane jako nieobyczajny wybryk lub wywołanie zgorszenia w miejscu publicznym.
Jak poinformował Polską Agencję Prasową kierownik biura prasowego Urzędu Miasta Krakowa Dariusz Nowak, w tej sprawie prowadzone jest również postępowanie wyjaśniające w kwestii naruszenia warunków umowy przez właściciela dorożki.
Umowa między miastem a przedsiębiorcą przewiduje, że w takich sytuacjach powinien on zareagować. Nie może być tak, że bezkrytycznie zezwala na takie zachowania”
– powiedział dziennikarzowi PAP Nowak.
Dorożkarzowi grozi kara finansowa lub rozwiązanie umowy w trybie natychmiastowym.
Czy ewentualny wyrok skazujący odstraszy kolejnych synów Albionu od rozbierania się do rosołu w centrum Krakowa? Oby.
Jerzy Bukowski*
*Filozof, autor „Zarysu filozofii spotkania”, piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju