Jarosław Kurski napisał książkę o swoich żydowskich korzeniach

Zastępca Naczelnego

Brat wicenaczelnego GW, Jacek Kurski/Twitter.com

Jarosław Kurski, wicenaczelny „Gazety Wyborczej” i brat byłego prezesa TVP Jacka Kurskiego, opisał w książce „Dziady i dybuki” historię swoich żydowskich przodków. Nikt inny z jego rodziny, w tym Jacek Kurski, nie chciał zmierzyć się z tą opowieścią.

Tytuł książki odnosi się do polskiej (dziady) i żydowskiej (dybuki) przeszłości rodziny Kurskiego. Autor szuka swoich żydowskich przodków i opisuje ich asymilację z polskim społeczeństwem. Robi to wbrew babci i matce, które nie chciały przyznać się do swoich korzeni.

Matka Kurskiego, Anna Kurska, powtarzała, że jest wyłącznie Polką. Synowi także odradzała przyznawanie się do żydostwa: „Bo ty nie wiesz, jaki jest w Polsce antysemityzm” – ostrzegała. Dlatego Jarosław Kurski (brat Jacka Kurskiego, byłego prezesa TVP) obiecał matce, że książkę napisze dopiero po jej śmierci. Ukazała się teraz. Matka braci Kurskich zmarła sześć lat temu.

 

Książka jest poszukiwaniem rodzinnej historii, ale też opisem losów polskiej inteligencji. Wiedzie od XVIII-wiecznych frankistów [żydowskie ugrupowanie religijne, założone w poł. XVIII w. przez Jakuba Franka – red.] i Gaona z Wilna, przez wiek XIX, opowieść o Holokauście, AK, PRL-u i Solidarności.

Kurski szuka swoich przodków w Polsce, Australii, Brazylii, Ukrainie i Wielkiej Brytanii. Odnajduje ich w takich postaciach, jak Lewis Bernstein Namier (cioteczny dziadek autora; doradca brytyjskiego premiera Lloyda George’a) czy Jakub Bernstein warszawski bankier, uczestnik powstania styczniowego. Za udział w powstaniu został uwięziony i stracił część majątku.

Są i inne wybitne postacie polskiej inteligencji: Teodora Modzelewska z domu Niemirowska (babcia autora), prof. Jakub Karol Parnas – biochemik, prof. Ludwik Ehrlich – prawnik, prof. Helena Syrkusowa – architekta i urbanistka.

Kurski przyznaje w książce, że kiedy odkrył swoje korzenie, Holocaust stał się dla niego sprawą osobistą. Zaczęły go dotykać uwagi na temat Żydów, antysemityzm na forach, obrazki z Żydem i pieniążkiem, czy „gadanie w państwowej telewizji o parchach i roszczeniach żydowskich” [tą telewizją zarządzał wtedy jego brat – red.].

Mimo to wicenaczelny „Wyborczej” podczas niedawnego spotkania autorskiego powiedział, że decyzja o opowiedzeniu historii rodziny jest świadoma i głęboko przemyślana:- Myślę, że wtedy jestem w pełni Polakiem, kiedy w sposób godny i bez obawy mogę mówić o swoich żydowskich korzeniach. Można w Polsce mówić, że ma się pochodzenie rosyjskie, ukraińskie, niemieckie, francuskie, ale pochodzenie żydowskie źle brzmi. Nie wiem, ile mi życia zostało, może dwadzieścia, może trzydzieści lat, ale ja chcę je przeżyć w poczuciu godności.

Niełatwo było napisać tę opowieść. Kurski w książce uczciwie przyznaje, że wzmianka o żydowskim pochodzeniu wprowadzała jego matkę „w stan paraliżu, wyzwalając w niej falę panicznego strachu (…) Ręce jej drżały, drżał głos, zbladła”.

Wicenaczelny „Wyborczej” mówi jednak, że rozumie strach matki: – Mnie się w głowie nie mieściło, że mama może milczeć w momencie, kiedy jej koleżanki opowiadają antysemickie dowcipy. Uważałem, że to po prostu nie do przyjęcia. Ale ją rozumiałem. Ja nie przeżyłem wojny, nie widziałem, nie rozumiałem, czego ona mogła doświadczyć, więc w ogóle nie chcę jej oceniać.

Także w książce Kurski usprawiedliwia mamę. Wyjaśnia, że Anna Kurska chowała prawdę o swoim pochodzeniu ze względu na syna, „żeby oszczędzić sobie, mnie, moim dzieciom strachu i upokorzeń. By nie spotkało nas to, co spotkało ją, jej siostrę, ich matkę, dziadków i pradziadków”.

Wicenaczelny „Wyborczej” w wywiadzie z Michałem Nogasiem powiedział, że ma świadomość, że „Dziadami i dybukami” niweczy wieloletni wysiłek asymilacji żydowskiej części swojej rodziny.

– Obracam wniwecz wysiłek kilku pokoleń: kupowanie majątków, zmianę nazwiska, udział w powstaniach, gorliwy patriotyzm babci i mamy. Robię to z pełną świadomością, bo poczuwam się do polskości obywatelskiej i otwartej. Wiemy, że między patriotyzmem, który jest uczuciem wzniosłym, a ksenofobicznym nacjonalizmem i narodową megalomanią przebiega jedynie cienka czerwona linia.

Autor przeciwstawia w książce wysiłki swoich przodków, by się zasymilować, swojemu dążeniu do odkrycia prawdy: „Przecież w całej tej asymilacji chodziło o to w końcu, by stać się Polakami. By porzucić żydostwo i zatrzeć po nim wszelkie ślady. I to się w trzecim pokoleniu udało (…) Ja zaś osuwać się zacząłem w otchłań kwestii żydowskiej w Polsce. To, co było dotąd częścią studiowanej przez szkiełko i oko powszechnej historii znanej jako zagłada narodu żydowskiego, nagle stało się sprawą osobistą, doświadczeniem rodzinnym”.

To odważna, mądra i potrzebna książka, a przy tym fascynującą i wciągająca historia nie tylko rodziny Kurskich, ale Polski i Europy. To historia osobista, ale i obyczajowa, polityczna, religijna. Książka erudycyjna, ale i gawędziarska. Wnosząca wiele do zrozumienia nas samych, Polaków, jako narodu z bogatą, dramatyczną i piękną przeszłością.

Oprac. na podstawie: Sebastian Łupak, Wirtualna Polska

Komentarze są zamknięte