– Działania Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej wspierane przez Komisję Europejską zmierzające do wymuszenia na Polsce wygaszenia kopalni węgla brunatnego Turów powinny skończyć się wypowiedzeniem przez Polskę przyjętej niedawno w ramach Unijnego Zielonego Ładu wysokości redukcji dwutlenku węgla o 55 procent do 2050 roku. TSUE napędza „dziką” transformację energetyczną, w sytuacji, gdy na globalne ograniczenie emisji CO2 nie ma szans – o czym mówimy od wielu miesięcy. David Harsanyi z „New York Post” pisze o tym jasno przez pryzmat budowy Nord Stream 2. W opinii tego komentatora Rosja „zignoruje niewygodne cele dotyczące emisji dwutlenku węgla – mówi Niezależnej Gazecie Obywatelskiej Paweł Czyż, rzecznik prasowy Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin.
Przypominamy, że australijska firma Prairie domaga się zwrotu miliardowych nakładów na rozwój kopalń Jana Karskiego i Dębieńska. Do tego należy doliczyć utracone zyski i szkody, które – jak twierdzi Prairie – spółka poniosła w wyniku działań i zaniechań Polski, które doprowadziły do wywłaszczenia obu kopalń. Kopalnia Jan Karski miała być wysokowydajnym, nowoczesnym zakładem górniczym zlokalizowanym w Lubelskim Zagłębiu Węglowym. Zasoby węgla kopalni Prairie szacowało na 728 mln ton. W marcu 2016 roku spółka ogłosiła wyniki wstępnych badań, które potwierdziły duży potencjał i wysoką opłacalność inwestycji. Kopalnia Jan Karski miała produkować 6,34 mln ton węgla rocznie z przeznaczeniem na eksport, a koszt operacyjny wydobycia miał wynosić niecałe 25 dolarów za tonę. Australijczycy o kopalni Dębieńsko pisali: to projekt posiadający wysokiej jakości złoża węgla koksowego, zlokalizowany na Górnym Śląsku w bezpośrednim sąsiedztwie środkowoeuropejskich producentów stali. 16 marca 2017 roku Prairie ogłosiło wyniki Studium Ewaluacyjnego, które potwierdziły potencjał techniczny i ekonomiczny inwestycji w budowę kopalni w Dębieńsku, która na długie lata może stać się znaczącym, niskokosztowym producentem wysokiej jakości węgla koksującego. Zakładana produkcja wynosiła 2,6 mln ton rocznie. Spór z australijską firmą obciąży polskich podatników, a nie kieszenie unijnych biurokratów. Ceny energii elektrycznej w Polsce już są bardzo wysokie. Czas zatrzymać to szaleństwo”
– przekonuje rzecznik prasowy ZChR.
Nord Stream 2 nie tylko wzbogaca i wzmacnia władzę Putina, ale także stoi w bezpośredniej sprzeczności z deklaracją Bidena, że „kryzys klimatyczny” jest głównym czynnikiem wpływającym na decyzje jego administracji w zakresie polityki zagranicznej. Rurociąg prawdopodobnie w znacznym stopniu podkopie zdolność Niemiec, które obecnie są w trakcie wycofywania się z energetyki jądrowej, do realizacji celów porozumienia paryskiego. Z drugiej strony, porozumienie to, do którego Biden przyłączył się jako jeden z pierwszych prezydentów, jest korzystne również dla Rosji, która po prostu zignoruje niewygodne cele dotyczące emisji dwutlenku węgla”
– czytamy na łamach „NYP”.
Unijna gilotyna współczesnych brukselskich Robespierre’ów i Dantonów zaczęła spadać na nasze głowy w postaci orzeczeń unijnych trybunałów i decyzji unijnych instytucji. Dzieje się tak coraz częściej. Niektóre z państw, jak Polska czy Węgry, ale również Bułgaria czy Słowenia, jest bardzo często od lat pod permanentnym pręgieżem instytucji unijnych, zwłaszcza Komisji Europejskiej, która bez przerwy zarzuca naszym krajom rzekome łamanie praworządności lub naruszanie zasad państwa prawnego. Unia Europejska od lat wchodzi z butami w sferę życia w naszych państwach, przede wszystkim w Polsce. To sfera światopoglądowa, sfera wartości, zwłaszcza chrześcijańskich, które tak naprawdę są w Unii Europejskiej zwalczane. Liberalno-lewacka rewolucja podszyta neomarkszizmem zbiera swoje destrukcyjne żniwo. Unia znalazła się w fazie ostatecznej próby sił pomiędzy federalistami, takimi jak belgijski europoseł Guy Verhofstadt, który nawołuje do budowania „Stanów Zjednoczonych Europy”, a zwolennikami kontynuowania dzieła ojców założycieli, czyli Europy Ojczyzn opartej na wartościach chrześcijańskich”
– pisze na łamach portalu www.l24.lt dr Bogusław Rogalski, eurodeputowany VI kadencji, prezes Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin.
„Unijny Zielony Ład” będzie „wymuszany” przez TSUE?
Zielony Unijny Ład, jeśli zostanie wprowadzony w życie, będzie oznaczał likwidację wielu gałęzi gospodarki w takich państwach jak Polska. Gospodarki opartej przede wszystkim na energii pozyskiwanej z węgla. Bo powiedzmy na czym ma to polegać. Co sobie Unia założyła, a zwłaszcza kraje Europy Zachodniej, które znowu narzucają nam swoja narrację, ponieważ kraje Europy Zachodniej stoją albo na energii atomowej albo tak zwanej już odnawialnej. Natomiast nam, pozbawiając nas prawa do opierania się dalej na energii pozyskiwanej z naszego polskiego złota, czyli z węgla chcą nam ograniczyć konkurencyjność, znaczy o 55 procent ograniczyć emisję gazów cieplarnianych, aż o 55 procent, a do 2050 roku Unia Europejska ma się stać gospodarka bezemisyjną. Ale cóż to oznacza? Jesteśmy zmuszani właśnie przez Unię Europejską do likwidowania polskich kopalń, czemu my bardzo mocno i ja osobiście się sprzeciwiamy. Ponieważ nie jest istotą to, że my zlikwidujemy polskie górnictwo, co się niestety rozpoczęło, bo ma być około 14 kopalń zlikwidowanych, to jest moim zdaniem sprawa skandaliczna, my musimy coś tutaj robić i przeciwdziałać temu, bo to jest wymuszane głównie przez Niemcy”
– powiedział 3 marca dr Bogusław Rogalski na antenie TV Trwam.
CZYTAJ TAKŻE:
Drastyczna podwyżka cen prądu! Prezes ZChR dr Bogusław Rogalski ostrzegał przed takim scenariuszem
Chadecy z ZChR przeciwko likwidacji górnictwa. Zastrzeżenia w sprawie transformacji energetycznej ma także Solidarna Polska
Prezes chadeków z ZChR dr Bogusław Rogalski w Radio Chicago o budowie Nord Stream 2 i pakcie Steinmeier – Putin
Rzecznik prasowy ZChR Paweł Czyż: w obronę polskiego górnictwa powinien zaangażować się prezydent Andrzej Duda [rozmowa]
ZOBACZ FRAGMENT WYWIADU W TV TRWAM Z PREZESEM ZChR
dr. Bogusławem Rogalskim
W 2050 roku Unia Europejska ma być gospodarką bezemisyjną, a to będzie oznaczało dla krajów, które jeszcze – jak Polska – gonią kraje zachodnioeuropejskie w rozwoju gospodarczym, likwidowanie bardzo wielu gałęzi przemysłu. Będzie to oznaczało potężny problem, zwłaszcza jeśli chodzi o produkcję energii elektrycznej, bo przecież my cały czas pozyskujemy ją z węgla. Nie możemy odejść od węgla przez najbliższe lata, ponieważ w innym wypadku ceny energii w Polsce będą rosły w sposób drastyczny. (…) Państwa Zachodnie w Unii Europejskiej mogą pozwolić sobie na szybkie przejście do gospodarki bezemisyjnej”
– powiedział w grudniowym wywiadzie dla Radio Maryja prezes ZChR.
Zwłaszcza że – jak dodał dr Bogusław Rogalski – Niemcy zastosowały „bardzo sprytną sztuczkę”.
Zlikwidowały u siebie kopalnie węgla kamiennego, ale nadal go kupują. Nawet w swoich prognozach mają zakup węgla kamiennego ze źródeł zewnętrznych aż do 2038 roku. O tym mało się mówi. A my zobowiązaliśmy się – to wynika z dokumentu Spółki Restrukturyzacji Kopalń – do zamknięcia 14 naszych kopalń do 2023 roku, a aktywnych mamy 20. Czy my nie wychodzimy przed szereg dziwnych unijnych zobowiązań? Europejski Zielony Ład jest nałożeniem kagańca tylko i wyłącznie przez Unię Europejską na samą siebie”
– podsumował rozmówca Radia Maryja.
ZChR w obronie polskiego górnictwa
Od samego początku uważałem, że Europejski Zielony Ład jest dla nas swego rodzaju ratunkiem. Nie mówmy więc, że na nas cokolwiek wymusza. Polska powinna odejść od węgla z zupełnie obiektywnych względów: kończą się zasoby, wydobycie jest coraz droższe, praca niebezpieczna, szkody – zapadające się miasta – dla wszystkich widoczne, powietrze zanieczyszczone smogiem. A Unia Europejska chce nam dać na tę transformację pieniądze”
– powiedział za to w niedawnym wywiadzie dla portalu Onet.pl były premier, eurodeputowany Platformy Obywatelskiej, Jerzy Buzek.
Jerzy Buzek jest ostatnim, który powinien zabierać głos w sprawie górnictwa. W czasie, gdy stał na czele rządu w latach 1997-2001 zrealizował program ówczesnego lidera Unii Wolności Leszka Balcerowicza i zlikwidował największą ilość kopalni w historii, pomimo że został powołany wówczas na swoje stanowisko dzięki Akcji Wyborczej Solidarność. Po wyborach w 1997 roku AWS nie realizowała swojego programu i dzisiaj wygląda na to, że Prawo i Sprawiedliwość również porzuca obronę polskiego górnictwa. Za rządów Platformy Obywatelskiej pod siedzibą Jastrzębskiej Spółki Węglowej w Jastrzębiu-Zdroju policja strzelała do górników z broni gładkolufowej i użyła armatek wodnych. Wtedy PiS składało mnóstwo deklaracji o wsparciu dla górnictwa i górników. Potem przeciwko likwidacji KWK „Krupiński” w Suszcu za rządów PiS protestowały lokalne Kluby Gazety Polskiej animowane przez śp. Barbarę Słowik, przewodniczącą KGP w Dąbrowie Górniczej. Dzisiaj do górników się nie strzela, a ich brutalnie oszukuje. Niedawno apelowaliśmy jako ZChR o przejęcie przez Skarb Państwa z rąk czeskiego holdingu EPH Przedsiębiorstwa Górniczego „Silesia” w Czechowicach-Dziedzicach, które 16 grudnia zostało sprzedane katowickiej firmie Bumech S.A. za 19 mln zł. W ostatnich latach Silesia produkowała ok. 1,4-1,7 mln t węgla energetycznego rocznie. Jeszcze w lipcu ub.r. wydobyto 361,5 tys. t węgla z wyjątkowo wysoką, jak na polskie górnictwo, średnią ok. 950 t węgla na jeden etat w firmie. PG Silesia zatrudniała ostatnio ok. 1,7 tys. osób. Korzystała ponadto z usług licznych firm zewnętrznych, dających pracę kilkuset kolejnym osobom. Zamiast za drobną kwotę 19 mln przejąć dochodową kopalnię polski rząd postanowił oddać za bezcen zakład, który może być wizytówką górnictwa. Naszym zdaniem, należy natychmiast wprowadzić embargo na import węgla z Rosji, który jest w Donbasie kradziony wręcz Ukrainie i wysyłany do Polski. W innym wypadku trzeba powiedzieć głośno, że pod płaszczykiem ochrony klimatu, pod presją niedawnych podróży szwedzkiej wagarowiczki Grety Thunberg i korzystając z epidemii COVID-19 prowadzi się likwidację polskiego górnictwa pomijając rady specjalistów, np. posła PiS Krzysztofa Kozika, byłego górnika dołowego i inżyniera górnictwa, który zabiega o szerokie stosowanie metody zgazowania węgla. Warto zwrócić uwagę, że instytucje Unii Europejskiej nie zajmują się poważnie wzrastającą emisją gazów cieplarnianych przez transport morski i powietrzny. Transport morski emituje około 940 mln ton CO2rocznie i odpowiada za około 2,5 proc. światowych emisji gazów cieplarnianych, a powietrzny w roku 2017 za 3,8 procenta tej emisji. Według Global Carbon Atlas, między 2016 a 2017 rokiem aż 151 z 212 krajów zwiększyło emisję. „Największym trucicielem na świecie są Chiny. W ciągu roku kraj ten wyemitował do atmosfery niemal 10 tys. megaton dwutlenku węgla, co stanowiło ponad 28 proc. ogólnej emisji na świecie. Polska nie produkuje nawet 1/20 tego co Chiny – w przypadku naszego kraju w 2017 roku do atmosfery wyemitowano „tylko” 327 megaton CO2. Polska pod względem wpływu na zmiany klimatyczne nie jest liderem nawet w Unii Europejskiej. Więcej dwutlenku węgla do atmosfery emitują Włochy, Francja czy Zjednoczone Królestwo. Największym trucicielem Europy są zaś… Niemcy. Nasi zachodni sąsiedzi w 2017 roku wyemitowali do atmosfery prawie 800 megaton CO2, co sprawiło, że na całym świecie na tej niechlubnej liście zajmują 6 miejsce za m.in. Japonią i Rosją” – przypomina Global Carbon Atlas. Zatem przyjęte przez rząd Mateusza Morawieckiego wysokie zobowiązania w zakresie redukcji emisji dwutlenku węgla mają inne podłoże. Czysto ekonomiczne bez realnego wpływu na poprawę klimatu. Bez ograniczenia emisji CO2 przez Chiny, Rosję i Indie wprowadzanie restrykcyjnego plany Brukseli nie ma głębszego sensu.”
– powiedział w lutym w rozmowie z NGO Paweł Czyż, rzecznik prasowy Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin.
Piotr Galicki