Rzecznik prasowy ZChR Paweł Czyż: w obronę polskiego górnictwa powinien zaangażować się prezydent Andrzej Duda [rozmowa]

Zastępca Naczelnego

Rzecznik prasowy ZChR Paweł Czyż/FM PiS

Przewodniczący gliwickich struktur Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin i przewodniczący Związku Zawodowego „Kadra” w KWK Budryk, Mirosław Dynak, powiedział we wrześniowym wywiadzie dla radia WNET, że od 2015 r. nie ma sensownego programu pomocy dla górnictwa. Według niego obecna sytuacja zmierza do „likwidacji miejsc pracy, zubożenia Śląska”. Zubożenie górników pociągnie za sobą, jak powiedział, zubożenie innych zawodów. Przypominał też, że za premierostwa Jerzego Buzka „zlikwidowano mnóstwo kopalń”. – Podczas unijnego szczytu przyjęto również zobowiązanie do tego, aby do 2030 roku Unia Europejska ograniczyła emisję gazów cieplarnianych aż o 55 proc. Będzie to oznaczało potężny problem, zwłaszcza jeśli chodzi o produkcję energii elektrycznej, bo przecież my cały czas pozyskujemy ją z węgla. Nie możemy odejść od węgla przez najbliższe lata, ponieważ w innym wypadku ceny energii w Polsce będą rosły w sposób drastyczny – zauważył dr Bogusław Rogalski, prezes Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin i ekspert ds. międzynarodowych, w „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja. – W obronę polskiego górnictwa powinien zaangażować się prezydent Andrzej Duda – mówi w rozmowie z Niezależną Gazetą Obywatelską Paweł Czyż, rzecznik prasowy ZChR.

CZYTAJ TAKŻE:

Prezes chadeków z ZChR dr Bogusław Rogalski w Radio Maryja: Nie możemy odejść od węgla przez najbliższe lata, ponieważ w innym wypadku ceny energii w Polsce będą rosły w sposób drastyczny

Chadecy z ZChR rozpoczęli zbieranie podpisów przeciwko likwidacji górnictwa. Poseł PiS Krzysztof Kozik przekonuje do szerokich inwestycji w instalacje sekwestracji dwutlenku węgla

Niezależna Gazeta Obywatelska: Panie rzeczniku, do 15 grudnia miała być podpisana umowa społeczna regulująca porozumienie w sprawie transformacji górnictwa. Tak przewidywała ugoda zawarta we wrześniu  między związkami zawodowymi a stroną rządową. W załączniku przedstawiono harmonogram „wygaszania” polskiego górnictwa. Tymczasem przy okazji negocjowania kolejnego siedmioletniego budżetu Unii Europejskiej rząd Mateusza Morawieckiego zgodził się na redukcję gazów cieplarnianych o  proc. do 2030 roku. – Od samego początku uważałem, że Europejski Zielony Ład jest dla nas swego rodzaju ratunkiem. Nie mówmy więc, że na nas cokolwiek wymusza. Polska powinna odejść od węgla z zupełnie obiektywnych względów: kończą się zasoby, wydobycie jest coraz droższe, praca niebezpieczna, szkody – zapadające się miasta – dla wszystkich widoczne, powietrze zanieczyszczone smogiem. A Unia Europejska chce nam dać na tę transformację pieniądze – powiedział w wywiadzie dla portalu Onet.pl były premier, eurodeputowany Platformy Obywatelskiej, Jerzy Buzek. Zjednoczenie Chrześcijańskich Rodzin od września wzywa do obrony polskiego górnictwa. Jaka dziś jest sytuacja na Śląsku?

Paweł Czyż, rzecznik prasowy Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin: Jerzy Buzek jest ostatnim, który powinien zabierać głos w sprawie górnictwa. W czasie, gdy stał na czele rządu w latach 1997-2001 zrealizował program ówczesnego lidera Unii Wolności Leszka Balcerowicza i zlikwidował największą ilość kopalni w historii, pomimo że został powołany wówczas na swoje stanowisko dzięki Akcji Wyborczej Solidarność. Po wyborach w 1997 roku AWS nie realizowała swojego programu i dzisiaj wygląda na to, że Prawo i Sprawiedliwość również porzuca obronę polskiego górnictwa. Za rządów Platformy Obywatelskiej pod siedzibą Jastrzębskiej Spółki Węglowej w Jastrzębiu-Zdroju policja strzelała do górników z broni gładkolufowej i użyła armatek wodnych. Wtedy PiS składało mnóstwo deklaracji o wsparciu dla górnictwa i górników. Potem przeciwko likwidacji KWK „Krupiński” w Suszcu za rządów PiS protestowały lokalne Kluby Gazety Polskiej animowane przez śp. Barbarę Słowik, przewodniczącą KGP w Dąbrowie Górniczej. Dzisiaj do górników się nie strzela, a ich brutalnie oszukuje. Niedawno apelowaliśmy jako ZChR o przejęcie przez Skarb Państwa z rąk czeskiego holdingu EPH Przedsiębiorstwa Górniczego „Silesia” w Czechowicach-Dziedzicach, które 16 grudnia zostało sprzedane katowickiej firmie Bumech S.A. za 19 mln zł. W ostatnich latach Silesia produkowała ok. 1,4-1,7 mln t węgla energetycznego rocznie. Jeszcze w lipcu ub.r. wydobyto 361,5 tys. t węgla z wyjątkowo wysoką, jak na polskie górnictwo, średnią ok. 950 t węgla na jeden etat w firmie. PG Silesia zatrudniała ostatnio ok. 1,7 tys. osób. Korzystała ponadto z usług licznych firm zewnętrznych, dających pracę kilkuset kolejnym osobom. Zamiast za drobną kwotę 19 mln przejąć dochodową kopalnię polski rząd postanowił oddać za bezcen zakład, który może być wizytówką górnictwa.

NGO: Rząd Mateusza Morawieckiego i Bruksela twierdzi, że chodzi o klimat …

Paweł Czyż: Naszym zdaniem, należy natychmiast wprowadzić embargo na import węgla z Rosji, który jest w Donbasie kradziony wręcz Ukrainie i wysyłany do Polski. W innym wypadku trzeba powiedzieć głośno, że pod płaszczykiem ochrony klimatu, pod presją niedawnych podróży szwedzkiej wagarowiczki Grety Thunberg i korzystając z epidemii COVID-19 prowadzi się likwidację polskiego górnictwa pomijając rady specjalistów, np. posła PiS Krzysztofa Kozika, byłego górnika dołowego i inżyniera górnictwa, który zabiega o szerokie stosowanie metody zgazowania węgla. Warto zwrócić uwagę, że instytucje Unii Europejskiej nie zajmują się poważnie wzrastającą emisją gazów cieplarnianych przez transport morski i powietrzny. Transport morski emituje około 940 mln ton CO2 rocznie i odpowiada za około 2,5 proc. światowych emisji gazów cieplarnianych, a powietrzny w roku 2017 za 3,8 procenta tej emisji. Według Global Carbon Atlas, między 2016 a 2017 rokiem aż 151 z 212 krajów zwiększyło emisję. „Największym trucicielem na świecie są Chiny. W ciągu roku kraj ten wyemitował do atmosfery niemal 10 tys. megaton dwutlenku węgla, co stanowiło ponad 28 proc. ogólnej emisji na świecie. Polska nie produkuje nawet 1/20 tego co Chiny – w przypadku naszego kraju w 2017 roku do atmosfery wyemitowano „tylko” 327 megaton CO2. Polska pod względem wpływu na zmiany klimatyczne nie jest liderem nawet w Unii Europejskiej. Więcej dwutlenku węgla do atmosfery emitują Włochy, Francja czy Zjednoczone Królestwo. Największym trucicielem Europy są zaś… Niemcy. Nasi zachodni sąsiedzi w 2017 roku wyemitowali do atmosfery prawie 800 megaton CO2, co sprawiło, że na całym świecie na tej niechlubnej liście zajmują 6 miejsce za m.in. Japonią i Rosją” – przypomina Global Carbon Atlas. Zatem przyjęte przez rząd Mateusza Morawieckiego wysokie zobowiązania w zakresie redukcji emisji dwutlenku węgla mają inne podłoże. Czysto ekonomiczne bez realnego wpływu na poprawę klimatu. Bez ograniczenia emisji CO2 przez Chiny, Rosję i Indie wprowadzanie restrykcyjnego plany Brukseli nie ma głębszego sensu. Warto dodać, że Australijska spółka Prairie Mining rozpoczęła międzynarodowe postępowanie arbitrażowe przeciwko Polsce.

NGO: No właśnie. – Roszczenie obejmuje wartość dotychczasowych nakładów Prairie na rozwój kopalń Jana Karskiego i Dębieńska. Do tego należy doliczyć utracone zyski i szkody, które – jak twierdzi Prairie – spółka poniosła w wyniku działań i zaniechań Polski, które doprowadziły do wywłaszczenia obu kopalń. Kopalnia Jan Karski miała być wysokowydajnym, nowoczesnym zakładem górniczym zlokalizowanym w Lubelskim Zagłębiu Węglowym. Zasoby węgla kopalni Prairie szacowało na 728 mln ton. W marcu 2016 roku spółka ogłosiła wyniki wstępnych badań, które potwierdziły duży potencjał i wysoką opłacalność inwestycji. Kopalnia Jan Karski miała produkować 6,34 mln ton węgla rocznie z przeznaczeniem na eksport, a koszt operacyjny wydobycia miał wynosić niecałe 25 dolarów za tonę. Australijczycy o kopalni Dębieńsko pisali: to projekt posiadający wysokiej jakości złoża węgla koksowego, zlokalizowany na Górnym Śląsku w bezpośrednim sąsiedztwie środkowoeuropejskich producentów stali. 16 marca 2017 roku Prairie ogłosiło wyniki Studium Ewaluacyjnego, które potwierdziły potencjał techniczny i ekonomiczny inwestycji w budowę kopalni w Dębieńsku, która na długie lata może stać się znaczącym, niskokosztowym producentem wysokiej jakości węgla koksującego. Zakładana produkcja wynosiła 2,6 mln ton rocznie – czytamy na portalu money.pl. Nie chcemy zagranicznych inwestycji?

Paweł Czyż: To oczywiście decyzja polityczna, a nie ekonomiczna. Wtłacza się Polakom bujdę, że wydobycie węgla jest nieopłacalne i prowadzi się równocześnie import węgla z Rosji. Wygląda na to, że planowane są poważne inwestycje w elektrownie atomowe. Za takim tokiem myślenia idą przecież olbrzymie pieniądze. To zakup technologii, itd. Możemy o tym dyskutować ale ofiarami takiego myślenia nie mogą być górnicy. Zdaniem Zjednoczenia solidarnie musimy bronić polskiego górnictwa przed decyzjami znanymi z początku lat 90-tych XX wieku, tj. zniszczeniem przemysłu motoryzacyjnego czy stoczniowego. Polskie „czarne złoto” nie powinno być obciążeniem, a wizytówką pozytywnych zmian. Uważamy, że umowa społeczna między górnikami a władzami powinna powstać pod auspicjami prezydenta Andrzeja Dudy i musi gwarantować, iż będziemy inwestowali w metodę zgazowania węgla i ochronę górnictwa do czasu, gdy tzw. porozumienie paryskie zostanie wprowadzone przez największych trucicieli, tj. emitentów dwutlenku węgla. W obronę polskiego górnictwa powinien zaangażować się prezydent Andrzej Duda.

Rozmawiał: Piotr Galicki 

 

 

 

Komentarze są zamknięte