Japonia, USA i Chiny inwestują w węglowe technologie. My mamy swoje zasoby i strategicznym błędem jest zastępowanie polskiego węgla rosyjskim gazem. Prawdopodobnie przez to możemy przegrać najbliższe wybory – mówi w Rozmowie #BezUników Piotra Witwickiego były już wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski. Poseł Solidarnej Polski deklaruje też, że „dzisiaj dwie osoby homoseksualne mogą normalnie żyć w Polsce i nikt im nie przeszkadza w niczym”.
Piotr Witwicki:Cieszę się, że widzę pana w świecie żywych.
Janusz Kowalski: …
Głosił pan hasło: „Veto albo śmierć”. Veta nie było. Dlatego się martwiłem…
To poważna sprawa. Realnie przez działania UE zagrożona jest suwerenność Polski.
To dobrze, że żyjecie.
To hasło jest aktualne. Nie po to Bruksela walczyła o mechanizm warunkowości, by ze względów ideologicznych w przyszłości nie podjąć próby zablokowania funduszy UE dla Polski. Czeka nas ciężki bój w UE. Moim zdaniem, po wyborach wrześniowych w Niemczech.
„Twierdzenie, że konkluzje nie mają znaczenia jest niepoważne”- mówił premier Morawiecki w wywiadzie dla Interii, a pan, zdaje się, tak twierdzi.
Konkluzje nie są prawem.
To po co najważniejsi politycy europejscy negocjują je przez kilka dni?
Przypomnę, że konkluzje ze szczytu lipcowego w 2020 r. były martwe 24 godziny po jego zakończeniu. A w nich podobno było zagwarantowane, że każda decyzja mechanizmu warunkowości wymaga jednomyślności Rady Europejskiej.
I podważacie dorobek rządu, w którym sami jesteście.
W tej sprawie jako Solidarna Polska z PiS się różnimy.
Jednak przypomniałem hasło: „Veto albo śmierć” nie dlatego, by rozmawiać o szczycie, tylko o pana retoryce. Jak się mówi coś takiego, to co można powiedzieć później?
Postawmy pytanie o diagnozę: czy jest ona trafna? Z tego, co widzę, te diagnozy się sprawdzają. Polska nie postawiła np. w lipcu 2020 r. jako warunku przyjęcia budżetu UE postulatu reformy unijnego systemu handlu emisjami CO2 i czekają nas teraz podwyżki cen energii i ciepła. To jest początek armagedonu na rynku energetycznym. Ceny rosną w sposób spekulacyjny. Używam mocnych słów, gdy są trafne.
Mówił pan też w Polsat News, że ręka podniesiona na polskiego policjanta powinna być odcięta.
Polski policjant jest tożsamy z polskim państwem. Jestem zwolennikiem tego, by polskie państwo nie było państwem z tektury.
Między państwem z tektury a odcinaniem rąk jest naprawdę spora przestrzeń.
To sformułowanie retoryczne. Chodzi o stanowczą reakcję państwa. Państwo powinno reagować, gdy atakuje się policjanta. A część obozu III RP stara się znaleźć dla agresji i łamania prawa jakieś ideologiczne uzasadnienie.
Co się panu najbardziej podobało w Platformie?
Nawiązuje pan do mojego członkostwa w PO w latach 2005-2006. W 2005 roku zostałem zaproszony przez Jana Rokitę do PO jako szef stowarzyszenia „Stop korupcji”. Wtedy współpraca z PiS w rodzinnym Opolu była niemożliwa, bo lokalny PiS współpracował ze skompromitowanym SLD w radzie miasta. A w 2005 r. miał być rząd PO-PiS.
Obsmarowuje pan Platformę od rana do wieczora, a sam pan w niej był. Nie widzi pan tu żadnej sprzeczności?
Nie. Byłem w PO krótko – partii, która chciała budować IV RP. I zostałem z niej wypchnięty jako „V kolumna PiS” – pamiętam te nagłówki w opolskiej prasie. A przez osiem lat rządów PO byłem na pierwszej linii walki z PO. Atakowałem Donalda Tuska…
No właśnie w Internecie łatwo znaleźć zdjęcie, na którym patrzy pan głęboko w oczy Donaldowi Tuskowi.
Znowu pan wraca do 2005 r. Wtedy PiS nazywał PO swoimi przyjaciółmi. Możemy też znaleźć wiele zdjęć liderów PiS z liderami PO z tego okresu. Przypomnę, że PO i PiS wspólnie w 2002 r. startowało w wyborach samorządowych.
To nie tyle zarzut wobec pana, co zdziwienie.
Te emocje może pan kierować do tych, którzy w latach PO-PSL stali przy Tusku czy Kopacz, a dziś odnajdują się z po stronie Zjednoczonej Prawicy. Ja w latach 2007-2015 byłem po dobrej stronie. Przez osiem lat w opozycji. A w czasie pierwszego rządu PiS rok pracowałem w ministerstwie gospodarki. Później w BBN u boku śp. Władysława Stasiaka i w Kancelarii Prezydenta RP śp. Lecha Kaczyńskiego, gdzie zajmowałem się bezpieczeństwem energetycznym. A dziś chcę przywrócić atmosferę rządów premier Beaty Szydło, wtedy, kiedy pokonaliśmy po 8 latach PO. Martwi mnie, że na prawicy rozpoczynają się kłótnie i eksperymenty programowe. To może skończyć się katastrofą i tym, że w 2023 prawica przegra wybory.
Na razie wygraliście kilka wyborów bez Beaty Szydło.
To dzięki pozytywnym skutkom społecznych reform rządu premier Beaty Szydło i ich wsparciu przez prezydenta Andrzeja Dudę wygraliśmy wybory w latach 2019-2020.
Pewnie trzeba myśleć o przyszłości, a trudno to robić, nieustannie przypominając o 500 plus. Jeszcze trudniej przeprowadzić kolejne transfery społeczne w momencie, gdy w całej Europie jest kryzys.
Niestety reforma sądownictwa przygotowana przez ministra Zbigniewa Ziobro została zamrożona na trzy lata.
Tak usprawiedliwiacie to, że postępowania sądowe miały się skrócić, a się wydłużyły?
Decyzja o wstrzymaniu reformy wymiaru sprawiedliwości na trzy lata, z uwagi na konieczność rzekomej poprawy relacji z Brukselą, była błędem.
Czyli za to, że Solidarna Polska nie jest w stanie zreformować wymiaru sprawiedliwości winę też ponosi Mateusz Morawiecki? Aż dziwne, że nie opozycja.
Tę reformę położono na ołtarzu dobrych stosunków z UE. Nie była to nasza decyzja. Dobrze pan o tym wie. I dodam, że relacje z Unią też nie wyglądają lepiej.
Poświęcił pan tyle energii na to, by przekonać, że środki z Unii nie są nam do niczego potrzebne i w ogóle to wcale ich za dużo nie dostajemy. I teraz martwi się pan, że mamy złe relacje z Unią?
W ocenie Solidarnej Polski bilans ostatnich miesięcy tego, co działo się w UE, jest dla Polski bardzo niekorzystny. Musimy przeprowadzić ideologiczną transformację energetyczną, która ma kosztować ponad 2 biliony złotych. Mamy np. zamykać ciepłownie i elektroenergetykę w Polsce i uzależniać się od rosyjskiego gazu i importu energii. Unia Europejska nie ma zamiaru za to zapłacić. Zapłacą za to Polacy. A w nowym budżecie z UE trzeba będzie odbierać samorządom pieniądze, by zrealizować ideologiczne projekty przestawiania gospodarki z węgla na gaz.
CZYTAJ TAKŻE:
Wystarczyło trochę śniegu, by Szwedzi znowu polubili węgiel. Chadecy z ZChR przeciwni likwidacji polskiego górnictwa
Chadecy z ZChR przeciwko likwidacji górnictwa. Rząd przyjął „Politykę Energetyczną Polski do 2040”
Rzecznik prasowy ZChR Paweł Czyż: w obronę polskiego górnictwa powinien zaangażować się prezydent Andrzej Duda [rozmowa]
Prezes chadeków z ZChR dr Bogusław Rogalski w Radio Maryja: Nie możemy odejść od węgla przez najbliższe lata, ponieważ w innym wypadku ceny energii w Polsce będą rosły w sposób drastyczny
Chadecy z ZChR rozpoczęli zbieranie podpisów przeciwko likwidacji górnictwa. Poseł PiS Krzysztof Kozik przekonuje do szerokich inwestycji w instalacje sekwestracji dwutlenku węgla
Odchodzenie od węgla to ideologiczny projekt? Pan zauważył, że wydobywanie go w Polsce jest tak kosztowne, że zaczęliśmy go sprowadzać z Rosji?
Jesteśmy jedynym państwem w Europie, które 70 proc. energii i ciepła wytwarza z węgla. To nasz atut.
To może już czas zacząć myśleć jak to zmienić?
Japonia, USA i Chiny inwestują w węglowe technologie. My mamy swoje zasoby i strategicznym błędem jest zastępowanie polskiego węgla rosyjskim gazem. Prawdopodobnie przez to możemy przegrać najbliższe wybory. Wszystko dlatego, ze koszty energii i ciepła będą dla Polaków nie do zaakceptowania. Transformacja energetyczna uderza przede wszystkim w wyborców Prawa i Sprawiedliwości. Rolnicy i mieszkańcy małych miasteczek zapłacą wyższe o 100-150 proc. rachunki za energię elektryczną i ciepło w perspektywie dekady. Za chwilę będziemy tworzyć programy społeczne: „Energia plus” i „Ciepło plus”, które będą dedykowane mieszkańcom małych miasteczek, których nie będzie stać na te opłaty. W ogóle zastanawiam się, gdzie jest lewica i pan Zandberg? Czemu oni tego nie widzą, zagrożenia wzrostem ubóstwa energetycznego, kiedy realizujemy politykę klimatyczną UE?
Solidarna Polska jest gotowa iść samotnie do wyborów?
Jestem patriotą Zjednoczonej Prawicy, ale trzeba wrócić do partnerskiej współpracy. Prawica, która idzie do wyborów razem wygrywa i dlatego ten projekt powinien trwać. Ponadto, za dużo w naszych szeregach ludzi z okresu PO-PSL. Potrzebne jest nowe otwarcie.
Tylko co chwila macie kryzys, a posłów nie macie przesadnie wielu.
Nie jestem zachwycony tym, że zamiast reformowania państwa część energii ludzi prawicy jest skupiona do wewnątrz. Powinniśmy wrócić do partnerskiej rozmowy mimo decyzji, które fundamentalnie odciskają piętno na sytuacji geopolitycznej i gospodarczej Polski.
Chciałbym tylko nieśmiało zwrócić uwagę, że w jednym zdaniu krytykuje pan kierowanie energii do wewnątrz, a w drugim pan to robi.
Nasze ostrzeżenia się niestety sprawdzają. Ilość problemów wygenerowanych przez to, że nie stawialiśmy własnych spraw w Unii, jest ogromna.
Bardzo doceniam, że chce pan mówić tyle o energetyce, ale bądźmy szczerzy: nie czuje się pan więźniem tematów związanych z LGBT?
Nie rozumiem pytania.
Jak się wpisze w przeglądarkę hasło: „Janusz Kowalski”, to królują pana wypowiedzi w tym temacie.
Przede wszystkim więźniem ideologii LGBT jest establishment Unii Europejskiej.
A pan nie jest?
Bronimy naszego modelu społecznego, polskiej rodziny, przed inwazją ideologii gender i LGBT. Pod ich dyktando działa cała totalna opozycja. Dziś PO proponuje aborcję na życzenie, czyli zabijanie dzieci. Proszę spojrzeć także na Rafała Trzaskowskiego, który przyjął „Kartę LGBT”, według której firmy startujące w przetargach miały spełniać postulaty ideologiczne gender. Dziś powinniśmy zajmować się osobami niepełnosprawnymi czy prześladowanymi chrześcijanami – to oni potrzebują wsparcia. My po prostu musimy się bronić przez ideologicznym atakiem europejskiej lewicy.
Pan jest za związkami partnerskimi?
Nie.
Dlaczego?
Jestem zwolennikiem ochrony konstytucyjnej instytucji małżeństwa i nie robienia żadnych wyłomów, nawet o milimetr.
A co panu właściwie przeszkadza związek partnerski, który pozwala dwóm starszym paniom odwiedzać się w szpitalu?
Nie ma dziś problemu z poszanowaniem praw mniejszości w Polsce. Mogą normalnie żyć i mają te same prawa, co inni. Nie ma jednak zgody na afirmację – żadnych związków partnerskich dla osób homoseksualnych czy adopcji przez te osoby dzieci. Jestem pierwszą osobą, która będzie broniła praw człowieka, które są ze względu na płeć, kwestie dotyczące wyznania czy koloru skóry, łamane. Takie osoby trzeba bronić. Z drugiej strony, nie można popierać ideologicznej afirmacji polityki gender i próby ingerowania w konstytucyjne prawo rodziców do wychowania dzieci. Jestem człowiekiem wolności i uważam, że każdy ma prawo robić to, w co wierzy, ale nie może to naruszać praw innych.
To czyje prawa naruszają związki partnerskie?
Mamy konstytucyjną instytucję małżeństwa…
Powiedział pan, że każdy ma prawo robić to, co nie narusza praw innych. To czyje prawa naruszają związki partnerskie?
Związek partnerski jest uważany przez grupy lewicowe jako przedsionek do kolejnego…
Panie ministrze, czyje prawa narusza związek partnerski?
Dzisiaj dwie osoby homoseksualne mogą normalnie żyć w Polsce i nikt im nie przeszkadza w niczym.
Nie dostanę odpowiedzi na to pytanie.
Związek partnerski to ideologiczny koncept, który ma podważyć tradycyjny model małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny. Na to nie ma zgody.
Może rozwiązać praktyczne problemy niektórych ludzi. Jaka tu jest ideologia?
Nie ma żadnego problemu, którego nie można dziś rozwiązać zgodnie z polskim prawem. Mamy tradycję i szanujmy „polskie DNA”. Nawet Parady Równości są dozwolone, choć w sposób oczywisty naruszają prawa innych osób.
Jakie prawa?
Hasła, które się tam pojawiają, naruszają prawa i wrażliwość katolików. My się tylko bronimy. Stoimy na straży rodziny. Choć jestem zwolennikiem ustawowego zakazu finansowania ze środków publicznych ideologii gender.
Czy rodzina staje się silniejsza od tego, że nie mamy w Polsce związków partnerskich? Mam wrażenia, że siła rodziny leży gdzie indziej.
Bardzo dziękuję, że pan dotknął sedna sprawy. Ideologia gender i eksperymenty ideologiczne służą temu, by osłabić tradycyjny model rodziny. Przyjęcie ideologicznych wymogów w szkołach, które odbiera rodzicom prawo do wychowania dzieci, osłabia rodzinę. Będę bronił prawa każdego do życia według własnych przekonań, jednak próba narzucania jednego ideologicznego modelu uderza w te prawa. Najlepiej więc zachować szerokie prawa wszystkich do głoszenia poglądów, ale nie przenośmy tego na poziom instytucjonalny. UE nie potrafi dziś przeprowadzić akcji szczepionkowej czy skoordynować działań związanych z walką z epidemią. Zajmują się tylko ideologią i walką z polskim rządem pod absurdalnym hasłem naruszania praworządności.
Jest pan w stanie powiedzieć coś dobrego o Unii?
Jestem zdecydowanym zwolennikiem reformy traktatu Unii. Zresztą ostatnia wizyta szefa unijnej dyplomacji w Rosji była totalną kompromitacją.
Pewnie, że była, ale pytam, czy widzi pan jakieś jasne strony Unii?
Unia Europejska jako organizacja związku suwerennych państw, które współpracują gospodarczo jest bardzo dobrym projektem. Natomiast my odchodzimy od tego projektu. Brukselska biurokracja podejmuje decyzje ponad głowami obywateli. Jaką my dziś mamy kontrolę nad komisarzami, którzy plotą androny i próbują ingerować w konstytucyjny porządek Polski. Wszyscy oni powinni być natychmiast wywaleni. Dlaczego unijni politycy mają prawa inne niż pan i ja?
Jakie inne prawa?
Mają do końca życia wysoką emeryturę, bo przepracowali kilka lat w unijnych instytucjach. To jest kasta i uważam, że to jest złe.
Nie słyszałem, by politycy Solidarnej Polski, którzy są albo byli w Europarlamencie, zrzekli się praw do tej emerytury.
Mówię o całym systemie, który jest patologiczny. Dziesiątki miliardów euro przeznaczone są na nieefektywną biurokrację. Brukselscy urzędnicy pławią się w luksusie, a my za to płacimy. To pokazuje pewien sposób myślenia. Jestem zwolennikiem służby i chciałbym, aby brukselscy urzędnicy byli traktowani restrykcyjnie, jeśli chodzi o wydatki. Proszę popatrzeć na zarobki Fransa Timmermansa czy Donalda Tuska, który będzie za nicnierobienie w Brukseli otrzymywał stamtąd sowitą emeryturę.
Nie będę bronił brukselskiej biurokracji, ale Frans Timmermans jest wiceprzewodniczącym Komisji Europejskiej. Politycznie można go oceniać dowolnie, ale to chyba zrozumiałe, że ktoś na takim stanowisku zarabia spore pieniądze.
Zarobki w UE są horrendalnie wysokie. Potrzebna jest całościowa reforma UE. Czy ta brukselska kasta obniżyła sobie wynagrodzenia w pandemii? Nie. Zostawmy już te wynagrodzenia.
Ale to pan zaczął.
Ci eurokraci są przede wszystkim nieskuteczni. Zamykanie oczu na ten problem prowadzi do tego, że oni będą chcieć jeszcze więcej.
Rozumiem, że te zarobki unijnych biurokratów mogą szokować, ale chyba nie pana, skoro podobnie zarabiał pan w spółkach Skarbu Państwa.
W PGiNG wypalałem żelazem patologie z czasów PO-PSL. Zarobki za czasów PiS zostały po rządach PO-PSL radykalnie obniżone. I dobrze. A efekty mojej pracy są widoczne. Zespół prawników, który zbudowałem wywalczył dla Polski 6 miliardów złotych. Dziś jestem za dalszymi reformami – dlatego razem z ponad 60 ekspertami przygotowaliśmy największą od 20 lat reformę kodeksu spółek handlowych po to, by np. członkowie rad nadzorczych i zarządów mieli nowe obowiązki w zakresie nadzoru.
Źródło: Tygodnik „Interia”, rozmowa posła Solidarnej Polski Janusza Kowalskiego z Piotrem Witwickim