Użyję dosyć wyświechtanego, ale adekwatnego w tej sytuacji pojęcia: jeżeli Andrzej Duda chce wygrać wybory prezydenckie – a nikt nie ma chyba wątpliwości, że o niczym innym obecnie nie marzy – w jego kampanii potrzebne jest nowe otwarcie.
Być może sztabowcy głowy państwa już obmyślają nową strategię uwzględniającą wejście do gry poważnego kandydata, jakim jest Rafał Trzaskowski, ale na razie tego nie widać. Można nawet odnieść wrażenie, że będący przez kilka miesięcy przekonany o swojej reelekcji już w pierwszej turze Duda uznał, że nie musi podejmować zbytniego wysiłku, aby pozostać na kolejne 5 lat w pałacu przy Krakowskim Przedmieściu.
Ten jego spokój i pewność siebie wystarczały, kiedy miał przeciw sobie niewydarzoną reprezentantkę Koalicji Obywatelskiej i z trudem przekraczających 10 procent sondażowego poparcia Władysława Kosiniaka-Kamysza oraz Szymona Hołownię. Pojawienie się energicznego i asertywnego Trzaskowskiego radykalnie zmieniło przebieg kampanii, która lada moment formalnie rozpocznie się na nowo.
Systematycznie rosnące poparcie dla nowego przedstawiciela KO powinno dać sporo do myślenia obecnemu Prezydentowi RP i całemu stojącemu za nim obozowi politycznemu. Jeżeli w najbliższych dniach nie ujrzymy Dudy w takiej dyspozycji, jaką imponował 5 lat temu odrabiając w kilka miesięcy gigantyczną stratę sondażową do Bronisława Komorowskiego, może mieć poważny problem w drugiej turze, w której elektoraty większości przegranych w pierwszej kandydatów połączą swoje siły, nawet jeżeli zrobią to ze zgrzytaniem zębów.
Czekam więc na nowe otwarcie kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy, dzięki któremu odzyska on inicjatywę i zaprezentuje dawny wigor poparty konkretnymi zapowiedziami programowymi.
Jerzy Bukowski*
*Filozof, autor „Zarysu filozofii spotkania”, piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju