Krajobraz po dwóch miesiącach. Czy naprawdę wiemy dokąd zmierzamy?

Zastępca Naczelnego

Ryszard Skotniczny/FB

Polacy są zdezorientowani – w jednych miejscach (duże miasta), gdzie na ulicach dopiero co stały patrole policji i karały za wyjście z domu, mieszkańcy tłumnie wylegli na ulicę lub wyjechali na łono natury – a w innych (w szczególności na prowincji) życie wciąż toczy się jakby w kosmosie – w praktyce poza kolejkami do sklepów i maskami na twarzach przechodniów pandemii właściwie nie widać.

Oficjalny nakaz przebywania w maskach w miejscach publicznych obowiązuje – ale z każdym dniem ilość stosujących się osób zmniejsza się lawinowo – od zawsze trudno nas zmusić do rygorów, jeśli w nie nie wierzymy.

Opozycja – bezradna, bez przekonywujących propozycji, narracja wciąż głównie oparta na “anty” – ale czy i co naprawdę proponuje oprócz sloganów – trudno zauważyć.

Rządząca koalicja – przelicytowane zagrania, pojawiające się rysy klejone naprędce (a może nie rysy tylko wewnętrzna walka o dominację?), wciąż wiele obietnic dla wszystkich – ale aby rozdawać trzeba mieć co – wielkie drukowanie pieniędzy to droga na skraj przepaści.

Solidarność – pozostała tylko pośród zwykłych ludzi – sąsiadów, rodziny, przyjaciół – rozdawana pomoc „tarczy 1, 2, 3…” nie trafia do wszystkich, a często nie do tych, do których powinna. Pracodawcy w ogromnej ilości przedsiębiorstw zwolnili część pracowników – i często sami pracują na ich miejscach pracy.

Pracownicy z prawie wszystkich przedsiębiorstw i instytucji – przebywają na opiece lub na zwolnieniu lekarskim – albo zostali zwolnieni i zasilili drastycznie rosnącą rzeszę bezrobotnych. Wszystkie “zamrożone” firmy nie znają konkretnego planu odmrażania – o ile można zrozumieć brak terminów – to kolejne kroki na mapie drogowej uwalniające od zakazów wraz z planowanym obostrzeniami są dla nich potrzebne natychmiast – mają prawo do opierania się na dokumentach, a nie na przekazach medialnych z konferencji prasowych.

W mediach króluje polityka wyborcza – już mało ważne są informację z pola walki z koronawirusem – i to po części zrozumiałem – wybory są ale ich nie ma – czy to oznacza, że demokracja też jest, ale jej właściwie nie ma?

Na ulicach pojawiają się protestujący przedsiębiorcy, pozostawieni samym sobie, wielu z nich całkowite koszty kryzysu z marca oraz znakomitą większość kosztów epidemii z kwietnia muszą pokryć z własnej kieszeni (wsparcie płac pracowników to kropla w morzu potrzeb, a umożliwienie zadłużenia się w bankach odwleka tylko widmo bankructwa) – i nagle wysyłana jest przeciwko nim policja zamiast wysłuchania i rozmowy – to chyba największe zaskoczenie i szok z ostatnich dni – zamknięte firmy przez państwo dla dobra ogółu – na koszt firm, bez odszkodowań – a teraz ich właścicieli będziemy rozpędzać pałkami i gazem? Pozamykamy? Ukarzemy grzywnami? Tego się nie da zrozumieć, ani zaakceptować!

Ograniczany dostęp do nabożeństw  przez ograniczenia rządowe, a nie decyzje hierarchów –  konkordat został wypowiedziany przez rząd? Czy biskupi nie bronią praw kościoła?

Mija właśnie 2 miesiąc pandemicznego paraliżu – wojna z nieznanym jest trudniejsza niż z widzialnym wrogiem i koszty będą ogromne – wielu z nas nie jest jednak przekonanych do tego czy potrafimy je rozsądnie ograniczyć. Pozostaje wierzyć w siłę naszego narodu – nie w patetycznym wymiarze – Polacy potrafią sobie nawzajem pomagać – byle im politycy nie przeszkadzali …

Ryszard Skotniczny *

* Pełnomocnik ZChR na Podkarpaciu


10 maja 2020 r.

Komentarze są zamknięte