Czy Wołodymyr Zełeński przyjedzie wkrótce do Polski?

Zastępca Naczelnego

Wołodymyr Zełenski, fot. FB

Jurij Banachewycz z Ukraińskiej z Państwowej Agencji Informacyjnej Ukrinform uważa, że nowy prezydent jego kraju może wybrać się w pierwszą zagraniczną podróż do Polski – poinformował portal Kresy 24.

Dziennikarz wymienia kilka ważnych powodów dla podjęcia takiej decyzji.

„Ukraina ma najdłuższą granicę z Polską wśród zachodnich sąsiadów, Polska jest największym importerem ukraińskich towarów wśród krajów UE w 2018 roku. Warszawa aktywnie wspiera i lobbuje w Unii sankcje przeciwko rosyjskiemu agresorowi i broni stanowiska Ukrainy także w ONZ, Radzie Europy czy OBWE. Warszawa, podobnie jak Kijów, również aktywnie sprzeciwia się budowie gazociągu Nord Stream 2. Być może jednak najważniejszym powodem wizyty w Warszawie jest czynnik ukraińskiej migracji zarobkowej do Polski: liczba Ukraińców w Polsce wzrosła ponad dwukrotnie w ciągu ostatnich czterech lat i ta tendencja utrzymuje się. Kwestii łączących oba kraje jest o wiele więcej niż tych, które je rozdzielają. Ale te ostatnie psują atmosferę stosunków dwustronnych. Trzeba to zmienić, a to będzie jedno z zadań nowo wybranego prezydenta Ukrainy. Czy będzie to dla niego ważne, pokaże nadchodzący rok”

– napisał w cytowanym przez portal artykule pt. „Zwycięstwo Zełenskiego i stosunki polsko-ukraińskie”.

Przypomniał w nim historie relacji prezydentów Wiktora Juszczenki z Lechem Kaczyńskim, Bronisława Komorowskiego z Wiktorem Janukowyczem i Andrzeja Dudy z Petro Poroszenką. Uważa, że powtarzały się w nich pewne etapy: od euforii lub intensywnych kontaktów do poważnego ochłodzenia stosunków. Powód był prawie zawsze ten sam: różnica w poglądach na temat trudnej historii między naszymi krajami.

Kaczyński przestał rozmawiać z Juszczenką po przyznaniu Stepanowi Banderze tytułu Bohatera Ukrainy. Komorowski przez długi czas ciągnął Janukowycza do Europy, chociaż już wszyscy dawno sobie odpuścili. I robił to szczerze do czasu, kiedy prezydent zignorował zaplanowane przybycie polskiego przywódcy do Łucka w rocznicę tragedii wołyńskiej, gdzie rozgnieciono jajko na marynarce Komorowskiego, kiedy wychodził z kościoła. Kontakty między Dudą a Poroszenką w latach 2015–2016 były dość intensywne, ale z każdym rokiem stawały się coraz słabsze. W ciągu ostatnich dwóch lat prezydenci spotykali się, ale głównie na arenach międzynarodowych w gronie innych partnerów. Dość smutne apogeum nastąpiło w 2018 r., kiedy prezydenci odwiedzili tylko raz sąsiednie kraje – w rocznicę tragicznych wydarzeń na Wołyniu i byli tam oddzielnie. Trzeba szczerze powiedzieć: w obliczu frustracji związanej z niemożnością rozwiązania wielu kluczowych kwestii w dziedzinie polityki historycznej, Polska raczej nie pomogła Poroszence w przedłużeniu prezydentury. Nad Wisłą rozczarowano się w nim właśnie za to, że nie udało się wspólnie ustalić historycznego dziedzictwa. Do problemów, które Polacy poruszają od lat, Poroszenko dodał nowe podczas swojej kadencji. Przede wszystkim chodzi o nałożenie moratorium na prowadzenie prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych na Ukrainie przez stronę polską. Stało się to w odpowiedzi na zniszczenie pomnika UPA na cmentarzu we wsi Hruszowice koło Przemyśla w kwietniu 2017 roku. Dla Warszawy to pytanie jest obecnie najważniejsze w stosunkach polsko-ukraińskich. Polscy politycy są przekonani, że nie leży to w płaszczyźnie zagadnień historycznych, ale w moralności”

– czytamy w artykule Banachewycza.

Jego zdaniem znaczna część polskiego środowiska politycznego i eksperckiego uważa, że na Ukrainie zapanowała ostatnio agresywna polityka historyczna podyktowana przez ludzi o poglądach nacjonalistycznych z zachodniej części kraju. Twierdzi, że Warszawa nie miałaby nic przeciwko temu, gdyby swoje stanowiska stracili przewodniczący Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej Wołodymyr Wjatrowycz i sekretarz Międzyresortowej Komisji ds. Upamiętnień Uczestników Operacji Antyterrorystycznej, Ofiar Wojny i Represji Politycznych Światosław Szeremet, który znalazł się nawet na „czarnej liście” polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych z zakazem wjazdu do krajów Unii Europejskiej.

Ukraiński dziennikarz przypomina, że w liście gratulacyjnym do Zełenskiego prezydent Duda zwrócił uwagę na potrzebę nowego spojrzenia na wspólną politykę historyczną i wyraził nadzieję na pozytywne zmiany w tej kwestii podczas jego kadencji. W jego opinii pierwsza oficjalna wizyta Zełenskiego właśnie w Polsce byłaby bardzo pozytywnym gestem, który mógłby położyć podwaliny pod dobrą osobistą relację z głową naszego państwa i dałby szansę na powrót do faktycznie zamrożonych rozmów w trudnych kwestiach historycznych, które rzucają cień na całe spektrum raczej pozytywnych stosunków między naszymi krajami.

Jurij Banachewycz podkreślił, że kredyt zaufania dla Wołodymyra Zełenskiego w Polsce jest nadal wysoki, a w Warszawie czekają na pierwsze kroki nowo wybranego prezydenta.

 

Jerzy Bukowski*

*Filozof, autor „Zarysu filozofii spotkania”, piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju

Komentarze są zamknięte