W dniu 11 czerwca 2018r. Bogdan Taras był uczestnikiem licytacji dotyczącej działki rolnej. Nie wszystko poszło jednak zgodnie z planem. Wyłonienie nabywcy zakończyło się w sposób skandaliczny.Tak jawne naruszenie przepisów prawa materialnego i procesowego nigdy nie powinno mieć miejsca, a jednak nie powstrzymało to Sądu Rejonowego w Bielsku Podlaskim przed udzieleniem przybicia postanowieniem z 18 czerwca 2018r.
Licytacje nieruchomości rolnych rządzą się swoimi prawami. Po pierwsze, nie mogą zostać nabyte przez osoby nie będące rolnikami i inne podmioty nie spełniające wymogów ustawowych do nabycia nieruchomości rolnej. Zasada ta jest bez wątpienia logiczna i uzasadniona, biorąc pod uwagę fakt, że cały przetarg dotyczy działki rolnej, której osoba postronna nie wykorzysta w pełni. Po drugie, dopuszczenie do udziału w licytacji spółki z ograniczoną odpowiedzialnością zarządzanej przez cudzoziemców nie posiadających stosownych zezwoleń na nabycie nieruchomości w Polsce jest niezgodne z ustawą. Po trzecie, nie można dopuścić do wylicytowania nieruchomości za kwotę wielokrotnie przewyższającą wartość kapitału zakładowego przy braku stosowanej uchwały wspólników.
Jednak Sędzia Sądu Rejonowego w Bielsku Podlaskim Mariusz Zdrodowski zignorował wszystkie te punkty mimo wyraźnego naruszenia przepisów i nie odmówił spółce przybicia, mimo że powinna ona zostać wykluczona z aukcji. W rezultacie spółka w organizacji, będąca własnością dwóch spółek z Cypru, w drodze wadliwego przetargu została wyłoniona jako nabywca. Podobna decyzja narusza prawo pana Bogdana i innych potencjalnych zainteresowanych do nabycia nieruchomości w drodze uczciwej licytacji.
To dopiero początek
Rzekomy pełnomocnik spółki z ograniczoną odpowiedzialnością w organizacji ceny wylicytował działkę rolną za kwotę aż pięciokrotnie przewyższającą wartość kapitału zakładowego, nie podając żadnych źródeł, z których spółka miałaby je pokryć. To jednak nie wszystko. Wystawiony plenipotent został powołany przez członków zarządu, a nie w trybie jednomyślnej uchwały wspólników, co jest niezgodne z przepisami kodeksu spółek handlowych jednoznacznie określającymi sposób przedstawicielstwa spółki. Wobec wadliwej reprezentacji (falsus procurator), powinna ona zostać wykluczona z licytacji, a obowiązkiem Sądu z uwagi na brak umocowania osoby podającej się za pełnomocnika jest odmowa udzielenia przybicia.
Działka rolnicza nie dla rolników?
Spółka dopuszczona do licytacji, w istocie z rolnictwem nie miała nic wspólnego. Pytanie brzmi: dlaczego zatem została dopuszczona? Zgodnie z ustawą o kształtowaniu ustroju rolnego spółka nie spełniała podstawowych warunków nabycia nieruchomości rolnej. Wyjątkiem od podobnej zasady jest zdobycie odpowiedniego zezwolenia ze strony organu państwowego i przedstawienie go podczas licytacji. Jak można się domyślić, spółka niczego podobnego nie przedstawiła. Nie miała zatem ani odpowiednich uprawnień, ani pozwolenia. Egzekucja z przedmiotowej nieruchomości rolnej rozpoczęła się w dniu 9 czerwca 2016r. wraz z zawiadomieniem o jej wszczęciu i wezwaniem do zapłaty należności z dnia 8 czerwca 2015r. Zgodnie z uchwałą SN III CZP 13/17, jedynie egzekucje z nieruchomości wszczęte przed dniem 30 kwietnia 2016r. nie stosują się do ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego. W podobnych przypadkach dla osób trzecich – czyli potencjalnych nabywców – za datę wszczęcia procedury egzekwowania uważa się dzień dokonania wpisu w księdze wieczystej. W niniejszej sprawie datą wszczęcia egzekucji był 9 czerwca 2016r., co w konsekwencji powinno doprowadzić do wykluczenia z licytacji spółki z ograniczoną odpowiedzialnością w organizacji. Oczywiście, nie muszę chyba dodawać, że drugi licytujący, p. Bogdan Taras spełniał wszelkie konieczne wymagania prawne.
O co tak naprawdę chodzi?
Wydaje się wręcz nieprawdopodobne, że sąd dopuścił się tylu ewidentnych naruszeń prawa, tym bardziej, że chodzi o sprawę wartej kilkaset tysięcy złotych ziemi rolnej. Jaki interes miały spółki cypryjskie, powołując spółkę w organizacji po to, by kupić ziemię rolną na wschodniej granicy Rzeczpospolitej Polskiej?
Odpowiedź jest banalnie prosta. Otóż nieruchomość ta ściśle przylega do słynnego terminalu przeładunkowego w miejscowości Planta w woj. Podlaskim, kilka kilometrów od granicy z Białorusią. Właściciel tej nieruchomości może zablokować rozbudowę terminala, którego położenie sprawia że mógłby on być (po rozbudowie) jednym z największych terminali przeładunkowych nowego Jedwabnego Szlaku. Tak więc okazuje się, że „gra jest warta świeczki”, a z pozoru, niepozorna licytacja może przynieść trudno wyobrażalne straty polskiej gospodarce.
Sprawa Marka Karpia i Mirosława Ciełuszeckiego.
Jak wielką i ważną sprawą jest wspomniany terminal pokazuje sprawa ś.p. Marka Karpia, twórcy i Dyrektora Ośrodka Studiów Wschodnich, wybitnego eksperta m.in. sprawach naszych wschodnich sąsiadów. Tak mówił o nim Witold Gadowski: „To była niezwykła postać, pasjonat, miał ogromną wiedzę praktyczną z zakresu pracy służb rosyjskiego wywiadu, jakiej nie mają dzisiejsi eksperci wypowiadający się w mediach. Wiedział dużo więcej o Rosji, niż polskie służby specjalne.”
Okoliczności śmierci Marka Karpia są bardzo dziwne. Miał on wypadek samochodowy. Na jego samochód najechał białoruski TIR. Jego kierowca, Białorusin Sergiej Żuk, został bardzo niechlujnie przesłuchany przez podlaską policję, co dziwi, bo w 2004 r. takiego poziomu niechlujstwa jak dziś w naszym kraju nie było. Nieczytelnie skserowano jego dokumenty. Został ostatecznie wypuszczony bez postawienia zarzutu i ślad po nim zaginął. A firma, która go zatrudniała, poinformowała, że nie miała takiego pracownika. Nikt też nie jest w stanie wyjaśnić, co stało się z białoruską ciężarówką. Po interwencji b. ministra spraw wewnętrznych ciężko ranny w wypadku Karp trafił do szpitala. – Mimo obrażeń cały czas zachowywał przytomność umysłu. Jak dowiedziałem się z relacji świadków, na krótko przed śmiercią ten twardy człowiek miał mówić, że „grozi mu niebezpieczeństwo”. Po miesiącu hospitalizacji zmarł. Chociaż jego śmierć mogła być zwykłą konsekwencją obrażeń odniesionych w wypadku, to istnieje hipoteza, że było to zabójstwo na zlecenie rosyjskich służb. Bardzo często rosyjskie KGB do działań w Polsce wykorzystywało agentów białoruskich – pisał Witold Gadowski.
Pan Marek Karp blisko współpracował z zarządzającą terminalem „Farm Agro Planta” S.A., której akcjonariuszem był p. Mirosław Ciełuszecki. Właśnie ta spółka wybudowała w miejscowości Planta terminal przeładunkowy, którego ewentualną rozbudowę mogą zablokować cypryjskie spółki.
W kwietniu 2002 r. Mirosław Ciełuszecki został aresztowany pod zarzutem działania na szkodę firmy. Postępowanie prowadził nie kto inny, jak białostocki prokurator Sławomir Luks. W tej samej sprawie prokurator Luks oskarżał również Marka Karpia, chcąc tym samym m.in. usunięcia go ze stworzonego przez niego Ośrodka Studiów Wschodnich. Jak twierdzi Mirosław Ciełuszecki, są dowody, które wskazują na to, że Marek Karp był przesłuchiwany i szantażowany przez prokuratora Luksa, gdzie z kolei w aktach sądowych w tym miejscu występuje prokurator Bura ( zapraszam do wysłuchania p. Ciełuszeckiego – https://www.youtube.com/watch?v=o66kTUoWSlA).
„Farm Agro Planta” S.A. została zlikwidowana. Mirosław Ciełuszecki został skazany na 4,5 roku pozbawienia wolności i 100 tys. zł. grzywny. Orzeczenie zostało uchylone przez sąd wyższej instancji. Po ponownym przewodzie sądowym, 6 lipca 2018 roku Sąd Okręgowy w Białymstoku ma ogłosić wyrok. Marek Karp nie żyje.
Co dalej?
Zdając sobie sprawę z ewidentnych naruszeń prawa Fundacja LEX NOSTRA skierowała do Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobro zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 231§1 kk przez funkcjonariuszy publicznych.
Liczymy także na zainteresowanie sprawą odpowiednich służb, albowiem w interesie Państwa Polskiego niedopuszczalną jest sytuacja, gdy cypryjskie spółki nabywają z naruszeniem prawa przy udziale komornika i sędziego, strategiczną dla naszych interesów nieruchomość.
Maciej Lisowski dyrektor Fundacji Lex Nostra