Ministerstwo chce, by urzędy pracy mogły dowozić bezrobotnych do firm

Zastępca Naczelnego

MRPiPS uważa, że w niektórych regionach Polski problemy z aktywizacją bezrobotnych pogłębia brak dojazdu do miejsca zatrudnienia. Chce, by jego rozwiązaniem mogły zająć się urzędy pracy.Polska ma coraz większy problem kadrowy
Szukamy rozwiązań, żeby urzędy pracy miały możliwość wsparcia bezrobotnych, nie tylko jeśli chodzi o oferty pracy, ale również o dowóz do ewentualnego miejsca pracy – powiedział Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej. Odniósł się w ten sposób do likwidacji m.in. PKS Ostrołęka, PKS Ciechanów i PKS Mińsk Mazowiecki.

Zdaniem wiceszefa resortu to problem nie tylko dla pracowników i uczniów, którzy nie mogą dojechać do pracy i szkoły, ale również dla osób bezrobotnych. „Jednym z zasadniczych problemów, który dotyczy osób bezrobotnych, jest brak transportu. Rozmawiałem z bezrobotnymi osobami, które chciałyby podjąć pracę. Często podkreślają jednak, że nie mogą pracować, bo z ich miejscowości nie ma jak dojechać do miejsca zatrudnienia” – zaznaczył.

Samorządy zorganizują dojazdy do pracy?
Według niego, w takich sytuacjach transportem powinny się zająć samorządy. „Jest kilka dobrych przykładów, gdzie samorząd przejął transport publiczny. Niestety większość z nich pozbywa się tego zobowiązania, sprzedając spółki prywatnym przedsiębiorcom bądź w ogóle je likwidując. Efekt jest taki, że podstawowe obowiązki wynikające z zapewnienia transportu na poziomie powiatu nie są do końca wypełniane” – stwierdził Szwed.

Zwrócił uwagę, że dobrym przykładem jest powiat bielski. „Utrzymano tam PKS i jest on pod władaniem samorządu powiatowego. Utworzono specjalny związek powiatowo-gminny. Gminy mają tam swoje udziały i każda z nich dokłada się do tego przedsięwzięcia” – wyjaśniał wiceminister RPiPS.

„Szukamy też rozwiązań,nie tylko jeśli chodzi o oferty pracy, ale również o dowóz takich osób do ewentualnego miejsca pracy” – dodał Szwed.

Również według eksperta Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych Łukasza Komudy, warto się zastanowić, czy samorządy nie powinny przejąć likwidowanych lokalnych połączeń. Zaznaczył jednak, że koszty takiego transportu powinny być dopasowane do kieszeni pracowników.

„Osoby, które potrzebują transportu zbiorowego, zazwyczaj zarabiają niewiele. W polskich warunkach mediana to jest 2,5 tys. na rękę. Dlatego istotne jest, jaką część zarobków przeznaczymy na dojazdy do pracy. Drogie autobusy czy pociągi częściowo wyjaśniają, dlaczego niektórzy nie podejmują pracy oddalonej o kilkanaście kilometrów od swojego domu” – mówił.

pap

Komentarze są zamknięte