Trwają „negocjacje” w sprawie komunistycznego obelisku w Mikolinie (gmina Lewin Brzeski). Radio Opole poinformowało, że 3 kwietnia „w urzędzie wojewódzkim doszło do spotkania wojewody opolskiego, przedstawicieli Instytutu Pamięci Narodowej wraz z samorządowcami z Lewina Brzeskiego. Wstępnie uzgodniono, że monument mógłby pozostać, ale należy wprowadzić szereg zmian wizerunkowych”. – To jakiś żart, aby władze samorządowe i wojewoda negocjowali (…) pozostawienie ruskiego monumentu z agenturalnym putinowskim stowarzyszeniem posługując się opiniami mieszkańców – mówi w rozmowie z NGO lider KPN-NIEZŁOMNI Adam Słomka.
NGO: Panie Przewodniczący od kilku miesięcy zwraca Pan uwagę na problem z monumentem w Mikolinie i funkcjonowaniem stowarzyszenia „Kursk” i jego szefa Jerzego Tyca. Jak Pan zatem ocenia realizację tzw. ustawy o dekomunizacji przestrzeni publicznej?
Adam Słomka: Jako radny Rady Miasta w Katowicach na początku lat 90-tych XX wieku wniosłem projekt przyjętej uchwały o rozbiórce monumentu „wdzięczności Armii Czerwonej” na katowickim placu Wolności. Przez ponad 20 lat kolejni włodarze Katowic nie realizowali aktu prawa miejscowego, a policja, prokuratura i sądownictwo kreowały przeciwko weteranom walki o Niepodległość sprawy karne za rzekome „znieważanie” tego „pomnika”. Po wielu latach ten monument został zdemontowany. Niemniej jednak prowadzenie jakiejś formy debaty nad wykonaniem tzw. ustawy o dekomunizacji przestrzeni publicznej przez radnych gminy Lewin Brzeski, burmistrza Artura Kotarę z PSL z udziałem przedstawicieli lokalnego IPN czy wojewody Adriana Czubaka oraz jawnej agentury rosyjskiej ze stowarzyszenia „Kursk” naraża na szwank powagę Państwa Polskiego. Tu nie ma o czym dyskutować. Domagam się od radnych Lewina Brzeskiego zaprzestania wydawania uchwał w zamyśle sprzecznych z aktem wyższego rzędu, tj. ustawami. Zasłanianie się brakiem środków na demontaż ruskiego obelisku jest takim wykrętem i ukrytym kwestionowaniem ustawy. Skoro w budżecie tej gminy nie ma środków na likwidację ruskiego monumentu – to niech pan burmistrz Kotara ogłosi „czyn społeczny”, publiczną zbiórkę środków i skończy ten żenujący cyrk. Panu Kotarze przypominam, że posłowie PSL głosowali za ustawą, która totalitarne symbole nakazywała znieść. Polecam przykład z demontażem wielkiego soboru pod wezwaniem św. Aleksandra Newskiego w Warszawie po 1918 roku. Z jego rozbiórki uczyniono wydarzenie polityczne i narodowe, wypuszczono obligacje, aby „dać każdemu Polakowi szansę uczestniczenia w rozbiórce”. Sama rozbiórka była dość skomplikowana i wymagała prawie 15 tys. kontrolowanych wybuchów. Materiały z rozebranego soboru wykorzystano m.in. do budowy kilku pomników m.in. cokołów pomnika Syreny przy ulicy Solec oraz pomnika Jana Kilińskiego na placu Krasińskich. Sześć kolumn wykorzystano do budowy baldachimu nad zejściem do krypt królewskich na Wawelu. Z obelisku w Mikolinie poza gruzem nic nie da się odzyskać. Sama operacja powinna być już jednak wykonana. Zatem śmiało panie burmistrzu Arturze Kotaro …
CZYTAJ WIĘCEJ:
Czy burmistrz Lewina Brzeskiego Artur Kotara pochwala komunistyczne zbrodnie?
Czy minister Patryk Jaki zareaguje w sprawie promowania totalitaryzmu na zgromadzeniu publicznym w gminie Lewin Brzeski?
Prokuratura Generalna RP ukrywa skalę promowania totalitaryzmu przed posłem PiS Robertem Warwasem?
Apeluję do pana wojewody Czubaka, aby natychmiast zakończył negocjacje, jakieś kompromisy i wydał zarządzenie zastępcze o likwidacji tego totalitarnego obelisku. Z agenturą nie ma o czym dyskutować …
NGO: Twierdzi Pan, że stowarzyszenie „Kursk” to agentura …
Adam Słomka: To oczywiste. Federacja Rosyjska powołuje się na „umowę” z 1994 roku, która ma chronić na naszym terytorium obeliski zbrodniczej Armii Czerwonej. Tymczasem byłem w 1994 roku posłem na Sejm RP i wiem zatem, że ta umowa nie została ratyfikowana przez polski parlament, a została przeprowadzona jako tzw. „oświadczenie rządowe” przez ministra, agenta Andrzeja Olechowskiego z jego rosyjskim odpowiednikiem. Ponadto dotyczy jedynie cmentarzy wojskowych, a nie totalitarnych symboli. Samorząd z Lewina Brzeskiego dokonuje ryzykowanej operacji debatując ze stowarzyszeniem „Kursk” i jego szefem Jerzym Tycem. Przypomnę, że w nocy z 11 na 12 października 2017 roku wydalono z Polski na wniosek ABW rosyjskiego agenta, który organizował „zielone ludziki” właśnie w celu realizowania interesu Rosji w osłabieniu pozycji Polski poprzez promowanie konieczności pozostawienia ruskich monumentów. Samo stowarzyszenie „Kursk” ma konta w rosyjskim Sbierbanku, który jest objęty sankcjami UE i USA. Towarzysz Tyc spotyka się w rosyjskiej Dumie z deputowanymi antypolskiej partii Żyrinowskiego. Wspierał też agresję Rosji w Donbasie. Taka organizacja oraz taka osoba nie może być partnerem dla lokalnego samorządu z Lewina Brzeskiego, ani IPN, ani pana wojewody Adriana Czubaka. Dodam tylko, że „nadzwyczajna kasta” oraz prokuratura z Mrągowa chroni na razie tą organizację i tow. Jerzego Tyca umarzając dochodzenia. Podobnie prokuratura w Brzegu. Do czasu! Liczę, że obecni parlamentarzyści zażądają wyjaśnień od prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobro w sprawie umarzania dochodzeń w sprawie promowania totalitaryzmu komunistycznego. Dla mnie jest niedopuszczalnym, że zastępca prokuratora generalnego Robert Hernand, który pełni swoją funkcję od 20 kwietnia 2010 roku, w odpowiedzi interpelację poselską posła PiS Roberta Warwasa nr 19146 w sprawie delegalizacji Komunistycznej Partii Polski mija się z prawdą i informuje, że poza działalnością KPP „(…) nie odnotowano wpływu skarg dotyczących propagowania „totalitarnego ustroju państwa – komunizmu” przez inne podmioty”. Tymczasem sam składałem takie zawiadomienia, m.in. o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w Mikolinie w dniu 22 czerwca 2017, tj. promowania totalitaryzmu w czasie fety odnowienia ruskiego symbolu w tej miejscowości – z inicjatywy stowarzyszenia „Kursk” z udziałem m.in. lokalnych samorządowców.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Adam Słomka: Czy i dlaczego prokuratura chroni jawną rosyjską agenturę?
Adam Słomka: O ochronie komunistycznych skamielin
Radio Opole: Radni z Lewina Brzeskiego przeciwni usunięciu pomnika w Mikolinie
NGO: Panie Przewodniczący, a może mieszkańcy Mikolina po prostu chcą mieć taki obelisk?
Adam Słomka: Właśnie na łamach NGO przypomniałem w 2017 roku wspomnienia Pauliny Obacz, która przypomniała jako mieszkanka Mikolina historyczne fakty z 1945-46 roku. Zacytuję panią Paulinę ponownie: „(…) czas pobytu radzieckiego wojska w Mikolinie dał się nam dobrze we znaki. Żyliśmy w ciągłym strachu. Ruscy napadali nocą, wdzierali się do naszych domów, rabując co się dało – krowy, konie, świnie, kury. Napastnicy szukali dziewcząt i młodych kobiet, no i wódki. Musieliśmy się chować, bo bandy były uzbrojone. Ruscy opróżniali pola, a nasi ludzie budowali poległym pomnik nad Odrą, do dzisiaj zachowany. Żołnierze maszerowali wioską i śpiewali „W bój za rodinu, w bój za Stalina” – jakbym dzisiaj ich słyszała. Wyjechali od nas latem 1946 roku, do swojej jednostki w Brzegu. Pewnego marcowego ranka w 1946 roku wtargnęło do Mikolina dwóch ruskich żołnierzy, pracujących na śluzie pod Golczowicami. Szukali sołtysa, a nie napotkawszy go weszli do domu milicjanta Jana Biernata. Zobaczyli na korytarzu rower więc go wyprowadzili, by zrabować. Jan usłyszawszy rumor w korytarzu wyszedł i prosił żeby zostawili rower. Jeden z rabusiów wyciągnął automat i strzelił prosto w serce pana Janka. Miał 23 lata, zostawił młodziutką żonę, która była w piątym miesiącu ciąży.(…)
Jaka była rozpacz żony i całej rodziny – można sobie tylko wyobrazić. Od tamtego czasu przedstawiciele Milicji Obywatelskiej w Niemodlinie, podczas zebrania w Mikolinie wyrazili zgodę na to, by nasi ojcowie i mężowie mieli w domu broń, w celu obrony przed rabusiami. Nagle jednak 15 grudnia 1946 roku UB z Niemodlina aresztowało w naszej wsi 12 mężczyzn, za to, że mieli broń. Tak naprawdę to nikt nie miał broni, bo po ustaniu zagrożenia mężczyźni powyrzucali ją gdzie się dało – do zbiorników z gnojówką, do stawu, czy Odry. Tej mroźnej nocy 15 grudnia aresztowano: Tadeusza Tomczaka lat 20, Adama Zająca (19 l.), Władysława Grochalskiego (18), Michała Śrutmę (23), Władysława Szkradka (21). To byli chłopcy nieżonaci. Inni mieli rodziny: Michał Gwizdak lat 44, pięcioro dzieci, Filip Cieślowski (28) jedno dziecko, Grzegorz Grochalski (42)- dwójka dzieci, Jan Gwizdak (42) – trójka dzieci,Franciszek Nowak (41)- trójka dzieci, Józef Szczygielski (43) – jedno dziecko, wdowiec Jan Obacz. Aresztowanych osadzono w niemodlińskim zamku. Byli tam więzieni w piwnicach przy trzydziesto-stopniowym mrozie, przez cały miesiąc. 15 stycznia 1947 roku byli oni sądzeni, a sąd obywał się w domu kultury. Był to sąd pokazowy. Przywozili na tę rozprawę ciągnikami z przyczepami pracowników pegeerów. Sala wypełniona była po brzegi. Sadził Wojskowy Sąd Okręgowy z Katowic. Szliśmy na ten sąd pieszo od północy przy siarczystym mrozie. Szłam na ten sąd, bo mieli sądzić mego ojca. (…) Pokazywali nas na tej sali, całą rodzinę oskarżonych. Uznawali nas za rodzinę zbrodniarzy. Myślałam, że rzucę się na któregoś z milicjantów. Serce pękało mi z rozpaczy i gniewu. Co takiego zrobili nasi najbliżsi? Niewinnych ludzi sądzono. Po naradzie sąd wydał wyrok. Wymierzył najwyższy wymiar kary – karę śmierci dla wszystkich. Mój ojciec Michał Gwizdak otrzymał karę śmierci.Na szczęście zmieniono ją później na karę 10 lat więzienia. Mój żal. Mój gniew na tę komunistyczną sprawiedliwość noszę w sercu do dzisiaj”.
Zbrodnicza Armia Czerwona zatem nie tylko nie zasłużyła się dla Mikolina, ale wielu mieszkańców gminy Lewin Brzeski zapłaciło wysoką cenę za jej obecność. „Wyzwoliciele” zamordowali nawet funkcjonariusza komunistycznej Milicji Obywatelskiej. To jakiś żart, aby władze samorządowe i wojewoda negocjowali zatem pozostawienie ruskiego monumentu z agenturalnym putinowskim stowarzyszeniem posługując się opiniami mieszkańców! Żadnych kompromisów w sprawie obelisków obcej władzy na naszym terytorium!
NGO: Dziękujemy za rozmowę!