Bezpardonowy atak na Polskę i Polaków za nowelizację ustawy o IPN i penalizowanie czynów polegających na pomówienie o istnienie „polskich obozów koncentracyjnych” ma związek z gospodarką, która w naszym kraju ma się coraz lepiej. Czas zapytać zatem czy mieszkańcom Niemiec albo Izraela nie przeszkadza zakup produktów BMW czy VARTY?
Przecież imperium finansowe syna „Magdy” Goebbels Haralda Qaundta, którym zarządzał w czasie ostatniej wojny jej pierwszy mąż Günther Quandt, powstało również dzięki niewolniczej pracy więźniów nazistowskich, niemieckich obozów koncentracyjnych, np. KL-Neuengamme!
Podobóz KL-Neuengamme został przez Niemców zainstalowany również np. na okupowanych Wyspach Normandzkich (podlegają bezpośrednio koronie brytyjskiej). Na wyspie Alderney został utworzony obóz koncentracyjny pod nazwą „SS-Lager Sylt”. Jak wspomina jego więzień Sylwester Kukuła, cyt.
W marcu 1943 roku zostaliśmy przekazani pod administrację filia obozu koncentracyjnego Hamburg-Neuengamme na Alderney. Otrzymaliśmy nowe numery. Mój numer: 16846 (…) Z pozostałych około 50 Polaków zapamiętałem nazwiska: Marian Filipecki z Warszawy, Jan Baczewski z Warszawy, Stanisław Karlikowski z Białegostoku, Władysław Struck z Pucka, Stanisław Stachowiak z Bydgoszczy, Zygmunt Wajs z Częstochowy, Edward Mroziński z Zawiercia, Mieczysław Ptak z Krakowa, Ryszard Klimecki, Władysław Lubecki z Piastowa. Innych nie pamiętam. Załoga SS liczyła 80 ludzi. (…) Po 16 miesiącach pobytu z 1000 więźniów zostało nas zaledwie 550. (…) Wielka śmiertelność wśród więźniów była powodem wymiany kierownictwa SS. Nowe władze, chcąc zataić przed swoimi mocodawcami w KL-Neuengamme tak wielką śmiertelność, wpadły na „genialny pomysł”. Po śmierci więźniów uzupełniano stan liczbowy Rosjanami i Ukraińcami z cywilnego lagru, nadając im takie same numery” (1).
W październiku 2007 jedna z niemieckich telewizji wyemitowała film dokumentalny pt. „Das Schweigen der Quandts” prezentujący rolę biznesu Quandtów podczas II wojny światowej. Przeszłość rodziny w czasach nazistowskich nie była dobrze znana, lecz dokument przedstawia informacje dot. wykorzystywania robotników przymusowych w fabrykach Quandta w czasie wojny.
Zatem wielu nie razi, że na pracy więźniów powstały fortuny. Nie razi niektórych też funkcjonowanie Deutsche Bank, który kredytował budowę niemieckiego obozu w Oświęcimiu. Nie mówi się o odpowiedzialności za ofiary niemieckiego biznesu, który korzystał „pełnymi garściami” z wojny rozpętanej przez Niemcy we współpracy z ZSRR. Tymczasem – gdy pojawiła się kwestia reparacji wojennych od Niemiec – został uruchomiony cały propagandowy przemysł, aby „podzielić się odpowiedzialnością” za ludobójstwo. Na ewentualne reparacje dla Polski musi się przecież również złożyć niemiecki przemysł…
Zatem najwyraźniej cała afera z reakcjami w Niemczech czy Izraelu na nowelizację ustawy o IPN ma ochronić RFN przed wypłatami reparacji, a także mieć wpływ na procesy reprywatyzacyjne. Skoro zatem – jak tego chcą niektóre środowiska w Niemczech i Izraelu – „Polska jest współodpowiedzialna za Holokaust” … to nie ma moralnego prawa do reparacji!
Grzegorz Wierzchołowski na łamach Niezalezna.pl ujawnił niedawno, że
cyt.
(…) Udziałowcem liberalnego izraelskiego dziennika „Haaretz”, który słynie z zajadłych ataków na Polskę, jest niemieckie wydawnictwo M. DuMont Schauberg. W trakcie II wojny światowej Kurt Neven DuMont, ówczesny właściciel firmy, był oficerem nazistowskim, a jego wydawnictwo jawnie popierało III Rzeszę i Adolfa Hitlera. To właśnie dziennik „Haaretz” rozpoczął nagonkę na polski rząd za projekt ustawy penalizujący używanie zwrotu „polskie obozy śmierci”.Jedna z dziennikarek pisma zaczęła nawet wypisywać na Twitterze seryjnie to haniebne określenie, próbując ugodzić Polaków. Niezalezna.pl przyjrzała się strukturze własnościowej izraelskiego dziennika. Okazuje się, że 20 proc. udziałów ma w nim niemieckie wydawnictwo M. DuMont Schauberg – jedna z najstarszych niemieckich firm wydawniczych, mająca siedzibę w Kolonii (…).”
– Jednym ze znaków rozpoznawczych wschodzącej potęgi jest to, że schodzące potęgi wytaczają przeciwko niej najcięższe działa – mówił niedawno w wywiadzie dla tygodnika „Sieci” George Friedman. Z założycielem i byłym dyrektorem agencji Stratfor, wydawcą pisma „Geopolitical Futures”. Ten sam naukowiec podczas Europejskiego Forum Nowych Idei w Sopocie z września 2017 r. stwierdził, cyt. „Za 30 lat Polska będzie najpotężniejszym państwem w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, z ambicjami odgrywania ogromnej roli na arenie międzynarodowej”.
Słabnąca niemiecka gospodarka ma interes we wpływaniu na wizerunek Polski na świecie, bo to ma przełożenie na wiele procesów gospodarczych. Liczy się zatem pieniądz, szanse na rozwój, wyniki gospodarcze, itd. Sztuczna afera ze zmianami w ustawie o IPN jest zatem bardzo wygodnym środkiem do osłabienia międzynarodowej pozycji Polski. Powstaje zatem pytanie, czy obrona w postaci akcji #GermanDeathCamps czy oświadczeń premiera Mateusza Morawieckiego będzie skuteczna?
Może lepiej szerzej uświadomić innym, że przemysł niemiecki korzystał z pracy więźniów niemieckich obozów i do dziś wystarczająco nie zadośćuczynił ofiarom i ich rodzinom doznanych krzywd? Może warto wyjaśnić co stało się z kontami zmarłych obywateli II RP, które były założone np. w Szwajcarii? I na koniec, jaki majątek został wytransferowany przez niemiecki przemysł przed upadkiem III Rzeszy do firm w Ameryce Południowej czy Północnej oraz czemu posłużył?
Skoro nie wiadomo o co chodzi …
Paweł Czyż
Niezależna Gazeta Obywatelska w Bielsku – Białej
(1) Sylwester Kukuła, Moja wojenna tułaczka, Fundacja Moje Wojenne Dzieciństwo, 2003