Mam 30 lat i wreszcie mogę zaufać rówieśnikom

Niezależna Gazeta Obywatelska3

 Tomasz Greniuch„Nie ufam ludziom powyżej 30 roku życia” – takie mniej więcej motto przyświecało mojej działalności przez ostanie kilkanaście lat. Dziś sam przekroczyłem 30 rok życia, a moje motto siłą rzeczy zdezaktualizowało się, jednak sens tego stwierdzenia będzie mi towarzyszył bez względu na wiek.

Na początku drogi stanął wówczas 16 – 17 sto letni licealista, pewnie naiwny i do bólu szczery. Nieopierzony, nieokrzesany młodzik, podręcznikowy przykład przyszłego „działacza politycznego”. Komicznie zarozumiały i do przesady dumny, książkowy idealista, traktujący politykę i tzw. bliżej nie określoną „działalność” równie książkowo, to jest teoretycznie.

Pamiętam prawdziwy deficyt podobnych „młodzików”. Pamiętam, że młodzi „zapaleńcy” byli rozchwytywani. Pamiętam otwierające się drzwi gabinetów kolejnych wcieleń prawicy, zapraszające gesty, przymilne uśmiechy i słowa uznania dla „naszej młodzieży”.

Pamiętam dziesiątki kilogramów ulotek, dziesiątki litrów kleju i nocne klejenie plakatów, zawsze w deszcz, zawsze gdy moi rówieśnicy wybierali zabawę.

Pamiętam czas po wyborach. Pamiętam wzajemne kłótnie, pamiętam fałszywe plotki, pamiętam pomówienia i oszczerstwa. Pamiętam wreszcie ich towarzystwa od lewa do prawa i od prawa do lewa, byle przy aktualnym liderze, byle przy władzy, byle zachować stanowisko.

Gdy moi rówieśnicy w ciągu nocy, uprawiając „clubbing”, odwiedzali kilka klubów nocnych, oni potrafili w ciągu kadencji zmienić kilka razy kluby partyjne uprawiając prawdziwy „klubing”!

Książkowy, czarno-biały, idealizm konfrontowałem z rzeczywistością polityczną i autentycznie mdliło mnie, bolał mnie brzuch. Było mi fizycznie niedobrze! Tak młody idealista reagował na polityczne wyrachowanie. Sam pozostałem jednak czysty i nieskalany, odrzucałem „młodzieżówki”, „starty wyborcze” i „polityczne kariery”.

Wiedziałem, że mój czas jeszcze nadejdzie, nadejdzie czas dla „chłopców” w czarnych koszulach z wpinką z mieczykiem chrobrego i falangą (ręka z mieczem – symbol ONR), byłem o tym wręcz przekonany!

Ignorowałem to, że byłem/byliśmy traktowani z „przymrużeniem oka”, z dużą dozą ironii z jednej strony (to nasze „czarne koszule”), i rezerwy z drugiej („uwaga, faszyści też wybierali czarne koszule”!).

Pamiętam to wszystko!

Pamiętam zwłaszcza wasze rajdy przez partie polityczne!

Jednak przez ten cały czas byłem wierny mojej zasadzie, być może naiwnej i nieżyciowej, ale to ona, niczym kompas, prowadziła mnie przez te wszystkie lata, przez wszystkie mielizny i rafy, na które co niektórzy chcieli mnie wprowadzić. Wiem, że droga ta była, jak dla „działacza”, niezwykle długa i nieopłacalna (mało tego, to ja do niej dopłacałem!), bowiem w ciągu kilkunastu lat, młody człowiek może przeistoczyć się w rasowego polityka, ba, może dowolnie zmieniać orientacje polityczne, może z powodzeniem lawirować, może wreszcie z powodzeniem kandydować na radnego czy na posła, może stać się powszechnie znany i szanowany, a co za tym idzie, może stać się bogaty, a wówczas skrupuły, pobudki ideowe i moralność może schować do swojej głębokiej kieszeni.

Kusząca perspektywa! Jednak „kusili” Ci którzy przekroczyli 30 rok życia! Ci, którym nie ufałem, których przeszłości nie znałem i poznać nie chciałem. Wystarczyło być wiernym ukutej zasadzie! To takie proste! Zachować czystość gdy inni, nawet rówieśnicy, unurzani są po czubek głowy.

Dziś sam mam 30 lat i wreszcie mogę zaufać innym 30-sto latkom.

 

Autor: Tomasz Greniuch

  1. Irena
    | ID: 442ecb28 | #1

    Dobrze ,że pan jest.Polska młodych potrzebuje.Każde doświadczenie jest przydatne. Trzeba być sobą.Rozumem się kierować.Cieszę się,że nabył pan doświadczenia. 30 lat -to piękny wiek.
    Życzę zdrowia i trafnych decyzji. Wierzę w młodych Polaków.

  2. Ja
    | ID: 4e9dfd6d | #2

    Dobrze napisane.

  3. Anonim
    | ID: af2568ef | #3

    Jak to rozumieć? Nie ufać 30 latkom, ufać młodszym? Granica wieku granicą zaufania? To nie brzmi zbyt roztropnie, bo jak sam autor zauważa „unurzani” byli również młodzi. Nie da się również przyjąć, że „unurzani” są wszyscy starzy. Nawet ulubione „mieczyki Chrobrego” mają w swoich szeregach ludzi w poważniejszym wieku, a tam (w ONRze) są przecież sami nieskalani. Cała teza artykułu jest więc „psu na budę. Jeden wniosek nasuwa się nieodparcie – autor pisze cokolwiek, by stwierdzić, że to on sam jeden jest kryształowo czysty w „unurzanym” otoczeniu. Dobry, choć mało oryginalny, początek kampanii wyborczej (?).

Komentarze są zamknięte