Gdyby powiedzieć, że dla obecnej władzy oczywistą oczywistością jest opieranie się tylko na technikach PR, a nie na racjonalnych i procentujących działaniach, wielu ludzi przytaknęłoby głową. Choć nie wszyscy, ale na pewno więcej niż jeszcze dwa lata temu. Domeną dla obecnych rządzących stały się różnorakie techniki marketingu politycznego i działanie skoncentrowane w zakresie kreatywnej księgowości. Przeciętny Polak może dowiedzieć się dużo o swoim państwie, ale musi przy tym porządnie poszperać. I, co najważniejsze, nie dać się zbałamucić głównym twarzom akcji propagandowej pt. Nie musicie myśleć, pomyślimy za was (a to koniecznie z małej litery, jako brak szacunku dla przeciętnego obywatela).
Platforma Obywatelska, bo o niej tutaj mowa, sprawuje rządy bez patrzenia w przyszłość. Według zasady Donalda Tuska, należy patrzeć na to, co jest tu i teraz. To znaczy, że każdy Polak nie powinien patrzeć ani na przyszłość ani na przeszłość, a jedynie radować się i miłować tych, których Naród powołał cztery lata temu do rządów. Oznacza to jedynie tyle, że Polaków coraz bardziej chce się odciągnąć od historii i uczenia się na błędach popełnionych wcześniej, oraz od patrzenia w przyszłość nie tylko swoją ale i swoich dzieci czy wnuków. Czyli upraszczając żyć w myśl zasady, że jeżeli dziś mam na chleb, to jem ten chleb i nawet kupię sobie dwa bochenki, bo przecież nie myślę o tym co będzie za tydzień, i że później może mi zabraknąć nawet na bułkę. Problem w Polsce polega na tym, że coraz więcej ludzi już nie jest w stanie wydoić pieniędzy ze swoich portfeli nawet na ten jeden bochenek.
To mechanizm, który stosowano m.in. w Grecji czy Portugalii. Kierunek był podwójny: społeczeństwo wybierało tych, którzy ładnie wyglądali i obiecywali wszystko (nawet, jeżeli na zwykły, chłopski rozum było to nie do spełnienia), a władza pozwalała zrobić społeczeństwu z państwa istne El dorado. Miejsce niemalże utopijne, w którym każdy może wydawać więcej niż zarabia i jest wszystko fajnie… bo przecież (tu i teraz) nikt się o pieniądze nie dopomina. Polska jest jeszcze w tym właśnie okresie, Grecja doszła już do tego momentu, o którym mieli nie myśleć. Polakom więc serwuje się taki sposób życia, w którym jeżeli nie zarabiają to mogą wydawać, bo władza mówi iż jest dobrze. A jak mówi, że jest dobrze, to tak musi być. Więc Ci, co nie zarobią a chcą wydać idą do banku i zaciągają kredyt. Gdy na karcie zaczyna brakować pieniędzy (bo skoro nie zarobią, to nie mają z czego spłacić), to uruchamia się drugą kartę i na przemian się je uzupełnia. To taktyka, która jest niedobra ani na chwilę, ani w działaniu perspektywistycznym.
Ale wciąż obniżający się standard życia Polaków wcale nie przeszkadza władzy w ciągłym biciu piany. Wręcz przeciwnie, im gorzej dzieje się w kraju, tym więcej kolorów używa się do podretuszowania szarej rzeczywistości. Im bardziej Polacy idą na dno ze swoim (zmniejszającym się) majątkiem, tym częściej minister Rostowski bierze łopatę, podkopuje dno i mówi spokojnie, przecież do dna jeszcze daleko. I to nie jest żadna nowość.
Kiedy coraz to nowsze doniesienia zza oceanu jasno dawały do myślenia, że kryzys nadchodzi wielkimi krokami niszcząc po drodze banki i największe korporacje, które dotychczas były niekwestionowanymi gigantami (jak choćby General Motors), wówczas Jacek Rostowski ogłaszał jak ksiądz z ambony prawdę objawioną, że kryzysu nie ma. A że Stany Zjednoczone trzęsły się już w fundamentach… cóż, Nasz rząd nie musiał przygotowywać ustaw antykryzysowych. I tak największym skarbem PO będzie pamiątkowe zdjęcie w ramce Donalda Tuska na tle zielonej wyspy, która wyróżniała się na mapie tylko i wyłącznie dzięki działalności poprzedniego rządu, który wykorzystał ogólnoświatowy pęd gospodarczy.
Równocześnie, gdy mówi się Polakom o ich życiu toczonym w pięknym, nadwiślańskim kraju, obcina się im zarobki, świadczenia socjalne czy podcina najbardziej aktywnej części młodzieży możliwość rozwoju na studiach. Problem polega na tym, że gdy Polak patrzy do portfela, to nie widzi w tych czeluściach większego problemu. Skoro nie ma, to i tak rząd mówi, że będzie. Kiedy – nie wiadomo. Ale będzie.
Dopiero później przychodzi ta chwila, gdy pustką zaczyna bić już nie z portfela a garnka. Gdy nie można wyżywić siebie (to pół biedy), albo swoich dzieci (wtedy to już gorzej). Dopiero wtedy zauważa się problem, który otacza Nas od dłuższego czasu i chce się przeciwdziałać. Polacy powinni jednak zadbać, by nie działać za późno i działać już teraz. A najlepiej przy jesiennej urnie wyborczej. W przeciwnym wypadku, przed kolejnymi wyborami możemy dojść do tego momentu strategii tu i teraz, w którym obecnie tonie Grecja. Tylko oni już nie mogą wziąć łopaty i go podkopać.
Autor: Marcin Rol
Marcin jak zawsze dobry tekst BRAWO ! ! !
Precz z POstkomuną
nie da się chłop wyROLować