1 lipca rozpoczyna się polska prezydencja w Radzie UE. Co Polska może osiągnąć dzięki temu?
Najprościej odpowiadając – reputację i szacunek, szczególnie tych „starych” członków Wspólnoty. Proszę spojrzeć jaki ranking jest prowadzony w stosunku do krajów byłego bloku wschodniego, które ostatnio przewodziły Unii. Czechy, Słowenia, Węgry… Oceniano nie tylko cele poszczególnych prezydencji, ale także sposób zarządzania Unią i swoim krajem w tym czasie – tu najtrudniejszą sytuację miały bezsprzecznie Węgry. Patrzy się także na miękkie kwestie, ale wizerunkowo bardzo ważne, to jest logo, startowy event, czy reklamówka. Tu Czesi zapisali sie w pamięci kontrowersyjnym sloganem „Evrope to osladíme”, czyli dosłownie: posłodzimy Europie. Rzecz w tym, że po czesku zdanie to ma jeszcze jedno znaczenie, które można przetłumaczyć jako: dosolimy Europie. Ocena słoweńskiej prezydencji byłaby na szóstkę , gdyby nie to że nie potrafiła odciąć się od swoich problemów z Chorwacją. Interesujących wątków z każdej prezydencji można by opowiadać wiele, tak naprawdę to temat na długi, myślę pasjonujący wywiad.
Donald Tusk zapowiedział na konferencji prasowej, że dzięki prezydencji chce podwyższyć status Polski jako państwa odpowiedzialnego i wysoko ocenianego, jeśli chodzi o umiejętność załatwiania swoich spraw gospodarczych i finansowych. Czy Twoim zdaniem jest na to szansa?
Taki ukryty cel stawia sobie każde państwo. Prezydencja to przecież czas zarządzania wielkim mocarstwem. Ten, kto sobie z tym poradzi wygrywa. Ale proszę nie zapominać, że to również wielka wewnętrzna walka dużych z małymi i starych z nowymi. A także konieczność radzenia sobie z problemami o wymiarze globalnym. Gdy Czesi w 2009 roku przejęli stery w Unii zaczął się właśnie kryzys światowy. Oficjalnie więc podważano możliwości tego, jak mówiono, małego kraju do zarządzania unijnym organizmem w dobie kryzysu. Spekulowano wręcz, który z unijnych przywódców, oczywiście tych starych krajów członkowskich, mógłby podołać tej odpowiedzialnej misji. I wskazywano na Sarkoziego. Czechów sama wzmianka na ten temat doprowadzała do szewskiej pasji. Szef czeskiej dyplomacji i arystokrata starej daty Karel Schwarzenberg żartował, że jeśli prezydent Sarkozy nie zejdzie Czechom z drogi, będzie musiał go wyzwać na pojedynek w Lasku Bulońskim.
Polska także w trudnym czasie będzie przewodniczyć w Radzie UE. Problemy greckie to problem całej strefy euro. Proszę spojrzeć w jak niełatwym położeniu będziemy – nie jesteśmy przecież w euro landzie, a sprawami tej strefy będziemy zarządzać. Raczej na pewno spotka się to z, co najmniej nieoficjalną, opozycją starych i bogatych krajów członkowskich. Szczególnie, że niektórzy twierdzą, iż możemy pójść śladem Grecji. Również nasza sytuacja wewnętrzna nie będzie dla rządu Tuska sojusznikiem. Kampania wyborcza to czas złudnych obietnic i unikania niepopularnych decyzji, jednak koniecznych gospodarczo i społecznie. Bilans takiego działania w wymiarze zarówno europejskim jak i krajowym oceniam jako bardzo niekorzystny dla Platformy Obywatelskiej.
Polska ma szansę stać się silnikiem UE?
W przyszłości jak nauczymy się umiejętności rezygnacji z rzeczy małych na rzecz dużych, zawierania właściwych partnerstw, tak jak to się robi w wielkiej polityce, to bezwzględnie tak. Jesteśmy dużym, liczebnym krajem z rozwijającą się gospodarką, z wieloma głosami w instytucjach unijnych. Mamy wszelkie atuty by kiedyś rozdawać karty w Unii Europejskiej. Ale w tej chwili nadal uczymy się wykorzystywać naszą siłę.
Co nasz kraj może dać Unii?
Kiedy pada takie pytanie, to wszyscy łącznie z naukowcami, mówią o rzeczach miękkich – entuzjazm, energię, spontaniczność. To oczywiście miłe, ale chciałabym móc powiedzieć, że pomysł na rozwiązanie problemów, np. z wprowadzaniem strategii lizbońskiej, nowy pomysł na przyszłość Europy. Mamy wspaniałą historię i tradycję, z której możemy być dumni i którą możemy pokazywać. Ale na razie rozmawiamy o ideach – „Solidarności” i zabawkach dziecięcych, czyli polskim gadżecie bączku.
Nasza prezydencja to przede wszystkim negocjacje budżetu UE, jak sądzisz Polska będzie miała coś do powiedzenia w tej kwestii, bo jak wiadomo hegemonem w UE są Niemcy i Francja?
Jeśli dobrze to rozegramy to oczywiście tak, bo wciąż przypominam, że mamy taką liczbę głosów, która pozwala nam na sojusze z innymi krajami, które jeśli będą grały same to przepadną, Mamy także „naszego” unijnego komisarza ds. budżetu Janusza Lewandowskiego ale, czy będziemy umieli to wykorzystać czas pokaże. Na razie Niemcy mówią gromkie nie dla naszych 80 mld euro w przyszłej perspektywie budżetowej
Na jakie sukcesy możemy liczyć, aby Europa dobrze zapamiętała naszą prezydencję?
Dwie drogi możemy obrać by osiągnąć sukces – według mnie obie nierealistyczne. Pierwsza to rozwiązać kryzys w Grecji. Druga – próbować by nasza prezydencja była spokojna i zachowawcza w najlepszym tego słowa znaczeniu. Ale na to trudno liczyć skoro unijne negocjacje budżetowe się rozpoczynają, a one nigdy nie były wyciszone. Do tego kampania w Polsce, dla której Platforma Obywatelska będzie chciała wykorzystać prezydencję, by bardziej organizować fajerwerki w kraju niż negocjować w Brukseli. Przede wszystkim nasza prezydencja może być dobrze zapamiętana jeśli zakończy się z powodzeniem, co jest realne, proces akcesyjny Chorwacji. Prawdziwym wyzwaniem będzie Białoruś, Ukraina i Litwa. Ważny będzie szczyt Partnerstwa Wschodniego, do którego dojdzie pod koniec września w Warszawie. Możemy zostać dobrze zapamiętani jeśli będziemy sprawnie reprezentować Radę wobec instytucji UE. Sukces prezydencji to najlepsza promocja Polski i okazja do stworzenia pozytywnego wizerunku Polski w świecie.
A jak oceniasz apel premiera Tuska do opozycji, aby „na te kilka miesięcy postarać się oszczędzić naszą ojczyznę i oszczędzić naszej ojczyźnie słów niemądrych, agresywnych i wymierzonych w samą istotę polskiego interesu narodowego”?
Mniej więcej tak samo jak jego hasło z wyborów samorządowych: nie róbmy polityki. Gdyby Tusk chciał oszczędzić ojczyznę, to termin wyborów wybrałby w okresie wiosennym przed prezydencją, a nie w jej trakcie.
Czyli prezydencja będzie poważnym elementem kampanii wyborczej PO?
Oczywistym jest, że PO chce czas prezydencji wykorzystać do promocji rządzącej formacji. Ale w mojej ocenie, kalkulacja jest przeszacowana. Polska potrzebuje odważnych decyzji w sferze gospodarczej, pracowniczej, społecznej, obywatelskiej. Zwodzenie społeczeństwa, unikanie decyzji co czyni Tusk w normalnym czasie sprawowania rządów, a w czasie kampanii to będzie naturalny stan rzeczy, odsłoni prawdziwe oblicze Platformy czyli jedynie chęć sprawowania władzy bez odpowiedzialności i działania.
Viola, jaki masz dziś stosunek do Unii Europejskiej, bo jak chyba wszyscy pamiętamy, wprowadzałaś Opole i woj. opolskie do UE?
Nadal uważam, że Unia Europejska to projekt wyjątkowy, właściwie jedyny możliwy dla Europy. Jedyne co mnie rozczarowuje, to niewykorzystana pozycja Polski. Te parę lat temu miałam nadzieję, że szybciej nauczymy się korzystać z obecności w Unii. Naprawdę efektywnie wykorzystywać środki unijne, budować swoją siłę na reprezentacji polskich przedstawicieli w instytucjach unijnych. Że nasze umiłowanie do „koszuli bliższej ciału”, czyli rodzinnych stron, wpisze się w ideę Europy Regionów – i to będzie właśnie tym, co wniesiemy do Wspólnoty. Dziś stoję na stanowisku, że Unii Europejskiej i wielkiej polityki musimy się dopiero nauczyć. A przede wszystkim poczuć, że Polska jest naprawdę silna i, jak mówił papież Jan Paweł II właśnie tu jest serce Europy.
Przypomnij proszę czym dokładnie zajmowałaś się w 2004 r.?
W 2004 roku kierowałam pierwszym w Polsce Biurem Integracji Europejskiej. Prawie dwa lata szkoliłam się w różnych krajach europejskich, tamtejszych szkołach administracji publicznej by zostać certyfikowanym „oficerem” unijnym. Wtedy w 2004 roku było nas w Polsce tylko 18-tu. Przybliżałam idee Europy Wspólnej, odpowiadałam na krytykę i przeprowadzałam referendum, które na Opolszczyźnie było moim osobistym sukcesem bo właśnie w opolskim poparcie dla UE było najwyższe w kraju. To był niezwykły czas i przyznam, że w mojej karierze zawodowej jeden z najważniejszych i najbardziej interesujących.
Podoba Ci się film Tomasza Bagińskiego firmujący polską prezydencję, w którym Polska zaprasza Europę do tańca i ją odmienia
Bardzo cenię Tomasza Bagińskiego za umiejętne łączenie miękkości, delikatności z nowoczesnością. W tym klipie też dostrzegam te elementy – świetna muzyka, choreografia Agustina Egurroli, dynamiczna aranżacja. Świetny projekt, choć przyznam, że powiązanie tej animacji z polską prezydencją bez uprzedniego wstępu byłoby dla mnie niezbyt czytelne. Ale filmik naprawdę jest ok.
Bardzo dziękuję.
Tusk chce sie polansowac kosztem podatnikow. Ciekawe ile kasy pójdzie na kampanie PO. Lans na nasz koszt.