Ślązacy są solą w oku modernistycznego i neoliberalnego nurtu. Ich przywiązanie do tradycji, nieugiętość w poszanowaniu wartości, wysokie poczucie godności sprawiły, że pomimo wszystkich zawirowań w historii zachowali tożsamość narodową. Język polski przetrwał w swojej XVI–XVII-wiecznej formie. Należy pamiętać, że w XIV wieku, po rozbiciu dzielnicowym, księstwa Piastów śląskich znalazły się w granicach Czech i dopiero w roku 1742 zostały odebrane Habsburgom przez Prusy. Wtedy też zaczęła postępować germanizacja.
Ruch autonomiczny na Górnym Śląsku powstał w latach 1872–1879. Wtedy ukazywało się pismo „Schlesier – Ślązak”. Ruch ten był inspirowany przez niemieckie koła junkiersko-przemysłowe w celu neutralizacji Górnego Śląska i utworzenia państwa śląskiego, w którym żywioł niemiecki mógłby zachować swoją materialną i kulturową dominację. W grudniu 1918 r. w Kędzierzynie niemiecka katolicka partia Centrum wysunęła postulat utworzenia państwa śląskiego pod hasłem „Górny Śląsk dla Górnoślązaków”. Później autonomiści podzielili się na dwie grupy – jedni opowiadali się za państwem w ramach Rzeszy, drudzy byli zwolennikami niepodległego bytu państwowego. Ci drudzy właśnie założyli Bund der Oberschlesier (Związek Górnoślązaków), który od 1920 r. popierany był przez Berlin. Polski Związek Górnoślązaków Autonomistów, Jedność Górnośląska i kilka pomniejszych struktur powiązane były z dr. Karlem Spieckerem, szefem ekspozytury wywiadowczej niemieckiego MSZ.
Najpierw powstał Związek Górnośląski w 1989 r. Ślązacy chętnie do niego wstępowali, chcieli kultywować tradycję i kulturę śląską, a także zająć się sprawami gospodarki. Tworzyć izby gospodarcze itp. Z biegiem czasu okazało się, że Związek Górnośląski został stworzony być może zupełnie w innym celu. Część Ślązaków – polskich patriotów z niego wyrzucono, inni odeszli sami.
W styczniu 1990 r. powstał Ruch Autonomii Śląska, założony przez Rudolfa Kołodziejczyka z Rybnika. Szefem RAŚ został z czasem pracownik naukowy Uniwersytetu Śląskiego Jerzy Gorzelik. Następnym krokiem było założenie w 1996 r. przez Gorzelika, Rudolfa Kołodziejczyka i Erwina Sowę Związku Ludności Narodowości Śląskiej. Obecnie liderem Związku jest Andrzej Roczniok, a do jego aktywistów należą Dariusz Jerczyński, Grzegorz Kozubek, Rudolf Kołodziejczyk i Erwin Sowa.
Jak widać, ZLNŚ tworzyły w zasadzie te same osoby co RAŚ. Zaczęto oficjalnie propagować odrębność narodową. Niestety, wielu Ślązaków, choć do niego nie przystąpiło, zaczęło wpisywać w spisie powszechnym narodowość śląską. Sądzili, że jak będą sami gospodarzyć – bez tej Warszawy, bez tych polityków, którzy żyją we własnym świecie odizolowani od świata realnego – to się coś zmieni. Nie chcą mieć narzucanej „pseudoelity”. Przebudzenie nastąpiło, gdy Związek Ludności Narodowości Śląskiej w czasie wojny w Gruzji poparł Moskwę. RAŚ, który godzi w integralność Polski, szybko się zreflektował i odciął od stanowiska ZLNŚ. Wiele wskazuje na to, że ZLNŚ i RAŚ są inspirowane zarówno przez pewne siły w Niemczech, jak i Rosję.
Dzięki informacjom na temat zasięgu wpływów, jakie Gazprom ma na terenie Niemiec, wiele rzeczy staje się jasne. Tło – rozczarowanie. Niestety, 1989 r. przyniósł Ślązakom wielkie rozczarowanie. Po Magdalence nastąpił „okrągły stół”. Ślązacy wiedzieli, że to nic dobrego, ale reszta Polski w euforii uwierzyła. Przez Śląsk przechodziły największe manifestacje antyokrągłostołowe. Próbowano zająć KW PZPR, telewizję, a nawet Komendę MO, by chronić dokumenty przed zniszczeniem. Wszystko było torpedowane z Warszawy. Tych, co chcieli wolnej Polski, nazywano oszołomami. Ta wolna Polska nie była taka, o jakiej marzyli. Zupełnie nie rozumieli, dlaczego mają wybierać jako posła Adama Michnika czy senatora Andrzeja Wielowieyskiego, którzy byli „spadochroniarzami” z Warszawy.
Potem przyszła likwidacja przemysłu. Specjalnie zadłużano kopalnie. Likwidowano całe gałęzie gospodarki. Wszystko to, co z takim trudem budowało kilka pokoleń, zostało przez dyletantów, a może kogoś gorszego, bezpowrotnie zniszczone. Wiele zakładów skazano po prostu na wrogie przejęcia lub zamknięto, by nie stanowiły konkurencji dla firm w Europie Zachodniej. Ta wyśniona Polska stała się PRL-bis. Na Śląsku wzrastało poczucie krzywdy. Bezrobocie szalało i szaleje. Dla regionu znanego z tak wielkiego poszanowania solidnej pracy był to prawdziwy szok.
Nie rozliczono bandytów – Salomon Morel oskarżony o zbrodnie kat Ślązaków do samej śmierci w 2007 r. w Izraelu pobierał z Polski emeryturę 5000 zł. Byli SB-ecy mają się dobrze – otrzymują wysokie emerytury, w przeciwieństwie do tych, którzy o wolną Polskę walczyli. Sekretarze egzekutyw komitetów miejskich PZPR są posłami nawet w PiS. Sołtysi narzucani przez PZPR w latach 80., terroryzujący całą wieś, teraz dopisują sobie biografie i szkalują postaci niezmiernie zasłużone dla polskiego podziemia niepodległościowego. Największych polskich patriotów robią z siebie ci, którzy dla pieniędzy wyrzekli się narodowości polskiej, a przyjęli niemiecką i wyrzucają z pracy polskich patriotów.
Niestety, macki RAŚ sięgają różnych środowisk – politycznych, np. PO, i akademickich. Podziały przechodzą jednak wewnątrz głównych partii, a nie między nimi. W Sejmiku Śląskim PO zawarło koalicję z Ruchem Autonomii Śląska, tworząc Zarząd Województwa. Tusk na zjeździe Kaszubów powiedział: „polskość to nienormalność”, a Gorzelik chełpi się tym, „że niczego Polsce nie ślubował”.
Z drugiej strony przewodniczący Parlamentu Europejskiego – Jerzy Buzek, rodem ze Śląska Cieszyńskiego, europoseł z listy PO, bardzo krytycznie odniósł się do koalicji z RAŚ i powierzenia funkcji wicemarszałka liderowi RAŚ Jerzemu Gorzelikowi, któremu podlega edukacja i kultura w województwie śląskim.
Radna Sejmiku z listy PO, Ludgarda Buzek (Ślązaczka), pomimo dyscypliny klubu PO głosowała przeciwko koalicji z RAŚ i kandydaturze Gorzelika na wicemarszałka.
Senator PO Maria Pańczyk, popularyzatorka kultury i gwar, jest przeciwniczką kodyfikacji języka śląskiego i autonomii. Mówi o sobie, że jest Ślązaczką – czyli Polką.
Posłanka PiS Izabela Kloc – Ślązaczka z zacnej rodziny przedwojennych posłów na Sejm Śląski i RP – zgłosiła poprawkę do budżetu w celu sfinansowania budowy Muzeum Powstań Śląskich w Katowicach. Poprawka została odrzucona przez posła PO, Ślązaka Mirosława Sekułę, członka Związku Górnośląskiego, twierdzącego, że „powstania to była wojna domowa na Śląsku”.
PiS jest Ślązakom zdecydowanie bliższy niż inne partie. W wyborach na śląskiej wsi i w małych miasteczkach wygrywa, gdyż jest to partia ceniąca wartości. Rozpasany liberalizm jest Ślązakom obcy. Tu na tej ziemi Bóg, Honor i Ojczyzna jeszcze coś znaczą. Na Śląsku frelka (panna) jest frelką, a synek (chłopak) jest synkiem, wongiel jest czorny a mleko biołe, kiery godo inaczyj, to fanzoli (gada bzdury).
Samochody na Śląsku jeżdżą z naklejkami „Oberschlesien”. Emisariusze RAŚ chodzą po domach i agitują za narodowością śląską i autonomią. Na tego rodzaju aktywną działalność potrzebne są pieniądze, i to duże. Pozostaje zadać pytanie o ich źródło.
Wielu Ślązaków nie zdawało sobie sprawy, że są manipulowani, a obecnie nie chcą być dalej wykorzystywani. Dlatego też w nadchodzących wyborach działacze Związku Ludności Narodowości Śląskiej nie wystąpią pod własnym szyldem, ale będą kandydowali na listach PSL w okręgach: Gliwickim, Katowickim i Rybnickim.
Działacze Związku mają nadzieję powtórzyć sukces z wyborów samorządowych i wprowadzić do Sejmu trzech posłów. Ich głównym celem, jak sami piszą, będzie „legalizacja narodowości śląskiej. Nie wystarczą same obietnice działaczy PO i PSL, potrzebujemy naszych posłów i senatorów by tej sprawy dopilnowali”.
Ciekawe, z kim ze Śląska był konsultowany w raporcie PiS-u rozdział „Wstydliwy naród polski”. Zapis powinien być na tyle precyzyjny, by nie mógł być wykorzystany do medialnej burzy i nagonki na PiS i jego prezesa. Przecież jest jasne, że cała ta awantura ma przykryć istotne informacje zawarte w raporcie o tragicznym stanie państwa. Wyrwane z kontekstu słowa Jarosława Kaczyńskiego odnosiły się nie do Ślązaków jako takich, lecz do RAŚ-owców i tych, którzy wymyślili „nową narodowość”, dzieląc Ślązaków, być może nie tylko dla własnej kariery.
Autor: Jadwiga Chmielowska
Autorka zaprezentowała ten wykład na konferencji w Konstantynowie Łódzkim 16 kwietnia 2011 r. Również ukazał się w „Gazecie Polskiej” z 13 kwietnia 2011 r.
Bardzo mądry tekst. Dziękuję. Naród polski jest jednością.
Serdecznie dziękuję Pani Chmielewskiej . Przez wiele lat mieszkałem koło Góry Św. Anny i czuję bardzo dobrze sytuację w tym regionie. Niestety z wielkim bólem muszę stwierdzić że ogromną złą rolę odegrał w germanizacji ludności śląskiej Ks. Arcybiskup A.Nossol wprowadzając często na ,,siłę,, …wiem to od księży tzw. Msze Św. po niemiecku.
Mój ŚP. proboszcz odprawiał tą Mszę fonetycznie bo nieznał tego języka. W żadnym Kościele na Śląsku nie ma kazań po niemiecku !!! to o czymś świadczy…Myślę że negatywna rola Arcybiskupa A.Nossola będzie kiedyś opisana , narazie jest to temat tabu.
Kompetencja p.Chmiełowskiej jest porażająca.
Ja sie np. nie biorę za coś o czym nie mam zielonego pojęcia…
To mało, poprosimy jeszcze chińczyków aby nas wsparli…..
Co za wspaniały wykład, i to na konferencji, i to w Konstantynowie, i to 16 kwietnia 2011 r. Mam pytanie. Czym się p. Jadwiga odżywia,że tak delikatnie pierdła i ogłupia słuchaczy i czytelników. Jocham